Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
Świętokrzyskie: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Świętokrzyskie: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Pińczów leży 106 km od Krakowa, czyli mniej więcej tak samo daleko jak Zakopane. Dojazd bocznymi drogami zajmuje trochę ponad 2 godziny a po drodze mija się m.in. Wiślicę i Busko-Zdrój. Ruch w tamtym kierunku wbrew pozorom nie jest taki mały skoro w busie powrotnym był komplet a niektórzy musieli nawet stać przez całą drogę.
Tuż przy rynku wczesnobarokowy kościół św Jana Ewangelisty. Smukły bo kiedyś był gotycki. Można było wejść tylko do kruchty z renesansowym nagrobkiem i przez szybę spojrzeć do wnętrza. Przed kościołem wielka dzwonnica oraz kilka figur m.in. pomniczek kardynała Zbigniewa Oleśnickiego - założyciela miasta. Obok kościoła dawny klasztor Paulinów a potem siedziba wspomnianej uczelni protestanckiej. Potem znowu klasztor. Obecnie siedziba domu kultury, muzeum, informacji turystycznej, kina i jeszcze paru pomniejszych instytucji. Samo muzeum trochę jednak rozczarowuje. Za 8 zł spodziewałem się trochę więcej niż takiego zbiorczego lamusa w czterech salkach i na korytarzu. O tym że oglądałem słynną marmurową fontannę z czasów Santi Gucciego, która kiedyś zdobiła tutejszy rynek musiałem przeczytać po powrocie. Eksponat w kształcie socrealistycznej donicy jakoś zupełnie nie rzucił się w oczy. Choć teoretycznie ciekawych zbiorów tu nie brakuje. Jest np. stara kapliczka drewniana, fragment skrzydła jednego z pierwszych polskich samolotów, rekonstrukcje osad z epoki brązu. Muzeum zdecydowanie niedoinwestowane i ze zbyt skromną bazą lokalową. Na dziedzińcu lapidarium rzeźby (obejrzeć można w sumie za darmo). Przed muzeum pomnik Adolfa Dygasińskiego XIX-wiecznego pisarza i pedagoga rodem z tych terenów. Sportretowany z kanarkiem w klatce i wiernym psem. Synagoga do której wstęp kosztuje drugie 8 zł. W razie czego kontaktować się z recepcją muzeum - numer telefonu na drzwiach. Budynek można obejść dookoła. Trawiasty placyk nieco poniżej poziomu ulicy z murem i "ścianą płaczu" stworzoną z dawnych macew. Mirów - dawniej oddzielne miasteczko. Miejsce gdzie zachowało się jeszcze trochę starych parterowych "bud" świętokrzyskich. Największą budowlą Mirowa jest kościół i klasztor franciszkanów (reformatów). Sanktuarium Matki Boskiej Mirowskiej. Świątynia otwarta. Na dawnym rynku Mirowa zachował się renesansowy dom zwany podobno niepoprawnie drukarnią ariańską. Wiadomo, że w Pińczowie powstała jedna z pierwszych polskich drukowanych biblii zwana Biblią Brzeską. Jeśli nawet nie w tym domu to gdzieś w okolicy. Duży cmentarz miejski na stoku Góry św. Anny. Wschodnia kwatera mieści zwłoki poległych żołnierzy z czasów I wojny światowej. Ciekawe, że opisy są po niemiecku a Pińczów o ile pamiętam był na terenie zaboru rosyjskiego.
