Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
Samotna wędrówka w górach...
Samotna wędrówka w górach...
Jak w temacie.
Co o tym sądzicie?
Jakie są Wasze doświadczenia/wrażenia z samotnych wędrówek górskich? <mysli>
W tym temacie o zaletach i wadach wędrówek typu: ja, las, góra i nikt poza tym.
Co o tym sądzicie?
Jakie są Wasze doświadczenia/wrażenia z samotnych wędrówek górskich? <mysli>
W tym temacie o zaletach i wadach wędrówek typu: ja, las, góra i nikt poza tym.
Re: Samotna wędrówka w górach...
Z zalet zapewne spokój, więc i możliwość delektowania się pięknem przyrody - no i wolność, robię co chcę bo tylko ode mnie zależy gdzie pójdę i co zobaczę. Zdarza się że znacznie łatwiej wpaść na jakieś zwierzęta. Tak pod Koskową Górą niemal spod nóg wyskoczyła mi sarna. Z drugiej strony z towarzyszem lub towarzyszką zawsze raźniej, jest się do kogo odezwać, wymienić wrażenia no i jest jakby nie było trochę bezpieczniej, zwłaszcza w górach wyższych gdzie zawsze jest ryzyko jakiegoś nieprzewidzianego wypadku.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Samotna wędrówka w górach...
+
- cisza i spokój (można przemyśleć parę rzeczy)
- swoboda wyboru trasy (to, o czym pisze Comen)
- własne tempo wędrówki (nikt Cię nie goni, sam ustalasz tempo, przerwy, itp.)
-
- zwierzaki (ostatnio na szlaku dziki) :|
- niebezpieczeństwo ataku ze strony drugiego człowieka (różni ludzie chodzą po górach!)
- brak ewentualnego kontaktu (brak zasięgu, brak pomocy)
Po ostatnich kilku wędrówkach, stwierdzam, że... lubię taką formę trekkingu. <tak>
Czekam na kolejne opinie...
- cisza i spokój (można przemyśleć parę rzeczy)

- swoboda wyboru trasy (to, o czym pisze Comen)
- własne tempo wędrówki (nikt Cię nie goni, sam ustalasz tempo, przerwy, itp.)
-
- zwierzaki (ostatnio na szlaku dziki) :|
- niebezpieczeństwo ataku ze strony drugiego człowieka (różni ludzie chodzą po górach!)
- brak ewentualnego kontaktu (brak zasięgu, brak pomocy)
Po ostatnich kilku wędrówkach, stwierdzam, że... lubię taką formę trekkingu. <tak>
Czekam na kolejne opinie...
Re: Samotna wędrówka w górach...
Ogólnie rzecz biorąc to wszystko ma swoje plusy jak i minusy.
Samotne wędrowanie po górach jest myślę dobre, bo można odpocząć psychicznie, a także wiele spraw przemyśleć i poukładać sobie w głowie.
Z drugiej strony jest duże ryzyko takich wypraw, że w najważniejszym momencie nikt nam nie pomoże, dlatego warto takie decyzje samotnego wyruszania w góry przemyśleć kilka razy.
Samotne wędrowanie po górach jest myślę dobre, bo można odpocząć psychicznie, a także wiele spraw przemyśleć i poukładać sobie w głowie.
Z drugiej strony jest duże ryzyko takich wypraw, że w najważniejszym momencie nikt nam nie pomoże, dlatego warto takie decyzje samotnego wyruszania w góry przemyśleć kilka razy.
- creamcheese
- Ekspert
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Samotna wędrówka w górach...
Powtórzę za Wami: są plusy i minusy samotnych wędrówek po górkach.
