Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od ponad 15 lat!
Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Moderator: Comen
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Złota jesień na wschodzie Polski dobrze mi się kojarzyła, więc postanowiłem w tym roku poczekać z kilkudniowym urlopem do października i pojechać w tamte strony.
Na bazę wypadową w teren Roztocza Wschodniego (zwanego też Południowym) wybrałem Horyniec niewielkie uzdrowisko blisko ukraińskiej granicy.
Miejscowość jest turystyczna, aczkolwiek o tej porze roku spokojna.
W sklepach jest tu znacznie taniej niż w dużym mieście.
No i te bezludzia w okolicznych lasach. Jeśli wierzyć pani przewodnik z Radruża dzikość ściąga w to miejsce Włochów czy Francuzów.
Bez wątpienia zresztą cerkiew wpisana na listę UNESCO warta jest odwiedzenia, choć chyba jeszcze większym hitem wycieczki okazał się zagubiony w lesie cmentarz w Starym Bruśnie.
Znakiem firmowym regionu są też przydrożne kamienne krzyże z piaskowca bruśnieńskiego w różnych ciekawych formach często z napisami w cyrylicy i tajemniczymi symbolami.
Mój rekord to jakieś 15 km marszu bez widoku człowieka - od drogowców w Starym Bruśnie po grzybiarki pod Horyńcem. Po drodze minął mnie tylko jeden samochód leśników. Co się dziwić, że potem nawet w małym Cieszanowie jakoś tak ludzie ciągle wchodzili mi w drogę, nie mówiąc już o krakowskim dworcu, gdzie tłum się kłębił i trzeba było uważać, żeby nie być stratowanym.
Odwiedziłem też kilka wschodniogalicyjskich miasteczek o własnym kolorycie z ciekawymi, choć często zrujnowanymi zabytkami.
Komunikacja lokalna okazała się na tyle znośna, że plany wycieczkowe można było bez problemu wypełnić. Gdybym wcześniej wiedział o jeszcze jednym połączeniu do Werchratej to pewnie zaplanowałbym pobyt na jeszcze jeden dzień więcej. Do Horyńca jeżdżą autobusy i pociągi, choć te ostatnie nie kursują w sobotę.
Drzewa wchodzą już w fazę jesiennych kolorów, aczkolwiek bardziej kolorowo byłoby pewnie jeszcze za jakiś tydzień.
Pełno grzybów, choć tych jadalnych jakby mniej. Po drodze znalazłem tylko kilka maślaków. A kani nie zbieram, choć były ładne.
Pogoda nawet się udała. Była lepsza niż przewidywały prognozy. Trochę słońca, trochę chmur, ale generalnie bez deszczu i dość ciepło. Nawet takie zjawisko jak gloria udało mi się zaobserwować.
Dzień 1: Oleszyce, Lubaczów, Horyniec wieczorem
Dzień 2: Horyniec, Radruż, Nowiny Horynieckie
Dzień 3: Nowe Brusno, Stare Brusno, Chmiele
Dzień 4: Cieszanów i fragment Jarosławia
Dzień 2: Horyniec, Radruż, Nowiny Horynieckie
Dzień 3: Nowe Brusno, Stare Brusno, Chmiele
Dzień 4: Cieszanów i fragment Jarosławia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Zdjęcia cerkwi w Radrużu i cmentarza w Starym Bruśnie robiłeś telefonem? Są zdecydowanie lepszej jakości (Brak zamazania, lepsze barwy). Cerkiew zamknięta dla odwiedzających? 
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Tak zazwyczaj robię zdjęcia przemiennie. Smartfon daje lepszą jakość tylko jest mniej wygodny i mniej wydajny energetycznie. Kompakt potrafi zrobić całkiem niezłe zdjęcia tylko powoli się mi psuje. W trakcie wycieczki odkleiła się np. osłona na obiektyw. A sam mechanizm przesłony co jakiś czas się zacina i trzeba go niestety odsuwać palcem. No cóż parę razy aparat zamókł, stąd mechanika nie działa najlepiej.
Cerkiew w Radrużu jest otwarta bodaj od 9 do 16 (ostatnie wejście o 15). Do wnętrza obiektu wchodzi się tylko z przewodnikiem. Bilet kosztuje 15 zł. Kupuje się w domku obok, który kiedyś był ukraińską świetlicą.Teraz jest tam kasa, sklepik i wystawa czasowa.
Cerkiew w Radrużu jest otwarta bodaj od 9 do 16 (ostatnie wejście o 15). Do wnętrza obiektu wchodzi się tylko z przewodnikiem. Bilet kosztuje 15 zł. Kupuje się w domku obok, który kiedyś był ukraińską świetlicą.Teraz jest tam kasa, sklepik i wystawa czasowa.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Horyniec wspominam bardzo miło. Do Starego Brusna nie dotarłem i wciąż mam nadzieję że kiedyś tam dotrę.
Jak oceniasz urodę lubaczowskiej katedry ? Dla mnie jest jedną z kandydatek do miana najbrzydszej katedry w Polsce.
Jak oceniasz urodę lubaczowskiej katedry ? Dla mnie jest jedną z kandydatek do miana najbrzydszej katedry w Polsce.
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Może tak napiszę coś więcej o tych galicyjskich miasteczkach, które odwiedziłem przy okazji wyjazdu na Roztocze i w ramach tego skomentuję też tą lubaczowską konkatedrę. Każde z tych miast było zresztą wielokulturowe i oprócz świątyń rzymskokatolickich zachowały się tam też stare cerkwie, kirkuty czy synagogi.
Oleszyce
Na środku rynku ciekawy ratusz z dziedzińcem. Przypominał mi trochę alumnat z Tykocina W pobliżu rynku kościół parafialny. Przy wejściu ciekawa grupa rzeźbiarska a na dziedzińcu Matka Boska stojąca na półksiężycu. Takie figury kojarzyłem z Pomorza Zachodniego, ale jest to w zasadzie szerzej rozpowszechniony motyw Immaculaty, czyli Niepokalanej. Kościół ma też bardzo ciekawe wnętrze. Witraże Jerzego Skąpskiego - artysty którego dzieła znaleźć można w kilku kościołach krakowskich np. Arce Pana na Bieńczycach. Oryginalna polichromia autorstwa Eugeniusza Muchy. Powiedziałbym bardziej baśniowa niż kościelna. W prawej nawie jest także renesansowy nagrobek rycerza Jana Ramsza fundatora parafii z 1525 roku. To chyba najładniejszy kościół rzymskokatolicki na trasie, przynajmniej jeśli chodzi o wnętrze.
