Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od ponad 14 lat!
Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
1 dzień: Wołów, Brzeg Dolny, wrocławskie Hydropolis, nocna starówka
2 dzień: Lubiąż, Środa Śląska, Leśnica, nocny Ostrów Tumski i bulwary nad Odrą
3 dzień: Żmigród, Stawy Milickie
4 dzień: Wrocławskie Nadodrze, Muzeum Narodowe, Zajezdnia
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Wołów
Brzeg Dolny to z kolei miasto składające się z kilku dość oddalonych od siebie dzielnic. Jego rozwój związany był (i chyba nadal jest związany) z zakładami chemicznymi Rokita należącymi do międzynarodowego koncernu PCC. W środku miasta znajduje się dość zdziczały park pałacowy, a jego centrum zajmuje zrujnowane mauzoleum Hoymów. W środku walają się butelki po złocistym napoju i pełno tam bazgrołów, bo trudno to nazwać graffiti. Po cmentarzu żydowskim w centrum parku nie pozostała nawet jedna macewa, natomiast zrewitalizowano kilka stawów i główną oś widokową. Na stawach sztuczne wyspy, tu i ówdzie mostki oraz tablice ścieżki dydaktycznej opisującej stare drzewa. Główna aleja prowadzi do pałacu stojącego na tarasie nad Odrą. Dziś mieści się tu urząd miejski. Z tyłu obiektu taras z rzeźbami i widokiem na łęgi odrzańskie. Osobliwością jest też stary platan rosnący obok pałacu. Najstarszy fragment miasteczka znajduje się wokół rynku. Stare kamieniczki dopadła dość psychodeliczna "koloroza", ale jedna z nich jest ciekawa z pół wyrzeźbionym a pół wymalowanym lwem na rogu. Dziś to raczej zaciszne miejsce, bo więcej ludzi zamieszkuje osiedla położone dalej na obrzeżach miasta. Z rynku nad brzeg Odry prowadzi wysadzana starą kostką droga jezdna. Jeszcze niedawno była tu przeprawa promowa, którą zlikwidowano po zbudowaniu mostu przez rzekę.
Dolnośląski przeciętniak, chociaż miasto jak najbardziej z turystycznym potencjałem. Stara osada targowa znana z handlu, jak łatwo się domyślić, wołami. Starówka Wołowa jest niewielka, kompaktowa objęta w regularny owal. Ze stacji kolejowej idzie się w tamtą stronę przez przedwojenną dzielnicę mieszkaniową z poniemieckimi willami.
Zachowało się kilka odcinków dawnych murów miejskich, a na nich przy tzw. skwerze Sybiraków emblematyczna rzeźba przedstawiająca grupę wołów.
Drugi odcinek muru znajduje się w pobliżu zamku piastowskiego. To bodaj najładniejsza budowla w mieście, aczkolwiek mieści urzędy starostwa.
Z zabytków są jeszcze dwa kościoły: gotycki św. Wawrzyńca i barokowy św. Karola Boromeusza.
Przy tym pierwszym jest kilka charakterystycznych dla Śląska nagrobków i tablic epitafijnych.
Ten drugi był chyba kiedyś zborem ewangelickim, ale fragmenty zabudowy z tyłu kościoła do dzisiaj są opuszczone i mocno zruderowane. Na rynku Wołowa stoi ratusz a na jego ganku figura św Jana Nepomucena.
Przeszedłem się jeszcze na przedmieście Krzywy Wołów. Poza starym ceglanym spichrzem i willą w zasadzie nic tam nie ma, choć kiedyś była to pełnoprawna osada z targiem bydła.
Na placu Sobieskiego stoi budynek dawnego banku. Na swój sposób stał się sławny w początku lat 60-tych, ponieważ tutaj miał miejsce pierwszy po wojnie napad na placówkę bankową w PRL-u.
Jak na dzikim zachodzie. Sprawcy wpadli gdy zaczęli wydawać pieniądze. W sprawie zapadło sporo wyroków. Ostatni winowajca wyszedł z więzienia w 1979 roku i nikt z nich nigdy później nie miał już problemów z prawem. Na motywach napadu powstał komiks z serii Kapitan Żbik. Więcej chluby przyniósł jednak miastu jedyny jak dotąd Polak w kosmosie, czyli Mirosław Hermaszewski, który tutaj spędził swoją młodość po przesiedleniu z kresów.
Chciałoby się, aby w związku z tym powstało tu jakieś multimedialne muzeum kosmonautyki. Można by na ten cel wykorzystać np. opuszczony spichlerz przy ulicy Przechodniej albo położoną w pobliżu starą fabryczkę.
Informacji o Hermaszewskim trudno jakoś znaleźć w przestrzeni miasta. Jest owszem rondo z Migiem na wysięgniku, a przy liceum pomnik Kopernika i kosmiczne murale, ale to na razie tyle.