Podstawowym, dla mnie, plusem jest moja trasa i moje tempo...z reguły mam plan opracowany przed wyjazdem, a opracowuję go pod siebie, pod swoje tempo i pod swoje preferencje...co zwiedzić, co zdobyć. Tempo mam umiarkowane ale wystarczające, żeby ktoś wlókł się za mną, a to burzy moją, przez całą zimę, wypracowaną koncepcję. Oczywiście mogę zmieniać plany w trakcie ale nie lubię jak ktoś marudzi po drodze : "a daleko jeszcze?", "czemu tak szybko"
Plusem jest możliwość spotkania na trasie zwierzaków ale tych dzikich. Są one płochliwe i raczej nie stanowią dla człowieka zagrożenia.
Plusem jest samotność i cisza...może nie po to żeby przemyśliwać różne sprawy, bo to mogę robić idąc w grupie, ale...grupa przeważnie jest głośna i tego nie da się uniknąć. Kilkakrotnie zdarzało mi się (nielegalnie) skracać drogę przez PN...grupa, jakby lekceważąc służby parkowe, zachowywała się prowokująco głośno. Teraz już z nimi nie robię takich skrótów.
Minusy to...spotkania na szlaku...i nie myślę o dzikim zwierzu czy człowieku, z ich strony, jak dotąd, nic złego mnie nie spotkało. Chodzi mi o psy, czy to bezdomne, czy domowe chodzące luzem. Nie boją się człowieka, są agresywne (pewnie tak szkolone przez głupich ludzi)...noszę więc ze sobą gaz
Minusem jest ekwipunek jaki noszę się bez względu na to czy idę sam czy z kimś...namiot, kuchenka, naczynia, termos, impregnaty, zapasowe sznurowadła, folia nrc, niepodzielne żarcie...itp. Nie można tego rozdzielić między współtowarzyszy.
Minusem jest (jeśli nie idę z namiotem) nocleg...spotykałem się z niechęcią przyjmowania jednego turysty na jedną noc...może to były wyjątki, ale zdarzały się
Pozdrawiam...jak coś jeszcze będę miał w temacie to dopiszę
Podstawowym, dla mnie, plusem jest moja trasa i moje tempo...z reguły mam plan opracowany przed wyjazdem, a opracowuję go pod siebie, pod swoje tempo i pod swoje preferencje...co zwiedzić, co zdobyć. Tempo mam umiarkowane ale wystarczające, żeby ktoś wlókł się za mną, a to burzy moją, przez całą zimę, wypracowaną koncepcję. Oczywiście mogę zmieniać plany w trakcie ale nie lubię jak ktoś marudzi po drodze : "a daleko jeszcze?", "czemu tak szybko"
Plusem jest możliwość spotkania na trasie zwierzaków ale tych dzikich. Są one płochliwe i raczej nie stanowią dla człowieka zagrożenia.
Plusem jest samotność i cisza...może nie po to żeby przemyśliwać różne sprawy, bo to mogę robić idąc w grupie, ale...grupa przeważnie jest głośna i tego nie da się uniknąć. Kilkakrotnie zdarzało mi się (nielegalnie) skracać drogę przez PN...grupa, jakby lekceważąc służby parkowe, zachowywała się prowokująco głośno. Teraz już z nimi nie robię takich skrótów.
Minusy to...spotkania na szlaku...i nie myślę o dzikim zwierzu czy człowieku, z ich strony, jak dotąd, nic złego mnie nie spotkało. Chodzi mi o psy, czy to bezdomne, czy domowe chodzące luzem. Nie boją się człowieka, są agresywne (pewnie tak szkolone przez głupich ludzi)...noszę więc ze sobą gaz
Minusem jest ekwipunek jaki noszę się bez względu na to czy idę sam czy z kimś...namiot, kuchenka, naczynia, termos, impregnaty, zapasowe sznurowadła, folia nrc, niepodzielne żarcie...itp. Nie można tego rozdzielić między współtowarzyszy.
Minusem jest (jeśli nie idę z namiotem) nocleg...spotykałem się z niechęcią przyjmowania jednego turysty na jedną noc...może to były wyjątki, ale zdarzały się
Pozdrawiam...jak coś jeszcze będę miał w temacie to dopiszę
"Człowiek potyka się nie o góry, a o kretowiska"
Konfucjusz
Konfucjusz
Re: Samotna wędrówka w górach...