W środku cmentarza jest też klimatyczne lapidarium rzeźby nagrobkowej. To zapewne najstarsze pochówki na tej nekropolii. Z cmentarza wspiąć się można niebieskim szlakiem na Górę św Anny. Stoi tam najbardziej emblematyczny zabytek miasta, widoczny z prawie każdego miejsca - kaplica św. Anny - dzieło Santi Gucciego. Spod kapliczki jest piękna panorama miejscowości oraz szerokiej bagnistej doliny Nidy. Ścieżka zwłaszcza zejściowa trochę śliska po roztopach. Pierwsze spotkanie z tutejszą białą glinką. Czepi się to do butów niemiłosiernie - po kilkunastu metrach chodzi się jak na koturnach. Swoją drogą włodarze miasta mogliby trochę bardziej zadbać o drogi dojściowe na wzgórze. Poniżej wzgórza klasycystyczny pałac hrabiów Wielopolskich. Na końcu ogrodu stara baszta zbudowana zapewne też przez Santi Gucciego. Związana jeszcze z dawnym zamkiem, który stał na wzgórzu na północy. Dziś praktycznie nic z niego nie pozostało. W jego okolicy jest natomiast drzewne pobojowisko. Zastanawiam się czy to efekt ostatnich wichur czy też antyekologicznej ustawy. CDN
Miasteczko dziś niewielkie, mniejsze od sąsiedniego Buska. Dla porównania w Busku jest sygnalizacja świetlna a w Pińczowie jej nie ma, chociaż na ruchliwych ulicach w okolicy rynku pewnie by się przydała. W dawnych czasach był to ośrodek o dużym znaczeniu, przede wszystkim jako centrum polskiej reformacji. Tutaj znajdowały się słynne sarmackie Ateny, czyli znana w całej Rzeczpospolitej szkoła innowiercza. Potem założono tu także manufaktury kamieniarskie pod zarządem rzeźbiarza rodem z Włoch Santi Gucciego. Z białego wapienia pińczowskiego wzniesiono pół starego Krakowa a w samym Pińczowie tego typu domy powszechne są do dzisiaj. Z tamtych lat zachowało się w miasteczku sporo pamiątek. Obejrzenie tego wszystkiego zajęło mi jakieś 2 godziny, potem około dziesięciokilometrowa trasa piesza pasmem Gór Pińczowskich do Skowronna a z powrotem wzdłuż doliny Nidy przez Kopernię.Tuż przy rynku wczesnobarokowy kościół św Jana Ewangelisty. Smukły bo kiedyś był gotycki. Można było wejść tylko do kruchty z renesansowym nagrobkiem i przez szybę spojrzeć do wnętrza. Przed kościołem wielka dzwonnica oraz kilka figur m.in. pomniczek kardynała Zbigniewa Oleśnickiego - założyciela miasta. Obok kościoła dawny klasztor Paulinów a potem siedziba wspomnianej uczelni protestanckiej. Potem znowu klasztor. Obecnie siedziba domu kultury, muzeum, informacji turystycznej, kina i jeszcze paru pomniejszych instytucji. Samo muzeum trochę jednak rozczarowuje. Za 8 zł spodziewałem się trochę więcej niż takiego zbiorczego lamusa w czterech salkach i na korytarzu. O tym że oglądałem słynną marmurową fontannę z czasów Santi Gucciego, która kiedyś zdobiła tutejszy rynek musiałem przeczytać po powrocie. Eksponat w kształcie socrealistycznej donicy jakoś zupełnie nie rzucił się w oczy. Choć teoretycznie ciekawych zbiorów tu nie brakuje. Jest np. stara kapliczka drewniana, fragment skrzydła jednego z pierwszych polskich samolotów, rekonstrukcje osad z epoki brązu. Muzeum zdecydowanie niedoinwestowane i ze zbyt skromną bazą lokalową. Na dziedzińcu lapidarium rzeźby (obejrzeć można w sumie za darmo). Przed muzeum pomnik Adolfa Dygasińskiego XIX-wiecznego pisarza i pedagoga rodem z tych terenów. Sportretowany z kanarkiem w klatce i wiernym psem. Synagoga do której wstęp kosztuje drugie 8 zł. W razie czego kontaktować się z recepcją muzeum - numer telefonu na drzwiach. Budynek można obejść dookoła. Trawiasty placyk nieco poniżej poziomu ulicy z murem i "ścianą płaczu" stworzoną z dawnych macew. Mirów - dawniej oddzielne miasteczko. Miejsce gdzie zachowało się jeszcze trochę starych parterowych "bud" świętokrzyskich. Największą budowlą Mirowa jest kościół i klasztor franciszkanów (reformatów). Sanktuarium Matki Boskiej Mirowskiej. Świątynia otwarta. Na dawnym rynku Mirowa zachował się renesansowy dom zwany podobno niepoprawnie drukarnią ariańską. Wiadomo, że w Pińczowie powstała jedna z pierwszych polskich drukowanych biblii zwana Biblią Brzeską. Jeśli nawet nie w tym domu to gdzieś w okolicy. Duży cmentarz miejski na stoku Góry św. Anny. Wschodnia kwatera mieści zwłoki poległych żołnierzy z czasów I wojny światowej. Ciekawe, że opisy są po niemiecku a Pińczów o ile pamiętam był na terenie zaboru rosyjskiego.
