Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Kończy się jedna wycieczka, zaczyna się druga wycieczka. Dolnośląskie to jedno z najatrakcyjniejszych województw naszego kraju, skoro nadal jest tam wiele miejsc, których nie odwiedziłem i to nie jakichś wymyślnych tylko tych z turystycznego topu.
Tym razem podróżowałem do wschodniej części regionu w teren przedgórski położony pod progiem Sudetów.
W czasie tego wypadu spacerowałem ulicami 7 miast, zwiedziłem 5 muzeów i odbyłem 2 krótkie wycieczki na grzbiety górskie. Atrakcje duże i małe. Na trasie znalazły się też miejsca szczególne: Polska Piza, oryginalna na naszych ziemiach twierdza górska, opactwo w którym spisano pierwsze zdanie w języku polskim i czwarty co do wielkości zamek w naszym kraju.
Z rzeczy mniej znanych, ale na swój sposób spektakularnych kilka starych parków powoli odzyskujących swój urok. Bazą wypadową były Ząbkowice Śląskie, średniej wielkości miasteczko powiatowe stosunkowo dobrze jeszcze skomunikowane z okolicą zarówno linią kolejową, jak i busami firmy Neotrans.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Ząbkowice Śląskie
Miasteczko o trochę ponurej sławie związanej z powieścią Mary Shelley o doktorze Frankensteinie. Ten związek jest zresztą mimo wszystko dość wątpliwy, ale z pewnością miała tutaj miejsce afera grabarzy, których oskarżono o wywołanie epidemii w czasie Wojny Trzydziestoletniej. Odbył się proces (niezbyt sprawiedliwy wg dzisiejszych norm) i masakryczna egzekucja. Widowisko musiało być spektakularne, skoro rozeszło się echem po kraju i to do tego stopnia, że opowieść o wydarzeniach z 1606 roku we Frankensteinie na Śląsku była rozgłaszana jeszcze 200 lat później w Szwajcarii. O tych faktach dowiedzieć się można w tzw. dworze Kauffunga, gdzie zaaranżowano tematyczną wystawę. O historii opowiada przewodnik oraz kilkunastominutowy film. W piwnicy stworzono pracownię Frankensteina przypominającą trochę pałac strachów. Przewodnika nie ma natomiast na górnych piętrach, gdzie jest już normalna wystawa regionalna. Jej ciekawą częścią są eksponaty z PRL-u. Landmarkiem Ząbkowic Śląskich jest jednak tzw. Krzywa Wieża, dzwonnica pobliskiego kościoła św. Anny. Narrenturm z powieści Sapkowskiego. Dość oryginalnie odchylona od pionu na wysokości pierwszego piętra została nadbudowana powyżej murem wznoszącym się w miarę prosto. Jest więc nie tyle przechylona jak ta z Pizy ile wykoślawiona w kształt litery J. Nie wiedzieć czemu wieżę też zwiedza się z przewodnikiem, bo po prawdzie niewiele jest tu do powiedzenia, a nawet nie ma miejsca na jego słuchanie w ciasnych przejściach. Z góry mamy natomiast piękny widok na miasto i jego okolice, zwłaszcza wybijający się na południu grzbiet Sudetów. Z jednej strony są to Góry Bardzkie, z drugiej Góry Złote. Widać też ciekawy ratusz ząbkowicki - ozdobę rynku z ciekawą ozdobną kolumienką i strzelistą wieżą. W drodze na rynek mijamy starą miejską studnię. Pod ratuszem ciekawa fontanna i miejscowa strefa chill-outu: lodziarnia i budka z piwem oraz fastfoodami. Druga część rynku zdecydowanie bardziej zakapiorska, generalnie stare dzielnice w miasteczkach śląskich pełne są dość specyficznych lokalsów. Handel na starówce oględnie mówiąc też taki sobie. Większe markety to raczej na peryferiach. Klimatycznym miejscem w Ząbkowicach Śląskich jest również stary cmentarz położony już za obwodem miejskich murów w bok od drogi prowadzącej w stronę dworców kolejowego i autobusowego. Nagrobki zarówno polskie jak i niemieckie. Jest w miasteczku trochę innych mniej znanych zabytków. Kościółek św Jerzego pełniący rolę cerkwi (wg ulotki można go zwiedzać wewnątrz, ale chyba trzeba by to specjalnie organizować poprzez muzeum miejskie). Kościół św Jadwigi na wzgórzu w południowej części miasta. Klasztor Klarysek w okolicach rynku z bardzo ładnym ogrodem. Stare mosty z kamiennymi figurami oraz oryginalna studnia na dawnej rogatce. Mury miejskie najlepiej prezentują się z parku Sybiraków. Jest tam i baszta i sucha fosa. Mury zachowały się też w kilku innych miejscach wokół starego miasta. Zamek jest natomiast w remoncie. Nie da się wejść na dziedziniec a prezentowana tam wystawa póki co była zamknięta. Ale to miejsce z potencjałem podobnie jak mocno zrujnowany dwór opatów henrykowskich, który na razie stoi odłogiem czekając lepszych czasów. Turystów jest w Ząbkowicach trochę. Kręcą się po lepszej części rynku i w okolicach wieży. Na dworcu spotkałem nawet cudzoziemkę, która pytała o autobus do Wrocławia.