Prawdę powiedziawszy, nigdy nie byłam jeszcze w górach sama. Zawsze trzymam się zasady, że w góry idzie się minimum w trzy osoby. Jak przydarzy się jakiś wypadek, to zawsze można liczyć na pomocną dłoń:)
Re: Samotna wędrówka w górach...
w tym temacie polecam fotorelacje mojej znajomej:
https://picasaweb.google.com/altair1984" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/altair1984" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Samotna wędrówka w górach...
Ja osobiscie uwazam, ze gory sa niebezpieczne i lepiej wybierac sie w takie podroze z kims. Zwykle problemy z cisnieniem, zwichnieta kostka czy cos innego, aa jednak ta druga osoba bedzie wsparciem.
Re: Samotna wędrówka w górach...
Dla mnie samotne wędrowanie to ulubiona forma chodzenia po górach. Cisza, spokój, własne tempo, własna trasa zmieniana w zależności od własnego widzimisię - a wieczorem w schronisku spotkanie z ludźmi - i taka opcja najbardziej mi pasuje.
Re: Samotna wędrówka w górach...
A wg mnie to nie góry są niebezpieczne ale ludzie którzy nie potrafią traktować ich z szacunkiem. <tak>Molier pisze:Ja osobiscie uwazam, ze gory sa niebezpieczne
Wg Twojej teorii niebezpieczny może być też np. ołówek którym można sobie wybić oko..., a to przecież nie wina ołówka.
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
Samotna wędrówka w górach...
Kto nie chodził samotnie po górach, ten gór nie poznał i nie pozna.
Dużo o samotnym wędrowaniu wyżej napisano, na tak i na nie. Z dwoma mini negatywami, przedstawionymi we wcześniejszych postach trochę zgadzam się, to : samotnemu nocleg na jedną noc,
prawdopodobieństwo kontuzji i braku pomocy. Takie, albo i poważniejsze może trafić Ci się również w domu, na ulicy np. przy malowaniu sufitu, wieszaniu karniszy, przechodzeniu jezdni, zimą pod zwisającymi nad chodnikiem soplami, itp.
Chciałbym trochę szerzej spojrzeć na samotne chodzenie po górach.
2razy tak, 2razy nie.
Pokora wobec gór- tak. Bojaźń, strach- nie.
Szacunek(bardzo szeroko pojęty)- tak. Lekceważenie- kategorycznie nie.
Zakładam, i do tego zachęcam, że góry same z siebie nie są niebezpieczeństwem, są nam przyjazne, tylko człowiek prowokuje, powoduje swoje nieszczęścia.
Góry, jak i cała przyroda/natura i to tam zachodzi, jest zdecydowanie bardziej przewidywalne od człowieka i jego zachowań. Przewidzieć można burzę, deszcz, zmierzch itp.
Dzikie zwierze atakuje wtedy, gdy jest głodne lub czuje się zagrożone, albo zagrożone jest jego potomstwo, terytorium. A człowiek? Jakże jest nieobliczalny.
Idąc samotnie człowiek więcej widzi, zapamiętuje z wędrówki, postoju. Sprawdzone: z samotnych wędrówek pamiętam poszczególne krzaczki, skałki, znaki. W grupie wielu szczegółów nie dostrzegamy, ulatują nam.
Góry do człowieka przemawiają, ale trzeba w to co mówią wsłuchać się. Zdecydowanie lepiej to potrafię, gdy jestem sam. Będąc w grupie nasze myśli, uwaga w znacznym stopniu rozkłada się.
Przemawiają góry w różnorakie sposoby. Pogodą - wiatrem, zachmurzeniem,cieniem, temperaturą, opadami, zaśnieżeniem itp.
Ukształtowaniem terenu, strumykiem(jego kierunkiem, spadkiem), roślinnością. Zapachem, szumem, zachowaniem zwierząt. Do wspinających się skałą, jej kruszyzną, wilgotnością.
