Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od ponad 15 lat!
Wielkopolskie/Dolnośląskie/Lubuskie: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Wielkopolskie/Dolnośląskie/Lubuskie: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
W ciągu 4 dni poruszałem się głównie w granicach dawnego województwa leszczyńskiego. Krajobraz na tym obszarze niezbyt urozmaicony, na północ od Leszna mamy mało wyraźny ciąg moren czołowych wyznaczających maksymalny zasięg ostatniego zlodowacenia zwanego vistulianem bądź zlodowaceniem bałtyckim. Osiągają one "niesamowitą" wysokość 150 m npm. Poza tymi pagórkami płasko. Wycieczka mniej więc dla panoram, bardziej dla interesujących miasteczek i miast. W województwie tym znajdowała się całkiem spora grupa niewielkich parutysięcznych miasteczek rolniczych, spokojnych i sielskich, ale całkiem schludnych i zadbanych, posiadających ryneczek, zabytkowy kościół, ratusz, czasem także zbór ewangelicki. Swoim urokiem nie zawiodło Leszno a moim prywatnym odkryciem została Wschowa. Tam nawet stare zaniedbane podwórka mają coś w sobie. Nie mówiąc o niesamowicie klimatycznym i jedynym w swoim rodzaju dawnym cmentarzu ewangelickim. Jest też niestety pewien niedosyt. Niestety nie udało się dojechać do Gostynia i klasztoru Filipinów na Świętej Górze. W długi weekend, czyli w tym roku przez 6 dni nie ma żadnych połączeń komunikacją publiczną z sąsiednim Lesznem. Prawdę mówiąc to trochę skandaliczne i pokazuje rozkład dawnych powiązań w obrębie województwa. Dziś do Gostynia łatwiej jest wybrać się z oddalonego o 100 km Poznania niż z położonego 30 km Leszna. Generalnie dawny lokalny PKS przechrzczony na firmę Milla nie jeździ w weekendy. Był z tego powodu całkiem nieprzydatny, korzystać można było z pociągów, linii podmiejskich MZK Leszno, ewentualnie firmy prywatnej kursującej między Głogowem a Lesznem.
Szczegółowa relacja w najbliższym czasie.
Szczegółowa relacja w najbliższym czasie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Głogów
Do Głogowa dojechałem pociągiem z Wrocławia (kierunek Zielona Góra). Stary piastowski gród nad Odrą na trwale wpisał się do naszej historii z uwagi na legendę o obrońcach, którzy zmuszeni byli strzelać do własnych dzieci przywiązanych przez Niemców do machin oblężniczych. Stosowny pomnik upamiętniający to wydarzenie znajduje się w parku poniżej zamku. Pierwsze kroki skierowałem właśnie do zamku, gdzie mieści się muzeum regionalne znane głównie z wystawy archeologicznej. Muzeum jak muzeum. Widziałem ciekawsze - tak choćby jak w Stargardzie, gdzie eksponatów pewnie znacznie mniej ale ekspozycja jakby bardziej zajmująca. Sporo jest w głogowskim muzeum resztek dawnego miasta, no i warto wyróżnić skarb srebrnych monet prezentujący kilkadziesiąt okazów dawnych środków płatniczych z okresu panowania Piastów. Tabela pozwala na porównanie co i za ile można było w średniowieczu kupić. Kogut był tańszy od chleba! Niewolnik też nie był jakoś specjalnie drogi, mniej więcej w cenie wołu.
Z wieży zamkowej panorama miejscowości. Strategiczne położenie Głogowa stało się jego przekleństwem, bowiem miasta nie ominęła żadna wojna. W czasie ostatniej kampanii w 1945 roku Głogów zniszczono w 90%. Starówki nie odbudowano po wojnie, nawet cegły z ruin wożono do Warszawy. Nowe miasto to głównie blokowiska rozwijające się przy hucie miedzi. Od lat 90-tych powolutku na Stare Miasto wraca jednak życie. Odbudowano m.in ratusz z wysoką 80-metrową wieżą, stoi też barokowy kościół Bożego Ciała, ale gotycka fara św. Mikołaja pozostała ceglaną ruiną. Powstałe na nowo kamieniczki trochę oczywiście stylizowano na staroświecką modłę, ale efekt jest raczej mizerny. To nie Warszawa, ani nawet żaden Jakriborg tylko dość banalna architektura retro made in Poland. Jak wyglądał cały ten teren po wojnie obejrzeć można sobie w północnej części "starówki" bliżej Odry, gdzie wciąż zakrzaczenia ukrywają fundamenty starych domów.
Do Głogowa dojechałem pociągiem z Wrocławia (kierunek Zielona Góra). Stary piastowski gród nad Odrą na trwale wpisał się do naszej historii z uwagi na legendę o obrońcach, którzy zmuszeni byli strzelać do własnych dzieci przywiązanych przez Niemców do machin oblężniczych. Stosowny pomnik upamiętniający to wydarzenie znajduje się w parku poniżej zamku. Pierwsze kroki skierowałem właśnie do zamku, gdzie mieści się muzeum regionalne znane głównie z wystawy archeologicznej. Muzeum jak muzeum. Widziałem ciekawsze - tak choćby jak w Stargardzie, gdzie eksponatów pewnie znacznie mniej ale ekspozycja jakby bardziej zajmująca. Sporo jest w głogowskim muzeum resztek dawnego miasta, no i warto wyróżnić skarb srebrnych monet prezentujący kilkadziesiąt okazów dawnych środków płatniczych z okresu panowania Piastów. Tabela pozwala na porównanie co i za ile można było w średniowieczu kupić. Kogut był tańszy od chleba! Niewolnik też nie był jakoś specjalnie drogi, mniej więcej w cenie wołu.
