Niemcy: Dwa parki w Łużycach blisko polskiej granicy 19 września 2024
: 30 wrz 2024, o 21:50
Korzystając z noclegu w Łęknicy jeden dzień poświęciłem na wyjazd kilkanaście kilometrów dalej za granicę do dwóch ciekawych i dość spektakularnych parków. Dojazd lokalnymi autobusami z przesiadką w miasteczku Weisswasser (Biała Woda). Do dziś jest to centrum przemysłu szklarskiego.
Findlingspark to nowa atrakcja w tej części Łużyc. Powstała przez zagospodarowanie fragmentu powierzchni po byłej odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. Ogród znajduje się na końcu wioski, w której centrum jest przystanek autobusu. Piechotą od przystanku jakieś 5-10 minut. Wstęp płatny. Jest też bilet rodzinny, ale zwraca się dopiero przy dwójce dzieci. W samym parku jest dużo głazów narzutowych zapewne w przeważającej większości znalezionych na hałdzie kopalnianej. Największy obejrzeć można przy samym wejściu. Nie jest może bardzo imponujący, choć waży ponad 300 ton. Ale o wyglądzie parku bardziej decyduje ciekawa roślinność. Generalnie mamy tu przegląd rozmaitych zbiorowisk związanych z terenami polodowcowymi zarówno na nizinach jak i w górach. Typowej tundry raczej nie odtworzyli, chociaż w części skandynawskiej są takie rachityczne północne laski brzozowo-sosnowe. Jedną część stanowią wrzosowiska oraz tzw. pustacie (niemieckie heide), inną rozmaite łąki górskie oraz ogrody naskalne. Na skalnym wzgórzu oglądać można rozmaite opuncje oraz rośliny poduszkowe. Większość gatunków jest opisana, oprócz tego na terenie parku poustawiane są tablice opisujące całe zbiorowiska. Tekst jest w języku niemieckim, polskim i czeskim. Rośliny dobierano w taki sposób, że mają różne okresy kwitnienia stąd park jest ciekawy prawie o każdej porze roku. Poniżej wzgórza znajduje się sztuczny wodospad oraz większe i mniejsze zbiorniki wodne. W tych małych brodzą żaby, a w największym pływają ryby ozdobne. Inne mniejsze jezioro "leśne" położone jest w dalszej części parku. Ciekawa jest też sceneria krajobrazowa której dominantą jest wielka elektrownia węglowa w sąsiednim Boxbergu. Daje to dość surrealistyczny efekt. Najwyższe wzgórze z charakterystyczną instalacją artystyczną Feldzeichen to także edukacyjny geoglif zwany Małą Skandynawią. Na zboczu góry utworzona jest mapa obejmująca półwysep Skandynawski i Jutlandzki oraz małe skrawki innych brzegów Bałtyku. W odpowiednich miejscach poustawiano rozmaite głazy narzutowe pochodzące z określonych regionów. Zaskoczeniem dla mnie był brak fińskich granitów rapakiwi, które są popularne w Polsce, zwłaszcza na wybrzeżu, ale widać w Niemczech już niekoniecznie. Są np. piaskowce z Dalarny i granitognejsy z Laponii, a także granity z Bornholmu i Wysp Alandzkich. Znalazłem też błąd - diabazy z Nerike ustawili prawie na samym południu Szwecji, a nie gdzieś bardziej w środku. Spod instalacji Feldzeichen roztacza się panorama parku i okolic. Na wschodzie widać pasmo moren Łuku Mużakowa. Całości ciekawego parku dopełnia fantazyjny plac zabaw dla dzieci, tzw. pustynia oraz ścieżka czasu i zarazem ścieżka zmysłów w kształcie ślimaka. W pawilonie przy wejściu jest niewielka wystawa edukacyjna, sala kinowa a obok 7 małych skalnych ogródków w tym jeden z rafą koralową. Obiekt wart tych 8 Euro. Widziałem podobny park na Litwie, ale ten niemiecki jest jednak zrobiony ze znacznie większym rozmachem.
Park w Kromlau
To na odmianę historyczny ogród założony przez Friedricha Hermanna Rotschke, który pozazdrościł inwestycji sąsiadowi Pucklerowi. Jest tu także sporo głazów i klasycznych rzeźb oraz pomników. Niektóre głazy pełnią rolę drogowskazów. Najbardziej spektakularnym obiektem parkowym jest most Rakotza, zwany też mostem diabelskim przerzucony przez środek stawu. Wraz z odbiciem w wodzie jego zarys tworzy idealne koło. Most zbudowany jest z kamieni bazaltowych i ozdobiony charakterystycznymi skalnymi kolumnami. Chodzić po nim się nie da, można tylko oglądać z boku. Najlepiej obejść cały staw dookoła, wtedy most prezentuje się w różnych perspektywach. Park w Kromlau słynie też z rododendronów i najlepiej prezentować się będzie w okresie ich kwitnienia. Ale jak się nie ma tego co się lubi to się lubi co się ma. Różaneczniki porastają gęsto cały sztuczny wąwóz i tworzą tunele roślinne. Przy wejściu znajduje się tzw. Willa Kawalera. Na samym końcu parku jest natomiast miejsce zwane wzgórzem dębów. Duża część parku jest zdziczała i przechodzi w naturalny las. Wstęp jest bezpłatny.
Z Kromlau do Bad Muskau (Łęknicy) wracałem na piechotę. Jakieś 8 km spaceru, ale mimo tego że przy szosie to jednak bardzo wygodnym chodnikiem - ścieżką dla rowerów z drogowskazami a nawet wiatą dla rowerzystów. Tu nadal widać różnicę kulturową pomiędzy Niemcami a Polską, gdzie zazwyczaj między wsiami korzystać trzeba z wąskiego pobocza przy drodze.
