Nie zrażeni prognozami pogody, według których miał być siarczysty mróz i wiatr, pojechaliśmy tam w poniedziałek.
Ten rejon Tatr jest stosunkowo niedaleko od Bielska, dlatego nie musieliśmy zrywać się w środku nocy, jak to zazwyczaj u nas bywa...
![:] :]](./images/smilies/kwadr.gif)
Na Wyżnią Huciańską Przełęcz przyjechaliśmy ok. godz. 8. Auto zostawiliśmy na przydrożnym parkingu po południowej stronie przełęczy.
Szlak zaczyna się przy tym słupku.
Ostatni raz byłam tam w 2009 r. i wydaje mi się, że wtedy rosło w tym miejscu więcej drzew.
Początkowo droga jest dość łagodna, ale po kilkunastu minutach to się zmienia, pnie się wyżej i wyżej i tak do wysokości 1500 m npm.
A potem jest jeszcze gorzej, bo przechodzimy grzbietem wąskiej grańki, następnie schodzimy w dół, żeby za chwilę znów wdrapywać się na jakiś pagór i schodzić w dół i tak kilka razy.
Ok. 10.45 docieramy do największej atrakcji tego szlaku – Rzędowych Skał, dolomitowych form skalnych, tworzących malowniczy labirynt.
Na szczycie jesteśmy przed godz.12. Mamy wielkie szczęście, że nie wieje, w związku z tym jest tylko minus dwadzieścia stopni, a nie minus trzydzieści, jak straszyły portale pogodowe

Na horyzoncie kłębią się chmury, co chwilę odsłaniając lub zakrywając okoliczne szczyty.
Z Siwego Wierchu widać m.in. Ostrą (od str. południowej), Brestovą, Salatyny, Spaloną, Spaloną, Banikov, Baraniec (od wschodu), Orawę (od str. północno-zachodniej).
Chmur coraz więcej i są coraz bliżej. To był ostatni dobry moment na zdobycie szczytu i żeby cokolwiek zobaczyć.
W dół schodzimy tą samą drogą. Na parkingu byliśmy parę minut po godz.14, w związku z tym do domu przyjechałam wcześnie. Tak wcześnie, że mój mąż żartobliwie zapytał, czy byłam tylko na Szyndzielni

Wejście i zejście z Siwego zajęło nam trochę mniej niż 6 godz. i według mnie to był dość dobry czas, jak na panujące obecnie warunki.
https://photos.app.goo.gl/rASYEGmi1Qlw6mtb2