28.11.2014
Wrocław - Bardo - Laskówka
Motywem przewodnim imprezy tejże to Biała Studnia pod Borówkową. Zaczynając przechadzkę z Lądka Zdroju trąci niedosytem. Franek rzucił propozycję, że z Barda pójdziemy i na dodatek szlakiem zielonym. W piąteczek ok. godziny 15-stej docieramy na miejsce. Wóz bojowy odstawiamy na miejsce bezpieczne i darmowe, co nie jest bez znaczenia dla koneserów imprez niskobudżetowych. Zanim wyjdziemy na drogę właściwą odwiedzamy sklep spożywczy celem uzupełnienia wiktuałów.
W zwyczaju mamy odwiedzając Ziemię Kłodzką, że żłopiemy napój lokalny czyli oranżada "Cyraniunia", w sklepie niestety tego napoju nie uświadczamy, w związku z czym zniesmaczeni idziemy w plener, trzymając się szlaku zielonego..
Mijamy stacje drogi krzyżowej, pierwszy odpoczynek celem uzupełnienia petów wodą ze Żródła Marii, tutaj też chwila gawędy z "lokalsem". "Napojeni", ruszamy dalej szlakiem zielonym, Kalwarię odpuszczamy na kolejną imprezę, wbijamy na punkt widokowy Obrywu Skalnego. Tutaj łapiemy zdziwienie, trochę się zmieniło, w moim przekonaniu na lepsze,dojście na platformę , jak i sama platforma w "boazerii".
Dlaczego? Otóż, rzeczona platforma widokowa jest wytwornym miejscem na nocleg, przy odpowiednich waruneczkach oczywiście. Darczyńcom tej inwestycji jestem zobowiązany i na pewno tam spędzę nocleg. Postój dokumentujemy foteczkami i ruszamy dalej. Jest po godzinie 16-stej, robi się ciemno i do Janowca schodzimy przy czołówkach blasku. Do Laskówki mamy ok. 2,5 km, na miejsce noclegu docieramy po ciemaczu i z wiatrem we włosach. Nic sensownejszego nie byliśmy w stanie wymyśleć i rozbijamy nasze "wigwamy" nieopodal pięknej kapliczki.Chwilę gawędy uskuteczniamy z Frankiem na świeżym powietrzu, bowiem TO jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Nieco zziębnięci wbijamy do namiotów, szybka kolacja poparta gorącą herbatą z termosa i odjeżdżamy w objęcia Morfeusza... O świcie się okaże gdzie spędzaliśmy "Andrzejki".
29.11.2014
Laskówka - Borówkowa Góra 900 m npm
Ranek nie napawa optymizmem. Wieje, mgła, przenikliwa wilgoć, brrr... Z namiotu trza się wytoczyć.
Lewym oczkiem "Misia-Rysia" :
Prawym oczkiem "Misia-Rysia" :
Załoga w komplecie na tle Grodowych Gór :
No cóż, przyrządzamy śniadanie i zwijamy bajzel w "try miga", co będziemy tak sami.. Idziemy do Złotego Stoku. Przechodzimy przez wioseczkę, na jej krańcach natrafiamy na tę oto kapliczkę, którą opiekuje się m. in. jakieś "kółko łowieckie".
Niezły "mural"
Następnym razem już znamy miejsce biwaku, cisza, spokój, nie szczypie w oczy :
Dalej kręcimy na Ożary, przyjemny odcinek, w pewnym momencie zgubiliśmy szlak, ale co tam.. co nas nie zniszczy, to nas wzmocni. Uwielbiam takie klimaty :
Stamtąd przyszliśmy:
My są w Mąkolnie :
Do Złotego Stoku becalujemy polami, na całe szczęście, asfaltu bym nie zniósł, nie wiem jak wy, ale ja mam odruch wymiotny na asfalt. Wbijamy do Złotego Stoku, już po drodze radzimy, że kotlet schabowy należy nam się jak psu micha.
Dzień Dobry mówi nam "Złota Ściecha". JesteŚmy na żółtym szlaku, przebiega też tędy szlak miejski, czy coś takiego. Nie sposób nie zwrócić uwagi na ten piękny portal dawnej zagrody rolniczej z ok. 1630 roku :
Kroki kierujemy do baru Apetit, znajduje się na dworcu autobusowym, o ile mogę użyć takiej nazwy. Po raz kolejny jest miło zaskoczony, dają dobrze i niedrogo zjeść. W oczekiwaniu na posiłek, wysyłam kilka sms-ów następnie skupiam się na TV, leci kolejny odcinek "Lekarzy", nie ma to tamto, obejrzeć trza. Posileni i pogrążeni losami bohaterów kolejnego odcinka tego jakże kultowego serialu, zadajemy kroka "Złotą Ściechą". Nie widzimy innej możliwości, na Przełęczy pod Trzeboniem trza być, szlakiem zielonym szedłem niedawno. Jest cudnie :
Na Przełęczy pod Trzeboniem :
Tutaj też robimy przerwę na łyk gorącej herbaty, nadeszła pora gdzie gorąca zawartość termosa to podstawa. Dalsza część imprezy to naturalnie Jawornik Wielki 872 m npm. Zaszliśmy na wieżę, warun zimowy do tego wiatr zwiększający odczucie zimna :
Dalsza część imprezy przebiega nam pod znakiem biało-żółtego kwadracika do Przeł. Jawornickiej 750 m npm i dalej zielonym granicznym przez Przeł. Różniec 583 m npm., najniżej położone przejście w głównym grzbiecie Gór Złotych.
Na Borówkową przychodzimy po ciemaczu, wietrznie, drzewa oblepione szadzią, cudo! Na nocleg instalujemy się w wieży, na dole pod schodami, na które zakładamy plandekę budowlaną, celem ochrony przed opadem szadzi.
Rozkładamy się z klamotami, gorące posiłki, te rzeczy. Na szczycie wieje jak diabli, trafiliśmy idealnie, pierwszy poważniejszy powiew zimowego klimatu. Woda w petach zamarzła, buty zesztywniały, jest miło, my się pławimy w puchowym luksusie, idziemy w kimę.
30.11.2014
Borówkowa Góra 900 m npm - Lądek Zdrój - Bardo - Wrocław
Jak tu wstać, w śpiworku cieplutko, a na zewnątrz mróz. Nie chcę, ale muszę, Franek podobnie. Poranne czynności czyli śniadanko, gorąca herbata, pakowanie bajzlu i na rozgrzewkę wbiegamy na wieżę.Widok z wieży :
Przed wymarszem foteczka pamiątkowa :
I schodzimy. Ostatnio byliśmy tutaj z Michunem, w poszukiwaniu wydajnego źródła Biała Studnia, ponieśliśmy fiasko a okazało się , że byliśmy niecałe dwa metry od źródła.
Źródło Biała Studnia pod Borówkową :
Usatysfakcjonowani schodzimy do Wrzosówki, wyludnionej sudeckiej wioseczki, bardzo pięknej notabene.
Idą do kapliczki, przy figurze św. Floriana :
Powrót do Lądka przez Skalny Wąwóz , Lutynię. Uwielbiam ten odcinek, jak dla mnie magia. W Lutyni zachodzimy do agro "Skalniak" na gołąbki następnie PKS-em do Kłodzka => Bardo Śl. i do domciu.
Oczywiście na zakończenie dziękuję Frankowi za wspólną imprezę i jak mniemam do następnego wyjazdu, a póki co,
dziękuję za uwagę.