Kilka przecznic dalej stoi murowana cerkiew grekokatolicka. Malownicza choć nieco zrujnowana. Z przekrzywionym krzyżem na kopule. Swoją drogą znacie inne kościoły na których krzyż jest tak ładnie przekrzywiony. Gdzieś mi utkwiły w pamięci Biskupice Ołoboczne pod Kaliszem, ale widziałem to tylko na zdjęciu.I udało się wejść do środka, bo akurat obiekt zwiedzało jeszcze kilka osób a klucz jest chyba w urzędzie miasta. Wnętrze zrujnowane i pozbawione religijnych elementów, ale z klimatem. Ruiny dawnego pałacu Sieniawskich w starym parku. Część kompleksu zajmuje nowy budynek hotelowy, ale z samego pałacu zachowały się tylko piwnice na których postawiono taras z częściowo przeszkloną podłogą. Chyba nie ma tam takiego potencjału jak w Szczytnie bo tunele piwniczne są zbyt wąskie, aby tam urządzić jakąś trasę z ekspozycją. Lubaczów
Miasteczko większe z ładnym dużym rynkiem przy którym znajduje się ratusz, stare kamieniczki oraz nowoczesny budynek banku. Na środku płyty zadaszona dawna studnia. Nieopodal fontanna a także figura jakiegoś rycerza. Przy ulicy Mickiewicza budynek dawnej apteki a tuż obok gmach sądu. Rzeczona konkatedra to w zasadzie dwa kościoły: stary i nowy splecione w jakiś dziwaczny sposób. Ten stary taki trochę typowy, choć jest tam w lewej nawie złoty obraz Matki Boskiej Lubaczowskiej. Druga część katedry jest bardziej nowoczesna i przypomina raczej jakiś Dom Kultury w stylu socrealistycznym. Podobna koncepcja jest chyba w kościele parafialnym w Brzesku. Raczej jedna budowla z drugą nie współgra. Dla mnie w ogóle zaskoczeniem było, że mały Lubaczów ma biskupstwo. We wnętrzu na pewno zwraca uwagę polichromia na ścianie za ołtarzem. Są też pamiątki po Janie Pawle II. Bodaj w Rzeszowie jest też taka nowoczesna katedra położona raczej na peryferiach miasta, ale fakt widziałem ładniejsze kościoły katedralne niż ten dziwoląg.
Cerkiew św Mikołaja stoi nieopodal konkatedry, tak samo na krawędzi wzgórza, ale niestety jest niedostępna do zwiedzania. Za miejscowym liceum jest kirkut z wyremontowanym murem otaczającym cmentarz. Brama ozdobiona złotymi lwami i kilka tablic, także po hebrajsku. Teren zamknięty, ale da się spojrzeć do środka ponad murem z terenu sąsiedniego cmentarza miejskiego. Po drugiej stronie rzeki Lubaczówka teren dawnego pałacu czy zamku starostów lubaczowskich. W spichrzu znajduje się Muzeum Kresów. Otwarte tylko do 15, więc jak jechałem w tamtą stronę było już zamknięte a z powrotem nie wysiadałem już w Lubaczowie. Na terenie zamkowym jest też park z dworkiem-galerią, stawem i wzgórzem na którym zapewne stał zamek, ale obecnie jest tylko mocno zapuszczony pomnik Tysiąclecia, co jeszcze daje się jakoś odczytać, ale domyślić się można, że to raczej był komunistyczny punkt zbiórek i apeli. Zastanawiały mnie w tym parku nowe drewniane altany, ale bez żadnych miejsc do siedzenia w środku.
Przed mostem na Lubaczówce miniemy też fikuśny domek dawnej miejskiej rogatki postawiony dość dziwacznie jakby w rowie.
Cieszanów
Kościół parafialny w sylwetce typowy, choć widoczny z daleka. Wnętrze było niestety zamknięte - wejść można było tylko do przedsionka. Duża synagoga wykorzystywana dzisiaj jako Dom Nestora. W otoczeniu bloczków. Murowana cerkiew, ładna i odrestaurowana - niestety niedostępna - zdjęcia można zrobić jedynie zza płotu. Po kirkucie pozostał tylko lasek i niewielkie mauzoleum, ale macewy żadnej tam nie uświadczy. Duży rynek w centrum miejscowości z kilkoma pomniczkami i zadrzewionym skwerem. Zwraca też uwagę street-art na kilku domach. Zapewne w nawiązaniu do dużego festiwalu rockowego, który odbywa się (czy odbywał się?) na błoniach tuż za miastem. Przy rondzie pomnik Jana Sobieskiego w nawiązaniu do zwycięskiej bitwy, którą tu stoczył z Tatarami. Jak na pomnik to obiekt stary, bowiem ufundowano go w 1883 roku w 200-lecie Odsieczy Wiedeńskiej. W pobliskiej wsi Stare Sioło jest mocno zrujnowany dwór Gnoińskich w otoczeniu równie zdziczałego parku. Nieopodal grupa stawów rybnych.
Oleszyce
Na środku rynku ciekawy ratusz z dziedzińcem. Przypominał mi trochę alumnat z Tykocina W pobliżu rynku kościół parafialny. Przy wejściu ciekawa grupa rzeźbiarska a na dziedzińcu Matka Boska stojąca na półksiężycu. Takie figury kojarzyłem z Pomorza Zachodniego, ale jest to w zasadzie szerzej rozpowszechniony motyw Immaculaty, czyli Niepokalanej. Kościół ma też bardzo ciekawe wnętrze. Witraże Jerzego Skąpskiego - artysty którego dzieła znaleźć można w kilku kościołach krakowskich np. Arce Pana na Bieńczycach. Oryginalna polichromia autorstwa Eugeniusza Muchy. Powiedziałbym bardziej baśniowa niż kościelna. W prawej nawie jest także renesansowy nagrobek rycerza Jana Ramsza fundatora parafii z 1525 roku. To chyba najładniejszy kościół rzymskokatolicki na trasie, przynajmniej jeśli chodzi o wnętrze.
