Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
O wszelkim leśnym "zbieractwie".
Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".
To na Słowacji chyba ma właśnie coś wspólnego z Cyganami. Słowacy nie cierpią swoich Cyganów, a zbieranie grzybów pewnie też im się kojarzyło z lekko cygańską działalnością. Słowak u którego mieszkaliśmy trochę się nam właśnie dziwił, że zbieramy grzyby ale jakoś specjalnie tego nie komentował. W każdym razie mówił że to zasadniczo dozwolone oczywiście poza parkami narodowymi. Nie wiem jak wyglądają uregulowania w Polsce, podejrzewam że podobnie, tzn. runa leśnego nie wolno zbierać w obszarach chronionych. Z tym że przepisy przepisami a praktyka w Polsce zupełnie inna. Idąc szlakiem w PN Słowackiego Krasu praktycznie co chwilę potykaliśmy się o dorodne maślaki. Zgodnie z przepisami nie zbieraliśmy, mam jednak wrażenie, że w Polsce taki widok w Pieninach, Gorcach czy na Babiej Górze byłby raczej niemożliwy.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".
Zbieranie jest na Słowacji dozwolone, bo wiosną ciagną tam tabuny grzybiarzy z Polski, by zbierać smardze, które u nas są pod ochroną, a na Słowacji nie.
- creamcheese
- Ekspert
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".
W Szwajcarii grzybki zbierają...choć nie widziałem żadnego grzybiarza, a na widok sosu z opieniek, patrzyli na mnie podejrzliwie
...a wiem, że zbierają bo na posterunkach policji są ludzie przeszkoleni i każdy może przyjść z pytaniem o znalezionego grzyba (o tym słyszałem).
Widziałem natomiast, na terenie miejskiej oczyszczalni ścieków, plansze z grzybami wiszące w salce konferencyjnej. Na pytanie, dlaczego i po co, otrzymałem odpowiedź, że tutaj można przyjść ze znalezionym grzybem i spytać co się znalazło.
Nie wiem jak jest z odpowiedzialnością za udzieloną odpowiedź, gdyby coś nie wyszło i grzyb okazałby się...niejadalny delikatnie mówiąc...nie wiem czy oceniający wydają jakiś dokument (tak jak u nas Sanepid).
Pozdrawiam

Widziałem natomiast, na terenie miejskiej oczyszczalni ścieków, plansze z grzybami wiszące w salce konferencyjnej. Na pytanie, dlaczego i po co, otrzymałem odpowiedź, że tutaj można przyjść ze znalezionym grzybem i spytać co się znalazło.
Nie wiem jak jest z odpowiedzialnością za udzieloną odpowiedź, gdyby coś nie wyszło i grzyb okazałby się...niejadalny delikatnie mówiąc...nie wiem czy oceniający wydają jakiś dokument (tak jak u nas Sanepid).
Pozdrawiam
Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".
Nie wypowiem się na temat jakości szwajcarskich konsultacji grzyboznawczych, bo ich nie znam, ale o polskich mam opinię jednoznacznie negatywną. Wybraliśmy się ubiegłego, suchego lata z żoną na grzyby w Lasy Kozłowieckie, bez przekonania, bo było sucho i bardziej chodziło nam o wyrwanie się z domu i przepędzenie psa po lesie. Oczywiście nie znaleźliśmy absolutnie nic (!). Ale parę gatunków często się powtarzających zebrałem, by następnego dnia pokazać grzyboznawcom. Przed wizytą wszakże sam poszperałem w internecie i kilku posiadanych atlasach. Jeden był z cała pewnością gołąbkiem zielonawym i tym samym już go włączam do gatunków zbieranych, bo wiem, jak go rozpoznać; lekko plamisty kapelusz i jego skórka jakby skurczona, nie dochodząca do końca blaszek. Drugi okazał się mleczajem smacznym; łatwy do rozpoznania po charakterystycznym zapachu śledzia. Co do trzeciego to nie mogłem go przyporządkować. Może to gąska czerwieniejąca, może gąska ziemistoblaszkowa. może...
Ale poszedłem się upewnić. I oto co usłyszałem od wykwalifikowanych grzyboznawców, którzy przeszli specjalistyczne szkolenia: jakiś gołąbek, jakiś mleczaj, jakieś coś! Na wszelki wypadek wyrzuć pan to wszystko.
Oni biorą za to ciężkie pieniądze i nie potrafią? Toż ja bez kończenia żadnego szkolenia, a tylko przejrzenia atlasu, będę wiedział więcej niż oni!
Ale poszedłem się upewnić. I oto co usłyszałem od wykwalifikowanych grzyboznawców, którzy przeszli specjalistyczne szkolenia: jakiś gołąbek, jakiś mleczaj, jakieś coś! Na wszelki wypadek wyrzuć pan to wszystko.
Oni biorą za to ciężkie pieniądze i nie potrafią? Toż ja bez kończenia żadnego szkolenia, a tylko przejrzenia atlasu, będę wiedział więcej niż oni!
Re: O wszelkim leśnym "zbieractwie".
Sos z grzybów chronionych - to mi się zdarzyło. Wybrałem się na grzyby do lubelskiego Starego Gaju. Znalazłem paręnaście nie spleśniałych i nie robaczywych podgrzybków złotawych, jednego przewróconego piaskowca (chroniony) i jednego kopniętego szmaciaka (chroniony). Następnego dnia w podgrzybkach jakimś cudem rozmnożyły się robale. o garnka poszły więc dwa grzyby będące pod ochroną...