Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!

Relacja: Majowe Sudety

Byłeś/Byłaś w górach? Pochwal się relacją, zdjęciami, filmem z Twojej wycieczki górskiej, trekkingu.
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 3 cze 2014, o 22:29

Remi pisze:jeszcze AudioTrip mnie zatrudni i co bedzie <lol>
Ja tam bym się na Twoim miejscu cieszył... <tak>
Cicho, bo jeszcze trochę i załatwię Ci robotę i potem będę Ci zazdrościł... <lol>
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 11 cze 2014, o 14:15

Dzień 6.
Żegnamy się z nowym gospodarzem schroniska i wracamy szlakiem niebieskim do Srebrnej Góry.
Buty już trochę lepsze i liczę po cichu, że może do końca urlopu nie będzie padało. ;)
Szlak znów prowadzi nas przez soczystą zieleń sudecką. Leśne strumyki, ptaszki śpiewające – tak człowiek może naprawdę odpocząć i pobyć ze swoimi myślami.
A propos ptaszków i przyrody natknęliśmy się na taką tablicę.

Obrazek

Obrazek

Tak stałam i chwilkę czytałam jaki ptak, jaki dźwięk wydaje. Fajna zabawa, żeby spróbować sobie wydobyć jakiś dźwięk. :D
Słońce znów nieśmiało, gdzieś się przebija przez chmury. Kroczymy sobie spokojnie, nigdzie się nam nie spieszy. Lubię taki stan. Gdzie głowa o niczym nie myśli.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tak sobie idziemy. Krok za krokiem. Inny świat. Przechodzimy przez las, który w końcu wyprowadza nas na maleńki punkt widokowy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie to taki bardzo spokojny dzień dziś. „Znów wędrujemy ciepłym krajem…” Ech, pokochałam te Sudety. :)
Powoli chyba zbliżamy się do Srebrnej Góry, bo pojawiają się czerwone znaki. Pojawia się znajoma wiata na przełęczy Woliborskiej. Creamcheese zbiera sobie czosnek niedźwiedzi, który pojawił się nagle przy drodze. A ja idę sobie spokojnie w stronę wiaty. I tu znów robimy sobie krótki popas. Nie pada i jest dobrze.
Siły odnowione, nogi odpoczęły, więc żwawo w drogę.
Na niebieski szlak prowadzi nas bardzo przyjemną ścieżyną. Na niebie pojawiają się przyjemne obłoczki. Może jakieś fotki…. <myśli>
Obrazek

Po jakimś czasie szlak niebieski łączy się z czerwonym i już do samej Srebrnej Góry nas poprowadzi. W oddali widać domki, jak na jakiejś makiecie. Słońce grzeje na całego. Ech, dobre sudeckie dni… <marzy>


Obrazek

Obrazek

To jeden z ostatnich noclegów w Srebrnej Górze. Postanawiam wieczorem spróbować zrobić kilka nocnych zdjeć. W oddali widać Ząbkowice Śląskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W sumie nie mam takie sprzętu jak Yaretzky, ale mój sprzęt też daje radę. <lol> <lol>

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 11 cze 2014, o 15:18

Remi, to już się zrobiło nudne - tak Cię ciągle chwalić i chwalić... <lol> Ale inaczej się nie da - zasłużyłaś... <tak>
Kolejna część ciekawej relacji... <okok>
Remi pisze:W sumie nie mam takiego sprzętu jak Yaretzky, ale mój sprzęt też daje radę. <lol> <lol>
Bo to nie sprzęt się liczy tak naprawdę, ale ten kto się nim posługuje... <tak> <brawo>
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 11 cze 2014, o 20:06

<skromny> <skromny> <skromny>

Panie moderatorze Dziękuje!
nie ma to jak przeczytać dobre słowo :) od razu się lepiej człowiekowi robi na duszy :)