Brzeg DolnyBrzeg Dolny to z kolei miasto składające się z kilku dość oddalonych od siebie dzielnic. Jego rozwój związany był (i chyba nadal jest związany) z zakładami chemicznymi Rokita należącymi do międzynarodowego koncernu PCC. W środku miasta znajduje się dość zdziczały park pałacowy, a jego centrum zajmuje zrujnowane mauzoleum Hoymów. W środku walają się butelki po złocistym napoju i pełno tam bazgrołów, bo trudno to nazwać graffiti. Po cmentarzu żydowskim w centrum parku nie pozostała nawet jedna macewa, natomiast zrewitalizowano kilka stawów i główną oś widokową. Na stawach sztuczne wyspy, tu i ówdzie mostki oraz tablice ścieżki dydaktycznej opisującej stare drzewa. Główna aleja prowadzi do pałacu stojącego na tarasie nad Odrą. Dziś mieści się tu urząd miejski. Z tyłu obiektu taras z rzeźbami i widokiem na łęgi odrzańskie. Osobliwością jest też stary platan rosnący obok pałacu. Najstarszy fragment miasteczka znajduje się wokół rynku. Stare kamieniczki dopadła dość psychodeliczna "koloroza", ale jedna z nich jest ciekawa z pół wyrzeźbionym a pół wymalowanym lwem na rogu. Dziś to raczej zaciszne miejsce, bo więcej ludzi zamieszkuje osiedla położone dalej na obrzeżach miasta. Z rynku nad brzeg Odry prowadzi wysadzana starą kostką droga jezdna. Jeszcze niedawno była tu przeprawa promowa, którą zlikwidowano po zbudowaniu mostu przez rzekę.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
I lokalny PKS funkcjonuje.
W Brzegu słabe zabezpieczenia przeciwpowodziowe w dalszym ciągu...
W Brzegu słabe zabezpieczenia przeciwpowodziowe w dalszym ciągu...
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Istnieje coś takiego jak PKS Wołów, ale połączeń wiele to tam nie ma.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Do Lubiąża jechał jakiś autobus z Wołowa, ale to było gdzieś tak koło 14.00 a zwiedzanie klasztoru jest w sezonie zimowym w godzinach 10-15. Z dojazdem do tej miejscowości jest spory problem - niby to gmina Wołów, ale bliżej jest do położonych po drugiej stronie Odry Malczyc. Tak więc rano jadę pociągiem do Malczyc. To dość duża osada o charakterze niewielkiego miasteczka, choć jeszcze bez praw miejskich. Im bliżej Odry tym więcej ruder. To chyba jeszcze ślady powodzi tysiąclecia. Przy dawnej przystani promowej jest kamień pamiątkowy przypominający walkę miejscowych z żywiołem.
Lubiąż
Klasztor widać już z daleka. To podobno drugi w Europie tak duży kompleks sakralny po hiszpańskim Eskurialu. Tak mówiła przewodniczka. Wydaje mi się, że dużym obiektem jest też portugalska Mafra. Ale bez wątpienia wielkość założenia robi wrażenie. Tylko że w odróżnieniu od tych iberyjskich gigantów klasztor w Lubiążu to jednak dziedzictwo trochę niechciane. To nie jest klasztor królewski, bardziej związany był z Habsburgami niż z polskimi dynastiami, chociaż w kościele pochowany jest książę piastowski Bolesław Wysoki. Najpierw łupili to miejsce Szwedzi w czasie wojny trzydziestoletniej a potem po kasacji zakonu cystersów król pruski ogołocił klasztor z cenniejszego wyposażenia. Hitler zlokalizował w budynkach klasztoru fabrykę, przy czym większość produkcji odbywała się w kilkukondygnacyjnych podziemiach. Przy końcu wojny wycofujący się Niemcy zabetonowali wejścia na niższe kondygnacje tak skutecznie, że do dziś nie można się tam dostać. W samym klasztorze stacjonowało wojsko rosyjskie, potem zresztą fragmenty zabudowy służyły jako rezerwuar cegły. W tych warunkach i tak cud, że zachował się wystrój kilku sal. Lewe skrzydło głównego budynku to tzw. Pałac Opata, w prawym znajdowały się cele mnichów. Obie części rozdziela wielki kościół klasztorny z dwuwieżową fasadą. Oprócz tego w kompleksie jest jeszcze wolno stojący stary kościół św. Jakuba zamknięty na głucho. Sporo budynków gospodarczych jest mocno zrujnowanych. Od strony wsi na teren kompleksu prowadzi brama z figurami świętych nad wejściem. Przy wejściu bez opłat