Wiedeń
Jako mieszkaniec byłej Galicji mogę ogłosić, żeśmy są w "stolicy". Ale jakoś ta stolica nie zrobiła na mnie zbyt pozytywnego wrażenia. Może trzeba być w Wiedniu dłużej, aby się w nim zakochać.
Herrengasse.jpg
Już sam dworzec autobusowy na Erdbergu wciśnięty pod wiadukt drogowy i raczej ciasnawy ze stanowiskami przy ulicy. Do Krakowa czy Katowic się nie umywa. Przypomina jakąś bałkańską stanicę z podejrzanymi budami gastronomicznymi. Brudny, nierówny chodnik. Na Erdbergu widziałem w zasadzie jedyne wysokościowce Wiednia.
Wieżowce na Erdbergu.jpg
Miasto ma raczej mało wieżowców, aczkolwiek jeśli chodzi o zasięg XIX-wiecznej zabudowy no to jest imponujący. I generalnie jest to miasto-moloch. Metro raczej podstarzałe.
Metro.jpg
W większości taboru nie ma klimatyzacji, podobnie zresztą jak w tramwajach.
Tramwaje Strassenbahn.jpg
Zresztą to metro wiedeńskie jest dziwne, bo np. zielona linia U4 biegnie wzdłuż rzeczki Wiedeń (Wien) i tylko okazyjnie pod ziemią. Z kolei linia U6 biegnie jako kolej naziemna wysokim nasypem i jest przy niej przynajmniej kilka zabytkowych starych stacji. Plusem jest na pewno to, że metrem dojechać można do samego serca miasta pod katedrę św. Stefana, która wyłania się już ze schodów biegnących na powierzchnię z podziemnej stacji. Podobnie jest w Mediolanie.
Katedra św Stefana.jpg
Do katedry można wejść za darmo, ale tylko w tył nawy. Dalej jej nie zwiedzaliśmy - jest to kompleks dość duży, aczkolwiek chyba i tak lepiej prezentuje się z zewnątrz.
Wnętrze katedry św Stefana.jpg
Jeśli chodzi o kościoły to warto zahaczyć o pobliski Peterskirche.
Kościół św Piotra.jpg
Rokokowy z ciekawą fasadą i równie ciekawym wnętrzem. Dostępny za darmo.
Wnętrze kościoła św Piotra.jpg
Najbardziej eleganckie kamienice w Wiedniu stoją przy Graben - szerokiej ulicy odchodzącej od placu św Stefana.
Graben.jpg
Jest tam też duża kolumna morowa, stały atrybut w tym regionie Europy.
Kolumna morowa.jpg
Graben w sensie formalnym przypomina trochę Długi Targ w Gdańsku. Bo w zasadzie Wiedeń nie ma jakiegoś głównego placu typu Rynek Główny w Krakowie, Rynek Główny w Poznaniu czy nawet Rynek Staromiejski w Pradze. Niejaki Hoher Markt pełnił chyba kiedyś taką rolę, ale dziś nie można go nazwać głównym placem, mimo ciekawego zegara wiszącego jak brama nad ujściem jednej z uliczek. Najlepsze przedstawienie figurek zegara jest o 12 ale byliśmy około 10, więc tylko obejrzeliśmy przesunięcie odpowiednich tarcz.
Zegar na Hoher Markt.jpg
Przez Plac Żydowski z pomnikiem holocaustu przedostaliśmy się na plac Am Hof z kościołem dworskim i remizą straży pożarnej oraz na Freyung przy którym stoi duże opactwo zwane szkockim.
Mauzoleum na Judenplatz.jpg
Freyung.jpg
Warto wspomnieć o pałacu Ferstel, kiedyś siedzibie banku, a dzisiaj dość ekskluzywnym centrum handlowym z wewnętrznymi pasażami przypominającymi domy towarowe Lipska.
W Ferstel Palais.jpg
Tu na rogu jest renomowana kawiarnia do której już ranem ustawiła się długa kolejka chętnych. Ulicą Herrengasse dotarliśmy do Hofburga. Można by tu pewnie spędzić pół dnia podziwiając salony cesarskie czy pokaz hiszpańskiej szkoły jazdy. My tylko przeszliśmy dziedzińce.