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 13 cze 2014, o 09:07

Dzień 7.
Kolejny dzień w Sudetach. I kolejny dzień bez deszczu. Buciki już wyschły i dobrze, bo można dalej wędrować. W nowe miejsca, gdzie jeszcze nie byłam. Słoneczko za oknem zachęca, by śniadanko zjeść szybciutko i wyruszyć na szlak. Tak też czynimy.
Przez cały dzisiejszy dzień będzie nam towarzyszy czerwony szlak. Po wyjściu z naszej miejscówki, idziemy kawałek asfaltem. Szlak jednak skręca w lewo i zaraz po zejściu z asfaltu przechodzimy przez zabytkowy wiadukt. A później to już tylko zieleń, zieleń i ptaszki śpiewające.
Tak sobie idziemy przez las i nagle…. odwracam się i zauważam jak niesamowity widok jest na Twierdzę. Szybciutko wyciągam aparat i robię kilka fotek.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy z Creamcheese’em do wniosku, że ktoś chyba zmienił trasę szlaku czerwonego, bo już dawno powinniśmy iść znów asfaltem. A tu droga dalej prowadzi przez las. Dla mnie to lepiej, niż szosą suchą. :-D
I tak się zastanawiam czy to polski las czy nie… :-D


Obrazek

Słoneczko i humory dopisują, więc idziemy sobie spokojnym krokiem, podziwiając widoki.
W oddali słychać odgłosy drwali, którzy starają się przy pomocy koni zwieźć drewno ze stromego stoku. Biedne zwierzęta, ale chyba jako jedyne mogą pomóc człowiekowi w takiej pracy, w terenie.
Przechodzimy obok poukładanych „metrówek”. Rząd za rzędem ciągną się kilkanaście metrów. Na jednym z nich zauważam ciekawy napis…

Obrazek

Idziemy dalej sobie ścieżyną leśną, która zaprowadza nas do wioseczki Czerwieńczyce. Malutka wioseczka, gdzieś rzucona we wschodnich Sudetach. Cisza i spokoj, czasem pies zaszczeka, czasem auto przejedzie. Nie widać żadnych człowieków.
Cóż idziemy dalej. Po krótkim spacerze asfaltem, schodzimy w jakąś dróżkę. Widoki sielankowe.
Obrazek

Obrazek

Mijamy Pana, który kosił trawę i idziemy przez las, dochodząc znów do asfaltowej drogi. Jak się okazuje musimy przejść kawałek i wdrapać się na górkę. A po drugiej stronie szczytu…. Nowa Ruda. A właściwie chyba jakaś dzielnica Nowej Rudy. Pojawiają się tablice, które podają informacje, na temat alarmów z pobliskiej kopalni. Po przeczytaniu informacji, jakoś dziwnie nasze tempo marszu wzrosło. Troszkę podbiegłam, żeby zdążyć jeszcze jakieś fotki zrobić. I już było widać kolejny punkt, który musimy zdobyć, a słońce grzeje dość mocno.

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy przez ulice Nowej Rudy. Jakoś nie wzbudzamy zbytniego zainteresowania. Może i dobrze. Oglądamy kościołek i idziemy dalej. Szlak prowadzi nas spory kawałek po asfalcie i pod górę. Mamy dojść na Kościelec. Z oddali ciągle słychać jakiś głos, gdzieś się niesie po okolicy. I tak nie wiadomo czy to z kopalni czy ktoś coś głośno puszcza… hmmm….
Drepcząc pod górę miejscowy pyta nas, gdzie idziemy. Proponuje nam jakąś drogę na skróty, ale chyba nie skorzystamy w końcu idziemy GSS. ;)
W końcu szlak nagle skręca z asfaltu dość mocno pod górę w prawo i zaczynają się sztuczne ułatwienia w postaci kamiennych stopni. Co jakiś czas widać stacje drogi krzyżowej .

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pot leje się nam z czoła, ale idziemy wytrwale. Słoneczko świeci. W końcu dochodzimy na Kościelec. I mamy okazje, żeby zobaczyć pięknie odnowiony kościółek na szczycie. I w końcu się wyjaśniło skąd dobiegały jakieś głosy. Pan, który kosił trawnik przed kościołem, bardzo, bardzo głośno słuchał przez polowe głośniki.
Troszkę jestem już głodna i zaczynam szukać jakiegoś pniaczka, żebyśmy mogli sobie odpocząć. Słoneczko świeci i jest dobrze. Oddalamy się od Kościelca i w oddali już widzimy zabudowania Ścinawki Średniej .
Jest!! Jakiś kawał drewna na szlaku. Trochę go obracamy, z widokiem na Ścinawkę , Góry Stołowe. Taaaak, tak można zjeść drugie śniadanie. ;) Nogi i plecy trochę odpoczywają. Widoki przednie !!