Kilka przecznic dalej stoi murowana cerkiew grekokatolicka. Malownicza choć nieco zrujnowana. Z przekrzywionym krzyżem na kopule. Swoją drogą znacie inne kościoły na których krzyż jest tak ładnie przekrzywiony. Gdzieś mi utkwiły w pamięci Biskupice Ołoboczne pod Kaliszem, ale widziałem to tylko na zdjęciu.I udało się wejść do środka, bo akurat obiekt zwiedzało jeszcze kilka osób a klucz jest chyba w urzędzie miasta. Wnętrze zrujnowane i pozbawione religijnych elementów, ale z klimatem. Ruiny dawnego pałacu Sieniawskich w starym parku. Część kompleksu zajmuje nowy budynek hotelowy, ale z samego pałacu zachowały się tylko piwnice na których postawiono taras z częściowo przeszkloną podłogą. Chyba nie ma tam takiego potencjału jak w Szczytnie bo tunele piwniczne są zbyt wąskie, aby tam urządzić jakąś trasę z ekspozycją. Lubaczów
Miasteczko większe z ładnym dużym rynkiem przy którym znajduje się ratusz, stare kamieniczki oraz nowoczesny budynek banku. Na środku płyty zadaszona dawna studnia. Nieopodal fontanna a także figura jakiegoś rycerza. Przy ulicy Mickiewicza budynek dawnej apteki a tuż obok gmach sądu. Rzeczona konkatedra to w zasadzie dwa kościoły: stary i nowy splecione w jakiś dziwaczny sposób. Ten stary taki trochę typowy, choć jest tam w lewej nawie złoty obraz Matki Boskiej Lubaczowskiej. Druga część katedry jest bardziej nowoczesna i przypomina raczej jakiś Dom Kultury w stylu socrealistycznym. Podobna koncepcja jest chyba w kościele parafialnym w Brzesku. Raczej jedna budowla z drugą nie współgra. Dla mnie w ogóle zaskoczeniem było, że mały Lubaczów ma biskupstwo. We wnętrzu na pewno zwraca uwagę polichromia na ścianie za ołtarzem. Są też pamiątki po Janie Pawle II. Bodaj w Rzeszowie jest też taka nowoczesna katedra położona raczej na peryferiach miasta, ale fakt widziałem ładniejsze kościoły katedralne niż ten dziwoląg.
Cerkiew św Mikołaja stoi nieopodal konkatedry, tak samo na krawędzi wzgórza, ale niestety jest niedostępna do zwiedzania. Za miejscowym liceum jest kirkut z wyremontowanym murem otaczającym cmentarz. Brama ozdobiona złotymi lwami i kilka tablic, także po hebrajsku. Teren zamknięty, ale da się spojrzeć do środka ponad murem z terenu sąsiedniego cmentarza miejskiego. Po drugiej stronie rzeki Lubaczówka teren dawnego pałacu czy zamku starostów lubaczowskich. W spichrzu znajduje się Muzeum Kresów. Otwarte tylko do 15, więc jak jechałem w tamtą stronę było już zamknięte a z powrotem nie wysiadałem już w Lubaczowie. Na terenie zamkowym jest też park z dworkiem-galerią, stawem i wzgórzem na którym zapewne stał zamek, ale obecnie jest tylko mocno zapuszczony pomnik Tysiąclecia, co jeszcze daje się jakoś odczytać, ale domyślić się można, że to raczej był komunistyczny punkt zbiórek i apeli. Zastanawiały mnie w tym parku nowe drewniane altany, ale bez żadnych miejsc do siedzenia w środku.
Przed mostem na Lubaczówce miniemy też fikuśny domek dawnej miejskiej rogatki postawiony dość dziwacznie jakby w rowie.
Cieszanów
Kościół parafialny w sylwetce typowy, choć widoczny z daleka. Wnętrze było niestety zamknięte - wejść można było tylko do przedsionka. Duża synagoga wykorzystywana dzisiaj jako Dom Nestora. W otoczeniu bloczków. Murowana cerkiew, ładna i odrestaurowana - niestety niedostępna - zdjęcia można zrobić jedynie zza płotu. Po kirkucie pozostał tylko lasek i niewielkie mauzoleum, ale macewy żadnej tam nie uświadczy. Duży rynek w centrum miejscowości z kilkoma pomniczkami i zadrzewionym skwerem. Zwraca też uwagę street-art na kilku domach. Zapewne w nawiązaniu do dużego festiwalu rockowego, który odbywa się (czy odbywał się?) na błoniach tuż za miastem. Przy rondzie pomnik Jana Sobieskiego w nawiązaniu do zwycięskiej bitwy, którą tu stoczył z Tatarami. Jak na pomnik to obiekt stary, bowiem ufundowano go w 1883 roku w 200-lecie Odsieczy Wiedeńskiej. W pobliskiej wsi Stare Sioło jest mocno zrujnowany dwór Gnoińskich w otoczeniu równie zdziczałego parku. Nieopodal grupa stawów rybnych.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Horyniec-Zdrój
W standardach świętokrzyskich byłoby to całkiem spore miasteczko. "Centrum" i kilka peryferyjnych dzielnic. W dodatku całkiem przyjemne uzdrowisko. W zasadzie dzielnica zdrojowa znajduje się na północ od linii kolejowej. Jest tam spore sanatorium dla rolników, Dom Zdrojowy do którego nie dotarłem oraz nowa promenada widokowa prowadząca do placu z tężniami. Poszedłem tam wieczorem zaraz po przyjeździe, a potem jeszcze raz wracając "z terenu" wzdłuż ścieżki przyrodniczej Za Niwą. Za dnia były tam jakieś kiermasze dla kuracjuszy. Głównie kupić można było jakieś cudowne lekarstwa. Generalnie w Horyńcu leczy się choroby reumatyczne, więc były to jakieś specyfiki rozgrzewające i uśmierzające ból. Do centrum ze stacji kolejowej prowadzi specyficzny wąski podziemny tunel. Myślę, że idealne miejsce do kręcenia jakiegoś nocnego kryminału albo horroru. Przy wejściu do niego działa mały punkt informacji turystycznej. Po drugiej stronie tunelu mamy natomiast wysoki maszt radiowy. Chyba dla celów lokalnych służb granicznych. Można powiedzieć, że to specjalność tej części Polski. Podobne widziałem w Lubaczowie oraz jeszcze w kilku innych miejscach. Ale sporo ich znajduje się także w okolicach bieszczadzkich. Centrum "miasteczka" to skrzyżowanie kilku dróg. Znajduje się tutaj budynek urzędu gminy a nieopodal hotel Aleksandrówka. Na zapleczu urzędu jest przyjemna alejka z dwoma ogrodowymi fontannami o tej porze roku już nieczynnymi. Dość specyficzny plan ma kościółek uzdrowiskowy zbudowany w 1818 roku pierwotnie jako cerkiew. Wchłonął on znajdującą się nieco na niższym poziomie