Pierwsza wycieczka z dzieciństwa jaką pamiętam
: 26 mar 2014, o 07:35
No to powspominajmy. Może być ciekawie.
Jeśli o mnie chodzi to pierwsze wspomnienia mam z wakacji w Ustce. Miałem wtedy 4 i pół roku. Wcześniej oczywiście były jakieś inne wyjazdy, ale znam je tylko z opowiadań czy zdjęć (wtedy czarno-białych). W Ustce to już pamiętam duży dom wczasowy przy plaży, gdzie mieszkałem wraz z dziadkami, molo i cumujące przy nabrzeżu statki. Jakiś taki wysoki budynek z chorągiewką, który nie wiedzieć czemu wzbudzał we mnie lęk. Bałem się patrzeć w tamtą stronę a niestety było go widać z wielu miejsc w miasteczku. Jeśli chodzi o plażę to pamiętam taką przygodę, że się "napiłem" trochę wody bo wpadłem w dołek po pniaku z falochronu. Jeszcze ryba ze smażalni, chociaż o ile pamiętam raz się takim specjałem trochę przytrułem. W Ustce była też jakaś taka wysoka wieża w innej części miasta, dojeżdżało się tam autobusem, był las sosnowy i dzika plaża. No i pamiętam też kino, chociaż tytułu seansu sobie nie przypomnę, wtedy była moda na takie japońskie filmy o potworach, więc chyba coś takiego. Wiem, że tata musiał mi czytać napisy bo wersja nie była dubbingowana. Samej podróży natomiast nie pamiętam, na pewno był to pociąg: kuszetka albo sypialny, ale ponieważ byliśmy potem rok po roku nad morzem to trudno mi już przydzielić wspomnienia do konkretnego roku.
A wy co pamiętacie z wczesnego dzieciństwa?
Jeśli o mnie chodzi to pierwsze wspomnienia mam z wakacji w Ustce. Miałem wtedy 4 i pół roku. Wcześniej oczywiście były jakieś inne wyjazdy, ale znam je tylko z opowiadań czy zdjęć (wtedy czarno-białych). W Ustce to już pamiętam duży dom wczasowy przy plaży, gdzie mieszkałem wraz z dziadkami, molo i cumujące przy nabrzeżu statki. Jakiś taki wysoki budynek z chorągiewką, który nie wiedzieć czemu wzbudzał we mnie lęk. Bałem się patrzeć w tamtą stronę a niestety było go widać z wielu miejsc w miasteczku. Jeśli chodzi o plażę to pamiętam taką przygodę, że się "napiłem" trochę wody bo wpadłem w dołek po pniaku z falochronu. Jeszcze ryba ze smażalni, chociaż o ile pamiętam raz się takim specjałem trochę przytrułem. W Ustce była też jakaś taka wysoka wieża w innej części miasta, dojeżdżało się tam autobusem, był las sosnowy i dzika plaża. No i pamiętam też kino, chociaż tytułu seansu sobie nie przypomnę, wtedy była moda na takie japońskie filmy o potworach, więc chyba coś takiego. Wiem, że tata musiał mi czytać napisy bo wersja nie była dubbingowana. Samej podróży natomiast nie pamiętam, na pewno był to pociąg: kuszetka albo sypialny, ale ponieważ byliśmy potem rok po roku nad morzem to trudno mi już przydzielić wspomnienia do konkretnego roku.
A wy co pamiętacie z wczesnego dzieciństwa?