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schodzimy do Ścinawki. Mijamy stare opuszczone budynki, prawie wymarłą stacje kolejową i nieczynną dawną elektrownie. Smutne obrazki. Przechodzimy przez miejscowość, znów po asfalcie. Czerwony szlak kieruje nasze nogi znów na okoliczne pola i łąki. Powoli zbliżamy się do celu naszej wędrówki – Wambierzyc.
Jednak zanim tam dotrzemy i znajdziemy nocleg, przechodzimy jeszcze granicą lasu i znów wychodzimy na pola. I kolejny raz coś się z mapą nie zgadza, bo już powinniśmy iść znów drogą. W sumie to i dobrze, że zmieniono coś, bo nie zobaczyłabym tego, co ujrzałam na własne oczy.


Obrazek

Obrazek

Przepiękny widok na szachownicę pół. Widok na Szczeliniec i Broumovskie Steny i w oddali Wambierzyce. Dochodzimy do kaplicy na Rozdrożu i robimy przerwę. No to byłby grzech iść dalej i nie zatrzymać się. Siadam na kraju łączki i podziwiam krajobraz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No nic, trzeba iść dalej. Już niedaleko. Schodzimy do Wambierzyc. Jeszcze sezon wakacyjny się nie zaczął, ale tu w tej małej wioseczce, można zauważyć autokary z wycieczkami szkolnymi. Znajdujemy kwaterę, trochę się ogarniamy i idziemy do Bazyliki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ja jeszcze idę zobaczyć ruchomą szopkę, bo skoro jest okazja to czemu nie zobaczyć. I łapie się na ostatnie tego dnia wejście. Dzień uważam za Bardzo udany! Można iść odpocząć. :)
Ciemne chmury nadciągają znad Szczelińca. Czy to już koniec dobrej pogody???

Awatar użytkownika
creamcheese
Ekspert
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: creamcheese » 13 cze 2014, o 09:36

Długi dzień, długa relacja i masę zdjęć <brawo>
"Człowiek potyka się nie o góry, a o kretowiska"
Konfucjusz

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 13 cze 2014, o 09:51

Podpisuję się obiema rękami pod komentarzem przedmówcy... <tak>
Relacja (jak zwykle zresztą... :> ) treściwa, "kolorowa" i taka bardzo subiektywna (a to w tym przypadku czyni ją bardzo wiarygodną i dużo ciekawszą... <tak> )... Naprawdę chciałoby się pójść z Tobą (a właściwie z Wami) tymi drogami i bezdrożami...
A zdjęcia ? Talent nam się tu marnuje... <tak> "Rozwalają" mnie te krajobrazy (chmury, rzepakowe "szachownice", panoramki) - moje "klimaciki"... <tak>
Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec... <mysli> :>
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 13 cze 2014, o 10:11

Dziękuję. !!
Ale mnie podbudowaliście Globalni !! Dzieki.

To jeszcze nie koniec, ale reszta bedzie jak wrócę z wyprawy. Jutro wyjeżdzam i postram się po powrocie dokonczyć relację.
;)

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 13 cze 2014, o 10:33

Remi pisze:Jutro wyjeżdzam i postram się po powrocie dokonczyć relację.
Czekamy... <tak>
Remi pisze:reszta bedzie jak wrócę z wyprawy.
Czyżby szykowała nam się lektura kolejnej relacji z następnej wyprawy... <mysli> <lol> <lol>
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Comen
Moderator forum
Posty: 9641
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Comen » 13 cze 2014, o 17:11

Pola rzepakowe - miodzio <brawo>
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 2 lip 2014, o 17:15

Dzień 8.
Udany wczorajszy dzień, choć w nocy popadał deszczyk, ale dla nas piechurów górskich nie ma to znaczenia. Moje buty już są zupełnie suche i mogę teraz znów chodzić po trawie ;)
Wstajemy, zjadamy śniadanie i wychodzimy w stronę Szczelińca, dalej czerwonym szlakiem.
Pogoda w dalszym ciągu dopisuje i humory też. Kolejna górka do zdobycia.