dostępna jest wystawa historyczna. Z ciekawych rzeczy jest tam reprodukcja pierwszej w Europie cukrowni w Konarach produkującej słodki specyfik z buraków cukrowych. Są też fotografie innych klasztorów cysterskich na terenie Polski. Tak 70% z nich widziałem na żywo, zwłaszcza że sporo ich na południu kraju. Dalszy spacer po kompleksie odbywam z przewodniczką. W sali na parterze jest makieta założenia a na sklepieniu malowidła Michała Willmanna zwanego śląskim Rembrandtem. Willmann pochodził z Królewca, ale większość dzieł stworzył na Śląsku. W kościele klasztornym jest jego bardzo skromny grób - w sumie to anonimowa płyta. Najpierw oglądamy salę balową w Pałacu Opata. Komnata robi wrażenie, zwłaszcza w porównaniu z surowymi korytarzami prowadzącymi do niej. Malunki na ścianach i suficie oraz rzeźby stiukowe w tym posągi trzech władców z dynastii Habsburgów. Podobno najlepiej prezentuje się ta sala w świetle księżyca w czasie pełni, ale to docenić mogą tylko nieliczni. Chyba w maju organizuje się takie kompleksowe wieczorne czy nocne zwiedzanie. Potem przechodzimy wewnętrzny dziedziniec i idziemy do dawnego kościoła klasztornego. Dziś jest w stanie surowym a na emporach zawieszone są reprodukcje dawnych obrazów głównie Willmanna. Trochę koloru widać w kopule na skrzyżowaniu naw oraz na jednym ze sklepień gdzie wymalowane są piastowskie orły. Trzecią ciekawą salą jest klasztorny refektarz, nieco mniejszy od sali balowej, ale z równie efektownymi malowidłami. Wewnątrz zabudowań znajduje się jeszcze dawny wirydarz z budynkiem nad dawną studnią. Klasztorem w Lubiążu opiekuje się fundacja. Jej fundusze są jednak zbyt skromne, aby móc odnowić cały taki wielki obiekt. A samorządy nie palą się do współodpowiedzialności, nie mówiąc o partycypacji w kosztach.
Środa Śląska
Stacja od Malczyc w stronę Wrocławia. Ale od samego miasta stamtąd jest jakieś 2-3 km. W jedną stronę poszedłem na nogach bo nie chciało mi się stać 20 minut i marznąć. Z powrotem na stację wróciłem lokalnym miejskim autobusem. Starówka w kształcie dużego prostokąta. Zachowały się fragmenty miejskich murów na jego obwodzie. Rynek w kształcie wydłużonego wrzeciona. To jedno ze starszych miast Polski z przywilejem lokacyjnym sprzed 1214 roku. Był to przywilej wzorcowy dlatego nazywano go później prawem średzkim. W miejscowym muzeum znajdującym się w ratuszu wystawiony jest oryginał tego dokumentu. Ale najciekawszymi eksponatami muzeum jest tzw. skarb średzki. Został odnaleziony w jednej z kamienic miejskich podczas remontu. To srebrne monety, czyli tzw. grosze praskie a do tego złota biżuteria, jakieś bransoletki i zawieszki a przede wszystkim efektowna korona. Całkiem niezły mająteczek za który w średniowieczu kupić by można niejedną wieś. W wieży ratuszowej są dwa niewielkie pomieszczenia czyli dawne katownie. Są surowe i nieotynkowane i znajdują się w nich ryciny przedstawiające średniowieczne wymyślne tortury. Muzeum zwiedza się z przewodnikiem. Na dziedzińcu przed wejściem stoi trochę starych rzeźb i złota klatka (czyżby tzw. klatka hańby). Na rynku znajduje się pomnik rycerza tzw. Rolanda. Kojarzę takiego z łotewskiej Rygi. Ciekawe w ilu polskich miastach poza Środą takie pomniki się znajdują. Innymi zabytkami Środy Śląskiej są dwa kościoły gotyckie: św. Krzyża oraz św. Andrzeja. Ten drugi znajduje się na końcu rynku a wolno stojąca dzwonnica to dziś wieża widokowa. Zamknięta. Zresztą przy tej pogodzie raczej nie byłoby sensu na nią wchodzić.
Blisko Odry były dwie całkiem spore fabryki: cukrownia oraz zakłady celulozowe. Obie zlikwidowano jeszcze przed 1997 rokiem, podejrzewam jednak że powódź dokończyła dzieła. Papiernia to dzisiaj dość efektowne ruiny, ale raczej strach się tam zapuszczać.
Z cukrowni zostały dwa wysokie kominy a w części zabudowań funkcjonuje firma złomiarska.
Dalej szlak skręca na łęgi odrzańskie i biegnie leśną drogą. Mijamy dwa starorzecza.