kaplicę dworską ufundowaną jeszcze przez braci Stadnickich: Ksawerego, Kaspra i Piotra co wyczytać można na herbie znajdującym się w portyku kolumnowym. Stadniccy utracili Horyniec na rzecz Ponińskich w wyniku intercyzy rozwodowej. Pałac książąt Ponińskich to obecnie sanatorium Bajka. Niewielka wieżyczka z półksiężycem to chyba pomysł architekta Talowskiego - autora ostatniej przebudowy. Miejsce jest czynne, choć trochę zaniedbane. Kiedyś mieścił się tu PGR i to generalnie widać w otoczeniu tego kompleksu. Naprzeciwko pałacu znajduje się klasycystyczny teatr dworski - dziś Dom Kultury. Chlubą Horyńca jest znajdujący się w centrum Park Uzdrowiskowy z działającą popołudniami kawiarnią Sanacja. To nowoczesny budynek w głębi parku, choć wystrój wnętrza nawiązuje do czasów dwudziestolecia międzywojennego. Część dróg w parku prowadzi po drewnianych podestach, bowiem generalnie zajmuje on dno podmokłej dolinki. W bocznej alejce jest też polowa pijalnia wód a w każdym razie był w tej altance nieczynny kranik zapewne z mineralną wodą sądząc po osadzie. Ja wprawdzie za siarkowymi wodami nie przepadam, ale w sumie szkoda, że nie ma w Horyńcu ogólnodostępnej pijalni. Podobno rozlewa się do butelek wodę Horynianka - w miejscowych sklepach trudno jednak ten specyfik uświadczyć. Idąc na wschód w stronę Nowin Horynieckich i Werchratej miniemy pomnik Wolności, a za nim duży cmentarz z klasycystycznym mauzoleum Ponińskich. Na końcu wsi jest natomiast klasztor franciszkański. Miejsce związane z bratem Albertem Chmielowskim,który tu na Roztoczu stworzył w końcu XIX wieku sieć leśnych pustelni. Prowadzi ich śladem szlak turystyczny w kolorze zielonym. Po przeciwległej stronie osady na skraju lasu jest niewielki zalew do którego prowadzi asfaltowa droga. Miejsce zagospodarowane z kilkoma ławeczkami i wiatami.
W standardach świętokrzyskich byłoby to całkiem spore miasteczko. "Centrum" i kilka peryferyjnych dzielnic. W dodatku całkiem przyjemne uzdrowisko. W zasadzie dzielnica zdrojowa znajduje się na północ od linii kolejowej. Jest tam spore sanatorium dla rolników, Dom Zdrojowy do którego nie dotarłem oraz nowa promenada widokowa prowadząca do placu z tężniami. Poszedłem tam wieczorem zaraz po przyjeździe, a potem jeszcze raz wracając "z terenu" wzdłuż ścieżki przyrodniczej Za Niwą. Za dnia były tam jakieś kiermasze dla kuracjuszy. Głównie kupić można było jakieś cudowne lekarstwa. Generalnie w Horyńcu leczy się choroby reumatyczne, więc były to jakieś specyfiki rozgrzewające i uśmierzające ból. Do centrum ze stacji kolejowej prowadzi specyficzny wąski podziemny tunel. Myślę, że idealne miejsce do kręcenia jakiegoś nocnego kryminału albo horroru. Przy wejściu do niego działa mały punkt informacji turystycznej. Po drugiej stronie tunelu mamy natomiast wysoki maszt radiowy. Chyba dla celów lokalnych służb granicznych. Można powiedzieć, że to specjalność tej części Polski. Podobne widziałem w Lubaczowie oraz jeszcze w kilku innych miejscach. Ale sporo ich znajduje się także w okolicach bieszczadzkich. Centrum "miasteczka" to skrzyżowanie kilku dróg. Znajduje się tutaj budynek urzędu gminy a nieopodal hotel Aleksandrówka. Na zapleczu urzędu jest przyjemna alejka z dwoma ogrodowymi fontannami o tej porze roku już nieczynnymi. Dość specyficzny plan ma kościółek uzdrowiskowy zbudowany w 1818 roku pierwotnie jako cerkiew. Wchłonął on znajdującą się nieco na niższym poziomie kaplicę dworską ufundowaną jeszcze przez braci Stadnickich: Ksawerego, Kaspra i Piotra co wyczytać można na herbie znajdującym się w portyku kolumnowym. Stadniccy utracili Horyniec na rzecz Ponińskich w wyniku intercyzy rozwodowej. Pałac książąt Ponińskich to obecnie sanatorium Bajka. Niewielka wieżyczka z półksiężycem to chyba pomysł architekta Talowskiego - autora ostatniej przebudowy. Miejsce jest czynne, choć trochę zaniedbane. Kiedyś mieścił się tu PGR i to generalnie widać w otoczeniu tego kompleksu. Naprzeciwko pałacu znajduje się klasycystyczny teatr dworski - dziś Dom Kultury. Chlubą Horyńca jest znajdujący się w centrum Park Uzdrowiskowy z działającą popołudniami kawiarnią Sanacja. To nowoczesny budynek w głębi parku, choć wystrój wnętrza nawiązuje do czasów dwudziestolecia międzywojennego. Część dróg w parku prowadzi po drewnianych podestach, bowiem generalnie zajmuje on dno podmokłej dolinki. W bocznej alejce jest też polowa pijalnia wód a w każdym razie był w tej altance nieczynny kranik zapewne z mineralną wodą sądząc po osadzie. Ja wprawdzie za siarkowymi wodami nie przepadam, ale w sumie szkoda, że nie ma w Horyńcu ogólnodostępnej pijalni. Podobno rozlewa się do butelek wodę Horynianka - w miejscowych sklepach trudno jednak ten specyfik uświadczyć. Idąc na wschód w stronę Nowin Horynieckich i Werchratej miniemy pomnik Wolności, a za nim duży cmentarz z klasycystycznym mauzoleum Ponińskich. Na końcu wsi jest natomiast klasztor franciszkański. Miejsce związane z bratem Albertem Chmielowskim,który tu na Roztoczu stworzył w końcu XIX wieku sieć leśnych pustelni. Prowadzi ich śladem szlak turystyczny w kolorze zielonym. Po przeciwległej stronie osady na skraju lasu jest niewielki zalew do którego prowadzi asfaltowa droga. Miejsce zagospodarowane z kilkoma ławeczkami i wiatami.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
- petruss1990
- Ekspert
- Posty: 1188
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 16:58
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
No i spod cmentarza jedzie się do Kaplicy Matki Bożej na źródłach, można też podejść zielonym, chyba, szlakiem 

Nie można kochać ojczyzny, nie kochając miejsca, w którym się człowiek urodził...
