Świętokrzyskie: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
: 25 lut 2017, o 11:29
Pińczów leży 106 km od Krakowa, czyli mniej więcej tak samo daleko jak Zakopane. Dojazd bocznymi drogami zajmuje trochę ponad 2 godziny a po drodze mija się m.in. Wiślicę i Busko-Zdrój. Ruch w tamtym kierunku wbrew pozorom nie jest taki mały skoro w busie powrotnym był komplet a niektórzy musieli nawet stać przez całą drogę.
Miasteczko dziś niewielkie, mniejsze od sąsiedniego Buska. Dla porównania w Busku jest sygnalizacja świetlna a w Pińczowie jej nie ma, chociaż na ruchliwych ulicach w okolicy rynku pewnie by się przydała. W dawnych czasach był to ośrodek o dużym znaczeniu, przede wszystkim jako centrum polskiej reformacji. Tutaj znajdowały się słynne sarmackie Ateny, czyli znana w całej Rzeczpospolitej szkoła innowiercza. Potem założono tu także manufaktury kamieniarskie pod zarządem rzeźbiarza rodem z Włoch Santi Gucciego. Z białego wapienia pińczowskiego wzniesiono pół starego Krakowa a w samym Pińczowie tego typu domy powszechne są do dzisiaj. Z tamtych lat zachowało się w miasteczku sporo pamiątek. Obejrzenie tego wszystkiego zajęło mi jakieś 2 godziny, potem około dziesięciokilometrowa trasa piesza pasmem Gór Pińczowskich do Skowronna a z powrotem wzdłuż doliny Nidy przez Kopernię.
Tuż przy rynku wczesnobarokowy kościół św Jana Ewangelisty. Smukły bo kiedyś był gotycki. Można było wejść tylko do kruchty z renesansowym nagrobkiem i przez szybę spojrzeć do wnętrza. Przed kościołem wielka dzwonnica oraz kilka figur m.in. pomniczek kardynała Zbigniewa Oleśnickiego - założyciela miasta. Obok kościoła dawny klasztor Paulinów a potem siedziba wspomnianej uczelni protestanckiej. Potem znowu klasztor. Obecnie siedziba domu kultury, muzeum, informacji turystycznej, kina i jeszcze paru pomniejszych instytucji. Samo muzeum trochę jednak rozczarowuje. Za 8 zł spodziewałem się trochę więcej niż takiego zbiorczego lamusa w czterech salkach i na korytarzu. O tym że oglądałem słynną marmurową fontannę z czasów Santi Gucciego, która kiedyś zdobiła tutejszy rynek musiałem przeczytać po powrocie. Eksponat w kształcie socrealistycznej donicy jakoś zupełnie nie rzucił się w oczy. Choć teoretycznie ciekawych zbiorów tu nie brakuje. Jest np. stara kapliczka drewniana, fragment skrzydła jednego z pierwszych polskich samolotów, rekonstrukcje osad z epoki brązu. Muzeum zdecydowanie niedoinwestowane i ze zbyt skromną bazą lokalową. Na dziedzińcu lapidarium rzeźby (obejrzeć można w sumie za darmo). Przed muzeum pomnik Adolfa Dygasińskiego XIX-wiecznego pisarza i pedagoga rodem z tych terenów. Sportretowany z kanarkiem w klatce i wiernym psem. Synagoga do której wstęp kosztuje drugie 8 zł. W razie czego kontaktować się z recepcją muzeum - numer telefonu na drzwiach. Budynek można obejść dookoła. Trawiasty placyk nieco poniżej poziomu ulicy z murem i "ścianą płaczu" stworzoną z dawnych macew. Mirów - dawniej oddzielne miasteczko. Miejsce gdzie zachowało się jeszcze trochę starych parterowych "bud" świętokrzyskich. Największą budowlą Mirowa jest kościół i klasztor franciszkanów (reformatów). Sanktuarium Matki Boskiej Mirowskiej. Świątynia otwarta. Na dawnym rynku Mirowa zachował się renesansowy dom zwany podobno niepoprawnie drukarnią ariańską. Wiadomo, że w Pińczowie powstała jedna z pierwszych polskich drukowanych biblii zwana Biblią Brzeską. Jeśli nawet nie w tym domu to gdzieś w okolicy. Duży cmentarz miejski na stoku Góry św. Anny. Wschodnia kwatera mieści zwłoki poległych żołnierzy z czasów I wojny światowej. Ciekawe, że opisy są po niemiecku a Pińczów o ile pamiętam był na terenie zaboru rosyjskiego.