W środku cmentarza jest też klimatyczne lapidarium rzeźby nagrobkowej. To zapewne najstarsze pochówki na tej nekropolii. Z cmentarza wspiąć się można niebieskim szlakiem na Górę św Anny. Stoi tam najbardziej emblematyczny zabytek miasta, widoczny z prawie każdego miejsca - kaplica św. Anny - dzieło Santi Gucciego. Spod kapliczki jest piękna panorama miejscowości oraz szerokiej bagnistej doliny Nidy. Ścieżka zwłaszcza zejściowa trochę śliska po roztopach. Pierwsze spotkanie z tutejszą białą glinką. Czepi się to do butów niemiłosiernie - po kilkunastu metrach chodzi się jak na koturnach. Swoją drogą włodarze miasta mogliby trochę bardziej zadbać o drogi dojściowe na wzgórze. Poniżej wzgórza klasycystyczny pałac hrabiów Wielopolskich. Na końcu ogrodu stara baszta zbudowana zapewne też przez Santi Gucciego. Związana jeszcze z dawnym zamkiem, który stał na wzgórzu na północy. Dziś praktycznie nic z niego nie pozostało. W jego okolicy jest natomiast drzewne pobojowisko. Zastanawiam się czy to efekt ostatnich wichur czy też antyekologicznej ustawy. CDN
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Dalsza droga przynajmniej teoretycznie biegła trasą ścieżki dydaktycznej Pińczów - Skowronno. Sama ta ścieżka jest jednak mocno teoretyczna. Nieznakowana w terenie a jeśli chodzi o tablice edukacyjne to spotkałem tylko jedną nad wyrobiskiem kamieniołomu i dotyczącą raczej innego projektu t.j. Natura Life. Szkoda bo teren wart jest trasy znakowanej i nie trzeba by było błądzić. Natomiast skorzystać można z mapy "Ponidzie" wydanej przez Compass. Tak się szczęśliwie zdarzyło, że wycinek mapy reklamujący ją w internecie to właśnie okolice Pińczowa. Wystarczył mi więc wydruk bez potrzeby zakupu.
Najpierw przez dzielnicę przemysłową (fabryka soczków owocowych, które zakupić można w przyzakładowym sklepiku) i obok nowej remizy strażackiej. Potem... pierwsza droga prowadzi w dół do starej fabryczki (kamieniołomu), ale wobec błota "nie puściła". Po lekkim chaszczowaniu i wycofaniu się prawie do asfaltu osiągnąłem górny trakt odznaczający się czarnym, ale nieco bardziej "twardym" podłożem. Z niego mniej wybitną ścieżką wędruję na grzbiet Garbu i miedzą wśród pól do drogi na przeciwległej krawędzi wzgórza. Stamtąd widok na północ na Łysogóry. Droga biegnie lasem przecinając kilka wydm. To ciekawe, że znajdują się tak wysoko i świadczy to o stopniu zasypania Niecki Nidy w epoce lodowcowej. Przecinam wierzchowinę na przestrzał i staję nad krawędzią kamieniołomu. Ten pierwszy rozległy to być może piaskownia, ale idąc dalej wzdłuż stromej krawędzi pojawiają się skałki wapienne. To właśnie tutaj na południowym skłonie Garbu Pińczowskiego działały kopalnie wapienia i piaskowca już w XVI w. za czasów Santi Gucciego. Ze skarpy widoki na południe. Dolina Nidy i Garb Wodzisławski. Ścieżka obniża się i schodzi do wsi Skowronno. Żeby jednak dostać się na sam zachodni kraniec wzgórz trzeba trochę przetrawersować. Na czubku nad Doliną Nidy znajduje się rezerwat przyrody Skowronno. Tablicę obalił wiatr Niby rezerwat florystyczny, ale idąc przez nagie ściernisko zaliczam bliskie spotkanie ze spłoszoną sarną. Omija mnie łukiem i galopuje gdzieś w dół, choć w okolicy praktycznie nie ma lasu i ciężko się takiemu zwierzęciu ukryć. Z krawędzi wzgórz jest widok na dość unikalny fragment doliny Nidy zwany śródlądową deltą. Takie małe Okawango na Kielecczyźnie. Rzeka rozdziela się na kilka ramion i znika w bagnach po czym znów formuje jedno lub dwa ramiona i płynie dalej w stronę Pińczowa. Teren praktycznie bezludny także bez dróg i szlaków turystycznych. Na skraju rezerwatu znajduje się biała figura świętego. To też charakterystyczny element Ponidzia. Takich posągów w okolicy Pińczowa doliczono się około setki. Wiele z nich stoi daleko od wsi w naturalnym krajobrazie. Skowronno to taka wieś ulicówka o tyle osobliwa, że przy wielu gospodarstwach stoją ruiny dawnych domostw. Jakoś nikt nie ma ochoty sprzątać walących się ruder. Są też niewielkie murowane komódki To już Kopernia. Centrum tej bardzo starej wioski leży na południe od głównej drogi i ma średniowieczny plan owalnicy (choć oczywiście po zabudowie z tamtego okresu nie ma już dzisiaj żadnego śladu). Ale Kopernia powinna być także dobrze znana każdemu przewodnikowi z Krakowa. To tutaj bowiem 5 czerwca 1257 roku książę Bolesław Wstydliwy wraz ze swoją matką Grzymisławą i żoną Kingą nadał miastu przywilej lokacyjny. Przy sklepie spożywczym jest niewielki głaz ustawiony w 2007 roku na pamiątkę tego wydarzenia. Dzisiaj panuje tu sielski spokój. Pieją koguty, psy szczekają, pomarańczowy gimbus rozwozi dzieci do domu. Schodzę na łąki w dolinie Nidy. Rzeka rozdziela się przynajmniej na dwa ramiona. Droga biegnie brzegiem jednego z nich. Silny wiatr faluje wodę i zgina trzciny. Z mostku widok na Garb Pińczowski, którym szedłem jakieś dwie godziny wcześniej.