Obrazek

Obrazek

Szlak prowadzi przez spokojne okolice. Przez pola i łąki. I tak sobie wędrując dochodzimy do wioseczki Studzienno. Bardzo ładna tablica informuje nas o zmianie miejscowości. Moją uwagę przykuwa przydrożny krzyż. Oczywiście robię zdjęcia. Zauważam dodatkowo przy nim swego rodzaju błogosławieństwo.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A że moja mama ma na imię Helena, nie mogłam nie zrobić też i zdjęcia tej tablicy <lol>

Obrazek

No i jesteśmy. Narodowy Park Gór Stołowych. Ostatni raz w Górach Stołowych byłam w podstawówce (8mio klasowej :-D ). Zauważamy też tablicę ostrzegającą przed żmijami, dlatego postanawiam założyć stuptuty. Mimo, że góry Stołowe i można by się spodziewać kamień na kamieniu, to form skalnych niewiele.

Obrazek

Obrazek

Zielony las prowadzi nas w stronę Karłowa i Szczelińca Wielkiego. Idąc drogą w pewnym momencie zauważamy stare, kamienne drogowskazy. Są w miarę wyraźne i można odczytać nazwy miejscowości, do których wskazywały kierunek. Mnie niestety nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś z Was wie?? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy kawałek dalej czerwonym szlakiem i znów pojawia się jakaś stara kamienna tablica. Też nie wiem co to za tablica. Może ktoś coś wie??

Obrazek

No i tak idziemy lasem i zaczynam się zastanawiać, gdzie te skalne formy się podziały. No i po chwili zaczynają się pokazywać. No w końcu nazwa parku do czegoś zobowiązuje :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak do tej pory prowadził nas bardzo łagodnie i przyjemnie. Niestety to nie trwa długo i trzeba w końcu się trochę powspinać. Creamcheese zaczął napierać pod górę a ja zaraz za nim. Ech, nie daje rady… dobrze, że mam aparat i mogę jakieś fotki robić i się chwilę sobie odpoczywać. :D Kiedy już podejście się skończyło, Creamcheese coś mi pokazuje. Odwracam się i widzę kolejny kamienny drogowskaz. Już nie wygląda tak dobrze jak tamten, ale coś tam można na nim zobaczyć.
Obrazek

Dalej znów idzie się w miarę płasko. Mijamy robotników przycinających gałęzie i nagle….o!
Kamienne schody i jakaś wycieczka szkolna wchodząca na Szczeliniec. Postanawiamy udać się na naszą kwaterę. Chwilę trwa zanim właścicielka przydziela nas do pokój. Szybko się przepakowujemy i idziemy na Szczeliniec.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy przez bramki i idziemy zwiedzać. Kierujemy się zgodnie z wyznaczoną trasą. I podziwiamy skalne wytwory. Wchodzimy na najwyższy punkt Szczelińca – Tron Liczyrzepy. Czekamy aż wycieczka szkolna pójdzie dalej. I wtedy robimy kilka pamiątkowych fotek. No i to najważniejsze z kubeczkiem forumowym <lol> <lol>
Próbuje w opisach niektórych form skalnych odszukać „co autor podpisu miał na myśli” ;).
Chyba najbardziej podoba mi się „Małpolud”. Bardzo fajne jest też zejście do „Piekła” i wyjście z niego. Przy końcu wędrówki podchodzimy jeszcze na taras widokowy. Podziwiając widoki, gdzieś z dołu słychać stukanie. Rozglądamy się i zauważamy, że jakiś pan jest podwieszony na skale. I choć na chwilę możemy zobaczyć jak wygląda wytyczanie trasy dla wspinaczy. Oj, nie jest to prosta i lekka praca. Patrzeliśmy jeszcze chwilę i zobaczyliśmy jak opuszcza sprzęt na dół. No i skończyła się wędrówka. Jeszcze mijając budkę z pamiątkami zaczepia nas sprzedawca i mówi, że możemy pójść za budkę i zobaczyć „Murzyna”. A naprzeciw jest skała podobna do słonia i nawet z dziurką z tyłu <lol> <lol>

