z wymuskanymi rynkami, pałacami, parkami...
A maj to najbardziej odpowiedni miesiąc, żeby odwiedzić te tereny, ponieważ jest to czas kwitnienia rzepaku, którego żółty kolor w zestawieniu z soczystą zielenią traw i drzew daje niesamowity efekt.
W ciągu trzech ostatnich lat byłam w Czechach cztery razy: trzy razy po 2 dni i w ostatnią sobotę.
Ten wyjazd wymyśliła moja koleżanka Ania, pojechaliśmy w pięcioosobowym składzie.
Nie wszystko wyszło nam tak, jak planowaliśmy, ale po kolei:
Najpierw pojechaliśmy do miejscowości Napajedla, w której chcieliśmy zobaczyć zamek. Niestety okazało się, że akurat w ten weekend zamek był zamknięty dla zwiedzających, mogliśmy zrobić zdjęcia zza płotu... Ale w miasteczku jest jeszcze dość ładny ratusz, do którego był swobodny dostęp

Drugi pałac to Kvasice. Obecnie jest tam dom opieki dla starszych ludzi. Całe szczęście nikt nam nie stanął na drodze, przelecieliśmy jak burza przez hole i dziedziniec i mimochodem staliśmy się atrakcją dla pensjonariuszy, którzy z ciekawością się nam przyglądali i nawet nawiązali rozmowę

Następnie najważniejszy punkt sobotniego wyjazdu – Kroměříž. To jest już mój drugi pobyt w tym pięknym, wpisanym na listę UNESCO miasteczku. Najciekawsze miejsca to rynek, Pałac Arcybiskupi, ogród przy pałacu i Kwietne Ogrody, powstałe w XVII w. z rotundą i kolumnadą o dł. 224 m. Rotunda to ośmioboczny pawilon, wewnątrz bardzo bogato zdobiony, na środku którego znajduje się Wahadło Foucaulta.
W Kwietnych Ogrodach nastąpiło wielkie rozczarowanie, bowiem największą jego atrakcją są fantazyjne rabaty
z kolorowymi kwiatami. Okazało się, że kwiaty jeszcze nie są nasadzone. Straszny numer nam wycięli Czesi... :[
A miało być TAK pięknie <bezradny>

Z Kroměříža pojechaliśmy w góry, a raczej w pagórki <lol> Weszliśmy na najwyższy szczyt pasma Chřiby - Brdo, 587 m npm, na którym znajduje się kamienna wieża. Widoki z wieży były bardzo ładne, wypatrzyłam nawet zamek Buchlov, w którym byłam rok wcześniej.
Kolejny przystanek to zamek Morkovice. Niestety przed wyjazdem nie doczytałam się
w necie informacji, że bodajże w zeszłym roku obiekt został sprzedany; nowy właściciel nie udostępnił go do zwiedzania, toteż znowu odbiliśmy się od bramy... <nerwus>
Za to zamek Chropyne mogliśmy obejść dookoła

I to był ostatni zaplanowany punkt programu.
Jedziemy do domu, jedziemy... jedziemy... gadamy... gadamy... i nie słuchamy pani
z gps-a. Nagle doszło do nas – jesteś poza trasą!!!
I ty sposobem trafiliśmy do Jezernic, a tam był ciekawy wiadukt z 1873 r.
A potem jeszcze znaleźliśmy przepaść w Hranicach.
I na tym zakończyliśmy sobotnie zwiedzanie :>
https://picasaweb.google.com/1105764893 ... redirect=1#