Z wieży zamkowej panorama miejscowości. Strategiczne położenie Głogowa stało się jego przekleństwem, bowiem miasta nie ominęła żadna wojna. W czasie ostatniej kampanii w 1945 roku Głogów zniszczono w 90%. Starówki nie odbudowano po wojnie, nawet cegły z ruin wożono do Warszawy. Nowe miasto to głównie blokowiska rozwijające się przy hucie miedzi. Od lat 90-tych powolutku na Stare Miasto wraca jednak życie. Odbudowano m.in ratusz z wysoką 80-metrową wieżą, stoi też barokowy kościół Bożego Ciała, ale gotycka fara św. Mikołaja pozostała ceglaną ruiną. Powstałe na nowo kamieniczki trochę oczywiście stylizowano na staroświecką modłę, ale efekt jest raczej mizerny. To nie Warszawa, ani nawet żaden Jakriborg tylko dość banalna architektura retro made in Poland. Jak wyglądał cały ten teren po wojnie obejrzeć można sobie w północnej części "starówki" bliżej Odry, gdzie wciąż zakrzaczenia ukrywają fundamenty starych domów.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Gdzie nocowałeś?
Jedna czy kilka baz wypadowych?
Jedna czy kilka baz wypadowych?
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Wszystkie noclegi miałem w Lesznie na ulicy Lubuskiej. Kwatery nazywają się Jantar. Taki mały budyneczek na zapleczu domu jednorodzinnego z 3 pokojami. Jedynka z łazienką i telewizorem. Na wyposażeniu mała turystyczna lodówka, czajnik bezprzewodowy, talerz i sztućce. Do dworca PKP jakieś 15 minut spacerem, choć w drugą stronę od centrum miasta. Spokojna willowa dzielnica, bliżej miasta kilka sklepów spożywczych i większe centrum handlowe z PoloMarketem, chińską restauracją i marketem chińskim. Bliżej miasta też natknąłem się na ogłoszenia kwater z telefonami, natomiast oficjalna baza noclegowa w Lesznie jest dość droga
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Wschowa
Z Głogowa do Leszna mniej więcej co 2 godziny kursują busy firmy Markobus. W drodze do Leszna można sobie zrobić przystanek w kilkunastotysięcznym miasteczku Wschowa, które warte jest choćby tych paru godzin wizyty. Starówkę otaczają planty z okazami starych dębów i lip. Przy drodze do miasta poustawiano drewniane figury dawnych mieszczan. Bodaj najmniej ciekawym obiektem jest zamek wschowski, który stosunkowo najlepiej prezentuje się właśnie od strony parku a wewnątrz mieści dość drogą restaurację. Stajemy na Placu Zamkowym. Na środku fontanna i klomby, po lewej trzy urocze kamieniczki ze szczytami w których mieści się wschowskie muzeum. Przed nami wielki ratusz. Po jego drugiej stronie niewielki placyk to właściwy rynek z kolorowymi kamieniczkami i parkingiem samochodowym na środku. Z boku przy starym ceglanym domu urocza fontanna z kobietą w koronie. Czyżby to Jadwiga Żagańska, królowa Polski, czwarta żona Kazimierza Wielkiego, którą poślubił właśnie we Wschowej? Zresztą Wschowa to miasto królewskie, bo i potem za Wettynów też była nieformalną stolicą Polski, co prawda w smutnych okolicznościach wojny północnej, gdy Warszawa stała się "karczmą zajezdną". Nad dachami miasta wznoszą się wysoko dwie wieże - pierwsza należy do ratusza a druga do kościoła św. Stanisława. Surowa gotycka góra cegły z ozdobnym hełmem. Z Placu Farnego obejrzeć można sobie wyraźnie olbrzymią szkarpę sięgającą prawie do połowy jej wysokości. Z tylu mamy miejskie fortyfikacje, mury i niewielkie baszty. Przy kościele parafialnym znajduje się pomalowany na czerwono długi budynek dawnego kolegium jezuickiego, obecnie biblioteka miejska. Poniżej na plantach niewielki kamienny mostek nad nie istniejąca już fosą. Na środku na balustradce lew trzymający kartusz z herbem miasta. Przeszliśmy tym samym na drugą stronę niewielkiej wschowskiej starówki. Oprócz ładnych kamieniczek na jej terenie warto jeszcze zobaczyć kościół Żłóbka Chrystusowego - dawny zbór ewangelicki. Przy tym kościele zaczyna się krótka handlowa ulica Bohaterów Westerplatte. W jej osi widać 3 nakładające się na siebie wieże: poczty głównej, wspomnianego zboru i ratusza. Tedy biegnie chyba najkrótsza droga na cmentarz ewangelicki. Ale żeby nie było łatwo jedyne otwarte wejście znajduje się po drugiej stronie kompleksu przy ulicy Spokojnej. Warto tam zajść. Za mojej bytności cmentarz był całkiem pusty. Klimat tworzą nie tylko stare bogato rzeźbione płyty nagrobne, kamienne kaplice i pomniki ale również roślinność, stare drzewa otulone bluszczem oraz dzikie kwiaty. To podobno najstarszy w Polsce cmentarz założony za murami miasta w oddali od kościoła i zarazem jedyny przypominający charakterem włoskie Campo Santo. Jak będę np. w Pizie to sobie porównam.