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powoli kierujemy swe kroki ku schodom prowadzącym na dół. Jeszcze na chwile zasiadamy na jednej z ławeczek, by podziwiać przyrodę. A po zejściu, idziemy do lokalnego sklepiku, gdzie zasiadamy na ławeczce z piwkiem (dbamy o to , żeby nie mieć zakwasów <lol>) . Tak minął nam kolejny dzień wędrówki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 2 lip 2014, o 19:29

Remi pisze:zauważamy stare, kamienne drogowskazy. Są w miarę wyraźne i można odczytać nazwy miejscowości, do których wskazywały kierunek. Mnie niestety nic nie przychodzi do głowy, ale może ktoś z Was wie?? ;)
Carlsberg to Karłów, Glatz to Kłodzko...
Kolejne, może to: Wünschelburg - Radków...
Z pozostałych nic mi nie przychodzi go głowy..., na razie... :>

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 2 lip 2014, o 20:15

Nooo to i tak nieźle... gdzieś miałam z innej częsci Sudetów podobny kamien.... i inne nazwy.. poszukam...

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 2 lip 2014, o 20:16

oooo mam..
Obrazek

Awatar użytkownika
Adler
Administrator forum
Posty: 14598
Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Adler » 2 lip 2014, o 20:33

Górny Barcinek – Ober Berthelsdorf.

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 2 lip 2014, o 20:39

admin pisze:Górny Barcinek – Ober Berthelsdorf.
No właśnie...
A Voigtsdorf to Wojcieszyce... <tak>

Awatar użytkownika
creamcheese
Ekspert
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: creamcheese » 2 lip 2014, o 22:17

Yaretzky ma takie kamienie w ogródku i się wymądrza!!

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 2 lip 2014, o 22:53

creamcheese pisze:Yaretzky ma takie kamienie w ogródku i się wymądrza!!
Mam jeszcze taki: "Lublin 524 km..." <lol>

Awatar użytkownika
creamcheese
Ekspert
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: creamcheese » 3 lip 2014, o 06:26

yaretzky pisze:
creamcheese pisze:Yaretzky ma takie kamienie w ogródku i się wymądrza!!
Mam jeszcze taki: "Lublin 524 km..." <lol>
To niedaleko...mniej więcej jak Główny Szlak Beskidzki <lol>

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 8 lip 2014, o 20:32

Dzień 9.
Wczorajszy dzień był pełen w rożne atrakcje skalne. Dziś powinno być równie dobrze.
Wstajemy w miarę wcześnie. Pogoda za oknem taka sobie. Jak dla mnie najważniejsze, że nie pada. W sumie od kilku dni już nie pada, ale nie chciałabym mieć znów mokrych butów.
Dalej idziemy czerwonym szlakiem. Wychodzimy i już po paru minutach wchodzimy na ścieżkę, która ma nas doprowadzić do Błędnych Skał. Początkowo szlak lekko pnie się do góry. Gdy jednak nachylenie zbocza zwiększa się, na szlaku pojawiają się pewne „schody”. Napisałam schody, bo w sumie nie wiem jakiego sformułowania użyć na to, co pojawiło się na szlaku. Wiem, że niektóre parki narodowe czy krajobrazowe stosują swego rodzaju „ułatwienia”, które za pewne mają pomóc w lepszym ruchu turystów i to w miejscach turystycznych bardzo obleganych w sezonie. Mnie osobiście to, co było zrobione na tym odcinku szlaku, przeszkadzało trochę w złapaniu jakiegoś rytmu wychodzenia pod górę. Nie jestem wysoka jak np. Creamcheese, i musze czasem dwa- trzy kroki więcej postawić, już nie mówiąc o wspinaniu.

Obrazek

Wróćmy jednak do relacji… :) jak już się skończyły owe „schody” i teren w miarę się zrobił się bardziej płaski. Na szlaku zaczęły pojawiać się głazy, po których fajnie się chodziło. Później poczuliśmy na chwilę nadmorskie klimaty. A stało się to dzięki piaskowi, który pojawił się na krótkim odcinku wędrów0ki.