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Tak szlak zielony miejscami był zarastający i słabo oznakowany. Trzeba się było w lesie posiłkować GPS-em, choć miejscami sygnał zanikał jak to zwykle w takich sytuacjach bywa.
Nowiny Horynieckie
To pierwsza z krótszych przechadzek w okolicach Horyńca. Lasem do kaplicy nad źródłem. Znajduje się ona zaraz za kamiennym przechodem pod nieczynną linią kolejową z Horyńca do Hrebennego. Stara linia a wokół niej stara infrastruktura. Już dawno nie widziałem w Polsce takich drewnianych słupów telefonicznych z tymi szklanymi "banieczkami". Zwłaszcza, że telefony stacjonarne wyparte zostały przez telefonię komórkową a analogowe łącze przez światłowód. Wracając do kaplicy nad źródłem to w zasadzie cały kompleks sakralny w lesie. Jest sporo ławek,kilka ołtarzyków, figura Matki Boskiej nad wąwozem, źródełko czy sztuczna fontanna w dnie wąwozu i rzeczona kaplica ze studnią. Zaskoczyło mnie że była otwarta. Szkoda że wewnątrz nie dało się włączyć światła. Niby jest instalacja, ale włącznika nie znalazłem. Może działa tylko na przenośny agregat, który trzeba podłączyć (są wtyczki za ołtarzem). W każdym razie na środku jest studzienka i wewnątrz widać lustro wody. Ponad kaplicą już powyżej lasu jest nowe centrum pielgrzymkowe, ale generalnie wszystko było tam pozamykane. Wieś Nowiny znajduje się na grzbiecie powyżej. Przy rozstaju jest ścieżka do cmentarza z I wojny światowej na zalesionym wzgórzu. Przebiegała w tych okolicach granica zaboru austriackiego i rosyjskiego, więc starcie dwóch armii nastąpiło dość szybko. Na cmentarzu są jedynie dwa drewniane krzyże i jeden kamienny, reszta to zarośnięte trawą poletko otoczone wałem ziemnym. Ale jasne że było tam znacznie więcej pochówków. Dalej podreptałem na wzgórze Buczyna na którym znajdują się tzw. Kamienie Słońca. Nie wiem czy było tam jakieś pogańskie miejsce kultu.Tak sugeruje legenda. Jest kilka wapiennych głazów a ten największy ma osobliwy kształt z okrągłym otworem w środku. Taki mini Okiennik w nawiązaniu do skał jakich kilka znajduje się na Jurze (a dwie z nich nawet odwiedziłem w tym roku). W każdym razie miejsce dość tajemnicze. Pozostałe głazy są trochę mniejsze, wszystkie ładnie zarośnięte mchem. W samych Nowinach Horynieckich jest jeszcze kapliczka św Jana Nepomucena na odsłoniętym pagórku. Inne oryginalne miejsce to krzyż z porożem jelenia już blisko Horyńca. Nieco poniżej kaplicy św Jana Nepomucena stoi pomnik ofiar UPA. Na tym obszarze podobnie jak na Wołyniu ukraińskie bandy dokonywały aktów terroru w czasie II wojny światowej. Przewodniczka z cerkwi w Radrużu trochę mi o tym opowiadała. Do dziś miejscowa ludność jest zatem trochę uprzedzona do Ukraińców. Dla nich to nie jest książkowa historia tylko autentyczne przeżycia poprzednich pokoleń.
Radruż
Do Radruża udało mi się dotrzeć rano jeszcze w pięknym słońcu. Z Horyńca idzie się około 3 km mało uczęszczaną drogą asfaltową wychodzącą na płaskowyż. Na długim odcinku to ładna aleja wysadzana drzewami. Tu też pojawił się pierwszy z widzianych przeze mnie krzyżów bruśnieńskich. Zrobione z miejscowego piaskowca stoją często przy rozstajach, przy drogach albo gdzieś w polu. Cerkiew w Radrużu otoczona jest kamiennym murkiem. Wewnątrz znajduje się też drewniana dzwonnica oraz bielony budynek kostnicy w osi muru. Jest to najprawdopodobniej najstarsza zachowana cerkiew w Polsce zbudowana około roku 1593, mniej więcej w tym samym czasie kiedy Jan Zamojski fundował miasto Zamość. Ta wiejska cerkiew powstała jednak jeszcze w stylu gotyckim a nie renesansowym. Trochę to musiałem wziąć na wiarę, ponieważ drewniany gotyk nie ma takich wyraźnych cech stylowych jak kościoły murowane. Przewodniczka wskazywała głównie na konstrukcję wieży. Wewnątrz cerkwi jest ciekawy ikonostas i stare polichromie. W przedsionku stoi też oryginalny grób Pański wystawiany zwyczajowo w Wielkim Tygodniu. Są na nim napisy polskie,ponieważ greko-katolicy używali w dawnych czasach polszczyzny, uważając ją za język nobilitujący, podczas gdy ukraiński traktowano jako ludową gwarę. Wokół kościoła znajdował się cmentarz z którego zachowało się kilka grobów i krzyży. Najstarszy pochówek dotyczy drugiej żony lokalnego sołtysa z XVII wieku i co ciekawe został ufundowany przez pierwszą żonę,która trafiła jako okup wojenny na dwór tureckiego sułtana. Ale,że była rozgarnięta to zrobiła w Stambule spory majątek a po latach wróciła do rodzinnej wsi wspomagając miejscową społeczność. To nie jedyny cmentarz przy cerkwi. Dwa inne znajdują się poza murem. Pierwszy koło bramy a drugi kawałek dalej w lesie. Zwłaszcza ten drugi jest bardzo malowniczy z rozmaitymi kamiennymi krzyżami. Część z nich została odmalowana na biało. Te położone dalej są bardziej surowe. No i ten zarastający cmentarz ma swój specyficzny kresowy klimat. Podobno rosną tam dość rzadkie rośliny. W Radrużu jest też druga drewniana cerkiew, która obecnie pełni rolę kaplicy rzymskokatolickiej Matki Boskiej Anielskiej. Znajduje się na pagórku za potokiem w pobliżu granicy państwowej, tuż przy samotnym gospodarstwie. Niestety jej wnętrze było zamknięte. Do Horyńca wracałem inną drogą przez las w kierunku zalewu. W tej części Radruża jest jeszcze stadnina koni znajdująca się w budynkach dawnego PGR-u. Ciekawe, że na pastwiskach obok koni znajdowało się też stadko saren. Okazały się dość płochliwe, więc nie udało się ich uwiecznić na zdjęciu. A może ta ich wycieczka "na dobrą trawę" nie była do końca legalna
Nowiny Horynieckie