Po latach wędrówek po górach, dużo samotnych, zacząłem góry nie tylko widzieć, podziwiać, ale również rozumieć, słyszeć. Z czasem stwierdziłem, że góry też nas słuchają. Tak! My przemawiamy swoim zachowaniem, przygotowaniem, nastawieniem, oczekiwaniami(przeważnie chcemy być biorcami, mało dając od siebie), nastrojem, niezadowoleniem lub akceptacją tego z czym góry nas witają.
Góry też na nas patrzą i nas widzą. Nie tylko zewnętrznie, ale też naszą duszę, nasze radości, smutki, marzenia, tęsknoty. Jeżeli idę w góry samotnie, odpowiednio przygotowany, nastawiony pozytywnie, nie narzekam na deszcz, błoto, zimno, stromiznę, przyjmuję z pokorą to co góry mi oferują, to czuję, że góry mnie akceptują i słyszę: Witaj przyjacielu.
Ale do takich odczuć trzeba czasu, zmiany nastawienia, oczekiwań. Lubię samotnie zapuścić się w nie znane mi zakątki. Nie raz pobłądziłem, ale to nie to samo co zabłądziłem. Pokorny, nie czułam nigdy strachu. Czułem,że nie jestem osamotniony, że jestem akceptowany.
Tego wszystkiego, co wyżej napisałem doznałam chodząc samotnie. Wędruję też w grupie, nie stronię od ludzi. Widzę pozytywy chodzenia w towarzystwie. Chciałem tylko przedstawić, to co mi sprawia największą radość.
Dużo o samotnym wędrowaniu wyżej napisano, na tak i na nie. Z dwoma mini negatywami, przedstawionymi we wcześniejszych postach trochę zgadzam się, to : samotnemu nocleg na jedną noc,
prawdopodobieństwo kontuzji i braku pomocy. Takie, albo i poważniejsze może trafić Ci się również w domu, na ulicy np. przy malowaniu sufitu, wieszaniu karniszy, przechodzeniu jezdni, zimą pod zwisającymi nad chodnikiem soplami, itp.
Chciałbym trochę szerzej spojrzeć na samotne chodzenie po górach.
2razy tak, 2razy nie.
Pokora wobec gór- tak. Bojaźń, strach- nie.
Szacunek(bardzo szeroko pojęty)- tak. Lekceważenie- kategorycznie nie.
Zakładam, i do tego zachęcam, że góry same z siebie nie są niebezpieczeństwem, są nam przyjazne, tylko człowiek prowokuje, powoduje swoje nieszczęścia.
Góry, jak i cała przyroda/natura i to tam zachodzi, jest zdecydowanie bardziej przewidywalne od człowieka i jego zachowań. Przewidzieć można burzę, deszcz, zmierzch itp.
Dzikie zwierze atakuje wtedy, gdy jest głodne lub czuje się zagrożone, albo zagrożone jest jego potomstwo, terytorium. A człowiek? Jakże jest nieobliczalny.
Idąc samotnie człowiek więcej widzi, zapamiętuje z wędrówki, postoju. Sprawdzone: z samotnych wędrówek pamiętam poszczególne krzaczki, skałki, znaki. W grupie wielu szczegółów nie dostrzegamy, ulatują nam.
Góry do człowieka przemawiają, ale trzeba w to co mówią wsłuchać się. Zdecydowanie lepiej to potrafię, gdy jestem sam. Będąc w grupie nasze myśli, uwaga w znacznym stopniu rozkłada się.
Przemawiają góry w różnorakie sposoby. Pogodą - wiatrem, zachmurzeniem,cieniem, temperaturą, opadami, zaśnieżeniem itp.
Ukształtowaniem terenu, strumykiem(jego kierunkiem, spadkiem), roślinnością. Zapachem, szumem, zachowaniem zwierząt. Do wspinających się skałą, jej kruszyzną, wilgotnością.