Z Głogowa do Leszna mniej więcej co 2 godziny kursują busy firmy Markobus. W drodze do Leszna można sobie zrobić przystanek w kilkunastotysięcznym miasteczku Wschowa, które warte jest choćby tych paru godzin wizyty. Starówkę otaczają planty z okazami starych dębów i lip. Przy drodze do miasta poustawiano drewniane figury dawnych mieszczan. Bodaj najmniej ciekawym obiektem jest zamek wschowski, który stosunkowo najlepiej prezentuje się właśnie od strony parku a wewnątrz mieści dość drogą restaurację. Stajemy na Placu Zamkowym. Na środku fontanna i klomby, po lewej trzy urocze kamieniczki ze szczytami w których mieści się wschowskie muzeum. Przed nami wielki ratusz. Po jego drugiej stronie niewielki placyk to właściwy rynek z kolorowymi kamieniczkami i parkingiem samochodowym na środku. Z boku przy starym ceglanym domu urocza fontanna z kobietą w koronie. Czyżby to Jadwiga Żagańska, królowa Polski, czwarta żona Kazimierza Wielkiego, którą poślubił właśnie we Wschowej? Zresztą Wschowa to miasto królewskie, bo i potem za Wettynów też była nieformalną stolicą Polski, co prawda w smutnych okolicznościach wojny północnej, gdy Warszawa stała się "karczmą zajezdną". Nad dachami miasta wznoszą się wysoko dwie wieże - pierwsza należy do ratusza a druga do kościoła św. Stanisława. Surowa gotycka góra cegły z ozdobnym hełmem. Z Placu Farnego obejrzeć można sobie wyraźnie olbrzymią szkarpę sięgającą prawie do połowy jej wysokości. Z tylu mamy miejskie fortyfikacje, mury i niewielkie baszty. Przy kościele parafialnym znajduje się pomalowany na czerwono długi budynek dawnego kolegium jezuickiego, obecnie biblioteka miejska. Poniżej na plantach niewielki kamienny mostek nad nie istniejąca już fosą. Na środku na balustradce lew trzymający kartusz z herbem miasta. Przeszliśmy tym samym na drugą stronę niewielkiej wschowskiej starówki. Oprócz ładnych kamieniczek na jej terenie warto jeszcze zobaczyć kościół Żłóbka Chrystusowego - dawny zbór ewangelicki. Przy tym kościele zaczyna się krótka handlowa ulica Bohaterów Westerplatte. W jej osi widać 3 nakładające się na siebie wieże: poczty głównej, wspomnianego zboru i ratusza. Tedy biegnie chyba najkrótsza droga na cmentarz ewangelicki. Ale żeby nie było łatwo jedyne otwarte wejście znajduje się po drugiej stronie kompleksu przy ulicy Spokojnej. Warto tam zajść. Za mojej bytności cmentarz był całkiem pusty. Klimat tworzą nie tylko stare bogato rzeźbione płyty nagrobne, kamienne kaplice i pomniki ale również roślinność, stare drzewa otulone bluszczem oraz dzikie kwiaty. To podobno najstarszy w Polsce cmentarz założony za murami miasta w oddali od kościoła i zarazem jedyny przypominający charakterem włoskie Campo Santo. Jak będę np. w Pizie to sobie porównam.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Wschowa też mi się podobała - mam ochotę tam wrócić i sprawdzić co się zmieniło. Miło się oglądało zdjęcia z tego miasta.
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Leszno
Najbardziej polskie z polskich miast, bo wszystkie zarejestrowane tu auta mają tablicę zaczynającą się od PL. W przeszłości słynęło raczej z tolerancji dlatego osiedlali się tutaj liczni cudzoziemcy prześladowani we własnych krajach. Dziś Leszno szczyci się więc trzema Janami. Pierwszy Jan Amos Komensky - to słynny czeski pedagog należący do miejscowego zboru Braci Czeskich przy którym zorganizowano historyczne gimnazjum. Kolejny Jan Jonston zwany Polonusem - syn Szkota i Niemki był przyrodnikiem i medykiem, autorem Historii Naturalnej. Wreszcie żyjący o 200 lat później Jan Metzig - to niemiecki lekarz i wielki przyjaciel Polaków, jeden z bojowników o autonomię Wielkopolski w ramach Cesarstwa Pruskiego. Dwaj pierwsi mają tu swoje pomniki. Jest w Lesznie Plac Komenskiego i Plac Metziga oraz Park Jonstona. Oprócz tego w Lesznie urodził się poeta Stanisław Grochowiak. Miasto ma dość dużą starówkę rozciągającą się od Pałacu Sułkowskich na północy do przelotowej Alei Jana Pawła na południu oraz od plant Krasińskiego na zachodzie po ulicę Królowej Jadwigi na wschodzie. Mury miejskie się nie zachowały, ale na północy pozostałością fortyfikacji jest niewysoki wał ziemny widoczny naprzeciw Zespołu Szkół Ekonomicznych przy ulicy Poniatowskiego. Centrum starówki stanowi rynek z pięknym ratuszem na środku. Jego strzelista wieża widoczna jest z wielu punktów w mieście, także dla podróżnych z pociągu stojącego na leszczyńskim dworcu. Drugim znamienitym zabytkiem Leszna jest kościół farny św. Mikołaja z dostojną dwuwieżową fasadą a wewnątrz olbrzymim nagrobkiem fundatorów Bogusława i Rafała z rodu Leszczyńskich. Leszno i okolice budowali a w zasadzie upiększali osiedli w okolicach Włosi. Ratusz projektował Dominik Merlini, farę Jan Catenazzi a trzecim architektem z okolicy był Pompeo Ferrari, który w Lesznie postawił m.in. kościół św. Krzyża dawny zbór ewangelicki wokół którego obejrzeć można lapidarium rzeźby nagrobnej, może nie tak klimatyczne jak we Wschowej, ale równie ciekawe jeśli chodzi o zachowane dzieła. Trzeci kościół na leszczyńskiej starówce to surowy gotycki dawny zbór braci czeskich z niewielkim zegarem słonecznym na przyporze. Po Lesznie warto się trochę powłóczyć bo i w bocznych uliczkach natknąć się można na ciekawe ornamenty kamieniczek. W północno-zachodniej części była kiedyś dzielnica żydowska - jej pozostałością jest duża synagoga, natomiast istniejące tu kiedyś malownicze parterowe chatki praktycznie znikły niestety z krajobrazu.
