Świętokrzyskie: Piekło Dalejowskie i Oczy Ziemi 21 marca 2025
: 22 mar 2025, o 10:26
Pierwszy dzień wiosny powitałem w terenie. Pogoda słoneczna, aczkolwiek w lasach jeszcze mało śladów tej przyjemnej pory roku. Szlaki miejscami były błotniste, ale raczej nie był to wynik jakichś niesamowitych deszczów, tylko stała cecha miejsc, gdzie utrzymują się lokalne podmokłości. Trasę rozpocząłem we wsi Bliżyn pod Skarżyskiem. Przy głównej drodze stoi drewniana kaplica św. Zofii na dość ciekawym planie.
Zwracają też uwagę stare groby wokół kościółka. Przypominają miniaturowe ołtarzyki i są dość oryginalne, aczkolwiek wymagałyby gruntownej renowacji.
W ogrodzie przy kaplicy rośnie też zabytkowy dąb.
W centrum wsi jest nowszy kościół z ładnego kamienia.
Naprzeciw niego przy urzędzie gminy stoi na postumencie król Jagiełło, mimo wiosennego słoneczka "okutany" jeszcze w zimowy szaliczek.
W Bliżynie jest także całkiem przyjemny pałacyk Platerów służący obecnie jako pałac ślubów. Przed nim stoi jakaś świętokrzyska czarownica, a może nawiązując do pory roku wróżka Marzanna.
Za pałacem znajduje się system zapór wodnych na rzece Kamiennej.
Bliżyn jak szereg innych miejscowości wzdłuż tej rzeki tworzył osadę przemysłową w obrębie Zagłębia Staropolskiego.
Odbiłem nawet kawałek w bok, aby zobaczyć tzw. Dom Tkaczki w Bliżynie Zafabrycznym, ale te 500 m nie warte raczej zachodu. Dom z mocno zagraconym podwórkiem i dość nowy jak na historyczną sadybę z okresu XIX-wiecznej kariery przemysłowej osady. To już drewniane prywatne domki obok sprawiały bardziej autentyczne wrażenie.
Z Bliżyna wędrowałem tzw. szlakiem piekielnym znaczonym kolorem czerwonym. Fragmenty tego szlaku odwiedzałem już wcześniej idąc z Sielpi Wielkiej do Końskich oraz w okolicach Niekłania. Szlak liczy 225 km, ma dedykowaną stronę, a trasa jest całkiem nieźle zagospodarowana.
Są przy nim wiaty i specjalnie ustawione drewniane drogowskazy na rozstajach.
Szkoda natomiast, że w terenie brakuje jakichś opisów osobliwości mijanych na trasie. Ponieważ to pierwszy dzień wiosny a zarazem dzień wagarowicza na ścieżce w lesie minąłem nieoczekiwanie całą grupę szkolną w trakcie zorganizowanej wycieczki. Dotarłem do pierwszego ciekawego miejsca tzw. Bramy Piekielnej pod którą szlak czerwony przechodzi. Głaz na górze wygląda faktycznie jakby ktoś specjalnie ułożył go w celu zadaszenia drogi. Tak jak buduje się bramę z klocków.
Przy deszczochronie ustawiona jest skrzynka z pieczątką. To lokalna akcja krajoznawcza organizowana przez stowarzyszenie z Suchedniowa. Niestety w tej skrzynce akurat brak było pieczątki. Ktoś wziął sobie na pamiątkę? Inną pieczątkę "z grzybkiem" znalazłem za to w drugim ciekawym punkcie przy grupie skalnej Piekło Dalejowskie.
Bloki piaskowców zostały tutaj rozcięte korytarzami tworząc rodzaj skalnego miasta.
Można przecisnąć się przez skalny tunel przy jednym z korytarzyków.
Głazy porośnięte są mchem i borowiną.
Mają status pomnika przyrody.
Przemierzam kompleks Lasów Sieradowickich porastający Płaskowyż Suchedniowski stanowiący północną osłonę Gór Świętokrzyskich. Po drodze sporo ładnych polan i krajobraz dla mnie taki trochę "mezozoiczny".
Przydałyby się tylko jakieś dinozaury w tle. Zamiast nich obserwowałem z daleka stado saren stojące wprost na szerokiej leśnej drodze. Innym mieszkańcem lasu była łasica lub kuna przebiegająca w poprzek drogi. Opuszczam szlak czerwony i wędruję czarnym wzdłuż szerokiej leśnej spychaczówki, od pewnego miejsca już wyasfaltowanej.
W lesie wiszą informacje o zrywce drzew (zakaz wstępu), ale napotkać można co najwyżej ślady robót leśnych. Minąłem też leśną ścieżkę dydaktyczną przy leśniczówce Kruk. To chyba nowa inicjatywa, bo na mojej mapie nie jest jeszcze zaznaczona.
Przerwa w Suchedniowie. Miasteczko wbrew pozorom jest całkiem rozległe. Dawna osada fabryczna.
Ciekawy kościół "na Górce" z dzwonnicą i pamiątkowymi tablicami wmurowanymi w ścianę.
Najważniejszym miejscem rekreacyjnym jest tutaj park i błonie nad zalewem tworzonym przez rzeczkę Kamionkę.
Pociągi z Suchedniowa kursują dość często, ale było jeszcze wcześnie, więc wybrałem się jeszcze na 2-godzinny spacerek do kamieniołomu Oczy Ziemi. Przez osadę Stokowiec mijając północną stację kolejową w Suchedniowie znów wszedłem do lasu.
Szlak trawersował wzgórze i przeciął kolejny zabagniony fragment w niewielkiej dolince. Do kamieniołomu trzeba było odbić w lewo od szlaku zielonego. Wejście przez drewnianą bramę.
Miejsce jest dobrze zagospodarowane. W wiacie jakiś pan rąbał drewno na opał. Przybyli też inni turyści.
Na dnie kamieniołomu utrzymuje się niewielki stawek. Okupuje go chmara ropuch. Pełno tam bulgotu i charakterystycznego "bekania".
Nazwa miejsca pochodzi natomiast od zachowanych w ścianie dwóch otworów wiertniczych z charakterystycznymi rysami po bokach przypominających zmarszczone powieki.
Powrót do Suchedniowa tą samą trasą.