W środku cmentarza jest też klimatyczne lapidarium rzeźby nagrobkowej. To zapewne najstarsze pochówki na tej nekropolii. Z cmentarza wspiąć się można niebieskim szlakiem na Górę św Anny. Stoi tam najbardziej emblematyczny zabytek miasta, widoczny z prawie każdego miejsca - kaplica św. Anny - dzieło Santi Gucciego. Spod kapliczki jest piękna panorama miejscowości oraz szerokiej bagnistej doliny Nidy. Ścieżka zwłaszcza zejściowa trochę śliska po roztopach. Pierwsze spotkanie z tutejszą białą glinką. Czepi się to do butów niemiłosiernie - po kilkunastu metrach chodzi się jak na koturnach. Swoją drogą włodarze miasta mogliby trochę bardziej zadbać o drogi dojściowe na wzgórze. Poniżej wzgórza klasycystyczny pałac hrabiów Wielopolskich. Na końcu ogrodu stara baszta zbudowana zapewne też przez Santi Gucciego. Związana jeszcze z dawnym zamkiem, który stał na wzgórzu na północy. Dziś praktycznie nic z niego nie pozostało. W jego okolicy jest natomiast drzewne pobojowisko. Zastanawiam się czy to efekt ostatnich wichur czy też antyekologicznej ustawy. CDN
Tuż przy rynku wczesnobarokowy kościół św Jana Ewangelisty. Smukły bo kiedyś był gotycki. Można było wejść tylko do kruchty z renesansowym nagrobkiem i przez szybę spojrzeć do wnętrza. Przed kościołem wielka dzwonnica oraz kilka figur m.in. pomniczek kardynała Zbigniewa Oleśnickiego - założyciela miasta. Obok kościoła dawny klasztor Paulinów a potem siedziba wspomnianej uczelni protestanckiej. Potem znowu klasztor. Obecnie siedziba domu kultury, muzeum, informacji turystycznej, kina i jeszcze paru pomniejszych instytucji. Samo muzeum trochę jednak rozczarowuje. Za 8 zł spodziewałem się trochę więcej niż takiego zbiorczego lamusa w czterech salkach i na korytarzu. O tym że oglądałem słynną marmurową fontannę z czasów Santi Gucciego, która kiedyś zdobiła tutejszy rynek musiałem przeczytać po powrocie. Eksponat w kształcie socrealistycznej donicy jakoś zupełnie nie rzucił się w oczy. Choć teoretycznie ciekawych zbiorów tu nie brakuje. Jest np. stara kapliczka drewniana, fragment skrzydła jednego z pierwszych polskich samolotów, rekonstrukcje osad z epoki brązu. Muzeum zdecydowanie niedoinwestowane i ze zbyt skromną bazą lokalową. Na dziedzińcu lapidarium rzeźby (obejrzeć można w sumie za darmo). Przed muzeum pomnik Adolfa Dygasińskiego XIX-wiecznego pisarza i pedagoga rodem z tych terenów. Sportretowany z kanarkiem w klatce i wiernym psem. Synagoga do której wstęp kosztuje drugie 8 zł. W razie czego kontaktować się z recepcją muzeum - numer telefonu na drzwiach. Budynek można obejść dookoła. Trawiasty placyk nieco poniżej poziomu ulicy z murem i "ścianą płaczu" stworzoną z dawnych macew. Mirów - dawniej oddzielne miasteczko. Miejsce gdzie zachowało się jeszcze trochę starych parterowych "bud" świętokrzyskich. Największą budowlą Mirowa jest kościół i klasztor franciszkanów (reformatów). Sanktuarium Matki Boskiej Mirowskiej. Świątynia otwarta. Na dawnym rynku Mirowa zachował się renesansowy dom zwany podobno niepoprawnie drukarnią ariańską. Wiadomo, że w Pińczowie powstała jedna z pierwszych polskich drukowanych biblii zwana Biblią Brzeską. Jeśli nawet nie w tym domu to gdzieś w okolicy. Duży cmentarz miejski na stoku Góry św. Anny. Wschodnia kwatera mieści zwłoki poległych żołnierzy z czasów I wojny światowej. Ciekawe, że opisy są po niemiecku a Pińczów o ile pamiętam był na terenie zaboru rosyjskiego.
W środku cmentarza jest też klimatyczne lapidarium rzeźby nagrobkowej. To zapewne najstarsze pochówki na tej nekropolii. Z cmentarza wspiąć się można niebieskim szlakiem na Górę św Anny. Stoi tam najbardziej emblematyczny zabytek miasta, widoczny z prawie każdego miejsca - kaplica św. Anny - dzieło Santi Gucciego. Spod kapliczki jest piękna panorama miejscowości oraz szerokiej bagnistej doliny Nidy. Ścieżka zwłaszcza zejściowa trochę śliska po roztopach. Pierwsze spotkanie z tutejszą białą glinką. Czepi się to do butów niemiłosiernie - po kilkunastu metrach chodzi się jak na koturnach. Swoją drogą włodarze miasta mogliby trochę bardziej zadbać o drogi dojściowe na wzgórze. Poniżej wzgórza klasycystyczny pałac hrabiów Wielopolskich. Na końcu ogrodu stara baszta zbudowana zapewne też przez Santi Gucciego. Związana jeszcze z dawnym zamkiem, który stał na wzgórzu na północy. Dziś praktycznie nic z niego nie pozostało. W jego okolicy jest natomiast drzewne pobojowisko. Zastanawiam się czy to efekt ostatnich wichur czy też antyekologicznej ustawy. CDN