Miasteczko o trochę ponurej sławie związanej z powieścią Mary Shelley o doktorze Frankensteinie. Ten związek jest zresztą mimo wszystko dość wątpliwy, ale z pewnością miała tutaj miejsce afera grabarzy, których oskarżono o wywołanie epidemii w czasie Wojny Trzydziestoletniej. Odbył się proces (niezbyt sprawiedliwy wg dzisiejszych norm) i masakryczna egzekucja. Widowisko musiało być spektakularne, skoro rozeszło się echem po kraju i to do tego stopnia, że opowieść o wydarzeniach z 1606 roku we Frankensteinie na Śląsku była rozgłaszana jeszcze 200 lat później w Szwajcarii. O tych faktach dowiedzieć się można w tzw. dworze Kauffunga, gdzie zaaranżowano tematyczną wystawę. O historii opowiada przewodnik oraz kilkunastominutowy film. W piwnicy stworzono pracownię Frankensteina przypominającą trochę pałac strachów. Przewodnika nie ma natomiast na górnych piętrach, gdzie jest już normalna wystawa regionalna. Jej ciekawą częścią są eksponaty z PRL-u. Landmarkiem Ząbkowic Śląskich jest jednak tzw. Krzywa Wieża, dzwonnica pobliskiego kościoła św. Anny. Narrenturm z powieści Sapkowskiego. Dość oryginalnie odchylona od pionu na wysokości pierwszego piętra została nadbudowana powyżej murem wznoszącym się w miarę prosto. Jest więc nie tyle przechylona jak ta z Pizy ile wykoślawiona w kształt litery J. Nie wiedzieć czemu wieżę też zwiedza się z przewodnikiem, bo po prawdzie niewiele jest tu do powiedzenia, a nawet nie ma miejsca na jego słuchanie w ciasnych przejściach. Z góry mamy natomiast piękny widok na miasto i jego okolice, zwłaszcza wybijający się na południu grzbiet Sudetów. Z jednej strony są to Góry Bardzkie, z drugiej Góry Złote. Widać też ciekawy ratusz ząbkowicki - ozdobę rynku z ciekawą ozdobną kolumienką i strzelistą wieżą. W drodze na rynek mijamy starą miejską studnię. Pod ratuszem ciekawa fontanna i miejscowa strefa chill-outu: lodziarnia i budka z piwem oraz fastfoodami. Druga część rynku zdecydowanie bardziej zakapiorska, generalnie stare dzielnice w miasteczkach śląskich pełne są dość specyficznych lokalsów. Handel na starówce oględnie mówiąc też taki sobie. Większe markety to raczej na peryferiach. Klimatycznym miejscem w Ząbkowicach Śląskich jest również stary cmentarz położony już za obwodem miejskich murów w bok od drogi prowadzącej w stronę dworców kolejowego i autobusowego. Nagrobki zarówno polskie jak i niemieckie. Jest w miasteczku trochę innych mniej znanych zabytków. Kościółek św Jerzego pełniący rolę cerkwi (wg ulotki można go zwiedzać wewnątrz, ale chyba trzeba by to specjalnie organizować poprzez muzeum miejskie). Kościół św Jadwigi na wzgórzu w południowej części miasta. Klasztor Klarysek w okolicach rynku z bardzo ładnym ogrodem. Stare mosty z kamiennymi figurami oraz oryginalna studnia na dawnej rogatce. Mury miejskie najlepiej prezentują się z parku Sybiraków. Jest tam i baszta i sucha fosa. Mury zachowały się też w kilku innych miejscach wokół starego miasta. Zamek jest natomiast w remoncie. Nie da się wejść na dziedziniec a prezentowana tam wystawa póki co była zamknięta. Ale to miejsce z potencjałem podobnie jak mocno zrujnowany dwór opatów henrykowskich, który na razie stoi odłogiem czekając lepszych czasów. Turystów jest w Ząbkowicach trochę. Kręcą się po lepszej części rynku i w okolicach wieży. Na dworcu spotkałem nawet cudzoziemkę, która pytała o autobus do Wrocławia.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Bardo
Miasteczko w przełomie. Klimatyczna stacyjka kolejowa. Budynek zamknięty ale ładne perony z podcieniami. Do miasta prowadzi stary kamienny most na Nysie Kłodzkiej. Najważniejszym obiektem zabytkowym jest klasztor z Bazyliką Nawiedzenia NMP. Obiekt cysterski obecnie zarządzany przez redemptorystów. Wnętrze kościoła ocieka złotem. Efektownie prezentują się zwłaszcza organy i główny ołtarz. W klasztorze znajduje się ciekawe muzeum, które zwiedza się z audioprzewodnikiem. To w zasadzie korytarze funkcjonującego nadal klasztoru - wejście w niektóre miejsca jest niemożliwe - informują o tym tabliczki z napisem klauzura. Trzecim punktem zwiedzania w kompleksie jest genialna ruchoma szopka. Oprócz tradycyjnych postaci jest tutaj poczet królów Polski, lokalne zabytki, scena z Adamem i Ewą w raju a nawet dinozaury. Po zwiedzeniu centrum udaję się na dwugodzinną ścieżkę górską prowadzącą na wzgórze Kalwarii 583 m npm. Na szczycie na skałce stoi kaplica Matki Boskiej Płaczącej. Z tyłu rzekomy odcisk stopy madonny, która objawiła się w tym miejscu. Po drodze na szczyt stoją kaplice drogi krzyżowej - niektóre są starsze, niektóre młodsze. Przy końcu wąskiej dolinki u podnóża wzgórza znajduje się cudowne źródełko obudowane kapliczką. Stamtąd numerowane schody prowadzą na stok. W jego połowie odbić można na punkt widokowy nad obrywem skalnym z którego doskonale widać leżące w dole Bardo oraz jego górskie otoczenie. Inny punkt widokowy to tzw. Piękny Widok. W zasadzie jest to prześwit w lesie, ale umiejscowiony w tak odpowiednim położeniu, że wieże bazyliki kadrują się w nim niemal idealnie. Wspomnieć też trzeba o dość niepozornych ruinach strażnicy obronnej do których odgałęzia się ścieżka bodaj od trzeciej stacji drogi krzyżowej.
