Śląskie: Runda po GOP-ie od Zabrza po Chorzów, 2 kwietnia 2024
: 3 kwie 2024, o 14:15
Ponieważ pogoda po świętach wyraźnie się zepsuła to zmieniłem plany i zamiast wypadu w góry postanowiłem dzień wolny po Wielkanocy spędzić na Górnym Śląsku - częściowo zresztą pod ziemią.
Sztolnia w Zabrzu
Na początek Zabrze i zabrska Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna.
Atrakcja stosunkowo nowa, ale warta swojej ceny. To bodaj najdłuższa trasa podziemna w Polsce, a kto wie czy nie w Europie. W sumie ponad 2 godziny pod ziemią i trochę nad ziemią. Przewodnik mówi, że to trójbój w wersji light: fragment na piechotę, fragment łodziami, fragment autokarem. Triathlon to biegi, pływanie i rower, więc jest pewne podobieństwo. Zaczynamy górniczą kolejką zjeżdżającą na dół po sporej pochylni. Szkoda że tyłem, ale gdybym szedł w przeciwną stronę to pewnie byłoby przodem. Wycieczki bowiem idą dwustronnie, przy czym mijanka jest gdzieś w pieszej części kopalni. Trasa biegnie zasadniczo długim prostym korytarzem z niewielkimi odgałęzieniami, aczkolwiek tu i ówdzie odchodzą od niego jakieś bocznice. Jest trochę nowoczesnych efektów - chyba najciekawszy to zalanie korytarza przez wody podziemne z "pękającą szybą" i efektem śmigusa na samym końcu. Potem przesiadamy się do łodzi elektrycznej. Spory odcinek podziemnej sztolni przebywamy w zmieniającej się świetlnej scenerii. Są fragmenty prawie całkowite ciemne, ale kiedy przewodnik mówi o Skarbniku i Utopcu z lokalnych legend, tunel rozświetlają różnokolorowe światła. Przy lampach w sztolni rosną też rośliny oraz pojawiają się pająki. W pewnym miejscu nad głową wiszą stalaktyty jak w jaskini. Na koniec wypływamy łodzią do portu w centrum miasta, skąd autobus zabiera nas z powrotem do szybu Carnall. W obrębie kopalni można też darmowo zwiedzić kilka budynków nad ziemią, gdzie zgromadzono eksponaty techniczne, np. lampy karbidówki, sprzęt ratowniczy i maszyny. Niestety wejście na wieżę szybową jest zamknięte - stamtąd byłaby pewnie ładna panorama Zabrza, chociaż pogoda tego dnia nienajlepsza.
Ruda Śląska
Krótki spacer po osiedlu Ruda. Byłby dłuższy, ale ostatecznie przegnał mnie deszcz, no i czasowo też musiała się wycieczka "spiąć". Ładne ceglane osiedla górnicze. W jednym z nich domki z barokowymi szczytami. I narożny krzyż pasyjny jako cymesik. Tuż obok muzeum miejskie. Zegar wybija godziny. Kościół Matki Boskiej Różańcowej. Ruiny czy resztki zamku. To miejsce trochę zaniedbane. Jest tam piwnica U Czarta - w domyśle była to chyba knajpa, ale raczej zamknięta nawet w sezonie (sądząc po stanie toalety). W środku osiedla dawny piec chlebowy. W lasku przy ruinach wiosna już całkiem całkiem zaawansowana.
Muzeum Hutnictwa w Chorzowie
Chorzów to zdaje się było takie miasto hutnicze wśród innych okolicznych, więc ostatnio na miejscu dawnej Królewskiej Huty powstała nowa ekspozycja. Na miejsce wpadam trochę w ulewie. We wtorki muzeum jest dostępne za darmo. Ekspozycja wg mnie trochę chaotyczna. Mniej systematyczna a bardziej skoncentrowana na ciekawostkach takich np. jak lokalne kapliczki św Floriana w Chorzowie. Nie zabrakło też barw lokalnego klubu sportowego, chociaż nie tylko o Ruchu, bo gdzieś tam był film o Cieśliku trenującym młodych adeptów Unii. Na pewno na plus doskonała sala kinowa z ciekawym filmem wprowadzającym w tematykę hutnictwa. I wartością dodaną są liczne nagrania dawnych pracowników hut mówiące o różnych aspektach pracy przy wielkich piecach i generalnie o hutniczej kulturze z dawnych lat. Informacje o 9 postaciach ważnych dla lokalnego przemysłu metalurgicznego. Wielkie maszyny i mniejsze żelazne eksponaty. Choć może brak tej najważniejszej: jakiegoś pieca hutniczego Na końcu jeszcze wystawa okresowa - obrazy związane z tego typu przemysłem. W pobliżu muzeum jest ciekawy opuszczony kościółek ewangelicki ze starym cmentarzem. Zwracają zwłaszcza uwagę stare kolorowe drzwi przy wejściu.