Odrę przekracza się mostem drogowym, aczkolwiek trochę trzeba pokluczyć, aby wejść na wysoką estakadę. Nie jest to zbyt wygodny i zbyt uczęszczany fragment tego szlaku. Pogoda niestety deszczowa.Lubiąż
Klasztor widać już z daleka. To podobno drugi w Europie tak duży kompleks sakralny po hiszpańskim Eskurialu. Tak mówiła przewodniczka. Wydaje mi się, że dużym obiektem jest też portugalska Mafra. Ale bez wątpienia wielkość założenia robi wrażenie. Tylko że w odróżnieniu od tych iberyjskich gigantów klasztor w Lubiążu to jednak dziedzictwo trochę niechciane. To nie jest klasztor królewski, bardziej związany był z Habsburgami niż z polskimi dynastiami, chociaż w kościele pochowany jest książę piastowski Bolesław Wysoki. Najpierw łupili to miejsce Szwedzi w czasie wojny trzydziestoletniej a potem po kasacji zakonu cystersów król pruski ogołocił klasztor z cenniejszego wyposażenia. Hitler zlokalizował w budynkach klasztoru fabrykę, przy czym większość produkcji odbywała się w kilkukondygnacyjnych podziemiach. Przy końcu wojny wycofujący się Niemcy zabetonowali wejścia na niższe kondygnacje tak skutecznie, że do dziś nie można się tam dostać. W samym klasztorze stacjonowało wojsko rosyjskie, potem zresztą fragmenty zabudowy służyły jako rezerwuar cegły. W tych warunkach i tak cud, że zachował się wystrój kilku sal. Lewe skrzydło głównego budynku to tzw. Pałac Opata, w prawym znajdowały się cele mnichów. Obie części rozdziela wielki kościół klasztorny z dwuwieżową fasadą. Oprócz tego w kompleksie jest jeszcze wolno stojący stary kościół św. Jakuba zamknięty na głucho. Sporo budynków gospodarczych jest mocno zrujnowanych. Od strony wsi na teren kompleksu prowadzi brama z figurami świętych nad wejściem. Przy wejściu bez opłat dostępna jest wystawa historyczna. Z ciekawych rzeczy jest tam reprodukcja pierwszej w Europie cukrowni w Konarach produkującej słodki specyfik z buraków cukrowych. Są też fotografie innych klasztorów cysterskich na terenie Polski. Tak 70% z nich widziałem na żywo, zwłaszcza że sporo ich na południu kraju. Dalszy spacer po kompleksie odbywam z przewodniczką. W sali na parterze jest makieta założenia a na sklepieniu malowidła Michała Willmanna zwanego śląskim Rembrandtem. Willmann pochodził z Królewca, ale większość dzieł stworzył na Śląsku. W kościele klasztornym jest jego bardzo skromny grób - w sumie to anonimowa płyta. Najpierw oglądamy salę balową w Pałacu Opata. Komnata robi wrażenie, zwłaszcza w porównaniu z surowymi korytarzami prowadzącymi do niej. Malunki na ścianach i suficie oraz rzeźby stiukowe w tym posągi trzech władców z dynastii Habsburgów. Podobno najlepiej prezentuje się ta sala w świetle księżyca w czasie pełni, ale to docenić mogą tylko nieliczni. Chyba w maju organizuje się takie kompleksowe wieczorne czy nocne zwiedzanie. Potem przechodzimy wewnętrzny dziedziniec i idziemy do dawnego kościoła klasztornego. Dziś jest w stanie surowym a na emporach zawieszone są reprodukcje dawnych obrazów głównie Willmanna. Trochę koloru widać w kopule na skrzyżowaniu naw oraz na jednym ze sklepień gdzie wymalowane są piastowskie orły. Trzecią ciekawą salą jest klasztorny refektarz, nieco mniejszy od sali balowej, ale z równie efektownymi malowidłami. Wewnątrz zabudowań znajduje się jeszcze dawny wirydarz z budynkiem nad dawną studnią. Klasztorem w Lubiążu opiekuje się fundacja. Jej fundusze są jednak zbyt skromne, aby móc odnowić cały taki wielki obiekt. A samorządy nie palą się do współodpowiedzialności, nie mówiąc o partycypacji w kosztach.
