Francja/Niemcy/Szwajcaria: Lato w Alzacji 2-12 sierpnia 2022
: 15 sie 2022, o 19:23
Alzacja to nie jest chyba najbardziej typowy francuski region, o ile o takim można mówić w kraju w którym jak mawiał De Gaulle jest tak wiele gatunków sera.
Ren przekraczaliśmy także w pierwszym i ostatnim dniu pobytu. Najpierw trochę z konieczności omijając strefę ekologiczną Strasburga (odpowiednią winietkę można zamówić tylko online, więc zaparkowaliśmy "po sąsiedzku" w niemieckim Kehlu dalej korzystając z komunikacji publicznej). Potem rozmyślnie odwiedzając niemiecki Freiburg (który notabene też ma swoją strefę ekologiczną, więc do centrum trzeba podjechać tramwajem z parkingu P+R na peryferiach miasta). W innym dniu przejechaliśmy górską trasę Route des Cretes prowadzącą wzdłuż najwyższego pasma Wogezów z Uffholtz do Sainte Marie aux Mines. Były też inne wycieczki do różnych ciekawych zakątków Alzacji. W trakcie przejazdu odwiedziliśmy ponadto niemieckie miasta Rothenburg ob der Tauber i Amberg (a o dwóch przystankach w Czechach napiszę już osobno).
Nazwy francuskie mieszają się tu z niemieckimi, podobnie jak kuchnia czy architektura. Katedry i kościoły są gotyckie i romańskie. Po obu stronach granicy równie piękne z kolorowymi witrażami. Zamki też są trochę francuskie, trochę niemieckie, podobnie jak inne fortyfikacje wznoszone na krawędzi Wogezów lub niżej w dolinie Renu.
Nie zawsze było tu sielsko i spokojnie. Ślady wielkiej wojny oglądaliśmy na górze Hartmannwillerskopf/Vieil Armand na której znajduje się olbrzymi cmentarz z I wojny światowej. Przynajmniej do 1945 roku był to teren sporny.
Ludzie mówią jednak raczej po francusku, swoisty język alzacki zauważyłem tylko na niektórych tabliczkach z nazwami miejscowości. W hipermarketach królują zdecydowanie wiktuały francuskie, z akcentem na wyroby regionalne, czego przejawem są choćby półki z wyselekcjonowanym winem alzackim ułożonym według szczepów winogron: Riesling, Sylvaner, Pinot Blanc, Pinot Noir, Pinot Gris, Gewurztraminer, itp.
Alzacja to kraj wina i bocianów, które pojawiają się na łąkach, w parkach, na dachach domów a nawet na wieżach kościelnych. Ich wizerunki znajdują się także na rozmaitych ozdobach i lokalnych pamiątkach do spółki z regionalnym strojem alzackim rozsławionym przez rysownika o nazwisku Hansi oraz preclami (bretzel) - przysmakami ze Strasburga czy Colmaru.
Krajobrazy w Alzacji układają się pasami od pociętej kanałami doliny Renu, przez łąki i sztucznie nawadniane pola uprawne na nizinie tzw. Grand Ried oraz podgórską strefę winnic po lasy na stokach Wogezów i położone wyżej górskie hale tzw. hautes chaumes. Największe miasta koncentrują się na nizinie, ale w pobliżu ujścia dolin. Od północy Strasburg, Selestat, Colmar i Miluza.
Łączy je wygodna i co najważniejsze bezpłatna autostrada. Inne mniejsze miasteczka leżą tuż pod samymi górami i są kwintesencją "alzackości" z kolorowymi domkami z pruskiego muru i ulicami pełnymi kwiatów. Obernai, Ribeauville, Riquewihr to tylko najbardziej znane z nich.
Leżą na turystycznej trasie samochodowej zwanej szlakiem winnym. Przejechaliśmy duża część tej trasy i praktycznie każde miasteczko jest tu warte odwiedzenia.
Teraz myślę, że trzeba było odwiedzić także i te mniej uczęszczane. Klimatyczny i praktycznie pusty jest np. Dambach-la-Ville, który przejechaliśmy wieczorem wracając z Obernai.
Te wakacje spędziliśmy więc na pograniczu z bazą noclegową położoną jakieś 100 km od Renu w pięknej zielonej górskiej dolinie Val de Argent w środkowych Wogezach. Wejścia do niej strzegą 2 zamki: Ortenbourg i Ramstein, dziś spektakularne ruiny - nieco głębiej mijamy natomiast charakterystyczny trójgarbny masyw ze szczytami Frankenbourg, Rocher de Coucou i Chalmont.
Ten widok towarzyszył nam praktycznie codziennie i wbrew pozorom był dość "karpacki". Choć na dzień dobry powitała nas podwójna tęcza to później była już "lampa" z temperaturami, które w rekordowym dniu dobiegły do 38 stopni C. Było sucho, ale znośnie ze względu na towarzyszący prawie stale chłodny wiaterek.
Najdłuższa trasa dzienna na miejscu nie przekroczyła 300 km i prowadziła do szwajcarskiej Bazylei - w tym dniu odwiedziliśmy także trójstyk granic zlokalizowany w pobliżu mostu łączącego niemiecki Weil am Rhein i francuskie Saint Louis.
Ren przekraczaliśmy także w pierwszym i ostatnim dniu pobytu. Najpierw trochę z konieczności omijając strefę ekologiczną Strasburga (odpowiednią winietkę można zamówić tylko online, więc zaparkowaliśmy "po sąsiedzku" w niemieckim Kehlu dalej korzystając z komunikacji publicznej). Potem rozmyślnie odwiedzając niemiecki Freiburg (który notabene też ma swoją strefę ekologiczną, więc do centrum trzeba podjechać tramwajem z parkingu P+R na peryferiach miasta). W innym dniu przejechaliśmy górską trasę Route des Cretes prowadzącą wzdłuż najwyższego pasma Wogezów z Uffholtz do Sainte Marie aux Mines. Były też inne wycieczki do różnych ciekawych zakątków Alzacji. W trakcie przejazdu odwiedziliśmy ponadto niemieckie miasta Rothenburg ob der Tauber i Amberg (a o dwóch przystankach w Czechach napiszę już osobno).