
Start w Kaletach położonych w środku tych leśnych rewirów. Miasteczko reklamuje się hasłem "Leśny zakątek Śląska".

Centrum trochę w schemacie dzikiego zachodu. Główna ulica biegnie od stacji kolejowej do siedziby "szeryfa" (w naszych realiach to urząd miejski plus policja). Przy niej także stara szkoła, dom kultury i kilka "saloonów".

Na placu obok także niewielki lokalny targ: kosmetyki, owoce, odzież. Po drugiej stronie torów odwiedzam niewielki tzw. ichtiopark założony nad stawem.

Są tu stanowiska do wędkowania, wiaty grillowe i wystawa opisująca rozmaite gatunki ryb. Podobnie jak w Trzciance, tylko że podpisy przy kolejnych modelach całkiem wyblakły i się zamazały.

Niestety park jest ogrodzony i nie da się przejść skrótem, więc musiałem wrócić się do torów, aby kontynuować spacer ścieżką prowadzącą wzdłuż alei starych dębów. Boczna droga prowadzi do przysiółka Truszczyca, a wzdłuż niej pojawiają się co rusz okazy starych drzew.

Czasami pozostały już tylko same pnie.

Są też ustawione przy drodze modele leśnych grzybów. Okoliczne lasy słyną podobno z dobrych warunków na grzybobranie.

O tej porze jeszcze za wcześnie by to ocenić. Zamiast tego pojawiają się borówki vel czarne jagody. Za osadą ścieżka przyrodnicza się kończy. W środku lasu przekraczam most nad Małą Panwią i dochodzę do kolejnej części Kalet.

Każda miejska osada jest ozdobiona podobną rzeźbą przedstawiającą jakiegoś miejscowego rzemieślnika przy pracy.

Mijam osadę Miotek z neobarokowym kościołem położonym nieco w bok od trasy przemarszu.

W kolejnej osadzie Zielona nad brzegiem stawu znajduje się pałacyk myśliwski Donnersmarcków. Teren jest zamknięty - to siedziba jakiejś firmy, ale elewację można sobie obejrzeć zza ogrodzenia.

Nad samym stawem znajduje się ośrodek turystyczny.

Jest tutaj mała plaża, promenada, wyspa ze starym wiatrakiem i budka gastronomiczna.

Dalsza droga prowadzi lasami zrazu na wschód, a potem co raz bardziej ku południowi. Szerokie drogi wysypane ciemnym żużlem, który niestety wzbija tumany kurzu, kiedy od czasu do czasu przejeżdżają tędy pojazdy mechaniczne.

Wstępuję na szlak żółty, który w prawo prowadzi do rezerwatu Pasieki. To główny cel wycieczki. Dawna zatopiona kopalnia Bibiela. Miejsce przypomina trochę odwiedzoną przeze mnie w tamtym roku kopalnię Babina pod Łęknicą. Jest tu kilka jeziorek o całkiem sporym uroku.

Z dna sterczą kikuty drzew a kolor wody sugeruje że znajdują się w niej jakieś mniej lub bardziej toksyczne domieszki. Aczkolwiek przy pierwszym stawie słychać rechot żab, więc jakoś chyba sobie radzą w tej wodzie. Jest tu też czerwonawa hałda ze stokiem schodzącym bezpośrednio do jeziorka.

Nad lasem krąży wielki ptak drapieżny z białą grzywką: prawdę mówiąc przypomina amerykańskiego bielika.

Drugiego orła lub jastrzębia spłoszyłem z gałęzi kończąc wędrówkę w tym miejscu. Stawy w dalszej części ścieżki nie są bezpośrednio dostępne i można je oglądać tylko ze skarpy zza drzew.

Przydałoby się lepsze zagospodarowanie miejsca, opis dydaktyczny i organizacja punktów widokowych. Ponad ostatnim stawkiem jest charakterystyczne drzewko z oryginalnym układem gałęzi - nawiązując do miejsca nazwałbym je Okiem Szarleja (to dawny duch kopalniany, który wg wierzeń spowodował ostateczne zatopienie zakładu w 1917 roku).

W lesie zachowały się też fragmenty ruin dawnych zabudowań dziś mocno zarośnięte pokrzywami.

Miejscami tworzą taki leśny tor przeszkód.

Przy drodze do Miasteczka Śląskiego umieszczone są tablice opisujące historię osady oraz różne ciekawe obiekty na jego terenie. Tablice ukształtowane są na kształt otwartych książek.

Najważniejszym zakładem jest uruchomiona w latach 60-tych huta cynku, której kominy widać po wyjściu z lasu. Wielu mieszkańców w wyniku jej emisji cierpiało na ołowicę, dziś jednak udało się chyba zredukować poziom zanieczyszczeń. Chyba jej "zasługą" są także olbrzymie połacie nieużytków przypominające trochę pustynię.

Samo Miasteczko Śląskie ma dość ciekawą starą ceglaną zabudowę.

Przy parku Rubina znajduje się ciąg murali opisujący najciekawsze miejsca.

W samym parku lokalna grupa pod okiem instruktora odbywa gimnastykę. Z miejscem sąsiaduje dwór lekarza i rządcy miejscowych kopalni.

W centrum przy rynku warto odwiedzić kompleks dwóch kościołów: drewnianego i murowanego.

W tym drugim akurat odbywało się nabożeństwo z dziećmi komunijnymi. Spojrzałem jeszcze na ratusz i zabytkowy budynek szkoły.

Na miejscowym cmentarzu rosną stare drzewa w tym wielki klon Teodor. Stacja kolejki wąskotorowej wygląda na świeżo odremontowaną, ale nie ma tam jeszcze żadnych rozkładów jazdy, więc, póki co, to chyba tylko atrapa.

Zaraz przy stacji na nasypie znajduje się natomiast nowy przystanek kolei normalnotorowej na linii z Tarnowskich Gór do Zawiercia.