Środa Śląska
Stacja od Malczyc w stronę Wrocławia. Ale od samego miasta stamtąd jest jakieś 2-3 km. W jedną stronę poszedłem na nogach bo nie chciało mi się stać 20 minut i marznąć. Z powrotem na stację wróciłem lokalnym miejskim autobusem. Starówka w kształcie dużego prostokąta. Zachowały się fragmenty miejskich murów na jego obwodzie. Rynek w kształcie wydłużonego wrzeciona. To jedno ze starszych miast Polski z przywilejem lokacyjnym sprzed 1214 roku. Był to przywilej wzorcowy dlatego nazywano go później prawem średzkim. W miejscowym muzeum znajdującym się w ratuszu wystawiony jest oryginał tego dokumentu. Ale najciekawszymi eksponatami muzeum jest tzw. skarb średzki. Został odnaleziony w jednej z kamienic miejskich podczas remontu. To srebrne monety, czyli tzw. grosze praskie a do tego złota biżuteria, jakieś bransoletki i zawieszki a przede wszystkim efektowna korona. Całkiem niezły mająteczek za który w średniowieczu kupić by można niejedną wieś. W wieży ratuszowej są dwa niewielkie pomieszczenia czyli dawne katownie. Są surowe i nieotynkowane i znajdują się w nich ryciny przedstawiające średniowieczne wymyślne tortury. Muzeum zwiedza się z przewodnikiem. Na dziedzińcu przed wejściem stoi trochę starych rzeźb i złota klatka (czyżby tzw. klatka hańby). Na rynku znajduje się pomnik rycerza tzw. Rolanda. Kojarzę takiego z łotewskiej Rygi. Ciekawe w ilu polskich miastach poza Środą takie pomniki się znajdują. Innymi zabytkami Środy Śląskiej są dwa kościoły gotyckie: św. Krzyża oraz św. Andrzeja. Ten drugi znajduje się na końcu rynku a wolno stojąca dzwonnica to dziś wieża widokowa. Zamknięta. Zresztą przy tej pogodzie raczej nie byłoby sensu na nią wchodzić.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Żmigród
Żmigród leży pośród wielkich bagien. Być może dlatego z miasteczkiem tym wiąże się wiele legend. Jedna z nich jak żywo przypomina tą o Smoku Wawelskim. Tyle że nazywał się Żmij i wykończył go zmyślny parobek, który otruł go solą z mieszanką ziół. W innej wersji Żmij był bohaterskim smokiem, który wraz ze swoją kompanią ocalił Żmigród przed atakiem strzyg, utopców i innych stworów z bagien. Na tą pamiątkę powstały w miasteczku statuetki smoków. Największa znajduje się przed Zespołem Placówek Kultury. Mniejsze np. w parku miejskim i przed współczesną siedzibą władz miasta. A właśnie nowo powstały park w Żmigrodzie czyli tzw. ogrody bioróżnorodności nad Sąsiecznicą okazały się prawie w całości zalane. Sąsiecznica przybrała, zalewając mostki i alejki wśród trzcin. Choć wałem przeciwpowodziowym dało się przejść. Żmigród mi się podobał. Małe kompaktowe miasteczko ze schludnym rynkiem. Na nim wysoka kolumna maryjna oraz nieco niższa z zabawną figurką zgreda z rózgą. To ponoć dawny pręgierz. Na boku rynku stoi ratusz a w samym rogu historyczny kościół parafialny św Trójcy. Gotycki choć z dość nowym hełmem wieży. Drugi monumentalny ceglany kościół stoi dwie przecznice od rynku i jest zamknięty. To dawny zbór ewangelicki. Sąsiaduje z nim boisko - orlik. Z innych ciekawych obiektów jest jeszcze wieża wodna, lwowski lew z napisem Semper Fidelis oraz fikuśny pałacyk przy moście na Młynówce. Najważniejszy zabytek Żmigrodu to ruiny dawnego pałacu Hatzfeldów stojące w parku nad Baryczą na północ od centrum. Najlepiej zachowała się wolno stojąca wieża dawnego zamku w której obecnie mieści się informacja turystyczna. A pałac to tylko dekoracja ze ścian szczytowych, aczkolwiek "wewnątrz" można wejść schodami na wyższe piętro i poszwendać się trochę po zakamarkach. W otoczeniu park ze stawem i drewnianą altaną. Stawy Milickie