Miasteczko w przełomie. Klimatyczna stacyjka kolejowa. Budynek zamknięty ale ładne perony z podcieniami. Do miasta prowadzi stary kamienny most na Nysie Kłodzkiej. Najważniejszym obiektem zabytkowym jest klasztor z Bazyliką Nawiedzenia NMP. Obiekt cysterski obecnie zarządzany przez redemptorystów. Wnętrze kościoła ocieka złotem. Efektownie prezentują się zwłaszcza organy i główny ołtarz. W klasztorze znajduje się ciekawe muzeum, które zwiedza się z audioprzewodnikiem. To w zasadzie korytarze funkcjonującego nadal klasztoru - wejście w niektóre miejsca jest niemożliwe - informują o tym tabliczki z napisem klauzura. Trzecim punktem zwiedzania w kompleksie jest genialna ruchoma szopka. Oprócz tradycyjnych postaci jest tutaj poczet królów Polski, lokalne zabytki, scena z Adamem i Ewą w raju a nawet dinozaury. Po zwiedzeniu centrum udaję się na dwugodzinną ścieżkę górską prowadzącą na wzgórze Kalwarii 583 m npm. Na szczycie na skałce stoi kaplica Matki Boskiej Płaczącej. Z tyłu rzekomy odcisk stopy madonny, która objawiła się w tym miejscu. Po drodze na szczyt stoją kaplice drogi krzyżowej - niektóre są starsze, niektóre młodsze. Przy końcu wąskiej dolinki u podnóża wzgórza znajduje się cudowne źródełko obudowane kapliczką. Stamtąd numerowane schody prowadzą na stok. W jego połowie odbić można na punkt widokowy nad obrywem skalnym z którego doskonale widać leżące w dole Bardo oraz jego górskie otoczenie. Inny punkt widokowy to tzw. Piękny Widok. W zasadzie jest to prześwit w lesie, ale umiejscowiony w tak odpowiednim położeniu, że wieże bazyliki kadrują się w nim niemal idealnie. Wspomnieć też trzeba o dość niepozornych ruinach strażnicy obronnej do których odgałęzia się ścieżka bodaj od trzeciej stacji drogi krzyżowej.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Kamieniec Ząbkowicki
Miejscowość (od niedawna z prawami miejskimi) to dość spora węzłowa stacja kolejowa na której przesiadałem się 3 razy. Rzadko zdarza się że w tak niewielkiej miejscowości są cztery czynne perony. Budynek dworca duży, ale nie ma tam nawet czynnej kasy. Wykorzystywany jest w celach mieszkalnych. Na perony prowadzi przejście podziemne. Ale dworzec to oczywiście nie jest główna atrakcja miejscowości. Leży dość daleko od centrum. Z zamku jest tam pewnie jakieś 40 minut spaceru przez duży park w większych partiach mocno zaniedbany. W północnej części parku niedawno wyremontowano mauzoleum Hohenzollernów. Wewnątrz pokaz z udziałem techniki holograficznej - tyle usłyszałem od przewodniczki, wchodzić nie wchodziłem. Po parku trochę się natomiast pobłąkałem. Dróżek jest tam sporo, niektóre oznakowane jako szlaki spacerowe. Nadal można odnaleźć skromne ślady świetności parku, ale trzeba jednak sporo wyobraźni, żeby odgadnąć jak to kiedyś autentycznie wyglądało. W środku parku są fundamenty domku myśliwskiego. Kawałek od tego miejsca "tunel roślinny" a przy jego końcu dawna kolumnada na krawędzi wzgórza (dziś to tylko kilka kamieni w rządku). Zdziczałe stawy też stanowiły kiedyś malowniczy kompleks parkowy. Szlak dociera na zaplecze zamku. Oglądam go od tyłu, ale jak się okazuje faktyczne wejście jest z drugiej strony a kasa jeszcze niżej przy dawnym ewangelickim kościółku zwanym czerwonym. Pałac zwiedza się w grupach z przewodnikiem. Opłata dość wysoka, ale wejście warte biletu, tym bardziej ze świadomością, że ta perełka dzięki takim opłatom ma szansę podnieść się z ruiny. Przewodniczka - pasjonatka miejsca, wspaniale opowiada o właścicielce dóbr księżnej Mariannie Orańskiej jak i o innych postaciach związanych z historią pałacu. Najpierw amfiladą schodów wspinamy się na podjazd dla powozów pod samym pałacem. Stąd widać dwie boczne wieże zbudowane z odblaskowej cegły oraz okno którym wchodziła do posiadłości Marianna Orańska (po wyroku sądu pruskiego, który zabronił jej korzystać z głównej bramy). Budowla majestatyczna, wspaniała, ale przez lata niestety mocno zdewastowana. "Wykończyli" ją Rosjanie do spółki z PRL-owską władzą. Były pomysły, aby wielkie kolumny sali balowej wyrwać i przetransportować do Warszawy. Na szczęście okazały się na tyle solidne, że sztuka się nie udała nawet za pomocą helikoptera i dali sobie spokój. Wędrujemy przez liczne komnaty w których zgromadzono trochę mniej lub bardziej autentycznych eksponatów. Jest portret berlińskiego architekta Karola Schinkla, który rozpoczął budowę rezydencji, są piece kaflowe czy resztki wanny. Na wyższym piętrze ponad wewnętrznym dziedzińcem dwie reprezentacyjne sale nadal jeszcze w stanie surowym (jadalnia i bawialnia). Znajdujące się tam malowidła nie są autentyczne, ale stanowią dekoracje do filmu, który był kręcony we wnętrzach pałacu, o ile pamiętam jeszcze w XX wieku. W wielkie otwory wprawiono już okna. Ponoć takie jedno kosztowało ponad milion złotych. Z tarasu roztacza się wspaniała panorama na pasmo Gór Złotych. Ta perspektywa przypomina mi widoki z hiszpańskich ogrodów w La Granja. Przewodniczka mówi też o fontannach, które zasilane były ze specjalnej wieży ciśnień, stąd wszystkie wystrzeliwały słupem wody do tego samego poziomu. Najniżej położona tryska na ponad 30 metrów w górę. Tam nie dotarłem, bo cała wycieczka zajęła jednak sporo czasu i spieszyłem się już na pociąg powrotny. Tylko z daleka widziałem też dawny klasztor, który stanowił kolebkę miejscowości.
