Aragats (lub Aragac), szczyt pochodzenia wulkanicznego, najwyższy w Armenii, w jego skład wchodzą 4 wierzchołki: północny (4090 m n.p.m., zachodni (4007 m n.p.m.), wschodni (3916 m n.p.m.) i południowy (3879 m n.p.m.), rozłożone wokół krateru o wymiarach ok.2 km x 1,5 km, którego dno jest na wysokości 3400 m npm.
Przed wyjazdem czytaliśmy różne relacje na temat Aragats, ja i Janek zastanawialiśmy się nad wejściem na najwyższy z wierzchołków, reszta ekipy chciała zdobyć tylko południowy.
Bazą wypadową jest leżące na wysokości 3190 m npm jezioro Quari (niektóre źródła podają Kari). Jest tutaj niewielki hotel, bo w zasadzie nie można nazwać tego schroniskiem. Oprócz hotelu w pobliżu znajduje się również stacja meteo
i jakiś instytut fizyczny.
Nad Quari przyjechaliśmy w środę, 26 września, zaraz po zwiedzeniu twierdzy Amberd. Nie mieliśmy zamówionego noclegu, jechaliśmy więc w ciemno, ale trafiliśmy w dobry czas, bo akurat na tę noc nie było żadnej rezerwacji, dopiero na drugi dzień miał nastąpić najazd Rosjan.
Po zakwaterowaniu nasi towarzysze udali się na odpoczynek, a Janek i ja poszliśmy na rekonesans, tzn. mój plan był taki, że wejdę na nienazwaną górkę po drugiej stronie jeziora, a Janka, że pójdzie jak najdalej w stronę szczytu, na który pójdziemy nazajutrz, żeby zaznaczyć ślad w gps-ie.
W czwartek wychodzimy o 5 rano, jest jeszcze ciemno, więc gps Janka bardzo się przydaje.
Wcześniej ustaliliśmy, że wszyscy idziemy na południowy wierzchołek, a ja i Jasiu jeszcze na zachodni, bo jest najbliżej południowego.
Na pierwszym wierzchołku jesteśmy ok. godz. 7.30. Początkowo było dość pochmurnie, ale z każdą minutą pogoda robiła się coraz lepsza. Nasi znajomi byli bardzo szczęśliwi, bo pierwszy raz weszli na taką wysokość.
Dwoje z nich wraca od razu do bazy, pozostała trójka decyduje się pójść z nami dalej. Schodzimy na przełęcz między południowym, a zachodnim wierzchołkiem poza wydeptaną ścieżką, a ponieważ ta część grani tonie jeszcze w cieniu, jest ślisko i w zasadzie niezbyt bezpiecznie.
Na zachodnim wierzchołku stajemy tuż przed godz. 9. Jest pięknie. Jak już nacieszyliśmy oczy widokami, zaczęliśmy analizować ewentualną dalszą trasę na północny wierzchołek. Z tego, co widzieliśmy, nie moglibyśmy trawersować grani zachodniego, żeby dojść na przełęcz pomiędzy nim, a północnym, bo jest tam bardzo duże nachylenie i kruszyzna, kamienie osuwają się spod stóp. Moglibyśmy jedynie zejść na dno krateru, jakieś 300 m w dół, potem znów wspiąć się na kolejną przełęcz, czyli ok. 400 m w górę i kolejne 300 m na północny wierzchołek, łącznie z powrotem zajęłoby nam to kilka godzin. Tymczasem pogoda zaczęła się psuć – na Kaukazie normą jest, że mniej więcej do dziesiątej jest ładnie, później chmurzy się i nieraz pada.
Ponad to do godz. 11.30 musieliśmy opuścić hotel, a na resztę dnia mieliśmy już inne, niegórskie plany.