To pierwsza z krótszych przechadzek w okolicach Horyńca. Lasem do kaplicy nad źródłem. Znajduje się ona zaraz za kamiennym przechodem pod nieczynną linią kolejową z Horyńca do Hrebennego. Stara linia a wokół niej stara infrastruktura. Już dawno nie widziałem w Polsce takich drewnianych słupów telefonicznych z tymi szklanymi "banieczkami". Zwłaszcza, że telefony stacjonarne wyparte zostały przez telefonię komórkową a analogowe łącze przez światłowód. Wracając do kaplicy nad źródłem to w zasadzie cały kompleks sakralny w lesie. Jest sporo ławek,kilka ołtarzyków, figura Matki Boskiej nad wąwozem, źródełko czy sztuczna fontanna w dnie wąwozu i rzeczona kaplica ze studnią. Zaskoczyło mnie że była otwarta. Szkoda że wewnątrz nie dało się włączyć światła. Niby jest instalacja, ale włącznika nie znalazłem. Może działa tylko na przenośny agregat, który trzeba podłączyć (są wtyczki za ołtarzem). W każdym razie na środku jest studzienka i wewnątrz widać lustro wody. Ponad kaplicą już powyżej lasu jest nowe centrum pielgrzymkowe, ale generalnie wszystko było tam pozamykane. Wieś Nowiny znajduje się na grzbiecie powyżej. Przy rozstaju jest ścieżka do cmentarza z I wojny światowej na zalesionym wzgórzu. Przebiegała w tych okolicach granica zaboru austriackiego i rosyjskiego, więc starcie dwóch armii nastąpiło dość szybko. Na cmentarzu są jedynie dwa drewniane krzyże i jeden kamienny, reszta to zarośnięte trawą poletko otoczone wałem ziemnym. Ale jasne że było tam znacznie więcej pochówków. Dalej podreptałem na wzgórze Buczyna na którym znajdują się tzw. Kamienie Słońca. Nie wiem czy było tam jakieś pogańskie miejsce kultu.Tak sugeruje legenda. Jest kilka wapiennych głazów a ten największy ma osobliwy kształt z okrągłym otworem w środku. Taki mini Okiennik w nawiązaniu do skał jakich kilka znajduje się na Jurze (a dwie z nich nawet odwiedziłem w tym roku). W każdym razie miejsce dość tajemnicze. Pozostałe głazy są trochę mniejsze, wszystkie ładnie zarośnięte mchem. W samych Nowinach Horynieckich jest jeszcze kapliczka św Jana Nepomucena na odsłoniętym pagórku. Inne oryginalne miejsce to krzyż z porożem jelenia już blisko Horyńca. Nieco poniżej kaplicy św Jana Nepomucena stoi pomnik ofiar UPA. Na tym obszarze podobnie jak na Wołyniu ukraińskie bandy dokonywały aktów terroru w czasie II wojny światowej. Przewodniczka z cerkwi w Radrużu trochę mi o tym opowiadała. Do dziś miejscowa ludność jest zatem trochę uprzedzona do Ukraińców. Dla nich to nie jest książkowa historia tylko autentyczne przeżycia poprzednich pokoleń.
Radruż
Do Radruża udało mi się dotrzeć rano jeszcze w pięknym słońcu. Z Horyńca idzie się około 3 km mało uczęszczaną drogą asfaltową wychodzącą na płaskowyż. Na długim odcinku to ładna aleja wysadzana drzewami. Tu też pojawił się pierwszy z widzianych przeze mnie krzyżów bruśnieńskich. Zrobione z miejscowego piaskowca stoją często przy rozstajach, przy drogach albo gdzieś w polu. Cerkiew w Radrużu otoczona jest kamiennym murkiem. Wewnątrz znajduje się też drewniana dzwonnica oraz bielony budynek kostnicy w osi muru. Jest to najprawdopodobniej najstarsza zachowana cerkiew w Polsce zbudowana około roku 1593, mniej więcej w tym samym czasie kiedy Jan Zamojski fundował miasto Zamość. Ta wiejska cerkiew powstała jednak jeszcze w stylu gotyckim a nie renesansowym. Trochę to musiałem wziąć na wiarę, ponieważ drewniany gotyk nie ma takich wyraźnych cech stylowych jak kościoły murowane. Przewodniczka wskazywała głównie na konstrukcję wieży. Wewnątrz cerkwi jest ciekawy ikonostas i stare polichromie. W przedsionku stoi też oryginalny grób Pański wystawiany zwyczajowo w Wielkim Tygodniu. Są na nim napisy polskie,ponieważ greko-katolicy używali w dawnych czasach polszczyzny, uważając ją za język nobilitujący, podczas gdy ukraiński traktowano jako ludową gwarę. Wokół kościoła znajdował się cmentarz z którego zachowało się kilka grobów i krzyży. Najstarszy pochówek dotyczy drugiej żony lokalnego sołtysa z XVII wieku i co ciekawe został ufundowany przez pierwszą żonę,która trafiła jako okup wojenny na dwór tureckiego sułtana. Ale,że była rozgarnięta to zrobiła w Stambule spory majątek a po latach wróciła do rodzinnej wsi wspomagając miejscową społeczność. To nie jedyny cmentarz przy cerkwi. Dwa inne znajdują się poza murem. Pierwszy koło bramy a drugi kawałek dalej w lesie. Zwłaszcza ten drugi jest bardzo malowniczy z rozmaitymi kamiennymi krzyżami. Część z nich została odmalowana na biało. Te położone dalej są bardziej surowe. No i ten zarastający cmentarz ma swój specyficzny kresowy klimat. Podobno rosną tam dość rzadkie rośliny. W Radrużu jest też druga drewniana cerkiew, która obecnie pełni rolę kaplicy rzymskokatolickiej Matki Boskiej Anielskiej. Znajduje się na pagórku za potokiem w pobliżu granicy państwowej, tuż przy samotnym gospodarstwie. Niestety jej wnętrze było zamknięte. Do Horyńca wracałem inną drogą przez las w kierunku zalewu. W tej części Radruża jest jeszcze stadnina koni znajdująca się w budynkach dawnego PGR-u. Ciekawe, że na pastwiskach obok koni znajdowało się też stadko saren. Okazały się dość płochliwe, więc nie udało się ich uwiecznić na zdjęciu. A może ta ich wycieczka "na dobrą trawę" nie była do końca legalna
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
- petruss1990
- Ekspert
- Posty: 1188
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 16:58
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Ja kilka lat temu, byłem na szczycie dzwonnicy
Szkoda, że już nie można...