Miejscowość (od niedawna z prawami miejskimi) to dość spora węzłowa stacja kolejowa na której przesiadałem się 3 razy. Rzadko zdarza się że w tak niewielkiej miejscowości są cztery czynne perony. Budynek dworca duży, ale nie ma tam nawet czynnej kasy. Wykorzystywany jest w celach mieszkalnych. Na perony prowadzi przejście podziemne. Ale dworzec to oczywiście nie jest główna atrakcja miejscowości. Leży dość daleko od centrum. Z zamku jest tam pewnie jakieś 40 minut spaceru przez duży park w większych partiach mocno zaniedbany. W północnej części parku niedawno wyremontowano mauzoleum Hohenzollernów. Wewnątrz pokaz z udziałem techniki holograficznej - tyle usłyszałem od przewodniczki, wchodzić nie wchodziłem. Po parku trochę się natomiast pobłąkałem. Dróżek jest tam sporo, niektóre oznakowane jako szlaki spacerowe. Nadal można odnaleźć skromne ślady świetności parku, ale trzeba jednak sporo wyobraźni, żeby odgadnąć jak to kiedyś autentycznie wyglądało. W środku parku są fundamenty domku myśliwskiego. Kawałek od tego miejsca "tunel roślinny" a przy jego końcu dawna kolumnada na krawędzi wzgórza (dziś to tylko kilka kamieni w rządku). Zdziczałe stawy też stanowiły kiedyś malowniczy kompleks parkowy. Szlak dociera na zaplecze zamku. Oglądam go od tyłu, ale jak się okazuje faktyczne wejście jest z drugiej strony a kasa jeszcze niżej przy dawnym ewangelickim kościółku zwanym czerwonym. Pałac zwiedza się w grupach z przewodnikiem. Opłata dość wysoka, ale wejście warte biletu, tym bardziej ze świadomością, że ta perełka dzięki takim opłatom ma szansę podnieść się z ruiny. Przewodniczka - pasjonatka miejsca, wspaniale opowiada o właścicielce dóbr księżnej Mariannie Orańskiej jak i o innych postaciach związanych z historią pałacu. Najpierw amfiladą schodów wspinamy się na podjazd dla powozów pod samym pałacem. Stąd widać dwie boczne wieże zbudowane z odblaskowej cegły oraz okno którym wchodziła do posiadłości Marianna Orańska (po wyroku sądu pruskiego, który zabronił jej korzystać z głównej bramy). Budowla majestatyczna, wspaniała, ale przez lata niestety mocno zdewastowana. "Wykończyli" ją Rosjanie do spółki z PRL-owską władzą. Były pomysły, aby wielkie kolumny sali balowej wyrwać i przetransportować do Warszawy. Na szczęście okazały się na tyle solidne, że sztuka się nie udała nawet za pomocą helikoptera i dali sobie spokój. Wędrujemy przez liczne komnaty w których zgromadzono trochę mniej lub bardziej autentycznych eksponatów. Jest portret berlińskiego architekta Karola Schinkla, który rozpoczął budowę rezydencji, są piece kaflowe czy resztki wanny. Na wyższym piętrze ponad wewnętrznym dziedzińcem dwie reprezentacyjne sale nadal jeszcze w stanie surowym (jadalnia i bawialnia). Znajdujące się tam malowidła nie są autentyczne, ale stanowią dekoracje do filmu, który był kręcony we wnętrzach pałacu, o ile pamiętam jeszcze w XX wieku. W wielkie otwory wprawiono już okna. Ponoć takie jedno kosztowało ponad milion złotych. Z tarasu roztacza się wspaniała panorama na pasmo Gór Złotych. Ta perspektywa przypomina mi widoki z hiszpańskich ogrodów w La Granja. Przewodniczka mówi też o fontannach, które zasilane były ze specjalnej wieży ciśnień, stąd wszystkie wystrzeliwały słupem wody do tego samego poziomu. Najniżej położona tryska na ponad 30 metrów w górę. Tam nie dotarłem, bo cała wycieczka zajęła jednak sporo czasu i spieszyłem się już na pociąg powrotny. Tylko z daleka widziałem też dawny klasztor, który stanowił kolebkę miejscowości.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Dzierżoniów będzie? Jestem ciekaw tej odrestaurowanej starówki (słowa gara).
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Dalszy ciąg postaram się wrzucić za tydzień jak wrócę z Wielkopolski.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Powracam do relacji. Póki co chronologicznie zawitałem na Srebrną Górę. Twierdza górska. Podobno nie największa w Europie, bo jest jeszcze jedna włoska w Alpach, ciut rozleglejsza. Ale za to ta sudecka ma największy donżon czy jak kto woli noyau z francuska.
Zbudowana została raczej dla kaprysu i manifestacji własnych możliwości niż z realnych potrzeb strategicznych państwa pruskiego.
Z Ząbkowic do Srebrnej Góry kursuje bus. Zatrzymuje się na rynku miejscowości, stamtąd już na nogach trzeba przejść na sam grzbiet.
Po drodze mija się zbór ewangelicki, ładne domki
i bodaj dwie figury żołnierzy napoleońskich (którzy zresztą nie mogąc zdobyć twierdzy poużywali sobie trochę w samym miasteczku, dopóki Prusacy z góry nie przerobili tego miejsca na jeden wielki fajerwerk).
Parking dla zmotoryzowanych znajduje się na przełęczy Srebrnej. Jak komuś się stamtąd nie chce iść na nogach na szczyt Fortecznej Góry to jest jeszcze opcja kolejki elektrycznej, która kursuje gdy zbiorą się chętni. Trasa po asfalcie serpentynami zajmie natomiast jakieś 20-30 minut. Dla dziecka po drodze jest ścieżka edukacyjna ze śladami zwierząt a nawet elementami prostej matematyki.
Donżon twierdzy zwiedza się z przewodnikiem w mundurze pruskiego sierżanta. Warto. Nie tylko ze względu na same informacje historyczne jakie przekazuje, ale sam klimat wędrówki, który odbywamy trochę w roli świeżego rekruta.
Okraszone humorem opowieści o życiu żołnierzy w garnizonie sprawiają że trudno się nudzić.
Po drodze przewodnik prezentuje też m.in. działanie starej broni palnej. Nie zawsze strzela za pierwszym nabiciem, ale jak już zadziała to hałas jest niesamowity. Na koniec czeka nas sala, gdzie zaprezentowano pierwszy historyczny gwintowany pocisk armatni.
Twierdza w późniejszym okresie służyła bowiem jako ośrodek testowania prototypów nowych rodzajów broni. Po wycieczce można jeszcze na własną rękę odwiedzić kilka sal i pochodzić po reszcie twierdzy. Z tarasu na szczycie fortu jak i z jego krawędzi roztaczają się piękne widoki na górskie otoczenie.
Na szczycie fortu na trawiastej platformie pasą się kozy.
W najdalszej części umocnień jest jeszcze strzelnica, a obok dawny kanał deszczowy.
Zabudowania twierdzy ciągną się po okolicznych wzgórzach. Po drugiej stronie Góry Fortecznej jest np. wysunięty bastion Wysoka Skała, który rano był jeszcze zamknięty a potem to już nawet nie wiem czy go otwarli.
Udałem się natomiast na przeciwległe zbocze przełęczy Srebrnej, gdzie w bastionie Ostróg funkcjonował w czasie II wojny światowej jeniecki obóz dla oficerów.
