Wędkarstwo
: 1 kwie 2013, o 18:56
Wędkarstwo to już turystyka pełną gębą. Turystyka kwalifikowana. Nieliczni mają szczęście – jak ja – mieszkać w mieście, gdzie jest potężne jezioro pełne ryb. No, jezioro sztuczne, ale zawsze, a wypełnione karłowatymi leszczami (normalna praktyka ewolucji; gdy brakuje pozywienia, to gatunek karleje. W zalewie Zemborzyckim leszcz skarlał, bo pożywienia mu brakuje z powodu przegęszczenia). Aby złowić coś porządniejszego, trzeba się gdzieś wybrać. Nad Wisłę, nad Bug, na prawdziwe jeziora. To zwykły moczykij.
A jeśli się moczy specjalnego kija, na specjalną rybę, to już nie ma siły, jest się turystą. Miłośnik ryb drapieżnych co prawda wszędzie może zarzucić spinning, ale jeśli jest muszkarzem, czyli preferuje łososie i trocie, to ma co prawda kilka rzek w pobliżu Lublina, gdzie są pstrągi, ale generelnie to musi się wybrać w góry albo na Pomorze. Albo jeszcze dalej.
Karpiarz, dysponujący sprzętem wartości samochodu, z powodzeniem może paść trupem i u nas, wyciągając trzydziestokilowego karpia (i oczywiście wpuszczjaąc go z powrotem), ale jeśli chce złowic i wypuścić o połowę większego, to już musi na południe, np. do Hiszpanii.
Muszkarze, oprócz Skandynawii, wybierają się do Rosji i Mongolii, by zapolować na tajmienia, największego z łososi. Kuszą też egzotyczne potwory, jak afrykański okoń nilowy czy indyjski mahseer, oba dwa metry i więcej. O ile na wschód to raczej jedzie się po znajomości, o tyle do Afryki, Indii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, czy na Alandy, wożą wyspecjalizowane biura.
Ale ileż można łowić słodkowodne mizeroty (no, bieługa, kaługa czy arapaima biją na głowę większość gatunków morskich). Z czasem nabierze się ochoty na zapolowanie na coś może niekoniecznie większego, ale morskiego. Może to być zwykły sledź, nie mniej pospolity dorsz, ale także tuńczyk, żaglica czy marlin, złowiony przez starego człowieka (tego od morza). Jeśli się nie ma z najomych, co na taką wyprawę zaproszą, trzeba się udać do wyspecjalizowanego biura, które takową ekspedycję zorganizuje. Zainkasuje ok. 10 tys. zł, ale drugie tyle trzeba mieć, bo opłata nie obejmuje przelotu tam i z powroptem do Ameryki, napiwków, napojów, zwłaszcza rumu. Oczywiście wyprawy skandynawskie są tańsze, pomimo tamtejszych zaporowych cen.
Zresztą po co szukać daleko. I u nas są wędkarskie eldorada. Bieszczady, Pomorze, Mazury czy Stawy Milickie.
A jeśli się moczy specjalnego kija, na specjalną rybę, to już nie ma siły, jest się turystą. Miłośnik ryb drapieżnych co prawda wszędzie może zarzucić spinning, ale jeśli jest muszkarzem, czyli preferuje łososie i trocie, to ma co prawda kilka rzek w pobliżu Lublina, gdzie są pstrągi, ale generelnie to musi się wybrać w góry albo na Pomorze. Albo jeszcze dalej.
Karpiarz, dysponujący sprzętem wartości samochodu, z powodzeniem może paść trupem i u nas, wyciągając trzydziestokilowego karpia (i oczywiście wpuszczjaąc go z powrotem), ale jeśli chce złowic i wypuścić o połowę większego, to już musi na południe, np. do Hiszpanii.
Muszkarze, oprócz Skandynawii, wybierają się do Rosji i Mongolii, by zapolować na tajmienia, największego z łososi. Kuszą też egzotyczne potwory, jak afrykański okoń nilowy czy indyjski mahseer, oba dwa metry i więcej. O ile na wschód to raczej jedzie się po znajomości, o tyle do Afryki, Indii, Szwecji, Norwegii, Finlandii, czy na Alandy, wożą wyspecjalizowane biura.
Ale ileż można łowić słodkowodne mizeroty (no, bieługa, kaługa czy arapaima biją na głowę większość gatunków morskich). Z czasem nabierze się ochoty na zapolowanie na coś może niekoniecznie większego, ale morskiego. Może to być zwykły sledź, nie mniej pospolity dorsz, ale także tuńczyk, żaglica czy marlin, złowiony przez starego człowieka (tego od morza). Jeśli się nie ma z najomych, co na taką wyprawę zaproszą, trzeba się udać do wyspecjalizowanego biura, które takową ekspedycję zorganizuje. Zainkasuje ok. 10 tys. zł, ale drugie tyle trzeba mieć, bo opłata nie obejmuje przelotu tam i z powroptem do Ameryki, napiwków, napojów, zwłaszcza rumu. Oczywiście wyprawy skandynawskie są tańsze, pomimo tamtejszych zaporowych cen.
Zresztą po co szukać daleko. I u nas są wędkarskie eldorada. Bieszczady, Pomorze, Mazury czy Stawy Milickie.