W południowej części Leszna mamy stadion żużlowy im. Alfreda Smoczyka. Unia Leszno to jeden z bardziej utytułowanych klubów czarnego sportu. Za stadionem jest park Tysiaclecia, którego atrakcjami jest park linowy oraz nie takie małe znów zoo. Zwiedzanie darmowe, aczkolwiek nie ma tu praktycznie dzikich zwierząt a na wybiegach dominują mniej lub bardziej egzotyczne rasy udomowione np. przypominające nieco żubry szkockie highlandery. Nie ukrywam żubr w tutejszym zoo pewnie by się przydał, przecież w herbie Leszna jest bądź tur bądź żubr właśnie.
Najbardziej polskie z polskich miast, bo wszystkie zarejestrowane tu auta mają tablicę zaczynającą się od PL. W przeszłości słynęło raczej z tolerancji dlatego osiedlali się tutaj liczni cudzoziemcy prześladowani we własnych krajach. Dziś Leszno szczyci się więc trzema Janami. Pierwszy Jan Amos Komensky - to słynny czeski pedagog należący do miejscowego zboru Braci Czeskich przy którym zorganizowano historyczne gimnazjum. Kolejny Jan Jonston zwany Polonusem - syn Szkota i Niemki był przyrodnikiem i medykiem, autorem Historii Naturalnej. Wreszcie żyjący o 200 lat później Jan Metzig - to niemiecki lekarz i wielki przyjaciel Polaków, jeden z bojowników o autonomię Wielkopolski w ramach Cesarstwa Pruskiego. Dwaj pierwsi mają tu swoje pomniki. Jest w Lesznie Plac Komenskiego i Plac Metziga oraz Park Jonstona. Oprócz tego w Lesznie urodził się poeta Stanisław Grochowiak. Miasto ma dość dużą starówkę rozciągającą się od Pałacu Sułkowskich na północy do przelotowej Alei Jana Pawła na południu oraz od plant Krasińskiego na zachodzie po ulicę Królowej Jadwigi na wschodzie. Mury miejskie się nie zachowały, ale na północy pozostałością fortyfikacji jest niewysoki wał ziemny widoczny naprzeciw Zespołu Szkół Ekonomicznych przy ulicy Poniatowskiego. Centrum starówki stanowi rynek z pięknym ratuszem na środku. Jego strzelista wieża widoczna jest z wielu punktów w mieście, także dla podróżnych z pociągu stojącego na leszczyńskim dworcu. Drugim znamienitym zabytkiem Leszna jest kościół farny św. Mikołaja z dostojną dwuwieżową fasadą a wewnątrz olbrzymim nagrobkiem fundatorów Bogusława i Rafała z rodu Leszczyńskich. Leszno i okolice budowali a w zasadzie upiększali osiedli w okolicach Włosi. Ratusz projektował Dominik Merlini, farę Jan Catenazzi a trzecim architektem z okolicy był Pompeo Ferrari, który w Lesznie postawił m.in. kościół św. Krzyża dawny zbór ewangelicki wokół którego obejrzeć można lapidarium rzeźby nagrobnej, może nie tak klimatyczne jak we Wschowej, ale równie ciekawe jeśli chodzi o zachowane dzieła. Trzeci kościół na leszczyńskiej starówce to surowy gotycki dawny zbór braci czeskich z niewielkim zegarem słonecznym na przyporze. Po Lesznie warto się trochę powłóczyć bo i w bocznych uliczkach natknąć się można na ciekawe ornamenty kamieniczek. W północno-zachodniej części była kiedyś dzielnica żydowska - jej pozostałością jest duża synagoga, natomiast istniejące tu kiedyś malownicze parterowe chatki praktycznie znikły niestety z krajobrazu.
W południowej części Leszna mamy stadion żużlowy im. Alfreda Smoczyka. Unia Leszno to jeden z bardziej utytułowanych klubów czarnego sportu. Za stadionem jest park Tysiaclecia, którego atrakcjami jest park linowy oraz nie takie małe znów zoo. Zwiedzanie darmowe, aczkolwiek nie ma tu praktycznie dzikich zwierząt a na wybiegach dominują mniej lub bardziej egzotyczne rasy udomowione np. przypominające nieco żubry szkockie highlandery. Nie ukrywam żubr w tutejszym zoo pewnie by się przydał, przecież w herbie Leszna jest bądź tur bądź żubr właśnie.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Osieczna
Z Leszna do Osiecznej kursuje autobus nr 13 - linia miejska obsługiwana przez prywatnego przewoźnika. To jedno z niewielkich rolniczych miasteczek południowej Wielkopolski a przy tym letnisko nad jeziorem Łoniewskim w strefie wzgórz morenowych. Miejscowość jest popularnym celem wycieczek rowerowych, połączona jest z Lesznem siecią ścieżek biegnących równolegle do drogi lub w głębi lasu. Pod uwagę brałem powrót piechotą przez ciągnący się do granic Leszna Las Kąkolewski. Ostatecznie jednak przestałem na krótkiej 2 kilometrowej pętli w okolicach Osiecznej. Opisywana w sieci wieża widokowa Jagoda już chyba jednak nie istnieje. Na miejscu gdzie najprawdopodobniej stała znalazłem tylko kilka pustaków. Obyło się więc bez szerokiej panoramy, ale wycieczka w majówkę połączona z forsowaniem piaszczystego wzgórza i tak przyjemna. Z rynku w Osiecznej wyruszam na spacerek po miasteczku. Najpierw dwa kościoły. Parafialny św. Trójcy na pagórku. Najlepszy widok na niego z okolic Placu 600-lecia. Wewnątrz dziecięcy zespół wokalny przygotowywał się do uroczystości 3-majowych. Potem kościół klasztorny franciszkanów z pięknym wystrojem wnętrza (dębowe ołtarze utrzymane w jednolitym stylu) i z adorowanym licznie obrazem Matki Boskiej Bolesnej. Schodzę w kierunku jeziora - bodaj pierwszego polodowcowego akwenu na północ od Wrocławia. Po wschodniej stronie na półwyspie jest ośrodek wypoczynkowy, kąpielisko, pomost piaszczysta plaża i trochę budek gastronomicznych. Bliżej rynku pozostałości dawnego cmentarza żydowskiego - stele wmurowane w ceglany parkan. Co ciekawe Żydzi wynieśli się z Osiecznej już w 1920 roku, a nie zniknęli w