Jednym z więźniów był tu admirał polskiej floty Józef Unrug. Co ciekawe z pochodzenia był Niemcem i rodacy chcieli go wręcz zwerbować do własnej armii. Ale odmówił a co więcej w niewoli nie używał zupełnie swojego ojczystego języka, zmuszając władze obozu do wykorzystywania tłumacza.
Fort zwiedza się również z przewodnikiem i również w konwencji nie tylko słuchaj, ale i przeżyj. Inscenizując kilka scenek trzeba się wcielić w więźnia obozu. Fort niby niewielki kryje jednak wewnątrz kilka niespodzianek, tajemne przejście czy ukryte pomieszczenia.
Jest tam też sporo starych historycznych eksponatów.
Srebrna Góra to miejsce gdzie z powodzeniem można spędzić cały dzień. Szkoda że ostatni autobus odjeżdża do Ząbkowic gdzieś koło 15, kilka pomysłów na przedłużenie pobytu w tym miejscu jeszcze by mi się znalazło.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Ziębice
Dzisiaj pozostają raczej w cieniu Ząbkowic przynajmniej jeśli chodzi o dostępność turystyczną. Na rzecz swojego sąsiada straciły też prawa powiatu. Kiedyś było zapewne odwrotnie. Mają bowiem znacznie większą dzielnicę historyczną zamkniętą okrągłym ringiem ulic otaczających miasto. Miasto z pewnością warto obejrzeć. Zachowało klimat typowego śląskiego ośrodka z średniowieczną dzielnicą wokół rynku. Uratowały się też nieliczne fragmenty miejskich murów z jedną bramą Paczkowską o dość oryginalnym kształcie. Spod bramy można się udać na duży rynek miejski podzielony na dwie części zabudowaniami ratusza i kilkoma kamieniczkami. W ratuszu zlokalizowano całkiem ciekawe muzeum regionalne. Gromadzi pamiątki związane z miastem i okolicą, wystawia też obrazy pochodzącego stąd XIX-wiecznego malarza niemieckiego Josepha Langera. Ale najbardziej jest znane z bogatego zbioru sprzętu gospodarstwa domowego, czyli tego co dziś nazwalibyśmy AGD. Ale to stare mechaniczne sprzęty takie jak żelazka z duszą, miedziane garnki czy prototypy pralek i wyżymaczek. Muzeum zwiedza się z przewodnikiem, dzięki czemu można się też dowiedzieć rozmaitych ciekawostek na temat kolekcji i samego miasta. Tylko część starówki została odrestaurowana. W bocznych uliczkach natknąć się można niestety na stare grożące zawaleniem budynki. Szkoda dla przykładu ciekawego starego browaru, który niszczeje ze względu na problemy własnościowe. Nie miał szczęścia. Podobno zakupił go kiedyś wrocławski Piast w celu zlikwidowania konkurencji. Sam rynek prezentuje się natomiast dość elegancko. Wysokie kamienice i wystający ponad dachami hełm ceglanej fary św Jerzego. Ten kamienny hełm jest zresztą charakterystyczny dla gotyckich kościołów zwłaszcza na Śląsku czy Pomorzu Zachodnim. Fara została doskonale wyremontowana, wewnątrz podziwiać można ścienne malowidła oraz średniowieczny ołtarz szafowy. Doskonale prezentuje się także z zewnątrz. Warto obejrzeć golgotę oraz oba portale wejściowe do naw. Warto zauważyć, że inicjatorem prac remontowych był zmarły ostatnio w niesławie arcybiskup Henryk Gulbinowicz wywodzący się z Ziębic. Mijając ładnie odrestaurowane domy przy ulicy Gliwickiej dojść można do dawnego zboru ewangelickiego z ciekawą wieżą. W mieście jest jeszcze zamknięta na głucho synagoga a na przedmieściu klasztor dość oryginalnego zakonu krzyżowców z czerwoną gwiazdą. Interesującym punktem zwiedzania Ziębic jest duży park miejski na zboczu wzgórz otaczających miasto od wschodu. W jego dolnej części znajduje się kilka figur dinozaurów. Jedna wyłania się nawet ze stawu. Wyższe części parku są dość zdziczałe, ale warto podejść pod monumentalny pomnik Orła Białego spod którego roztacza się wspaniała panorama miasta. Fara miejska jest stamtąd widoczna na tle wysokiej Ślęży.
Henryków
Pierwsza stacja za Ziębicami w kierunku Wrocławia to historyczny Henryków. W tutejszym klasztorze cystersów zapisano pierwsze zdanie w języku polskim. Mówi o tym tablica zamontowana na dziedzińcu opactwa. W sumie trochę mało jak na tak ważne miejsce dla historii naszej kultury. Sam kościół był niestety zamknięty, ale z przedsionka zorientować się można, że wewnątrz byłoby co oglądać - podobały mi się zwłaszcza stare drewniane ołtarze. Przedsionek zresztą też niczego sobie. Malowidła na kopule i rzeźby. W klasztorze mieszczą się obecnie szkoły: liceum katolickie oraz seminarium duchowne. W otoczeniu są jeszcze boczne kaplice i całe miasteczko służebne. Na dziedzińcu warto obejrzeć kilka rzeźb, można też obejść całe założenie, aby spojrzeć na ukrywający się na wewnętrznym dziedzińcu ogród włoski. Z klasztorem sąsiaduje rozległy park w dużej części zdziczały. Prowadzi nim jedna z dróg spacerowych w kierunku stacji kolejowej a przy okazji ścieżka dydaktyczna. W odległym zakątku parku znajduje się dość zaniedbany nagrobek Wilhelma Ernesta wielkiego księcia Weimaru-Eisenach z saskiej linii Wettynów. Bliżej klasztoru droga prowadzi przez malownicze uroczyska pełne starych częściowo usychających dębów i innych wielkich drzew. Tablice ostrzegają aby nie poruszać się w tym miejscu w czasie burzy lub wichury, co jest zrozumiałe ze względu na niebezpieczeństwo zwalenia się któregoś z olbrzymów albo urwania większej gałęzi lub konaru.
