Ostrowiec Świętokrzyski
Miasto bez jakichś wielkich atrakcji a dodatkowo w stanie generalnego remontu. Ciekawsze miejsca są też dość rozproszone w różnych częściach miejscowości. Bo jest dwór Wielopolskich w dzielnicy Częstocice i pobliski stadion KSZO. Bardziej na wschodzie znajduje się kiedyś oddzielne miasteczko Denków z rynkiem i kościołem. Ja zacząłem od błoń nad Kamienną.
Nad Kamienną.jpg
Sąsiaduje z nimi ładny park miejski z amfiteatrem oraz dużym stawem.
Aleja parkowa.jpg
Staw w parku ostrowieckim.jpg
Stamtąd podszedłem jeszcze na wzgórze z kolegiatą św Michała Archanioła.
Kolegiata św Michała Archanioła.jpg
Spod kościoła byłby może ładny widok w stronę doliny Kamiennej, gdyby cały ten ciąg uliczny w tamtym kierunku nie był totalnie rozkopany. Na tym przedmieściu stoi wysoki budynek hotelu Accademia, który w trochę innym okresie planowałem obrać za miejsce noclegowe. Podobno jednak jakość usług się pogorszyła.
Widok spod kolegiaty.jpg
Centrum starówki ostrowieckiej jest dość duży rynek z fontanną, widokowym tarasem w części północnej i dość osobliwym pomnikiem mieszkańców Ostrowca którzy zginęli w czasie wojny w formie przeciętego grubego kabla czy drutu wystającego z wypukłych płyt brukowych.
Rynek w Ostrowcu.jpg
Pomnik sznurek.jpg
Po drugiej stronie torów znajduje się zabudowa huty Ostrowiec, która chyba w większości została już zlikwidowana jako zakład przemysłowy. W dzielnicy Ludwików jest też ładny drewniany kościół w stylu podhalańskim otoczony kilkoma pomnikami.
Kościół drewniany i pomnik w Ostrowcu.jpg
Wnętrze kościółka w Ludwikowie.jpg
Idąc w stronę mojej kwatery zwróciłem też uwagę na zabudowę przemysłową przypominającą nieco jakiś średniowieczny zamek.
Zameczek albo hurtownia.jpg
Opatów
Opatów jest znacznie bardziej ciekawy niż największe miasto regionu. Ma dość nietypowy podłużny rynek na którym znajduje się m.in. studnia oraz skwer z kamiennym obeliskiem poświęconym powstańcom styczniowym.
Studnia na rynku opatowskim.jpg
Przy wschodniej pierzei stoi ratusz z podcieniami.Kiedyś był chyba tylko bogatą kamienicą, potem awansował do funkcji siedziby władz miejskich.
Ratusz w Opatowie.jpg
W innej części rynku mamy dużą kamienicę w której jest wejście do opatowskich podziemi.
Kamienica z wejściem do podziemi.jpg
Nim jednak tam dotrę zdążę obejść całą w końcu nie tak wielką miejscowość. Najważniejszym zabytkiem Opatowa jest stara kamienna kolegiata z reliktami romańskimi, np. skromnymi portalami z tego okresu.
Pod kolegiatą.jpg
Portal romański.jpg
Niestety sama nawa była zamknięta - można było tylko wejść do przedsionka, ale nawet wizyta w tamtym miejscu upewnia, że jest to bardzo ciekawy i zabytkowy kościół.
Malowidła w przedsionku kolegiaty.jpg
Są tu stare malowidła ścienne oraz herby Szydłowieckich władających Opatowem przez kilka stuleci.
Herby na sklepieniu.jpg
Poniżej kościoła stojącego na wzgórzu zachowała się brama miejska z drogą biegnącą w stronę Warszawy.
Brama Warszawska.jpg
Z drugiej bramy w kierunku wschodnim został tylko stary most a przy nim skwer z popiersiem Witolda Gombrowicza.
Skwer Gombrowicza.jpg
Bramą Warszawską wychodzę ze Starego Miasta i udaję się na sąsiednie wzgórze zwane Grodziskiem lub Żmigrodem. Tutaj znajdowała się pierwotna osada miejska, a obecnie stoi barokowy klasztor z kolorowym wnętrzem i takim dość włoskim kolorytem.
Klasztor Bernardynów.jpg
Wnętrze kościoła klasztornego w Opatowie.jpg
Wracając do miasta mijam jeszcze niewielką winnicę opatowską założoną w obrębie murów miejskich.