wyniku holokaustu. Nad brzegiem jeziora w starym parku znajduje się miejscowy zamek, obecnie siedziba ośrodka rehabilitacyjnego. Przebudowany został w XIX wieku przez magnacką rodzinę Heydebrand. Jednym z nich był Tassilo von Heydebrand und der Lasa, niemiecki dyplomata i znany XIX-wieczny szachista oraz kolekcjoner. Jego grób zachował się na starym cmentarzu ewangelickim za miastem w sąsiedztwie wzgórza z wiatrakami. Osieczna słynie bowiem z trzech zachowanych wiatraków-koźlaków pod którymi rozegrała się zwycięska dla Polaków bitwa w czasie powstania wielkopolskiego. Po prawdzie była to taka większa zadyma, gdzie zagon okolicznych rekrutów taktyką hurra hurmem mości panowie rozgonił szwadron Niemców. Przy wiatrakach kolekcja starych maszyn rolniczych, ule i rozmaite rzeźby. Po umówieniu można też zwiedzić wnętrze jednego z wiatraków.
Z Leszna do Osiecznej kursuje autobus nr 13 - linia miejska obsługiwana przez prywatnego przewoźnika. To jedno z niewielkich rolniczych miasteczek południowej Wielkopolski a przy tym letnisko nad jeziorem Łoniewskim w strefie wzgórz morenowych. Miejscowość jest popularnym celem wycieczek rowerowych, połączona jest z Lesznem siecią ścieżek biegnących równolegle do drogi lub w głębi lasu. Pod uwagę brałem powrót piechotą przez ciągnący się do granic Leszna Las Kąkolewski. Ostatecznie jednak przestałem na krótkiej 2 kilometrowej pętli w okolicach Osiecznej. Opisywana w sieci wieża widokowa Jagoda już chyba jednak nie istnieje. Na miejscu gdzie najprawdopodobniej stała znalazłem tylko kilka pustaków. Obyło się więc bez szerokiej panoramy, ale wycieczka w majówkę połączona z forsowaniem piaszczystego wzgórza i tak przyjemna. Z rynku w Osiecznej wyruszam na spacerek po miasteczku. Najpierw dwa kościoły. Parafialny św. Trójcy na pagórku. Najlepszy widok na niego z okolic Placu 600-lecia. Wewnątrz dziecięcy zespół wokalny przygotowywał się do uroczystości 3-majowych. Potem kościół klasztorny franciszkanów z pięknym wystrojem wnętrza (dębowe ołtarze utrzymane w jednolitym stylu) i z adorowanym licznie obrazem Matki Boskiej Bolesnej. Schodzę w kierunku jeziora - bodaj pierwszego polodowcowego akwenu na północ od Wrocławia. Po wschodniej stronie na półwyspie jest ośrodek wypoczynkowy, kąpielisko, pomost piaszczysta plaża i trochę budek gastronomicznych. Bliżej rynku pozostałości dawnego cmentarza żydowskiego - stele wmurowane w ceglany parkan. Co ciekawe Żydzi wynieśli się z Osiecznej już w 1920 roku, a nie zniknęli w wyniku holokaustu. Nad brzegiem jeziora w starym parku znajduje się miejscowy zamek, obecnie siedziba ośrodka rehabilitacyjnego. Przebudowany został w XIX wieku przez magnacką rodzinę Heydebrand. Jednym z nich był Tassilo von Heydebrand und der Lasa, niemiecki dyplomata i znany XIX-wieczny szachista oraz kolekcjoner. Jego grób zachował się na starym cmentarzu ewangelickim za miastem w sąsiedztwie wzgórza z wiatrakami. Osieczna słynie bowiem z trzech zachowanych wiatraków-koźlaków pod którymi rozegrała się zwycięska dla Polaków bitwa w czasie powstania wielkopolskiego. Po prawdzie była to taka większa zadyma, gdzie zagon okolicznych rekrutów taktyką hurra hurmem mości panowie rozgonił szwadron Niemców. Przy wiatrakach kolekcja starych maszyn rolniczych, ule i rozmaite rzeźby. Po umówieniu można też zwiedzić wnętrze jednego z wiatraków.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Poniec
Według pierwotnych planów Poniec miał być na deser po Gostyniu, Biskupiźnie i Krobii, ale kłopoty logistyczne o których już wyżej wspominałem sprawiły, że stał się przystawką przed Rydzyną. Dojazd z Leszna pociągiem kolei wielkopolskich w kierunku Ostrowa Wlkp. Kolejne rolnicze miasteczko o całkiem pradawnym rodowodzie, które mogłoby z powodzeniem dołączyć do rankingu miast Cittaslow. Przy okazji zagwozdka gramatyczna - jak brzmi dopełniacz tej nazwy miejscowej: "Pońca" czy "Ponieca"? Kupując bilet ominąłem problem prosząc o dojazd do stacji Poniec. Jak na Wielkopolskę przystało miejscowość schludna, choć niebogata. Niewielka starówka, rynek, ratusz z eksponatem dawnej miejskiej wagi w sieni, instytucje rozrywkowo-kulturalne w postaci remizy oraz hali sportowej z kręgielnią, bilardem i salką do gry w squasha. Przemysł jeśli jakiś tu był to chyba już podupadł, sądząc po gnieździe bocianim na ceglanym kominie. Przy rynku ciekawy dom z pruskiego muru z drewnianymi podcieniami. Kilka równie interesujących obiektów w sąsiednich uliczkach. Stare parterowe domki oraz murowane spichrze. Po jednej stronie miasteczka niewielki park z muszlą koncertową, stawem i ozdobnym klombem. Obok niego zmeliorowana rzeczka zwana Polskim Rowem równoległa do płynącego kilka kilometrów dalej na południe Śląskiego Rowu. Nazwy wskazują na teren graniczny pomiędzy dwoma krainami historycznymi. Obok parku ceglany kościół - w zasadzie zbór ewangelicki. Pochodzi z XIX wieku, choć wygląda na starszy może dlatego, że to obecnie miejsce opuszczone. Właściwy kościół znajduje się po drugiej stronie rynku przy końcu uliczki zwanej Kościelną. Warto obejrzeć renesansowy rzeźbiony nagrobek miejscowego szlachcica na zewnętrznej ścianie świątyni. W drodze na stację kolejową zatrzymałem się jeszcze przy dość ekscentrycznej willi upstrzonej rozmaitymi figurkami, sztukateriami, trofeami myśliwskimi itp.