Strzelin
W odróżnieniu od poprzednio opisanych miast Strzelin znalazł się w zasięgu radzieckiej ofensywy w 1945 roku i został mocno zniszczony. Dzisiejszy rynek miasta to w zasadzie duża łąka otoczona zabudową blokową oraz powstałymi niedawno budynkami stylizowanymi na starodawne. Środek zajmuje ratusz z wysoką wieżą, wokół którego trwają jakieś roboty więc teren koło niego jest niedostępny. Z tyłu rynku mamy też kolejny zrujnowany browar. Najstarszym zabytkiem Strzelina jest romańska Rotunda św Gotarda. Kościółek jest wprawdzie mocno przebudowany i dołącza do niego część gotycka, ale przyziemie wieży kryje faktycznie prymitywny portal i wiekowe kamienie. W mieście natknąć się można na tablice historycznej ścieżki edukacyjnej opisującej wydarzenia niekoniecznie związane bezpośrednio z miastem nad Oławą. Śladem dawnego dziedzictwa jest natomiast pomnik niemieckiego noblisty Paula Ehrlicha urodzonego w Strzelinie. Dotarłem i nad rzekę Oławę przechodząc jeszcze do parku miejskiego. Byliśmy już zresztą tutaj rok temu wracając z Jeleniej Góry, ale samego miasta nie zwiedzaliśmy. Na szczycie wzgórza znajduje się opuszczona willa hotelowa.
Dzisiaj pozostają raczej w cieniu Ząbkowic przynajmniej jeśli chodzi o dostępność turystyczną. Na rzecz swojego sąsiada straciły też prawa powiatu. Kiedyś było zapewne odwrotnie. Mają bowiem znacznie większą dzielnicę historyczną zamkniętą okrągłym ringiem ulic otaczających miasto. Miasto z pewnością warto obejrzeć. Zachowało klimat typowego śląskiego ośrodka z średniowieczną dzielnicą wokół rynku. Uratowały się też nieliczne fragmenty miejskich murów z jedną bramą Paczkowską o dość oryginalnym kształcie. Spod bramy można się udać na duży rynek miejski podzielony na dwie części zabudowaniami ratusza i kilkoma kamieniczkami. W ratuszu zlokalizowano całkiem ciekawe muzeum regionalne. Gromadzi pamiątki związane z miastem i okolicą, wystawia też obrazy pochodzącego stąd XIX-wiecznego malarza niemieckiego Josepha Langera. Ale najbardziej jest znane z bogatego zbioru sprzętu gospodarstwa domowego, czyli tego co dziś nazwalibyśmy AGD. Ale to stare mechaniczne sprzęty takie jak żelazka z duszą, miedziane garnki czy prototypy pralek i wyżymaczek. Muzeum zwiedza się z przewodnikiem, dzięki czemu można się też dowiedzieć rozmaitych ciekawostek na temat kolekcji i samego miasta. Tylko część starówki została odrestaurowana. W bocznych uliczkach natknąć się można niestety na stare grożące zawaleniem budynki. Szkoda dla przykładu ciekawego starego browaru, który niszczeje ze względu na problemy własnościowe. Nie miał szczęścia. Podobno zakupił go kiedyś wrocławski Piast w celu zlikwidowania konkurencji. Sam rynek prezentuje się natomiast dość elegancko. Wysokie kamienice i wystający ponad dachami hełm ceglanej fary św Jerzego. Ten kamienny hełm jest zresztą charakterystyczny dla gotyckich kościołów zwłaszcza na Śląsku czy Pomorzu Zachodnim. Fara została doskonale wyremontowana, wewnątrz podziwiać można ścienne malowidła oraz średniowieczny ołtarz szafowy. Doskonale prezentuje się także z zewnątrz. Warto obejrzeć golgotę oraz oba portale wejściowe do naw. Warto zauważyć, że inicjatorem prac remontowych był zmarły ostatnio w niesławie arcybiskup Henryk Gulbinowicz wywodzący się z Ziębic. Mijając ładnie odrestaurowane domy przy ulicy Gliwickiej dojść można do dawnego zboru ewangelickiego z ciekawą wieżą. W mieście jest jeszcze zamknięta na głucho synagoga a na przedmieściu klasztor dość oryginalnego zakonu krzyżowców z czerwoną gwiazdą. Interesującym punktem zwiedzania Ziębic jest duży park miejski na zboczu wzgórz otaczających miasto od wschodu. W jego dolnej części znajduje się kilka figur dinozaurów. Jedna wyłania się nawet ze stawu. Wyższe części parku są dość zdziczałe, ale warto podejść pod monumentalny pomnik Orła Białego spod którego roztacza się wspaniała panorama miasta. Fara miejska jest stamtąd widoczna na tle wysokiej Ślęży.
Henryków
Pierwsza stacja za Ziębicami w kierunku Wrocławia to historyczny Henryków. W tutejszym klasztorze cystersów zapisano pierwsze zdanie w języku polskim. Mówi o tym tablica zamontowana na dziedzińcu opactwa. W sumie trochę mało jak na tak ważne miejsce dla historii naszej kultury. Sam kościół był niestety zamknięty, ale z przedsionka zorientować się można, że wewnątrz byłoby co oglądać - podobały mi się zwłaszcza stare drewniane ołtarze. Przedsionek zresztą też niczego sobie. Malowidła na kopule i rzeźby. W klasztorze mieszczą się obecnie szkoły: liceum katolickie oraz seminarium duchowne. W otoczeniu są jeszcze boczne kaplice i całe miasteczko służebne. Na dziedzińcu warto obejrzeć kilka rzeźb, można też obejść całe założenie, aby spojrzeć na ukrywający się na wewnętrznym dziedzińcu ogród włoski. Z klasztorem sąsiaduje rozległy park w dużej części zdziczały. Prowadzi nim jedna z dróg spacerowych w kierunku stacji kolejowej a przy okazji ścieżka dydaktyczna. W odległym zakątku parku znajduje się dość zaniedbany nagrobek Wilhelma Ernesta wielkiego księcia Weimaru-Eisenach z saskiej linii Wettynów. Bliżej klasztoru droga prowadzi przez malownicze uroczyska pełne starych częściowo usychających dębów i innych wielkich drzew. Tablice ostrzegają aby nie poruszać się w tym miejscu w czasie burzy lub wichury, co jest zrozumiałe ze względu na niebezpieczeństwo zwalenia się któregoś z olbrzymów albo urwania większej gałęzi lub konaru.