Te krzyże za cerkwią są na bieżąco odnawiane, w tym roku trafiłem na ekipę remontową.
Co do zbrodni UPA na tych i moich regionach, to trochę ciężki temat.
Jest wiele rodzin, co z rąk (tu bym wrzucił nazwy potoczne, ale nie wiem czy przejdą), straciło więcej bliskich niż od Niemców czy Sowietów.
Mała dygresja. W zeszłym roku byłem na weselu u koleżanki i jej rodzina z Austrii opowiada, że jedzie przez Polskę i są flagi Ukraińskie, wjeżdża w moje okolice i nic... Pytali ludzi w sklepie o pomoc poszkodowanym,- padła odpowiedź. Prawdziwi , są pod opieką samorządu, reszta żeruje... (Temat mogę rozwinąć, ale może w innych okolicznościach).
Tak czy siak wycieczka fajna!
Szkoda, że już nie można...Te krzyże za cerkwią są na bieżąco odnawiane, w tym roku trafiłem na ekipę remontową.
Co do zbrodni UPA na tych i moich regionach, to trochę ciężki temat.
Jest wiele rodzin, co z rąk (tu bym wrzucił nazwy potoczne, ale nie wiem czy przejdą), straciło więcej bliskich niż od Niemców czy Sowietów.
Mała dygresja. W zeszłym roku byłem na weselu u koleżanki i jej rodzina z Austrii opowiada, że jedzie przez Polskę i są flagi Ukraińskie, wjeżdża w moje okolice i nic... Pytali ludzi w sklepie o pomoc poszkodowanym,- padła odpowiedź. Prawdziwi , są pod opieką samorządu, reszta żeruje... (Temat mogę rozwinąć, ale może w innych okolicznościach).
Tak czy siak wycieczka fajna!
Nie można kochać ojczyzny, nie kochając miejsca, w którym się człowiek urodził...
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Nawet będąc na cmentarzu spotkałem panią, która pędzelkiem odnawiała krzyże, aczkolwiek nie wiem czy to jakaś fundacja czy prywatna akcja bo przewodniczka nie miała o tym pojęcia - stwierdziła tylko że ktoś przyjechał odwiedzić cmentarz.petruss1990 pisze: ↑29 paź 2023, o 22:43
Te krzyże za cerkwią są na bieżąco odnawiane, w tym roku trafiłem na ekipę remontową.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Nowe i Stare Brusno
Dojazd rannym autobusem do skrzyżowania w Nowym Bruśnie. Stąd drogą asfaltową na prawo. Kawałek dalej ponad drogą stoi drewniana cerkiew w otoczeniu zabudowań wiejskich. Wokół cerkwi stare lipy. Dalej na polu znajduje się cmentarz cerkiewny. Jest tam sporo starych nagrobków z piaskowca bruśnieńskiego. Daty nierzadko z XIX wieku. Napisy w cyrylicy. Ciekawe formy nagrobków. Zdarzają się też całkiem nowe mogiły już z zupełnie innego materiału. Za rzeczką Brusienką kolejna wieś Polanka Horyniecka pierwotnie z niemieckimi osadnikami. Potem droga asfaltowa wyprowadza na wzgórze - krawędź Roztocza. Białe krzyże na wierzchowinie. Jakiś taki dziwny plakat przy wjeździe na pole. Na samym szczycie wzniesienia dwa słupy kamienne. Może kiedyś to była brama do PGR-u?. W każdym razie w bok odchodzi ścieżka do cmentarzu w Starym Bruśnie. Znajduje się on w środku lasu. Wieś nie istnieje. Obok cmentarza jest też cerkwisko. Bardzo klimatyczne miejsce ze starymi nagrobkami, rzeźbami i krzyżami z miejscowego piaskowca. Niektóre rzeźby uszkodzone. Inne zaskakują swoją formą. Napisy w cyrylicy. Niektóre w sposób archaiczny wyryte wprost w kamieniu. Wspinam się potem na przeciwległe wzgórze Hrebcianka na którym znajduje się kilka bunkrów dawnej linii Mołotowa. Odnajduję dwa. Pierwszy większy jest zaplombowany. Do drugiego mniejszego można wejść, aczkolwiek nic specjalnego tam nie ma. Dwa ciasne pomieszczenia. Droga asfaltowa na tym odcinku jest remontowana. Trzeba przyznać, że nawierzchnia jest całkiem niezła jakościowo. Kończy się dopiero przy ośrodku Polanka, czyli dawnej siedzibie PGR-u. Po drodze jest jeszcze wodospad do którego prowadzi droga w bok przez łąkę. Atrakcja raczej słaba, bo ciężko ten wodospad dobrze zobaczyć. Najlepiej chyba z samej góry wąwozu. Niżej zejść można po śliskiej stromej ścieżce z asekuracją liny wiszącej na drzewie obok. Ale ląduje się nad samym wodospadem, który może lepiej słychać, ale prawie nie widać. Schodzić niżej do koryta to już przedsięwzięcie karkołomne, zwłaszcza w tych warunkach (ślisko). Przy ośrodku w Polance mijam specyficzny drogowskaz dla rowerzystów. Na rozstaju w prawo leśną drogą w kierunku dawnej wsi Chmiele. Droga przechodzi dziwnym mostem nad skarpą i dociera na wierzchowinę przy ciekawym kamiennym krzyżu. Teren ten jest całkowicie pusty. Widoki na Wielki Dział jedno z najwyższych wzgórz na Roztoczu. Na wierzchowinie są stare kamienne kapliczki i pola uprawne. Na polu leżą zebrane dynie. Dalej wędruję całkiem nieźle utrzymanymi asfaltowymi drogami w lesie. Pierwsza biegnie ona grzbiet wzgórza Brusno z wieżą przeciwpożarową.
