Lubuskie: Nad dolną Wartą 27-30 maja 2019
: 31 maja 2019, o 16:44
Wycieczka o umownej nazwie "Nad dolną Wartą" rozpoczęła się w zasadzie nad Notecią w miasteczku Krzyż Wielkopolski, które poza tym, że jest węzłem kolejowym nie zasługuje raczej na większą uwagę.
Noclegi w Kostrzynie w pokoiku nad pizzerią w centrum miasta. Korzystałem z transportu publicznego, który w województwie lubuskim kursuje niestety rzadko i dość "nieprzewidywalnie". Lepiej przy tym funkcjonuje kolej niż komunikacja autobusowa (tylko państwowe PKS-y, nadspodziewanie drogie i zdecydowanie za duże w stosunku do potrzeb lokalsów, więc wożą powietrze). Jakby się komuś przydało tabliczka kursów z "dworca autobusowego" w Kostrzynie. Prawdę mówiąc w Gorzowie nie ma tego wiele więcej. Jeden kurs dziennie w danym kierunku to norma - oczywiście w dni robocze i dni nauki szkolnej. Prawie codziennie miałem jakąś "przygodę transportową". Najpierw na trasie z Santoka do Gorzowa sprzedający mi bilety konduktor nie uprzedził, że na stacji Gorzów Wlkp Wschodni powinienem się przesiąść do autobusu zastępczego. Za 5 dwunasta zorientowałem się na szczęście, że mój pociąg wraca z powrotem w kierunku Santoka i zdążyłem wysiąść zaczynając zwiedzanie Gorzowa z nieco innego miejsca. Autobus jadący rano do Słońska przejechał sobie przez dworzec w Kostrzyniu z tabliczką Kostrzyn na przodzie nawet się nie zatrzymując. Zaraz potem był kurs do Słubic i kierowca autobusu skontaktował się z tym "panem Ryśkiem", aby na mnie poczekał w Górzycy, więc go też szczęśliwie dogoniłem. Najwyraźniej to bardzo dziwne zjawisko, że ktoś rano chce jechać z Kostrzyna do Słońska i nie wie, że ten autobus w zasadzie to jedzie w odwrotnym kierunku. W ostatni dzień spóźniłem się pół godziny na ranny pociąg do Gorzowa. W gablocie wywiesili przyszły plan jazdy, mimo że sygnowany datą od 10 III 2019. Szczęściem okazało się, że skład i tak jest opóźniony o godzinę, więc w sumie to się nie spóźniłem a przyszedłem za wcześnie bo mógłbym jeszcze nawet z kwadrans pospać. Potem w czasie jazdy konduktorka hurtowo podpisywała uczniom liceum usprawiedliwienia.
Potem na chwilę zatrzymałem się w Santoku, w historycznym miejscu u ujścia Noteci do Warty.
Głównym punktem wędrówek były szlaki parku narodowego Ujście Warty, ale prócz tego zwiedziłem kilka okolicznych miast i miasteczek (Gorzów Wielkopolski, Kostrzyn nad Odrą, Witnica, Słońsk) dwukrotnie wyjeżdżając poza dolnowarciański region: raz na Pojezierze Myśliborskie do zabytkowego miasta Chojna, na koniec na Pojezierze Lubuskie w rejon Lubniewic.
Noclegi w Kostrzynie w pokoiku nad pizzerią w centrum miasta. Korzystałem z transportu publicznego, który w województwie lubuskim kursuje niestety rzadko i dość "nieprzewidywalnie". Lepiej przy tym funkcjonuje kolej niż komunikacja autobusowa (tylko państwowe PKS-y, nadspodziewanie drogie i zdecydowanie za duże w stosunku do potrzeb lokalsów, więc wożą powietrze). Jakby się komuś przydało tabliczka kursów z "dworca autobusowego" w Kostrzynie. Prawdę mówiąc w Gorzowie nie ma tego wiele więcej. Jeden kurs dziennie w danym kierunku to norma - oczywiście w dni robocze i dni nauki szkolnej. Prawie codziennie miałem jakąś "przygodę transportową". Najpierw na trasie z Santoka do Gorzowa sprzedający mi bilety konduktor nie uprzedził, że na stacji Gorzów Wlkp Wschodni powinienem się przesiąść do autobusu zastępczego. Za 5 dwunasta zorientowałem się na szczęście, że mój pociąg wraca z powrotem w kierunku Santoka i zdążyłem wysiąść zaczynając zwiedzanie Gorzowa z nieco innego miejsca. Autobus jadący rano do Słońska przejechał sobie przez dworzec w Kostrzyniu z tabliczką Kostrzyn na przodzie nawet się nie zatrzymując. Zaraz potem był kurs do Słubic i kierowca autobusu skontaktował się z tym "panem Ryśkiem", aby na mnie poczekał w Górzycy, więc go też szczęśliwie dogoniłem. Najwyraźniej to bardzo dziwne zjawisko, że ktoś rano chce jechać z Kostrzyna do Słońska i nie wie, że ten autobus w zasadzie to jedzie w odwrotnym kierunku. W ostatni dzień spóźniłem się pół godziny na ranny pociąg do Gorzowa. W gablocie wywiesili przyszły plan jazdy, mimo że sygnowany datą od 10 III 2019. Szczęściem okazało się, że skład i tak jest opóźniony o godzinę, więc w sumie to się nie spóźniłem a przyszedłem za wcześnie bo mógłbym jeszcze nawet z kwadrans pospać. Potem w czasie jazdy konduktorka hurtowo podpisywała uczniom liceum usprawiedliwienia.