Winnica miejska.jpg
Zebrała się już grupka chętnych, więc wycieczka do podziemi może się odbyć.
Schody do piwnic.jpg
Miejsce ciekawe. Sporo wystaw historycznych w kolejnych podziemnych salach i piwniczkach pełniących kiedyś rolę składów handlowych.
Przywilej lokacyjny.jpg
Przewodnik opowiada o kilku innych atrakcjach Opatowa, szkoda że na koniec mojej wizyty w tym mieście (chyba trzeba było jednak zostać i odwiedzić jeszcze Muzeum Geodezji i Kartografii oraz kirkut, bo Ćmielów okazał się generalnie niewypałem). Po podziemiach opatowskich błąka się biała dama.
Biała dama.jpg
Jest tutaj również przechowywana kopia średniowiecznego przywileju lokacyjnego oraz płyta imitująca słynny Lament Opatowski, którego oryginał mieści się na nagrobku wewnątrz kolegiaty.
Lament Opatowski.jpg
Niektóre korytarze podziemne zostały trochę zalane przez jakieś deszcze, w sumie miejsce wyglądało dzięki temu bardziej tajemniczo.
Zalane podziemia.jpg
Warto jeszcze zarekomendować opatowska krówkę którą zakupić można w kilku sklepach spożywczych w miasteczku oraz w kawiarence przy Bramie Warszawskiej.
Krówkowa kawiarenka.jpg
Dobry produkt o kilku ciekawych smakach, np.miętowym, śliwkowym czy cynamonowym.
Ćmielów
Tradycyjnie autobusy świętokrzyskie miały taki 15-minutowy poślizg. Zarówno ten z Opatowa do Ostrowca jak i ten z Ostrowca do Ćmielowa. W Ćmielowie najciekawszy okazał się kościół stojący na początku miasteczka.
Kościół w Ćmielowie.jpg
Nieoczekiwanie był otwarty, bo w środku trwała renowacja i większość nawy wypełniona została rusztowaniem.
Brązowa kolumna.jpg
Ale kościółek jest całkiem przyjemny, zabytkowy z tymi świętokrzyskimi kamiennymi figurami i posągami na dziedzińcu. Efektowna jest też wewnętrzna kaplica z renesansowym kasetonem.
Kaplica kasetonowa.jpg
Jakiejś malowniczości Ćmielowowi przydają też parterowe domki ciągnące się wzdłuż głównej ulicy z jednej i drugiej strony rynku.
Parterowe domy.jpg
Ale to wszystko. Budynek dawnej synagogi przy ulicy Szydłowieckiej zupełnie nieoznaczony i mocno "zapuszczony".
Dawna synagoga.jpg
Na rynku ani jednej ławki, zwłaszcza w obrębie zadrzewionego skweru. Tak stało tam pełno dziwnych "obiektów" przypominających jakby siedziska, ale szczelnie opakowanych w czarną folię. Może żeby nie roztopiły się w czasie upału? Myślałem, że zrobione z tutejszej porcelany mają świadczyć o tradycji, lecz jeden z nich trochę rozerwany był i okazał się wytworem ze zwykłego pleksi (no chyba nie plasteliny).
Skwer na rynku w Ćmielowie.jpg
Po tężni solankowej raczej ślad zaginął. Miała być gdzieś koło ratusza, ale w jej miejscu stały tylko kontenery ze śmieciami. Lody na rynku w jednym smaku: generalnie słodkim, chociaż zakupiłem zdaje się dwie gałki o różnych nazwach. No i creme de la creme tej destynacji. Miejscowy zamek właśnie wymazano z mapy atrakcji Polski, bo jakiś wędrowny magnat nabył go sobie z myślą o wybudowaniu tu własnej rezydencji. Nie żeby nawet remontował te ruiny. Po prostu postawi obok własną landarę, a w wiekowych murach będzie sobie suszył gacie. I broń Boże nie podchodź i nie rób zdjęcia nawet zza płotu. Ponieważ zakłócisz mu "mir domowy". Taki cyrk powywieszał sobie na płocie z cytatami z jakichś tam paragrafów, który jasno sugeruje co to za typek. "Goryl" imć waszmości strasznie był nerwowy. Nie mówię żeby zamek w Ćmielowie stanowił jakąś wielką atrakcję, jednak mimo wszystko był to pewien nieoczywisty cel zwiedzania. Teraz Ćmielów w zasadzie można sobie spokojnie darować, bo jest wyjątkowo nieprzyjazny dla turystów i na dobrą sprawę nic tam nie ma.