Z poręby odsłania się widok na grzbiety Roztocza. Nieco poniżej wieży schodzę na dno historycznego kamieniołomu piaskowca. Zachowała się niewielka ścianka skalna na czole odkrywki. Teren zarośnięty młodym laskiem.Pełno grzybów, ale raczej niejadalnych. Powrót okolicami Nowin Horynieckich asfaltową drogą leśną. Schodzi ona stromo ze wzgórz w Bruśnie i mija wąską dolinę potoku Dubleń. Kawałek dalej odbijam do uroczyska w lesie gdzie znajduje się Krzyż Wittmanna. To pamiątka po niemieckim oficerze, który poległ w tej okolicy w 1915 roku. Do Horyńca wracam lasami przez wieś Świdnica. Po drodze ładne śródleśne bagno i rozlewisko.
Dojazd rannym autobusem do skrzyżowania w Nowym Bruśnie. Stąd drogą asfaltową na prawo. Kawałek dalej ponad drogą stoi drewniana cerkiew w otoczeniu zabudowań wiejskich. Wokół cerkwi stare lipy. Dalej na polu znajduje się cmentarz cerkiewny. Jest tam sporo starych nagrobków z piaskowca bruśnieńskiego. Daty nierzadko z XIX wieku. Napisy w cyrylicy. Ciekawe formy nagrobków. Zdarzają się też całkiem nowe mogiły już z zupełnie innego materiału. Za rzeczką Brusienką kolejna wieś Polanka Horyniecka pierwotnie z niemieckimi osadnikami. Potem droga asfaltowa wyprowadza na wzgórze - krawędź Roztocza. Białe krzyże na wierzchowinie. Jakiś taki dziwny plakat przy wjeździe na pole. Na samym szczycie wzniesienia dwa słupy kamienne. Może kiedyś to była brama do PGR-u?. W każdym razie w bok odchodzi ścieżka do cmentarzu w Starym Bruśnie. Znajduje się on w środku lasu. Wieś nie istnieje. Obok cmentarza jest też cerkwisko. Bardzo klimatyczne miejsce ze starymi nagrobkami, rzeźbami i krzyżami z miejscowego piaskowca. Niektóre rzeźby uszkodzone. Inne zaskakują swoją formą. Napisy w cyrylicy. Niektóre w sposób archaiczny wyryte wprost w kamieniu. Wspinam się potem na przeciwległe wzgórze Hrebcianka na którym znajduje się kilka bunkrów dawnej linii Mołotowa. Odnajduję dwa. Pierwszy większy jest zaplombowany. Do drugiego mniejszego można wejść, aczkolwiek nic specjalnego tam nie ma. Dwa ciasne pomieszczenia. Droga asfaltowa na tym odcinku jest remontowana. Trzeba przyznać, że nawierzchnia jest całkiem niezła jakościowo. Kończy się dopiero przy ośrodku Polanka, czyli dawnej siedzibie PGR-u. Po drodze jest jeszcze wodospad do którego prowadzi droga w bok przez łąkę. Atrakcja raczej słaba, bo ciężko ten wodospad dobrze zobaczyć. Najlepiej chyba z samej góry wąwozu. Niżej zejść można po śliskiej stromej ścieżce z asekuracją liny wiszącej na drzewie obok. Ale ląduje się nad samym wodospadem, który może lepiej słychać, ale prawie nie widać. Schodzić niżej do koryta to już przedsięwzięcie karkołomne, zwłaszcza w tych warunkach (ślisko). Przy ośrodku w Polance mijam specyficzny drogowskaz dla rowerzystów. Na rozstaju w prawo leśną drogą w kierunku dawnej wsi Chmiele. Droga przechodzi dziwnym mostem nad skarpą i dociera na wierzchowinę przy ciekawym kamiennym krzyżu. Teren ten jest całkowicie pusty. Widoki na Wielki Dział jedno z najwyższych wzgórz na Roztoczu. Na wierzchowinie są stare kamienne kapliczki i pola uprawne. Na polu leżą zebrane dynie. Dalej wędruję całkiem nieźle utrzymanymi asfaltowymi drogami w lesie. Pierwsza biegnie ona grzbiet wzgórza Brusno z wieżą przeciwpożarową.
Z poręby odsłania się widok na grzbiety Roztocza. Nieco poniżej wieży schodzę na dno historycznego kamieniołomu piaskowca. Zachowała się niewielka ścianka skalna na czole odkrywki. Teren zarośnięty młodym laskiem.Pełno grzybów, ale raczej niejadalnych. Powrót okolicami Nowin Horynieckich asfaltową drogą leśną. Schodzi ona stromo ze wzgórz w Bruśnie i mija wąską dolinę potoku Dubleń. Kawałek dalej odbijam do uroczyska w lesie gdzie znajduje się Krzyż Wittmanna. To pamiątka po niemieckim oficerze, który poległ w tej okolicy w 1915 roku. Do Horyńca wracam lasami przez wieś Świdnica. Po drodze ładne śródleśne bagno i rozlewisko.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Na koniec jeszcze wizyta w jednym miejscu Jarosławiu, które dobrze widać z pociągu a do którego nigdy wcześniej nie dotarłem. To klasztor dominikanów na zachodnim przedmieściu. Droga tam prowadzi wzdłuż ulicy Jana Pawła II, którą spokojnie nazwać można takim jarosławskim Krakowskim Przedmieściem.
Do samego klasztoru prowadzi boczna uliczka zakończona monumentalną bramą.
Obiekt znajduje się na bastionie na skraju wzgórza. Poniżej kościoła klasztornego jest duża okrągła kaplica ze studnią.
Wnętrze kościoła remontowane.
Wokół kościoła dziedzińce z rzeźbami a na zapleczu ogród.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Na rynek nie dotarłeś ? Bo jestem ciekawy czy zakończono już trwający tam remont ?
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Nie niestety nie byłem tym razem na rynku. Ani wte ani wewte.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
To czernidłak kołpakowaty. Młode, w całości białe owocniki, są smaczne np. smażone i dodane do jajecznicy
Re: Podkarpackie: Roztocze Wschodnie 18-21 października 2023
Fakt czernidlak. Kropidlak to raczej pleśń
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