Rezygnujemy z wejścia na najwyższy wierzchołek i schodzimy w dół. Idzie się średnio dobrze, w bazie jesteśmy po 11, zabieramy rzecz i wyjeżdżamy. Przed nami kolejne piękne miejsca do zobaczenia, ale o tym pisałam tutaj: viewtopic.php?f=155&t=4104
https://photos.app.goo.gl/TaDbTMNNXT1GWbp77
Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
Miejsce kusi swoją egzotyką i tajemniczością. Może ze względu na porę dnia wygląda prawie jak z horroru o wampirach. Ten dziwny cmentarzyk czy jakiś mur z krzyżem. Poza tym to wulkan więc poza samymi szczytami jest jeszcze wnętrze góry. W sumie szkoda że nie zeszliście na dno krateru - ciekawe czy jest tam jakieś ujście dla lawy, gazów wulkanicznych, itp? Dla mnie to raczej za wysoko z definicji. Ciekawe czy mieliście jakieś problemy z aklimatyzacją? Sądzę że nie, skoro tak hop siup 2 i pół godzinki na Aragac bez znaków, a to chyba nie jest górka klasy Ćwilina czy Lubonia.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
4000 m pękło - gratulacje. Widoki piękne.
Jak na taką wysokość spodziewałem się większej ilości śniegu ? Naprawdę prawie go nie było czy tylko tak to wygląda na zdjęciach ? Jaka temperatura na górze ?
Jak na taką wysokość spodziewałem się większej ilości śniegu ? Naprawdę prawie go nie było czy tylko tak to wygląda na zdjęciach ? Jaka temperatura na górze ?
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
Tia... tajemniczością, zwłaszcza w nocy Miejscowi naopowiadali nam o niedźwiedziach i wilkach w okolicy, więc rozumiesz, jak się nam szłoComen pisze: ↑17 paź 2018, o 11:19Miejsce kusi swoją egzotyką i tajemniczością. Może ze względu na porę dnia wygląda prawie jak z horroru o wampirach. Ten dziwny cmentarzyk czy jakiś mur z krzyżem. Poza tym to wulkan więc poza samymi szczytami jest jeszcze wnętrze góry. W sumie szkoda że nie zeszliście na dno krateru - ciekawe czy jest tam jakieś ujście dla lawy, gazów wulkanicznych, itp? Dla mnie to raczej za wysoko z definicji. Ciekawe czy mieliście jakieś problemy z aklimatyzacją? Sądzę że nie, skoro tak hop siup 2 i pół godzinki na Aragac bez znaków, a to chyba nie jest górka klasy Ćwilina czy Lubonia.
Ten mur na południowym wierzchołku to po prostu miejsce biwakowe, osłona przed wiatrem, tam zdecydowanie mocniej wiało.
Aragats to już raczej wymarły wulkan, nie ma tam żadnych wyziewów. Dnem krateru płynie rzeka.
Dla mnie i dla Janka to nie był pierwszy czterotysięcznik, mamy też w zdobyczach piątkę z przodu, więc czuliśmy się bardzo dobrze. Natomiast pozostała Piątka faktycznie odczuwała pewne dolegliwości (bóle głowy, nudności, duże osłabienie), między innymi z tego powodu dwie osoby schodziły wcześniej.
Co do Ćwilina, czy Lubonia - jak powiedział Tenzing Norgay : "Każdy ma swój Everest"
Dziękuję
Płaty śniegu były widoczne na grani każdego z wierzchołków od strony krateru. Podobno w lipcu jest tam jeszcze sporu śniegu po zimie (tak czytałam). Temperatura oscylowała w granicach zera.
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
Pięknie, zazdroszczę Ci takiej wyprawy:)
A nie dało się samym ostrzem grani?
Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
Morza chmur fajne!
No i w ogóle meeeegaaa egzotyka!!!!
Własne "everesty" na poziomie Ćwilina to potrafią z upływem czasu nieźle się odbijać,
tj. nudności zwykłe mam na myśli...
No i w ogóle meeeegaaa egzotyka!!!!
Własne "everesty" na poziomie Ćwilina to potrafią z upływem czasu nieźle się odbijać,
tj. nudności zwykłe mam na myśli...
-
- User
- Posty: 54
- Rejestracja: 18 maja 2017, o 17:55
Re: Relacja: Aragats – 4007 m npm, wrzesień 2018
A nie dało się przejść bezpośrednio z południowego na północny wierzchołek?