Blisko dworca kolejowego i autobusowego znajdują się ruiny dawnej huty szkła i muzeum pod które tylko podszedłem mając jakieś pół godziny czasu na przesiadkę między autobusami.
Ogród Głazów Narzutowych w NochtenFindlingspark to nowa atrakcja w tej części Łużyc. Powstała przez zagospodarowanie fragmentu powierzchni po byłej odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. Ogród znajduje się na końcu wioski, w której centrum jest przystanek autobusu. Piechotą od przystanku jakieś 5-10 minut. Wstęp płatny. Jest też bilet rodzinny, ale zwraca się dopiero przy dwójce dzieci. W samym parku jest dużo głazów narzutowych zapewne w przeważającej większości znalezionych na hałdzie kopalnianej. Największy obejrzeć można przy samym wejściu. Nie jest może bardzo imponujący, choć waży ponad 300 ton. Ale o wyglądzie parku bardziej decyduje ciekawa roślinność. Generalnie mamy tu przegląd rozmaitych zbiorowisk związanych z terenami polodowcowymi zarówno na nizinach jak i w górach. Typowej tundry raczej nie odtworzyli, chociaż w części skandynawskiej są takie rachityczne północne laski brzozowo-sosnowe. Jedną część stanowią wrzosowiska oraz tzw. pustacie (niemieckie heide), inną rozmaite łąki górskie oraz ogrody naskalne. Na skalnym wzgórzu oglądać można rozmaite opuncje oraz rośliny poduszkowe. Większość gatunków jest opisana, oprócz tego na terenie parku poustawiane są tablice opisujące całe zbiorowiska. Tekst jest w języku niemieckim, polskim i czeskim. Rośliny dobierano w taki sposób, że mają różne okresy kwitnienia stąd park jest ciekawy prawie o każdej porze roku. Poniżej wzgórza znajduje się sztuczny wodospad oraz większe i mniejsze zbiorniki wodne. W tych małych brodzą żaby, a w największym pływają ryby ozdobne. Inne mniejsze jezioro "leśne" położone jest w dalszej części parku. Ciekawa jest też sceneria krajobrazowa której dominantą jest wielka elektrownia węglowa w sąsiednim Boxbergu. Daje to dość surrealistyczny efekt. Najwyższe wzgórze z charakterystyczną instalacją artystyczną Feldzeichen to także edukacyjny geoglif zwany Małą Skandynawią. Na zboczu góry utworzona jest mapa obejmująca półwysep Skandynawski i Jutlandzki oraz małe skrawki innych brzegów Bałtyku. W odpowiednich miejscach poustawiano rozmaite głazy narzutowe pochodzące z określonych regionów. Zaskoczeniem dla mnie był brak fińskich granitów rapakiwi, które są popularne w Polsce, zwłaszcza na wybrzeżu, ale widać w Niemczech już niekoniecznie. Są np. piaskowce z Dalarny i granitognejsy z Laponii, a także granity z Bornholmu i Wysp Alandzkich. Znalazłem też błąd - diabazy z Nerike ustawili prawie na samym południu Szwecji, a nie gdzieś bardziej w środku. Spod instalacji Feldzeichen roztacza się panorama parku i okolic. Na wschodzie widać pasmo moren Łuku Mużakowa. Całości ciekawego parku dopełnia fantazyjny plac zabaw dla dzieci, tzw. pustynia oraz ścieżka czasu i zarazem ścieżka zmysłów w kształcie ślimaka. W pawilonie przy wejściu jest niewielka wystawa edukacyjna, sala kinowa a obok 7 małych skalnych ogródków w tym jeden z rafą koralową. Obiekt wart tych 8 Euro. Widziałem podobny park na Litwie, ale ten niemiecki jest jednak zrobiony ze znacznie większym rozmachem.
Park w Kromlau
To na odmianę historyczny ogród założony przez Friedricha Hermanna Rotschke, który pozazdrościł inwestycji sąsiadowi Pucklerowi. Jest tu także sporo głazów i klasycznych rzeźb oraz pomników. Niektóre głazy pełnią rolę drogowskazów. Najbardziej spektakularnym obiektem parkowym jest most Rakotza, zwany też mostem diabelskim przerzucony przez środek stawu. Wraz z odbiciem w wodzie jego zarys tworzy idealne koło. Most zbudowany jest z kamieni bazaltowych i ozdobiony charakterystycznymi skalnymi kolumnami. Chodzić po nim się nie da, można tylko oglądać z boku. Najlepiej obejść cały staw dookoła, wtedy most prezentuje się w różnych perspektywach. Park w Kromlau słynie też z rododendronów i najlepiej prezentować się będzie w okresie ich kwitnienia. Ale jak się nie ma tego co się lubi to się lubi co się ma. Różaneczniki porastają gęsto cały sztuczny wąwóz i tworzą tunele roślinne. Przy wejściu znajduje się tzw. Willa Kawalera. Na samym końcu parku jest natomiast miejsce zwane wzgórzem dębów. Duża część parku jest zdziczała i przechodzi w naturalny las. Wstęp jest bezpłatny.
Z Kromlau do Bad Muskau (Łęknicy) wracałem na piechotę. Jakieś 8 km spaceru, ale mimo tego że przy szosie to jednak bardzo wygodnym chodnikiem - ścieżką dla rowerów z drogowskazami a nawet wiatą dla rowerzystów. Tu nadal widać różnicę kulturową pomiędzy Niemcami a Polską, gdzie zazwyczaj między wsiami korzystać trzeba z wąskiego pobocza przy drodze.