Po latach wędrówek po górach, dużo samotnych, zacząłem góry nie tylko widzieć, podziwiać, ale również rozumieć, słyszeć. Z czasem stwierdziłem, że góry też nas słuchają. Tak! My przemawiamy swoim zachowaniem, przygotowaniem, nastawieniem, oczekiwaniami(przeważnie chcemy być biorcami, mało dając od siebie), nastrojem, niezadowoleniem lub akceptacją tego z czym góry nas witają.
Góry też na nas patrzą i nas widzą. Nie tylko zewnętrznie, ale też naszą duszę, nasze radości, smutki, marzenia, tęsknoty. Jeżeli idę w góry samotnie, odpowiednio przygotowany, nastawiony pozytywnie, nie narzekam na deszcz, błoto, zimno, stromiznę, przyjmuję z pokorą to co góry mi oferują, to czuję, że góry mnie akceptują i słyszę: Witaj przyjacielu.
Ale do takich odczuć trzeba czasu, zmiany nastawienia, oczekiwań. Lubię samotnie zapuścić się w nie znane mi zakątki. Nie raz pobłądziłem, ale to nie to samo co zabłądziłem. Pokorny, nie czułam nigdy strachu. Czułem,że nie jestem osamotniony, że jestem akceptowany.
Tego wszystkiego, co wyżej napisałem doznałam chodząc samotnie. Wędruję też w grupie, nie stronię od ludzi. Widzę pozytywy chodzenia w towarzystwie. Chciałem tylko przedstawić, to co mi sprawia największą radość.
- b.b tulipan
- User
- Posty: 70
- Rejestracja: 18 lip 2012, o 20:04
- Lokalizacja: dolnośląskie
Samotna wędrówka w górach...
Daleko mi do samotnych wędrówek w prawdziwych górach takich np. jak Tatry.
Ale to co napisał "tadeks" to jest właśnie to czego chcemy od gór, po co tam idziemy.
Moje góry to najwyżej Sudety i to nie wszystkie góry. mogą być Pieniny, też dużo do zaliczenia. Podobają mi się Bieszczadzkie i Beskidzkie góry ze względu na moją niemoc. <lol> są w sam raz na kilkugodzinne przemierzanie.
Ale to co napisał "tadeks" to jest właśnie to czego chcemy od gór, po co tam idziemy.
Moje góry to najwyżej Sudety i to nie wszystkie góry. mogą być Pieniny, też dużo do zaliczenia. Podobają mi się Bieszczadzkie i Beskidzkie góry ze względu na moją niemoc. <lol> są w sam raz na kilkugodzinne przemierzanie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Samotna wędrówka w górach...
To Beskidy czy Sudety to góry nieprawdziwe <mysli>b.b tulipan pisze:Daleko mi do samotnych wędrówek w prawdziwych górach takich np. jak Tatry.
- b.b tulipan
- User
- Posty: 70
- Rejestracja: 18 lip 2012, o 20:04
- Lokalizacja: dolnośląskie
Samotna wędrówka w górach...
gar pisze:To Beskidy czy Sudety to góry nieprawdziwe <mysli>b.b tulipan pisze:Daleko mi do samotnych wędrówek w prawdziwych górach takich np. jak Tatry.
gar - ja odniosłem się do Tatr a o Beskidach i Sudetach nie wspomniałem że są nie prawdziwe choć dużo krótsze. <lol>
Samotna wędrówka w górach...
b.b tulipan pisze:Daleko mi do samotnych wędrówek w prawdziwych górach takich np. jak Tatry.
I to jest właśnie to co nazywamy zdrowym rozsądkiem i szacunkiem dla gór ! <brawo> <tak> <brawo>b.b tulipan pisze:Moje góry to najwyżej Sudety i to nie wszystkie góry. mogą być Pieniny, też dużo do zaliczenia. Podobają mi się Bieszczadzkie i Beskidzkie góry ze względu na moją niemoc. <lol> są w sam raz na kilkugodzinne przemierzanie.
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
Samotna wędrówka w górach...