Wysoki stan wód sprawił, że nie byłem pewny czy trasa którą obrałem będzie do przejścia. Wątpliwości budził pierwszy odcinek szlaku niebieskiego (archeologicznego) prowadzący ze Żmigródka do wioski o wdzięcznej nazwie Szarlotka. Okazało się jednak że nie było w zasadzie żadnego kłopotu poza krótkim trochę błotnistym odcinkiem, który obejść można było bokiem. Aczkolwiek w lasach po bokach drogi woda stała tworząc efektowne moczary. W ich środku na bagnach nieco w bok od szlaku jest dawne grodzisko. Wyraźny wał ziemny umocniony starymi dębami. Aczkolwiek brak tam jakiejś wiaty czy choćby tablicy informacyjnej. Po wyjściu z lasu szlak prowadzi asfaltową drogą i po lewej mam już pierwszy staw. Na tafli kilka dużych białych ptaków, chyba czapli. Niestety dość płochliwe. Kawałek dalej jest znacznie rozleglejszy Staw Jeleni Pierwszy. Niestety wstęp na groble stawowe jest zabroniony. To teren gospodarstw rybnych. Spod ciekawej drewnianej chaty szlak odbija w leśną drogę nazywaną Szwedzką. Biegnie ona u podnóża wydmy a potem dość dzikimi brzegami kolejnego stawu zwanego Jeleni Trzeci. Jest to trasa ścieżki edukacyjnej tworzącej pętlę z początkiem we wsi Ruda Żmigrodzka. Kilka przystanków tej ścieżki minę jeszcze później. Klucząc fragmentem lasu docieram do biegnącej zakosami asfaltowej drogi. W otoczeniu rezerwat przyrody Olszyny Niezgodzkie. Raczej trudny do eksploracji. To wielkie leśne moczary. Droga przechodzi mostkiem nad sztucznym kanałem Ługa łączącym kilka stawów. Ruda Żmigrodzka ma ciekawie oznaczone ulice o ptasich nazwach. Przy każdej tabliczce edukacyjny opis ptasiego gatunku. Jest tam też trochę tradycyjnej architektury wiejskiej: domy w kratę, ceglane stodoły z wielkimi wrotami i jedyna chyba na tym szlaku przydrożna kapliczka. Z centrum Rudy odbijam ścieżką nad staw Rudzki. Punkt widokowy umocniony betonowym parkanem tuż ponad brzegiem. Na stawie trochę niewielkich wysepek i pełno kaczek. Dawniej staw był znacznie większy, dziś uległ fragmentacji, ale w okolicach wsi Ruda wiele jest mniejszych lub większych rozlewisk. Za Rudą Żmigrodzką przechodzę most na szeroko rozlanej Baryczy obsadzonej szpalerem drzew. Ostatni kompleks stawów o nazwie Jamnik był przynajmniej częściowo spuszczony. Przy punkcie widokowym stało trochę wody, ale im dalej tym bardziej płytko i błotniście. Ciekawe po dnie jeziora ktoś jeździł - wyraźnie widać było koleiny. Ostatni fragment spaceru z powrotem w kierunku Żmigrodu wiedzie za znakami czerwonymi wysokim wałem rozdzielającym zielone łąki w pobliżu wsi Osiek Mały oraz praktycznie w całości zalaną kotlinkę rzeczki Sowiny równoległej do Baryczy. Na wale wygodna droga asfaltowa, co jakiś czas ławeczki i nawet solidny domek - deszczochron. Dość licznie jeżdżą tamtędy rowerzyści. Ale ładne widoki przypominające trochę PN Ujście Warty, usychające drzewa, chmara ptaków na łąkach. Na granicy Żmigrodu drewniana wieża widokowa.
Żmigród leży pośród wielkich bagien. Być może dlatego z miasteczkiem tym wiąże się wiele legend. Jedna z nich jak żywo przypomina tą o Smoku Wawelskim. Tyle że nazywał się Żmij i wykończył go zmyślny parobek, który otruł go solą z mieszanką ziół. W innej wersji Żmij był bohaterskim smokiem, który wraz ze swoją kompanią ocalił Żmigród przed atakiem strzyg, utopców i innych stworów z bagien. Na tą pamiątkę powstały w miasteczku statuetki smoków. Największa znajduje się przed Zespołem Placówek Kultury. Mniejsze np. w parku miejskim i przed współczesną siedzibą władz miasta. A właśnie nowo powstały park w Żmigrodzie czyli tzw. ogrody bioróżnorodności nad Sąsiecznicą okazały się prawie w całości zalane. Sąsiecznica przybrała, zalewając mostki i alejki wśród trzcin. Choć wałem przeciwpowodziowym dało się przejść. Żmigród mi się podobał. Małe kompaktowe miasteczko ze schludnym rynkiem. Na nim wysoka kolumna maryjna oraz nieco niższa z zabawną figurką zgreda z rózgą. To ponoć dawny pręgierz. Na boku rynku stoi ratusz a w samym rogu historyczny kościół parafialny św Trójcy. Gotycki choć z dość nowym hełmem wieży. Drugi monumentalny ceglany kościół stoi dwie przecznice od rynku i jest zamknięty. To dawny zbór ewangelicki. Sąsiaduje z nim boisko - orlik. Z innych ciekawych obiektów jest jeszcze wieża wodna, lwowski lew z napisem Semper Fidelis oraz fikuśny pałacyk przy moście na Młynówce. Najważniejszy zabytek Żmigrodu to ruiny dawnego pałacu Hatzfeldów stojące w parku nad Baryczą na północ od centrum. Najlepiej zachowała się wolno stojąca wieża dawnego zamku w której obecnie mieści się informacja turystyczna. A pałac to tylko dekoracja ze ścian szczytowych, aczkolwiek "wewnątrz" można wejść schodami na wyższe piętro i poszwendać się trochę po zakamarkach. W otoczeniu park ze stawem i drewnianą altaną. Stawy Milickie
