Jakby kogoś zaciekawiło,to wyskrobałem kilka słów ułatwiających przejechanie maratonu rowerowego. Tych kilka słów jest oparte na własnym doświadczeniu.
` Używajmy tylko własnego, sprawdzonego sprzętu. Pożyczony rower może wydawać się wygodny, ale po długiej jeździe może okazać się baardzo niewygodny
`Ciuchy podobnie. Maraton to nie miejsce na sprawdzenie, czy odzież pasuje nam "na dłużej"
`Przed wyjazdem robimy mini przegląd: ciśnienie woponach, likwidujemy trzaski (niewinne zgrzytanie może okazać się wstępem do poważnej awarii)
`Przygotowanie kondycyjne- wiadomo
`Pakujemy się wcześniej (z rana, na szybko, można coś pominąć)
`Pakowanie- wolimy plecak- spoko; torby też... ale musimy wiedzić co lubimy. Poważnie, ja często jeżdżę z plecakiem i wiem, że się "nie uszkodzę" i nie potrzebuję zestawu toreb Bikepackingowych. Ktoś inny nigdy nie pojedzie z plecakiem. Musimy się sami poznać
`Jeżeli chcemy zrobić dystansową życiówkę nie jeździjmy w nieznane. Eksploracja jest fajna, ale odcinek leśny po zmroku może nie być najlepszym pomysłem. Znajomość położenia sklepów, CPN`ów, sklepów rowerowych... zawsze w cenie.
`Właściwe przygotowanie żywieniowe. Nigdy nie używałem żelów energetycznych, to się nie wypowiadam, ale lepiej nie testować ich na takich wyjazdach. Biorę domowe kanapki z kotletem (tu mała dygresja, bo wg niektórych postój regeneracyjny w knajpie jest lepszy niż kanapka... Nie mam nic przeciwko- naprawdę, ale czas oczekiwania na jadło może nas niemile zaskoczyć). Zapas słodyczy- dobrze sprawdzają się: orzechy, żelki, landrynki, rodzynki. Nie zabieram produktów czekoladowych bo... się kleją na słońcu (poza tym spoko).
`Regularne nawadnianie i urozmaicone: woda (to podstawa), izotonik, jakaś kola, herbata/kawa ważne żeby pić. Temat kontrowersyjny energetyki i alkohol. Ja na trasie omijam. Małą puszkę energetyka czasem kupię, nie powiem, alkohol już nie (pomijając względy medyczne, to mając nawet niegroźne zdarzenie drogowe wymagające kontroli trzeźwości narażamy się na hasło "pijany rowerzysta..."). Piwo bezalkoholowe- zdarza mnie się:) (raz trafiłem na sklep w którym bez alkoholu były: woda, kubuś, tiger i warka radler)
.`Prognoza pogody- wiadomo. (Ja akurat miałem prognozowany piękny dzień, a zmokłem 3 razy)
`Mini zestaw narzędzi, klucze, łyżki do opon, dętka (i łatki- polecam samoprzylepne). I tu mała dygresja... Cytuję: <<ja nie wożę dętek, bo nie potrafię zmienić>> OK (po mojemu warto się nauczyć), ale jest duża szansa, że spotkamy kogoś kto potrafi, lecz nie mamy pewności czy losowy pomocnik ma gumę we właściwym rozmiarze
`Pewność siebie i dobry humor zawsze w cenie.
`Kontrola czasu- ważna, bo widno nie jest całą dobę, ale próba podgonienia może doprowadzić do kryzysu (a odpoczynek może okazać się dłuższy niż zysk ze zwiększenia tempa)
`Regularne odpoczynki- u mnie sprawdziły się odcinki około 30km
`Fajnie jak trasa prowadzi do ciekawego miejsca.
`wybierajmy trasy o najlepszym stosunku mały ruch/dobra jakość
To chyba tyle... Napiszę co miałem na swoją 300kę (na 4ookm myślę, że wyposażyłbym się identycznie, nie zabierałbym więcej szamy, tylko dokupił po trasie)
`Standard: oświetlenie roweru, kask, plecak,torebka na narzędzia
`Zapięcie do roweru
`2 kanapki z kotletem i 1 zwykła z szynką i serem
`bidon termiczny z wodą i izotonik 0,7l
`podstawowy zestaw naprawczy
`żelki, 3 batony energetyczne
`mini apteczka (plastry, ibuprom, węgiel i stopran; niektórzy używają sudeokremu w okolicach intymnych, moje ubranie się sprawdzają)
`aparat, telefon (i kogoś pod telefonem, kto nas zwiezie w razie "W"), pieniądze
`czołówka (po zmroku wymaga zdjęcia kasku, ale pozwala doświetlać drogę aktywnie)
`jestem chłodnolubny- nie brałem żadnej bluzy (ale mając w planach odcinek całonocny warto coś mieć)
`chusteczki higieniczne, rękawiczki lateksowe (nie wyświnimy się podczas napraw).
AMEN
(jeśli ktoś to przeczytał i ma pytania, to zapraszam)