Obrazek

Obrazek

I tak sobie idziemy przez ten sudecki las, po czym dochodzimy do skrzyżowania szlaków. Z naszych map wynika, że dalej powinniśmy skręcić w prawo, by przejść przez Błędne Skały. Idziemy, idziemy i co jakiś czas widzimy, że na drzewach są poprzybijane kartki. Wskazują one jak dostać się na parking. Idąc dalej dochodzimy do miejsca, gdzie nie ma czerwonego szlaku. Jacyś robotnicy coś robią na ścieżce. Wracamy, więc do skrzyżowania i idziemy w drugą stronę. Znajdujemy na jakimś drzewie plan zmiany organizacji kierunków na szlakach. Tylko jakoś tak nie przyjrzeliśmy się dokładnie i znów wracamy na szlak i kierunek, którym szliśmy za pierwszym razem. I tak zaczynam myśleć, że te Błędne Skały faktycznie powodują to, że chwilę błądzimy po okolicy( w sumie chodząc tam i z powrotem). :D
Dochodzimy znów do tego samego punktu… No, kurcze!! Coś tu jest nie tak. W końcu Creamcheese przygląda się uważniej mapie i stwierdza, że musimy iść na parking. Drapię się w głowę, ale pozostaje mi tylko zaufać mu – w końcu jest profesjonalistą ;) .
Dochodzimy do parkingu i… jest. Wejście (oczywiście biletowane i z takimi samymi dziwnymi bramkami jak na Szczelińcu) do Błędych Skał. I fajnie, bo jakoś turystów za dużo nie ma. Idziemy. Nie trwało to jednak długo. Jak tylko minęliśmy bramki z autokaru wysypuje się szkolna wycieczka. Staramy się w miarę sprawnie poruszać między skałami, by nie stać w kolejkach jak na Szczelińcu. Poza tym tu było by gorzej, bo my z dużymi plecakami.
No i tak sobie idziemy. Niektóre przejścia są bardzo wąskie i niskie. Pomagamy sobie nawzajem, żeby przejść z plecakami całą trasę. Ostatnio w Błędnych Skałach byłam w podstawówce, więc staram się zrobić jak najwięcej zdjęć. :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Uff…
No i udało się! Możemy iść dalej czerwonym szlakiem. Schodząc, najpierw mija nas trochę krzykliwa wycieczka z Przemyśla, potem biegnąca męska grupa w jakiś uniformach. Dobrze, że już przeszliśmy te Skałki, bo z tymi wycieczkami mogłoby nam zejść trochę… :)
Powoli schodzimy do Kudowy Zdrój. Widać już pierwsze zabudowania i znaki mówiące o tym, że zbliżamy się do cywilizacji.

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy obok pierwszych domów, przez park i wychodzimy na główną drogę. Teraz to trzeba się pomęczyć idąc asfaltem. Szukamy jakiegoś miejsca, żeby usiąść spokojnie i coś zjeść. W końcu na skrzyżowaniu ulic i szlaków zasiadamy w jakimś ogródku z kawiarni. Na szczęście nikt nas nie wygania. Rozkładamy się i w końcu błoga chwila na odpoczynek. No nic trzeba iść dalej. Wracamy znów na nasz czerwony szlak. Przechodzimy koło domostw, ludzie zajęci swoimi sprawami i rzadko kto zwraca na nas uwagę. Cały czas idziemy drogą asfaltową. Wychodzimy na małe wzgórze i takie oto widoki przed nami.

Obrazek

Obrazek

W końcu schodzimy na leśną ścieżkę. Pochodzimy lekko pod górę obok domu i przechodząc przez stary drewniany płot wchodzimy na bardzo zielony szlak.