Strzelin
W odróżnieniu od poprzednio opisanych miast Strzelin znalazł się w zasięgu radzieckiej ofensywy w 1945 roku i został mocno zniszczony. Dzisiejszy rynek miasta to w zasadzie duża łąka otoczona zabudową blokową oraz powstałymi niedawno budynkami stylizowanymi na starodawne. Środek zajmuje ratusz z wysoką wieżą, wokół którego trwają jakieś roboty więc teren koło niego jest niedostępny. Z tyłu rynku mamy też kolejny zrujnowany browar. Najstarszym zabytkiem Strzelina jest romańska Rotunda św Gotarda. Kościółek jest wprawdzie mocno przebudowany i dołącza do niego część gotycka, ale przyziemie wieży kryje faktycznie prymitywny portal i wiekowe kamienie. W mieście natknąć się można na tablice historycznej ścieżki edukacyjnej opisującej wydarzenia niekoniecznie związane bezpośrednio z miastem nad Oławą. Śladem dawnego dziedzictwa jest natomiast pomnik niemieckiego noblisty Paula Ehrlicha urodzonego w Strzelinie. Dotarłem i nad rzekę Oławę przechodząc jeszcze do parku miejskiego. Byliśmy już zresztą tutaj rok temu wracając z Jeleniej Góry, ale samego miasta nie zwiedzaliśmy. Na szczycie wzgórza znajduje się opuszczona willa hotelowa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
W ostatnim dniu krótki wyjazd do Bielawy i ponowna wizyta w Dzierżoniowie. Spod dworca PKP w Dzierżoniowie kursują autobusy do Bielawy. Miasta połączone są autobusową komunikacją aglomeracyjną (firma z Bielawy) w ramach której dojechać można również m.in. do Pieszyc, Piławy Górnej a nawet Niemczy. Dodatkowo Dzierżoniów i Bielawę łączy jednotorowa linia kolejowa. Bielawa to dawne centrum przemysłu włókienniczego. Miasto ma kształt wydłużony w osi doliny potoku Bielawica.
Największe miasto w okolicy, kiedyś siedziba zakładów sprzętu radiotechnicznego Diora. Dzisiaj na pamiątkę w kilku punktach miasta postawiono stoliki prezentujące stare modele radia może z lat 50-tych czy 60-tych. Jest też szlak zwany traktem smoka pokazujący najważniejsze zabytki Dzierżoniowa. Pierwsza atrakcja mieści się już na dworcu PKP. To wystawa zwana piernikowym miasteczkiem, podejrzewam że w trakcie aranżacji. Nie jest jeszcze podświetlona, ale obejrzeć można. Starówka miasta jest raczej odrestaurowana, w jej środku znajduje się duży rynek. Jego centralną część zajmuje spory ratusz wraz z całą grupą kamieniczek tworzących nawet wewnętrzną uliczkę na wzór tej we Wrocławiu. Część rekreacyjna rynku znajduje się nietypowo w jednym z jego rogów. Można tam usiąść na ławkach i chwilę odpocząć. Na płycie warta wspomnienia jest jeszcze kamienna figura św. Jana Nepomucena. Do rynku dobiega kilka handlowych uliczek. Jedna z nich prowadzi w kierunku kościoła NMP Matki Kościoła. Warto zajrzeć do wewnątrz. To dawny zbór ewangelicki a środek przypomina raczej teatr z 3 piętrami lóż niż faktyczną świątynię katolicką. Na zapleczu tego kościoła za placem Jana Pawła II znajduje się niewielki kościółek Trójcy Świętej niedostępny wewnątrz.
Dalej już przedmieście wzdłuż ruchliwej ulicy gdzie znajduje się muzeum dzierżoniowskie, dość zaniedbany budynek kina Zbyszek (Cybulski) a za nim park na tarasach. W Dzierżoniowie zachował się spory odcinek dawnego muru miejskiego. Przy czym jest to podwójny pas obwarowań. Przestrzeń międzymurza nie jest niestety sensownie zagospodarowana. Prawdę mówiąc wiele takich miejsc służy jako darmowa ubikacja komunalna z braku takowych w samym centrum. Najładniej jest chyba po zachodniej stronie. Do murów dolega tam wysoka ceglana wieża wodna. Na starym mieście są jeszcze dwa stare kościoły. Gotycka fara św. Jerzego odznacza się wysoką białą wieżą, ładnym gotyckim portalem i szeregiem niemieckich epitafiów. Na murze dzwonnicy znajduje się ciekawa rzeźba kamienna. Z takich smaczków warto też spojrzeć na kamienicę naprzeciwko, gdzie za kratą ukrywa się skrzydlaty gremlin (to zapewne ten dzierżoniowski smok). Na ratuszu mamy natomiast figurkę dobosza. Drugi starożytny kamienny kościółek leży po przeciwległej stronie starówki. To dawny erem augustianów noszący wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP. W murze jest stare malowidło przedstawiające świętego z aureolą. Na pobliskim skwerze wolno stojąca kaplica grobowa Sadebecków. Miejsce to jest dawnym cmentarzem ewangelickim, ale inne nagrobki się nie zachowały. Na skraju starego miasta stoi także całkiem dobrze zachowana synagoga. Poniżej starówki nad rzeką Piławą znajduje się wielki młyn wodny Hilberta. Miejsce można nawet zwiedzać z przewodnikiem, niestety otwarte bywa tylko w weekendy. Dzierżoniów nie zrobił na mnie specjalnie złego wrażenia. Ma dużą starówkę, sporo ciekawych obiektów. Pewnie że można tam jeszcze wiele ulepszyć. Handel w tej części miasta trochę taki przaśny, z drugiej strony to nie żadna metropolia, więc wielkich galerii handlowych nie ma się co spodziewać. Na ulicy Wrocławskiej można zamówić potężne lody.
Moja krótka wizyta ograniczyła się do centrum miejscowości, wspomnieć jednak należy o kilku dalej położonych atrakcjach jak sztuczne jezioro Bielawskie, Góra Parkowa z wieżą widokową i dzielnica willowa w głębi Gór Sowich z punktem widokowym na Kocim Grzbiecie. Architektura miasta jest dość ciekawa. Oprócz dawnych fabryk zachowały się tutaj rozmaite pałacyki i dworki - siedziby dawnych przemysłowców.