Hofburg.jpg
Plac od strony miasta w remoncie, wewnątrz jak należało się spodziewać, turystyczne tłoki.
Świątynka w Volksparku.jpg
Przez Volkspark z miniaturką greckiej świątyni zmierzamy w stronę Ringu robiąc sobie mała sesję fotograficzną przy budynku parlamentu.
Wiedeń z parlamentu.jpg
Potem jeszcze podchodzimy pod wielki ratusz wiedeński. Ale nie da się wejść do środka.
Ratusz w Wiedniu.jpg
Na placu przed ratuszem estrada i wioska foodtracków z kuchnią etniczną. Chyba tylko tu można było kupić autentyczne wiedeńskie kiełbaski. To co widziałem później w przystankowych barkach przypominało hot-dogi ze swojskich stacji benzynowych podpisane jednakże jako Wienerwurst. Jakbym wiedział to może bym i kupił wtedy, ale gorąco było to i jeść się nie chciało. Skończyliśmy, więc gastronomiczną przygodę z Wiedniem na granicie spod Schonbrunnu i poza tym zjedliśmy to co upichcone na kwaterze w cienistym lasku gdzieś w ogrodach Schonbrunn. Prawdę mówiąc letni pałac cesarski to też straszny moloch. Tłumy w hallu recepcyjnym, ciężko się dopchać nawet do niezbyt czystych ubikacji.
Schonbrunn.jpg
Pochodziliśmy trochę po ogrodach.
Fontanna przy Rustenallee.jpg
Dotarliśmy do fontanny na końcu głównej alei.
Ogrody i glorieta.jpg
Z tyłu jest ciekawy widok przez kaskadę na sam pałac.
Zza fontanny na Schonbrunn.jpg
Poza wielkością Schonbrunn jakoś nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia. Zrobiliśmy jeszcze krótki przystanek w Stadtparku odwiedzając złoty pomnik Straussa.
Pomnik Straussa.jpg
Oryginalnym miejscem okazały się "hundertwassery". Dwa a nawet trzy.
Elektrownia Hundertwassera.jpg
Najpierw elektrownia przy stacji metra Spittelau, którą oglądnęliśmy tylko z przystanku, a potem ta właściwa kamienica przy Lowengasse.
Dom Hundertwassera.jpg
Oryginalny budynek a obok całkiem przyjemna tzw. wioska Hundertwassera, czyli kameralna galeria handlowa (aczkolwiek z cenami mało kameralnymi). W każdym razie ładnie zaaranżowane miejsce.
Fontanna pod domem Hundertwassera.jpg
Sklepiki z pamiątkami, sztuką i książkami, kawiarenka czy barek.
W wiosce Hundertwassera.jpg
Nawet przy toaletach było coś w rodzaju sadzawki czy akwarium. Plus informacje o samym niebanalnym architekcie. No i bodaj największe wrażenie w Wiedniu zrobiło na mnie coś czego w ogóle nie planowałem, ale mieliśmy jeszcze jakieś 2 godziny do autobusu i byliśmy niedaleko więc, poszliśmy na Prater.
Prater koło młyńskie.jpg
Ja myślałem że ten lunapark już nie istnieje, tymczasem działa w najlepsze. Wejść można za darmo, aczkolwiek gdybyśmy zaczęli korzystać z atrakcji to forsy można tam zostawić multum.
Prater supertopdance.jpg
Przypomniały się dziecięce wyjazdy do wesołego miasteczka w Chorzowie. No to tutaj coś w podobnym stylu tylko nieco efektowniejsze. Taka atrakcja w stylu retro. Pałace strachów.
Prater pałac strachów.jpg
Strzelnice. Samochodziki. Jakieś fantazyjne tory przeszkód: wodne, lądowe i napowietrzne.
Prater wodny młyn.jpg
Efektowne zwłaszcza te podniebne rollercoastery i karuzele, albo inne urządzenia dla masochistów rzucające ludźmi na prawo, lewo, w dół i w górę pod różnymi kątami.
Prater karuzela.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.