Ja bym powiedział, że im wyprawa ("wyprawa"?) dalsza, dłużej trwająca i w wyższe góry, tym towarzystwo jest bardziej wskazane. Ja obecnie nie mam oporów przed samotnymi wypadami w Beskid Wyspowy czy Gorce, ale już w takie Bieszczady czy na Słowację sam się nie jestem w stanie wybrać. Innymi słowy ja "tak mam", że w wyniku posiadania towarzysza do wędrówki wyraźnie zwiększa mi się zasięg wypadów i ich poziom trudności.
Towarzystwo się bardzo przydaje w pociągach, w nieznanych miejscowościach, na eksponowanych szlakach, w wędrówkach poza znakowanymi szlakami oraz w zatłoczonych schroniskowych jadalniach. Również przy wypadach zimowych i wczesnowiosennych. Plusem wyprawy w towarzystwie jest też to, że raz podjętą decyzję o danym wyjeździe trudniej zmienić.
Natomiast w ciepłych porach roku i tam, gdzie zna się nieomal każdy kamień, druga osoba, zwłaszcza kapryśna czy gadatliwa, może - moim skromnym zdaniem i na podstawie doświadczenia - przede wszystkim zakłócać swobodne obcowanie z przyrodą.
Towarzystwo się bardzo przydaje w pociągach, w nieznanych miejscowościach, na eksponowanych szlakach, w wędrówkach poza znakowanymi szlakami oraz w zatłoczonych schroniskowych jadalniach. Również przy wypadach zimowych i wczesnowiosennych. Plusem wyprawy w towarzystwie jest też to, że raz podjętą decyzję o danym wyjeździe trudniej zmienić.
Natomiast w ciepłych porach roku i tam, gdzie zna się nieomal każdy kamień, druga osoba, zwłaszcza kapryśna czy gadatliwa, może - moim skromnym zdaniem i na podstawie doświadczenia - przede wszystkim zakłócać swobodne obcowanie z przyrodą.
Samotna wędrówka w górach...
Dla mnie jest to minusem!tango pisze:. Plusem wyprawy w towarzystwie jest też to, że raz podjętą decyzję o danym wyjeździe trudniej zmienić.
Właśnie chodząc samotnie plusem jest, że można plan zmieniać, wędrówkę improwizować, dniówkę skracać lub wydłużać. Popasy, ich ilość oraz czas, podobnie.
Samotna wędrówka w górach...
Miałem na myśli to, że trudniej jest przede wszystkim zmienić decyzję o zaistnieniu samego wyjazdu! No bo skoro już się z kimś umówiłem to czuję się zobowiązany danej osoby nie zawieść. Z kolei już na samym wypadzie im elastyczniej tym lepiej! A najlepiej gdy wędrują razem osoby o podobnym stylu chodzenia.
Samotna wędrówka w górach...
Z pamiętnika Karola Wędziagolskiego:
"W samotności człowiek dojrzewa jak leśna paproć w nocy. W samotności nabierają właściwego znaczenia myśli i wyrażenia, gdzieś kiedyś posiane a zapomniane w rozgwarze szumnych i tłumnych dni. W samotności się one odnajdują i gromadzą, dołączając jak zaoszczędzony grosz do podstawowych rezerw ludzkiej duszy. Samotności nie znoszą i unikają jej ci, co w sobie nie rosną, utracjusze, którzy nic nie gromadzą, mówiąc trywialnie, wszyscy ci, którzy się z sobą nudzą...