Według pierwotnych planów Poniec miał być na deser po Gostyniu, Biskupiźnie i Krobii, ale kłopoty logistyczne o których już wyżej wspominałem sprawiły, że stał się przystawką przed Rydzyną. Dojazd z Leszna pociągiem kolei wielkopolskich w kierunku Ostrowa Wlkp. Kolejne rolnicze miasteczko o całkiem pradawnym rodowodzie, które mogłoby z powodzeniem dołączyć do rankingu miast Cittaslow. Przy okazji zagwozdka gramatyczna - jak brzmi dopełniacz tej nazwy miejscowej: "Pońca" czy "Ponieca"? Kupując bilet ominąłem problem prosząc o dojazd do stacji Poniec. Jak na Wielkopolskę przystało miejscowość schludna, choć niebogata. Niewielka starówka, rynek, ratusz z eksponatem dawnej miejskiej wagi w sieni, instytucje rozrywkowo-kulturalne w postaci remizy oraz hali sportowej z kręgielnią, bilardem i salką do gry w squasha. Przemysł jeśli jakiś tu był to chyba już podupadł, sądząc po gnieździe bocianim na ceglanym kominie. Przy rynku ciekawy dom z pruskiego muru z drewnianymi podcieniami. Kilka równie interesujących obiektów w sąsiednich uliczkach. Stare parterowe domki oraz murowane spichrze. Po jednej stronie miasteczka niewielki park z muszlą koncertową, stawem i ozdobnym klombem. Obok niego zmeliorowana rzeczka zwana Polskim Rowem równoległa do płynącego kilka kilometrów dalej na południe Śląskiego Rowu. Nazwy wskazują na teren graniczny pomiędzy dwoma krainami historycznymi. Obok parku ceglany kościół - w zasadzie zbór ewangelicki. Pochodzi z XIX wieku, choć wygląda na starszy może dlatego, że to obecnie miejsce opuszczone. Właściwy kościół znajduje się po drugiej stronie rynku przy końcu uliczki zwanej Kościelną. Warto obejrzeć renesansowy rzeźbiony nagrobek miejscowego szlachcica na zewnętrznej ścianie świątyni. W drodze na stację kolejową zatrzymałem się jeszcze przy dość ekscentrycznej willi upstrzonej rozmaitymi figurkami, sztukateriami, trofeami myśliwskimi itp.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Bardzo fajny wyjazd, dużo ciekawych miejsc!
"...wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność..."
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
Dzięki. Dla mnie większość tych miejsc nowych, więc atrakcją jest samo w sobie "świeże spojrzenie". Kolejna miejscowość to Rydzyna.
Rydzyna
Przez Rydzynę przejeżdża podmiejski autobus linii nr 12 z Leszna, ostatecznie dotrzeć tam można także pociągiem w kierunku Wrocławia, ale stacja kolejowa położona jest dość daleko od samego miasteczka. Jadąc autobusem mija się po drodze drewniany kościół we wsi Dąbcze oraz zabytkowy wiatrak. Miasto założył rycerz Jan z Czerniny, nieco później stała się ona siedzibą rodową Leszczyńskich - stąd wywodził się jeden z ostatnich królów Polski, który sprawował władzę niejako "naprzemiennie" z saskimi Wettynami. Czasy były niespokojne a Rzeczpospolita uzależniona od swoich sąsiadów. Stanisław Leszczyński popierany był przez Karola XII wojowniczego monarchę Szwecji. Ich przeciwnikiem była Saksonia i Rosja. Córka polskiego króla Maria Leszczyńska została królową francuską, żoną Ludwika XV, stąd po ostatecznej klęsce Szwedów pod Połtawą Stanisław musiał uciekać z kraju i ostatecznie otrzymał w posagu księstwo lotaryńskie, gdzie do dzisiaj jest wspominany jako wielki oświecony władca. W jednej z sal pałacu w Rydzynie wiszą portrety Stanisława Leszczyńskiego, jego żony Katarzyny z Opalińskich oraz córki Marii. Przed pałacem ustawiono natomiast pomnik króla - jeden z dwóch na świecie, jak łatwo odgadnąć drugi znajduje się w lotaryńskim Nancy.