Sztolnia w Zabrzu
Na początek Zabrze i zabrska Główna Kluczowa Sztolnia Dziedziczna.
Atrakcja stosunkowo nowa, ale warta swojej ceny. To bodaj najdłuższa trasa podziemna w Polsce, a kto wie czy nie w Europie. W sumie ponad 2 godziny pod ziemią i trochę nad ziemią. Przewodnik mówi, że to trójbój w wersji light: fragment na piechotę, fragment łodziami, fragment autokarem. Triathlon to biegi, pływanie i rower, więc jest pewne podobieństwo. Zaczynamy górniczą kolejką zjeżdżającą na dół po sporej pochylni. Szkoda że tyłem, ale gdybym szedł w przeciwną stronę to pewnie byłoby przodem. Wycieczki bowiem idą dwustronnie, przy czym mijanka jest gdzieś w pieszej części kopalni. Trasa biegnie zasadniczo długim prostym korytarzem z niewielkimi odgałęzieniami, aczkolwiek tu i ówdzie odchodzą od niego jakieś bocznice. Jest trochę nowoczesnych efektów - chyba najciekawszy to zalanie korytarza przez wody podziemne z "pękającą szybą" i efektem śmigusa na samym końcu. Potem przesiadamy się do łodzi elektrycznej. Spory odcinek podziemnej sztolni przebywamy w zmieniającej się świetlnej scenerii. Są fragmenty prawie całkowite ciemne, ale kiedy przewodnik mówi o Skarbniku i Utopcu z lokalnych legend, tunel rozświetlają różnokolorowe światła. Przy lampach w sztolni rosną też rośliny oraz pojawiają się pająki. W pewnym miejscu nad głową wiszą stalaktyty jak w jaskini. Na koniec wypływamy łodzią do portu w centrum miasta, skąd autobus zabiera nas z powrotem do szybu Carnall. W obrębie kopalni można też darmowo zwiedzić kilka budynków nad ziemią, gdzie zgromadzono eksponaty techniczne, np. lampy karbidówki, sprzęt ratowniczy i maszyny. Niestety wejście na wieżę szybową jest zamknięte - stamtąd byłaby pewnie ładna panorama Zabrza, chociaż pogoda tego dnia nienajlepsza.
Ruda Śląska
Krótki spacer po osiedlu Ruda. Byłby dłuższy, ale ostatecznie przegnał mnie deszcz, no i czasowo też musiała się wycieczka "spiąć". Ładne ceglane osiedla górnicze. W jednym z nich domki z barokowymi szczytami. I narożny krzyż pasyjny jako cymesik. Tuż obok muzeum miejskie. Zegar wybija godziny. Kościół Matki Boskiej Różańcowej. Ruiny czy resztki zamku. To miejsce trochę zaniedbane. Jest tam piwnica U Czarta - w domyśle była to chyba knajpa, ale raczej zamknięta nawet w sezonie (sądząc po stanie toalety). W środku osiedla dawny piec chlebowy. W lasku przy ruinach wiosna już całkiem całkiem zaawansowana.
Muzeum Hutnictwa w Chorzowie
Chorzów to zdaje się było takie miasto hutnicze wśród innych okolicznych, więc ostatnio na miejscu dawnej Królewskiej Huty powstała nowa ekspozycja. Na miejsce wpadam trochę w ulewie. We wtorki muzeum jest dostępne za darmo. Ekspozycja wg mnie trochę chaotyczna. Mniej systematyczna a bardziej skoncentrowana na ciekawostkach takich np. jak lokalne kapliczki św Floriana w Chorzowie. Nie zabrakło też barw lokalnego klubu sportowego, chociaż nie tylko o Ruchu, bo gdzieś tam był film o Cieśliku trenującym młodych adeptów Unii. Na pewno na plus doskonała sala kinowa z ciekawym filmem wprowadzającym w tematykę hutnictwa. I wartością dodaną są liczne nagrania dawnych pracowników hut mówiące o różnych aspektach pracy przy wielkich piecach i generalnie o hutniczej kulturze z dawnych lat. Informacje o 9 postaciach ważnych dla lokalnego przemysłu metalurgicznego. Wielkie maszyny i mniejsze żelazne eksponaty. Choć może brak tej najważniejszej: jakiegoś pieca hutniczego Na końcu jeszcze wystawa okresowa - obrazy związane z tego typu przemysłem. W pobliżu muzeum jest ciekawy opuszczony kościółek ewangelicki ze starym cmentarzem. Zwracają zwłaszcza uwagę stare kolorowe drzwi przy wejściu.