Gdy stawało się zbyt ciasno i niewygodnie wśród plątaniny myśli, uciekałem od nich fizycznie, jechałem w góry. W zupełnej ich pustce i ciszy wyzbywałem się wszystkich niepokojów, łączących mnie z rzeczywistością, opuszczało mnie poczucie teraźniejszości, jak kurz strząsałem z siebie psychiczne i mentalne zaśmiecenia zbiorowością (...) Prowadzony od wewnątrz zmysłem kosmicznej wspólnoty rozpoznawałem w skałach moje rówieśnice, a w ich kamiennej ciszy nabierały znaczenia wszystkie głosy w nieznanej mowie. Wychodziłem ze swojej trójwymiarowości, łączyłem się ze swoją pradawnością, włączałem w nieskończoność czasu i przestrzeni, radując się cudem. Świadomość prawdziwej, a nie znającej kresu egzystencji. Nie była to fantazja, ale realne przeżycie. Stawałem się pojemnym bez granic, nawet nie tracąc poczucia swojego tymczasowego tu i teraz. Było mi, jakby glob ziemski wyrastał ze mnie, a ja z niego."
"W samotności człowiek dojrzewa jak leśna paproć w nocy. W samotności nabierają właściwego znaczenia myśli i wyrażenia, gdzieś kiedyś posiane a zapomniane w rozgwarze szumnych i tłumnych dni. W samotności się one odnajdują i gromadzą, dołączając jak zaoszczędzony grosz do podstawowych rezerw ludzkiej duszy. Samotności nie znoszą i unikają jej ci, co w sobie nie rosną, utracjusze, którzy nic nie gromadzą, mówiąc trywialnie, wszyscy ci, którzy się z sobą nudzą...
Gdy stawało się zbyt ciasno i niewygodnie wśród plątaniny myśli, uciekałem od nich fizycznie, jechałem w góry. W zupełnej ich pustce i ciszy wyzbywałem się wszystkich niepokojów, łączących mnie z rzeczywistością, opuszczało mnie poczucie teraźniejszości, jak kurz strząsałem z siebie psychiczne i mentalne zaśmiecenia zbiorowością (...) Prowadzony od wewnątrz zmysłem kosmicznej wspólnoty rozpoznawałem w skałach moje rówieśnice, a w ich kamiennej ciszy nabierały znaczenia wszystkie głosy w nieznanej mowie. Wychodziłem ze swojej trójwymiarowości, łączyłem się ze swoją pradawnością, włączałem w nieskończoność czasu i przestrzeni, radując się cudem. Świadomość prawdziwej, a nie znającej kresu egzystencji. Nie była to fantazja, ale realne przeżycie. Stawałem się pojemnym bez granic, nawet nie tracąc poczucia swojego tymczasowego tu i teraz. Było mi, jakby glob ziemski wyrastał ze mnie, a ja z niego."
Samotna wędrówka w górach...
Samotne wypady w góry są świetne. Doskonale pamiętam jak 2 lata temu znalazłam .... i postanowiłam wybrać się na tydzień. Spędzone chwile w samotności pozwoliły mi przemyśleć wiele spraw i bardzo mi to pomogło w życiu.
Ostatnio zmieniony 25 kwie 2017, o 12:07 przez Adler, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Ostrzeżenie za SEO link.
Powód: Ostrzeżenie za SEO link.
Re: Samotna wędrówka w górach...
Musiałem podjąć decyzję.
Samotna wędrówka z zapowiadaną burzą w tle i mocnymi opadami deszczu, czy jutrzejsze wspólne przejście w deszczu z ludźmi PTTK? Iść dzisiaj samotnie, czy ruszyć w większym gronie jutro?
Wygrywa rozsądek. Już nie ryzykuję jak kiedyś, bo w domu czeka rodzina.
Mieliście kiedyś podobne dylematy?

Samotna wędrówka z zapowiadaną burzą w tle i mocnymi opadami deszczu, czy jutrzejsze wspólne przejście w deszczu z ludźmi PTTK? Iść dzisiaj samotnie, czy ruszyć w większym gronie jutro?
Wygrywa rozsądek. Już nie ryzykuję jak kiedyś, bo w domu czeka rodzina.
Mieliście kiedyś podobne dylematy?
Re: Samotna wędrówka w górach...
Kilka razy się zdarzyło. Były rezygnacje z wyjazdu (wyjścia) w góry, było też wyofywanie się na bezpieczne pozycje w dolinie (czytaj: knajpa).