W pałacu mieści się hotel i restauracja, jedno piętro jest jednak wydzielone i można zwiedzić 8 komnat, chyba że akurat odbywa się tam jakaś konferencja i sale są pozajmowane. Kiedy dostałem się na piętro dwie osoby właśnie uzgadniały wynajem, tak więc pałac bywa dość często wykorzystywany w ten sposób i warto przed przyjazdem zapytać czy w danym dniu zwiedzanie będzie możliwe. Sale warto obejrzeć przede wszystkim ze względu na stiukową dekorację. Najpiękniejsze wnętrza to wielka sala balowa z wielkim malowidłem na suficie oraz sala morska z dekoracją stiukową ukazującą mitologiczną alegorię królestwa oceanu. Oprócz tego w rezydencji jest trochę zbiorów kolekcjonerskich, trofea myśliwskie i makiety ukazujące dawny zamek oraz całe założenie urbanistyczne z parkiem, miasteczkiem i dawnym folwarkiem. Pomimo tych eksponatów sale sprawiają wrażenie dość pustych.
Na wschód od pałacu ciągnie się trochę zdziczały park z okazami pięknych drzew ozdobnych, lustrem wodnym, kanałami nad którymi poprzerzucano stare mostki i ukrytym w głębi drewnianym domkiem Ogrodnika. Do strzelnicy dworskiej dojść można drogą obok oficyn i boiska piłkarskiego. Jest tam stara altana oraz funkcjonujące i dzisiaj miejsca do strzelania do tarczy. W oficynie działa w sezonie schronisko mlodzieżowe. Ozdobna aleja prowadzi do rynku miasteczka. Na jej osi widoczny jest barokowy ratusz. Na rynku warto jeszcze obejrzeć pękatą kolumnę św. Trójcy (element znany z czeskich i słowackich miast) a także niewielkie jednopiętrowe kamieniczki. Rynek ma kształt prostokąta ale nie z wszystkich narożników wybiegają ulice. Dwie przecznice od rynku stoi miejscowy kościół św. Stanisława, niestety zamknięty wewnątrz.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
W ostatnim dniu wycieczki odwiedziłem jeszcze dwa miasta w dawnym województwie leszczyńskim leżące przy głównej linii kolejowej z Wrocławia do Poznania. Szpital psychiatryczny i więzienie to niezbyt turystyczne rekomendacje tych miejsc.
Kościan
Może dwie godziny w miasteczku, którego najciekawszym zabytkiem jest gotycki kościół farny Wniebowzięcia NMP. Starówka kościańska leży na wyspie pomiędzy ramionami rzeki Obry. Długa aleja Kościuszki prowadzi od strony dworca kolejowego do centrum. Po drodze współczesny urząd miasta, poczta główna i liceum. Nieco w bok wspomniany szpital psychiatryczny. Przechodzę wzdłuż rynku oglądając ratusz i kamieniczki do najważniejszego kościoła miasta. Wyposażenie jest bogate. Renesansowemu ołtarzowi głównemu z licznymi figurami towarzyszą liczne ołtarze w bocznych kaplicach. Najpiękniejszy jest gotycki tryptyk w lewej części nawy przypisywany pierwotnie Witowi Stwoszowi - obecnie uznano że autorem jest anonimowy Mistrz z Gościszowic. Równie imponujący jest renesansowy piętrowy nagrobek po lewej stronie ołtarza. Drugi mniejszy kościół związany ze zgromadzeniem klasztornym znajduje się przy niewielkim placu na północny-zachód od rynku. Przed kościołem pomniczek Jana Pawła II, niestety odbiegający poziomem artystycznym od skarbów fary. Trzeci niewielki kościółek św. Ducha znajduje się na północnym handlowym przedmieściu. Niestety bulwary nad Obrą w remoncie, nieczynna była piesza kładka, więc nie dało się okrążyć miasta wzdłuż dawnej fosy. Inne atrakcje Kościana miejski park czy ogrody wodne znajdowały się zbyt daleko aby zdążyć je odwiedzić w trakcie tej krótkiej wizyty pomiędzy jednym a drugim pociągiem.
Rawicz
Jedną z głównych atrakcji Rawicza są długie na ponad 3 km planty otaczające Stare Miasto. Pod względem obwodu to drugi po krakowskich plantach zieleniec powstały na miejscu dawnych fortyfikacji miejskich. Oczywiście Rawicz jest miastem niewielkim, więc ring wokół starego miasta nie ma takiej rangi jak ten krakowski chociaż zlokalizowano tam kilka ładnych willi oraz neogotycki Dom Kultury. W parku jest pomnik Czynu Zbrojnego oraz klasyczna fontanna. W południowo-wschodnim narożniku jest dawny bastion zwany Fiszą Górką spod którego widok na wieże i dachy miasta. U podnóża górki niewielka "szwedzka" armatka. Ze szczytu dzieciaki mogą zjechać przez długą blaszaną rurę. Spacerując Plantami miniemy też stary dom wzmocniony przyporami oraz neogotycki kościół Chrystusa Króla. Do Plant przylega też teren rawickiego więzienia, można nawet usłyszeć rozmowy skazanych siedzących za murem na "spacerniaku". Po okrążeniu Plant udaje się do centrum miasta. Starówka tworzy duży prostokąt w którym ulice przecinają się pod kątem prostym. Tylko kilka ulic zachowało dawną zabudowę staromiejską, generalnie jest tutaj spory chaos budowlany, ładnym starym kamienicom towarzyszą postkomunistyczne bloki, jakieś prowizoryczne budy i współczesne domy bez specjalnego wyrazu. W środku Starego Miasta jest duży ruchliwy rynek z ratuszem na środku. O 12 warto obejrzeć przedstawienie na balkonie przy wieży ratuszowej. Przy akompaniamencie hejnału z wieżyczki wysuwa się panna ujeżdżająca niedźwiedzia, czyli emblemat herbowy Rawicza. Cały spektakl trwa jakieś 10 minut. Na rynku jest tez kilka kamienic o bardzo starym rodowodzie np. Apteka Miejska i Radziecka. Nazwa oczywiście nie od kraju Rad tylko od dawnej miejskiej rady, która sprawowała kuratelę nad sklepem. Przy pobliskiej ulicy Busza mamy kościół parafialny św. Andrzeja Boboli w dość rzadkim w Polsce stylu klasycystycznym. Wnętrze przypomina trochę widownię teatru lub opery. Na wschód od rynku mamy nieco mniejszy i spokojniejszy plac Kościuszki. Środek zajmuje klomb kwiatowy z kolumna Tadeusza Kościuszki.