Na terenie dawnego kombinatu Bielbaw jest niewielkie muzeum regionalne oraz centrum kultury.
Niżej znajduje się rynek z reprezentacyjną zabudową: ratuszem, kamieniczkami oraz fontanną z kamienną sową podtrzymywaną przez krasnoludki.
Długa ulica Wolności prowadzi obok neogotyckiego kościoła Wniebowzięcia NMP.
Wyróżnia go bardzo smukła wieża oraz równie wysokie filary pomiędzy nawami prezentujące dodatkowo ciekawe boczne laskowania.
Na wieżę można się wspiąć - jest tam punkt widokowy. Pogoda raczej temu nie sprzyjała a dodatkowo obciążał mnie dość ciężki plecak (przy wejściu jest nawet ostrzeżenie, aby nie wybierać się tam z bagażem na plecach - znaczy się musi być ciasno). Poniżej kościoła mijam skwer Eleni - piosenkarki urodzonej w Bielawie.
Obchodzę niezbyt reprezentacyjny dwór Sandreckich i docieram do parku miejskiego.
Jako jeden z nielicznych w Polsce posiada stawy po których można pływać wynajętym rowerkiem wodnym.
W jego dalszej części jest także restauracja i miasteczko przepisów drogowych.
Na skraju parku mural poświęcony historii miasta.
DzierżoniówNajwiększe miasto w okolicy, kiedyś siedziba zakładów sprzętu radiotechnicznego Diora. Dzisiaj na pamiątkę w kilku punktach miasta postawiono stoliki prezentujące stare modele radia może z lat 50-tych czy 60-tych. Jest też szlak zwany traktem smoka pokazujący najważniejsze zabytki Dzierżoniowa. Pierwsza atrakcja mieści się już na dworcu PKP. To wystawa zwana piernikowym miasteczkiem, podejrzewam że w trakcie aranżacji. Nie jest jeszcze podświetlona, ale obejrzeć można. Starówka miasta jest raczej odrestaurowana, w jej środku znajduje się duży rynek. Jego centralną część zajmuje spory ratusz wraz z całą grupą kamieniczek tworzących nawet wewnętrzną uliczkę na wzór tej we Wrocławiu. Część rekreacyjna rynku znajduje się nietypowo w jednym z jego rogów. Można tam usiąść na ławkach i chwilę odpocząć. Na płycie warta wspomnienia jest jeszcze kamienna figura św. Jana Nepomucena. Do rynku dobiega kilka handlowych uliczek. Jedna z nich prowadzi w kierunku kościoła NMP Matki Kościoła. Warto zajrzeć do wewnątrz. To dawny zbór ewangelicki a środek przypomina raczej teatr z 3 piętrami lóż niż faktyczną świątynię katolicką. Na zapleczu tego kościoła za placem Jana Pawła II znajduje się niewielki kościółek Trójcy Świętej niedostępny wewnątrz.
Dalej już przedmieście wzdłuż ruchliwej ulicy gdzie znajduje się muzeum dzierżoniowskie, dość zaniedbany budynek kina Zbyszek (Cybulski) a za nim park na tarasach. W Dzierżoniowie zachował się spory odcinek dawnego muru miejskiego. Przy czym jest to podwójny pas obwarowań. Przestrzeń międzymurza nie jest niestety sensownie zagospodarowana. Prawdę mówiąc wiele takich miejsc służy jako darmowa ubikacja komunalna z braku takowych w samym centrum. Najładniej jest chyba po zachodniej stronie. Do murów dolega tam wysoka ceglana wieża wodna. Na starym mieście są jeszcze dwa stare kościoły. Gotycka fara św. Jerzego odznacza się wysoką białą wieżą, ładnym gotyckim portalem i szeregiem niemieckich epitafiów. Na murze dzwonnicy znajduje się ciekawa rzeźba kamienna. Z takich smaczków warto też spojrzeć na kamienicę naprzeciwko, gdzie za kratą ukrywa się skrzydlaty gremlin (to zapewne ten dzierżoniowski smok). Na ratuszu mamy natomiast figurkę dobosza. Drugi starożytny kamienny kościółek leży po przeciwległej stronie starówki. To dawny erem augustianów noszący wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP. W murze jest stare malowidło przedstawiające świętego z aureolą. Na pobliskim skwerze wolno stojąca kaplica grobowa Sadebecków. Miejsce to jest dawnym cmentarzem ewangelickim, ale inne nagrobki się nie zachowały. Na skraju starego miasta stoi także całkiem dobrze zachowana synagoga. Poniżej starówki nad rzeką Piławą znajduje się wielki młyn wodny Hilberta. Miejsce można nawet zwiedzać z przewodnikiem, niestety otwarte bywa tylko w weekendy. Dzierżoniów nie zrobił na mnie specjalnie złego wrażenia. Ma dużą starówkę, sporo ciekawych obiektów. Pewnie że można tam jeszcze wiele ulepszyć. Handel w tej części miasta trochę taki przaśny, z drugiej strony to nie żadna metropolia, więc wielkich galerii handlowych nie ma się co spodziewać. Na ulicy Wrocławskiej można zamówić potężne lody.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Widok z wieży ratuszowej w Dzierżoniowie warty uwagi (wstęp bezpłatny).
"Święty" na kościele augustiańskim to wg mnie Jezus Chrystus w koronie cierniowej.
Synagoga udostępniona do zwiedzania, ale trzeba się wcześniej umówić.
Figurka Dobosza na wieży ratuszowej związana jest z lokalną legendą.
"Święty" na kościele augustiańskim to wg mnie Jezus Chrystus w koronie cierniowej.
Synagoga udostępniona do zwiedzania, ale trzeba się wcześniej umówić.
Figurka Dobosza na wieży ratuszowej związana jest z lokalną legendą.
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Wstęp na wieżę ratuszową podejrzewam w godzinach kiedy czynna jest biblioteka. Zresztą z informacją tam było akurat dość ciężko - nie jest to w żaden sposób reklamowane a na miejscu w ratuszu jest podobno jeszcze mennica.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Dolnośląskie: Ząbkowice Śląskie i okolice 16-20 sierpnia 2021
Mój obraz Dzierżoniowa dzięki tej relacji trochę się zmienił, ale nie wiem, jakoś nie tęskno mi za powrotem w tamte strony. 