Wysoki stan wód sprawił, że nie byłem pewny czy trasa którą obrałem będzie do przejścia. Wątpliwości budził pierwszy odcinek szlaku niebieskiego (archeologicznego) prowadzący ze Żmigródka do wioski o wdzięcznej nazwie Szarlotka. Okazało się jednak że nie było w zasadzie żadnego kłopotu poza krótkim trochę błotnistym odcinkiem, który obejść można było bokiem. Aczkolwiek w lasach po bokach drogi woda stała tworząc efektowne moczary. W ich środku na bagnach nieco w bok od szlaku jest dawne grodzisko. Wyraźny wał ziemny umocniony starymi dębami. Aczkolwiek brak tam jakiejś wiaty czy choćby tablicy informacyjnej. Po wyjściu z lasu szlak prowadzi asfaltową drogą i po lewej mam już pierwszy staw. Na tafli kilka dużych białych ptaków, chyba czapli. Niestety dość płochliwe. Kawałek dalej jest znacznie rozleglejszy Staw Jeleni Pierwszy. Niestety wstęp na groble stawowe jest zabroniony. To teren gospodarstw rybnych. Spod ciekawej drewnianej chaty szlak odbija w leśną drogę nazywaną Szwedzką. Biegnie ona u podnóża wydmy a potem dość dzikimi brzegami kolejnego stawu zwanego Jeleni Trzeci. Jest to trasa ścieżki edukacyjnej tworzącej pętlę z początkiem we wsi Ruda Żmigrodzka. Kilka przystanków tej ścieżki minę jeszcze później. Klucząc fragmentem lasu docieram do biegnącej zakosami asfaltowej drogi. W otoczeniu rezerwat przyrody Olszyny Niezgodzkie. Raczej trudny do eksploracji. To wielkie leśne moczary. Droga przechodzi mostkiem nad sztucznym kanałem Ługa łączącym kilka stawów. Ruda Żmigrodzka ma ciekawie oznaczone ulice o ptasich nazwach. Przy każdej tabliczce edukacyjny opis ptasiego gatunku. Jest tam też trochę tradycyjnej architektury wiejskiej: domy w kratę, ceglane stodoły z wielkimi wrotami i jedyna chyba na tym szlaku przydrożna kapliczka. Z centrum Rudy odbijam ścieżką nad staw Rudzki. Punkt widokowy umocniony betonowym parkanem tuż ponad brzegiem. Na stawie trochę niewielkich wysepek i pełno kaczek. Dawniej staw był znacznie większy, dziś uległ fragmentacji, ale w okolicach wsi Ruda wiele jest mniejszych lub większych rozlewisk. Za Rudą Żmigrodzką przechodzę most na szeroko rozlanej Baryczy obsadzonej szpalerem drzew. Ostatni kompleks stawów o nazwie Jamnik był przynajmniej częściowo spuszczony. Przy punkcie widokowym stało trochę wody, ale im dalej tym bardziej płytko i błotniście. Ciekawe po dnie jeziora ktoś jeździł - wyraźnie widać było koleiny. Ostatni fragment spaceru z powrotem w kierunku Żmigrodu wiedzie za znakami czerwonymi wysokim wałem rozdzielającym zielone łąki w pobliżu wsi Osiek Mały oraz praktycznie w całości zalaną kotlinkę rzeczki Sowiny równoległej do Baryczy. Na wale wygodna droga asfaltowa, co jakiś czas ławeczki i nawet solidny domek - deszczochron. Dość licznie jeżdżą tamtędy rowerzyści. Ale ładne widoki przypominające trochę PN Ujście Warty, usychające drzewa, chmara ptaków na łąkach. Na granicy Żmigrodu drewniana wieża widokowa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Wrocław i kilka miejsc na północy 6-9 lutego 2024
Reszta czasu to odrabianie zaległości we Wrocławiu.
Najpierw Hydropolis. Godzinę przed zamknięciem bilet jest tańszy a godzina wystarczy spokojnie by zorientować się w charakterze wystawy. Wszystkich treści i tak nie da rady przeczytać za jednym razem. Miejsce ciekawe, aczkolwiek mimo wszystko brakowało mi tam trochę takich samodzielnych interaktywności. Świetlna fontanna przypominała mi podobną którą widziałem w Jindichuv Hradcu. Natomiast wodny ogień to rzecz oryginalna. Podobały mi się też modele statków z teraźniejszości i przeszłości a także konterfekty głębinowych rybek. Przy wejściu niespodzianka w akwarium.