Obrazek

Szlak jest super, prawie dziki. Przechodzimy przez wysokie trawy, mijamy zielone drzewa… cisza i spokój, nikogo na szlaku…
Schodzimy do wsi Dańczów. Szybko zahaczamy o mały sklepik na uboczu wsi, ale przy szlaku. :) Życie tu toczy się swoim torem. Każdy robi swoją robotę. Mijamy jakieś gospodarstwo i idziemy dalej. W pewnym momencie mija nas mały biało- czarny piesek. Próbujemy go odgonić, by poszedł do domu. Pies nie daje za wygraną i idzie z nami, obok nas. Radośnie biega sobie gdzie chce, ale jak tylko znikamy mu z pola widzenia, pędzi co tchu i znów idzie w bliskiej odległości. Creamcheese nadaje mu imię Kajtek. No i tak Kajtek idzie z nami Głównym Szlakiem Sudeckim.
Tak sobie człapiąc krok za krokiem kroczymy dzielnie. Odwracam się i widzę, że ktoś z dużym plecakiem idzie za nami. Po chwili już prawie jest przy nas. Gdy ów wędrowiec dochodzi do nas przystajemy na chwilę. Chłopak jest zaskoczony naszym widokiem, bo któryś dzień idzie sam. Mówi, że idzie już 8 dzień na ciężko (ma namiot, śpiwór, kuchenkę) ze Świeradowa i chce dzisiejszego dnia dojść do schroniska pod Muflonem. Idziemy jakiś czas razem, ale Młody bardzo nagina, więc żegnamy się z nim, życząc mu powodzenia w przejściu GSS.
Idziemy, idziemy i nagle dochodzimy do Przełęczy Lewińskiej. No i się zatrzymujemy i zastanawiamy co robić. Plan na dziś zakładał, że zejdziemy do Lewina Kłodzkiego i tu przenocujemy. Jednak postanawiamy iść dalej i dojść do Dusznik Zdrój. Przy okazji Creamcheese będzie miał okazję wejść na górkę, z Korony Sudetów Polskich. No! o ile ją znajdziemy :D <lol> <lol>

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kajtek pobiegł za Młodym. Pewnie trzyma się silniejszych- stwierdził Creamcheese. Młody już zniknął nam z oczu. W sumie to nam się nigdzie nie spieszy. Zaczyna się dość mocne podejście. Idziemy i znów spotykamy się z Młodym, który się posila i … Kajtek siedzi obok. Trochę mi go brakowało…
Idziemy dalej a Kajtek idzie z nami. Droga robi się łagodniejsza. Creamcheese wyciąga swoje notatki. Czytamy szukając charakterystycznego punktu, który pomoże nam wejść na Grodczyn. Kajtek idzie z nami. W końcu znajdujemy jakąś ścieżkę i idziemy. Zauważamy antenę telewizyjną. Wszystko wskazuje na to, że to Grodczyn.

Obrazek

Kajtek idzie z nami. Fajnie. Nooo… już spory kawałek jest od swojego domu. Zaczynam się martwić czy wróci bezpiecznie. Młody nas dogania i nagina dalej. My powoli dochodzimy do Dusznik Zdrój. No i zaczynamy szukać miejsca, bo nie mamy nic zarezerwowane. Idziemy na camping, gdzie przebywają jacyś robotnicy i w nocy może być trochę głośno. Kajtek kładzie się na trawie i chwilę odpoczywa. Szukamy dalej. Przechodzimy przez pasy i idziemy na rynek. Szukamy, szukamy…. W końcu udaje się nam coś znaleźć. Kajtek idzie z nami. Pani z kwatery próbuje go odgonić. On siada na trawie i czeka. Wchodzimy i się rozkładamy. Kiedy idziemy na zakupy Kajtka już nie ma. Smutno mi trochę mam nadzieję, że bezpiecznie wrócił do domu. Pora na odpoczynek.