Kościan
Może dwie godziny w miasteczku, którego najciekawszym zabytkiem jest gotycki kościół farny Wniebowzięcia NMP. Starówka kościańska leży na wyspie pomiędzy ramionami rzeki Obry. Długa aleja Kościuszki prowadzi od strony dworca kolejowego do centrum. Po drodze współczesny urząd miasta, poczta główna i liceum. Nieco w bok wspomniany szpital psychiatryczny. Przechodzę wzdłuż rynku oglądając ratusz i kamieniczki do najważniejszego kościoła miasta. Wyposażenie jest bogate. Renesansowemu ołtarzowi głównemu z licznymi figurami towarzyszą liczne ołtarze w bocznych kaplicach. Najpiękniejszy jest gotycki tryptyk w lewej części nawy przypisywany pierwotnie Witowi Stwoszowi - obecnie uznano że autorem jest anonimowy Mistrz z Gościszowic. Równie imponujący jest renesansowy piętrowy nagrobek po lewej stronie ołtarza. Drugi mniejszy kościół związany ze zgromadzeniem klasztornym znajduje się przy niewielkim placu na północny-zachód od rynku. Przed kościołem pomniczek Jana Pawła II, niestety odbiegający poziomem artystycznym od skarbów fary. Trzeci niewielki kościółek św. Ducha znajduje się na północnym handlowym przedmieściu. Niestety bulwary nad Obrą w remoncie, nieczynna była piesza kładka, więc nie dało się okrążyć miasta wzdłuż dawnej fosy. Inne atrakcje Kościana miejski park czy ogrody wodne znajdowały się zbyt daleko aby zdążyć je odwiedzić w trakcie tej krótkiej wizyty pomiędzy jednym a drugim pociągiem.
Rawicz
Jedną z głównych atrakcji Rawicza są długie na ponad 3 km planty otaczające Stare Miasto. Pod względem obwodu to drugi po krakowskich plantach zieleniec powstały na miejscu dawnych fortyfikacji miejskich. Oczywiście Rawicz jest miastem niewielkim, więc ring wokół starego miasta nie ma takiej rangi jak ten krakowski chociaż zlokalizowano tam kilka ładnych willi oraz neogotycki Dom Kultury. W parku jest pomnik Czynu Zbrojnego oraz klasyczna fontanna. W południowo-wschodnim narożniku jest dawny bastion zwany Fiszą Górką spod którego widok na wieże i dachy miasta. U podnóża górki niewielka "szwedzka" armatka. Ze szczytu dzieciaki mogą zjechać przez długą blaszaną rurę. Spacerując Plantami miniemy też stary dom wzmocniony przyporami oraz neogotycki kościół Chrystusa Króla. Do Plant przylega też teren rawickiego więzienia, można nawet usłyszeć rozmowy skazanych siedzących za murem na "spacerniaku". Po okrążeniu Plant udaje się do centrum miasta. Starówka tworzy duży prostokąt w którym ulice przecinają się pod kątem prostym. Tylko kilka ulic zachowało dawną zabudowę staromiejską, generalnie jest tutaj spory chaos budowlany, ładnym starym kamienicom towarzyszą postkomunistyczne bloki, jakieś prowizoryczne budy i współczesne domy bez specjalnego wyrazu. W środku Starego Miasta jest duży ruchliwy rynek z ratuszem na środku. O 12 warto obejrzeć przedstawienie na balkonie przy wieży ratuszowej. Przy akompaniamencie hejnału z wieżyczki wysuwa się panna ujeżdżająca niedźwiedzia, czyli emblemat herbowy Rawicza. Cały spektakl trwa jakieś 10 minut. Na rynku jest tez kilka kamienic o bardzo starym rodowodzie np. Apteka Miejska i Radziecka. Nazwa oczywiście nie od kraju Rad tylko od dawnej miejskiej rady, która sprawowała kuratelę nad sklepem. Przy pobliskiej ulicy Busza mamy kościół parafialny św. Andrzeja Boboli w dość rzadkim w Polsce stylu klasycystycznym. Wnętrze przypomina trochę widownię teatru lub opery. Na wschód od rynku mamy nieco mniejszy i spokojniejszy plac Kościuszki. Środek zajmuje klomb kwiatowy z kolumna Tadeusza Kościuszki.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Południowa Wielkopolska 2-5 maja 2018
W Rawiczu obecny kościół św. Andrzeja Boboli to dawny kościół ewangelicki.
Jakiś czas temu byłem w obu miejscowościach (Kościan, Rawicz) w grudniu i nawet załapałem się na jarmarki adwentowe - były zdecydowanie większe niż mogłem się spodziewać po wielkości miast.
Jakiś czas temu byłem w obu miejscowościach (Kościan, Rawicz) w grudniu i nawet załapałem się na jarmarki adwentowe - były zdecydowanie większe niż mogłem się spodziewać po wielkości miast.
