Małopolskie: Jurgów na Spiszu 2 listopada 2022
: 2 lis 2022, o 19:21
Ostatnia wioska przed słowacką granicą. Miejsce kulturowo i krajobrazowo ciekawe na kilkugodzinny spacerek w czasie krótkiego już dnia. W centrum wsi sporo reliktów drewnianej zabudowy. Kościół drewniany.
Rzeka rzeźbi łupki fliszowe - podobne jest też na polskim brzegu jakieś kilkaset metrów poniżej. Ciepło i słonecznie, choć od gór powiewa chłodnawy wiaterek. Ale górska rzeka raczej się tak dobrze nie nagrzała. Tym bardziej podziwiam "gorące" góralki które zdecydowały się w tych warunkach na kąpiel w rzece. Dalsza trasa wzdłuż zielonego szlaku przez grzbiet Kozińca ponad Brzegami i Jurgowem. Spod masztu radiowego widoki na Tatry Bielskie. Z drugiej strony na Bukowinę. Nad widoczną pogórską Litwinką króluje wyższy Turbacz. Ostatnia część szlaku dość żmudna bo trasa rozjeżdżona ciężkim sprzętem. Błoto, las, mało widoków. Koniec przy rondzie w Bukowinie Tatrzańskiej (koło Urzędu Gminy).
Niestety w środku zamknięty a wystrój podobno warty obejrzenia. Obok murowana dzwonnica. Na kamiennej figurze modlitwa zapisana w języku słowackim.
Przed wojną był to teren sporny a ludność wymieszana. Podobne napisy w języku naszych południowych sąsiadów są jeszcze nad wejściem do małej remizy.
Idąc przez wieś mijam ładne stare drewniane domy.
W tzw. Chacie Sołtysa jest oddział Muzeum Tatrzańskiego.
Ładne kapliczki. Jedna wisiała ponoć na jakimś mega drzewie z 10 wielkimi konarami.
Ciekawy jest też tartak ze specjalnym kanałem młyńskim napędzającym maszyny.
Przed wojną Jurgów był jedną z bardziej "uprzemysłowionych" wsi. Dziś zakład działa tu raczej od święta. Za wsią zaczynają się widoki Tatr.
Jakieś 2 km na południe od Jurgowa jest ośrodek narciarski na Górków Wierchu (to już grzbiet graniczny ze Słowacją).
Przy nim Polana Podokólna na której znajduje się jedyna zachowana w Polsce dawna osada pasterska ze zbiorem rozmaitych szałasów.
Są one w różnym stanie, większość niestety w kiepskim.
Te głębiej w lesie często już zawalone.
Niektóre tworzą małe kompleksy czy nawet zagrody.
W środku skromnie. Choć są nawet i jakieś "meble".
Z polany przechodzę kawałek lasem nad brzeg górskiej rzeki. Na tym odcinku jest to Javorinka albo Jaworowy Potok wypływający z Doliny Jaworowej w Tatrach Słowackich.
Biegnie nim granica państwowa.
Lasy świerkowe i białe wapienne otoczaki. Widoki bliskich już Tatr.
Charakterystyczny fliszowy próg skalny ze skałką.
Pod pewnym kątem skałka przypomina góralkę pijącą wodę z potoka.
Kawałek dalej dochodzę do zbiegu Jaworowego Potoku i Białej Wody.
Po stronie słowackiej znajduje się tutaj charakterystyczna wypolerowana półka skalna.
Rzeka rzeźbi łupki fliszowe - podobne jest też na polskim brzegu jakieś kilkaset metrów poniżej. Ciepło i słonecznie, choć od gór powiewa chłodnawy wiaterek. Ale górska rzeka raczej się tak dobrze nie nagrzała. Tym bardziej podziwiam "gorące" góralki które zdecydowały się w tych warunkach na kąpiel w rzece. Dalsza trasa wzdłuż zielonego szlaku przez grzbiet Kozińca ponad Brzegami i Jurgowem. Spod masztu radiowego widoki na Tatry Bielskie. Z drugiej strony na Bukowinę. Nad widoczną pogórską Litwinką króluje wyższy Turbacz. Ostatnia część szlaku dość żmudna bo trasa rozjeżdżona ciężkim sprzętem. Błoto, las, mało widoków. Koniec przy rondzie w Bukowinie Tatrzańskiej (koło Urzędu Gminy).