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 8 lip 2014, o 21:34

Jak zawsze dużo ciekawych opisów, łącznie z bardzo subiektywnymi odczuciami i wrażeniami - ale to tylko podnosi atrakcyjność relacji.
Remi pisze:Plan na dziś zakładał, że zejdziemy do Lewina Kłodzkiego i tu przenocujemy. Jednak postanawiamy iść dalej i dojść do Dusznik Zdrój.
<lol> Z Creamcheesem jest "niebezpiecznie" - dla Niego dodatkowe nawet 20-30 km więcej to bez różnicy... <lol> Właściwie dziwię się, że nie machnęliście się od razu do np. Kłodzka ? <mysli>
Remi pisze:na szlaku pojawiają się pewne „schody”. Napisałam schody, bo w sumie nie wiem jakiego sformułowania użyć na to, co pojawiło się na szlaku. Wiem, że niektóre parki narodowe czy krajobrazowe stosują swego rodzaju „ułatwienia”, które za pewne mają pomóc w lepszym ruchu turystów i to w miejscach turystycznych bardzo obleganych w sezonie.
To chyba w założeniu "projektantów" tego podejścia nie miały być schody ułatwiające wejście turystom, a raczej coś w rodzaju zabezpieczenia (wzmocnienia) szlaku przed np. rozmyciem podłoża (wypłukaniem kamieni) w razie ulewnego deszczu...
Super się czyta te Twoje relacje... <tak>
Aaaa, i pozdrowienia dla Kajtka... <lol> <lol>

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 10 lip 2014, o 11:56

Dzień 10
Niestety z tego dnia nie mam żadnego zdjęcia. A to dlatego, że od samego rana strasznie pada. Postanawiamy podjechać kawałek autobusem. Pada niemiłosiernie. Podjeżdżamy autobusem do Barda. Pada dalej, dodatkowo zaczyna wiać wiatr. Czuje każdą krople na mojej twarzy, ale idziemy niebieskim szlakiem z Barda w stronę Srebrnej Góry. Niestety padający mocno deszcz i wiatr zmuszają dają we znaki. Kiedy tylko dochodzimy do drogi, zaczynam machać jak tylko widać jakieś auto na horyzoncie. Creamcheese mówi, żebym dostawczych nie zatrzymywała, bo jak się zapakujemy. Ja tam macham na każde… W końcu zatrzymuje nam się jeden Pan. Okazuje się, że dostawcze auto. Plecaki pakujemy na tył na kartony i siadamy obok kierowcy z przodu. Panu w ogóle nie przeszkadza to, że kapie dość mocno z naszych peleryn. Dowiadujemy się, że jedzie z płytkami na piec kaflowy (cena 10tys.). Słuchamy piosenek Violetty Villas (kierowca jest chyba fanem swojej krajanki). Pan jedzie według GPS, my mówimy, że damy jakoś radę jeśli nasza droga i jego będą musiały się rozejść. Pan jednak postanawia nas podwieźć do Srebrnej Góry, bo jak twierdzi „kilometr w tą czy w tą, nie ma znaczenia”. A poza tym mogł się zgubić :D I tak oto wracamy z miłym kierowcą pod Villę Hubertus. Wchodzimy a tam tłumy… Na szczęście ta wycieczka już szykuje się do wyjazdu. Panie z Villi poznają nas i mile witają zapraszając do barku. Nie odmawiamy poczęstunku. :)
Jeszcze tylko przepakowanie się i czas w drogę powrotną. Dobry to był czas. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy. Pozostaje planować i marzyć o kolejnym wyjeździe…





ps. dziekuję za uwagę :)
Obrazek

Awatar użytkownika
yaretzky
Ekspert
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: yaretzky » 10 lip 2014, o 22:19

O jakiej "mecie" Ty marzysz na ostatniej fotce ? "Metę" to Ty będziesz miała za jakieś 100 lat... <lol> Póki co to zamieszczaj fotki z napisem "koniec etapu"... <tak> <lol>

Awatar użytkownika
Remi
User
Posty: 557
Rejestracja: 21 maja 2013, o 22:41

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: Remi » 10 lip 2014, o 22:26

yaretzky innej fotki nie miałam... a pomyslałam ze to ładne zakonczenie by było :)

Awatar użytkownika
creamcheese
Ekspert
Posty: 1404
Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54

Relacja: Majowe Sudety

Post autor: creamcheese » 22 wrz 2014, o 22:39

https://www.facebook.com/media/set/?set ... 970&type=1
Jakby ktoś miał wątpliwości na które zdjęcie głosować (...hmmmm...1.droga i 5.pociąg, moim zdaniem skromnym) to poproszę o zapytanie na PW
"Człowiek potyka się nie o góry, a o kretowiska"
Konfucjusz

ODPOWIEDZ