Nie miałem zdaje się wcześniej okazji fotografować nocnego Wrocławia. Wycieczka na podwórze neonów, rynek z ratuszem i kościołem św. Elżbiety, na Ostrów Tumski z katedrą i kościołem św. Krzyża oraz na brzegi Odry i parkowe wyspy w jej korycie. Pałac w Leśnicy - zachodniej dzielnicy miasta. Wewnątrz dom kultury i galeria komiksu. Ale to raczej tylko miejsce czasowych wystaw związanych z działalnością placówki. Z Leśnicy miałem bezpośredni tramwaj pod Galerię Dominikańską w okolicę noclegu. Po drodze mijam po lewej stadion Tarczyński Arena na Pilczycach. W ostatni dzień rano malowane podwórza na Nadodrzu przy ulicy Roosevelta po lewej i prawej stronie. Potem park Tołpy ze stawem i efektownym gmachem Politechniki po drugiej stronie ulicy. Muzeum Narodowe w starym pałacu nad brzegami Odry. Trzy piętra galerii. Najpierw wystawa śląskiej sztuki sakralnej. W jednej z sal kamienne nagrobki Piastów śląskich m.in. Henryka Probusa i Henryka Pobożnego. Piętro wyżej galeria polskiej sztuki ze znanym tryptykiem Malczewskiego Ojczyzna. Także galeria sztuki zagranicznej z kilkoma ciekawymi obrazami znanych artystów, głównie niderlandzkich czy niemieckich. Ponieważ przypomniałem sobie wydarzenia w Alkmaar to utkwił mi w głowie obraz Martina von Kleve przedstawiający walkę chłopów z pielgrzymami. Jest tu także kilka obrazów Willmanna. Ostatnią częścia galerii jest wystawa sztuki użytkowej z wieloma eksponatami w tym ciekawymi barokowymi kostiumami zrobionymi z papier-mache. Na koniec wycieczki centrum historii Zajezdnia. Wystawa historyczna w klimacie Muzeum Powstania Warszawskiego czy Fabryki Schindlera. O dziejach współczesnego Wrocławia, głównie z czasów PRL-u. Jest tu też wątek powodzi tysiąclecia z wielką interaktywną mapą pokazującą jaka część miasta znalazła się pod wodą i gdzie znajdowały się "gorące punkty" o które walczono z żywiołem.
Najpierw Hydropolis. Godzinę przed zamknięciem bilet jest tańszy a godzina wystarczy spokojnie by zorientować się w charakterze wystawy. Wszystkich treści i tak nie da rady przeczytać za jednym razem. Miejsce ciekawe, aczkolwiek mimo wszystko brakowało mi tam trochę takich samodzielnych interaktywności. Świetlna fontanna przypominała mi podobną którą widziałem w Jindichuv Hradcu. Natomiast wodny ogień to rzecz oryginalna. Podobały mi się też modele statków z teraźniejszości i przeszłości a także konterfekty głębinowych rybek. Przy wejściu niespodzianka w akwarium.
Nie miałem zdaje się wcześniej okazji fotografować nocnego Wrocławia. Wycieczka na podwórze neonów, rynek z ratuszem i kościołem św. Elżbiety, na Ostrów Tumski z katedrą i kościołem św. Krzyża oraz na brzegi Odry i parkowe wyspy w jej korycie. Pałac w Leśnicy - zachodniej dzielnicy miasta. Wewnątrz dom kultury i galeria komiksu. Ale to raczej tylko miejsce czasowych wystaw związanych z działalnością placówki. Z Leśnicy miałem bezpośredni tramwaj pod Galerię Dominikańską w okolicę noclegu. Po drodze mijam po lewej stadion Tarczyński Arena na Pilczycach. W ostatni dzień rano malowane podwórza na Nadodrzu przy ulicy Roosevelta po lewej i prawej stronie. Potem park Tołpy ze stawem i efektownym gmachem Politechniki po drugiej stronie ulicy. Muzeum Narodowe w starym pałacu nad brzegami Odry. Trzy piętra galerii. Najpierw wystawa śląskiej sztuki sakralnej. W jednej z sal kamienne nagrobki Piastów śląskich m.in. Henryka Probusa i Henryka Pobożnego. Piętro wyżej galeria polskiej sztuki ze znanym tryptykiem Malczewskiego Ojczyzna. Także galeria sztuki zagranicznej z kilkoma ciekawymi obrazami znanych artystów, głównie niderlandzkich czy niemieckich. Ponieważ przypomniałem sobie wydarzenia w Alkmaar to utkwił mi w głowie obraz Martina von Kleve przedstawiający walkę chłopów z pielgrzymami. Jest tu także kilka obrazów Willmanna. Ostatnią częścia galerii jest wystawa sztuki użytkowej z wieloma eksponatami w tym ciekawymi barokowymi kostiumami zrobionymi z papier-mache. Na koniec wycieczki centrum historii Zajezdnia. Wystawa historyczna w klimacie Muzeum Powstania Warszawskiego czy Fabryki Schindlera. O dziejach współczesnego Wrocławia, głównie z czasów PRL-u. Jest tu też wątek powodzi tysiąclecia z wielką interaktywną mapą pokazującą jaka część miasta znalazła się pod wodą i gdzie znajdowały się "gorące punkty" o które walczono z żywiołem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/