Docieram do zalewu i ośrodka sportu i rekreacji w Pińczowie. To duży kompleks z piaszczystą plażą, osiedlem domków kempingowych, amfiteatrem, stadionem piłkarskim i nowoczesną halą sportową. Na rogatkach Pińczowa jeszcze jedna atrakcja czynna wszakże tylko w sezonie letnim. Ciuchcia Express Ponidzie, której tory przekraczałem już raz w Koperni. Tutaj końcowa stacja. W lecie pociąg kursuje raz dziennie do Jędrzejowa (bilet powrotny 30 zł, ale bilet rodzinny 2+2 tylko 50 zł), oprócz tego na krótszej trasie połączonej z grillowaniem kiełbasek do Umianowic.
Najpierw przez dzielnicę przemysłową (fabryka soczków owocowych, które zakupić można w przyzakładowym sklepiku) i obok nowej remizy strażackiej. Potem... pierwsza droga prowadzi w dół do starej fabryczki (kamieniołomu), ale wobec błota "nie puściła". Po lekkim chaszczowaniu i wycofaniu się prawie do asfaltu osiągnąłem górny trakt odznaczający się czarnym, ale nieco bardziej "twardym" podłożem. Z niego mniej wybitną ścieżką wędruję na grzbiet Garbu i miedzą wśród pól do drogi na przeciwległej krawędzi wzgórza. Stamtąd widok na północ na Łysogóry. Droga biegnie lasem przecinając kilka wydm. To ciekawe, że znajdują się tak wysoko i świadczy to o stopniu zasypania Niecki Nidy w epoce lodowcowej. Przecinam wierzchowinę na przestrzał i staję nad krawędzią kamieniołomu. Ten pierwszy rozległy to być może piaskownia, ale idąc dalej wzdłuż stromej krawędzi pojawiają się skałki wapienne. To właśnie tutaj na południowym skłonie Garbu Pińczowskiego działały kopalnie wapienia i piaskowca już w XVI w. za czasów Santi Gucciego. Ze skarpy widoki na południe. Dolina Nidy i Garb Wodzisławski. Ścieżka obniża się i schodzi do wsi Skowronno. Żeby jednak dostać się na sam zachodni kraniec wzgórz trzeba trochę przetrawersować. Na czubku nad Doliną Nidy znajduje się rezerwat przyrody Skowronno. Tablicę obalił wiatr Niby rezerwat florystyczny, ale idąc przez nagie ściernisko zaliczam bliskie spotkanie ze spłoszoną sarną. Omija mnie łukiem i galopuje gdzieś w dół, choć w okolicy praktycznie nie ma lasu i ciężko się takiemu zwierzęciu ukryć. Z krawędzi wzgórz jest widok na dość unikalny fragment doliny Nidy zwany śródlądową deltą. Takie małe Okawango na Kielecczyźnie. Rzeka rozdziela się na kilka ramion i znika w bagnach po czym znów formuje jedno lub dwa ramiona i płynie dalej w stronę Pińczowa. Teren praktycznie bezludny także bez dróg i szlaków turystycznych. Na skraju rezerwatu znajduje się biała figura świętego. To też charakterystyczny element Ponidzia. Takich posągów w okolicy Pińczowa doliczono się około setki. Wiele z nich stoi daleko od wsi w naturalnym krajobrazie. Skowronno to taka wieś ulicówka o tyle osobliwa, że przy wielu gospodarstwach stoją ruiny dawnych domostw. Jakoś nikt nie ma ochoty sprzątać walących się ruder. Są też niewielkie murowane komódki To już Kopernia. Centrum tej bardzo starej wioski leży na południe od głównej drogi i ma średniowieczny plan owalnicy (choć oczywiście po zabudowie z tamtego okresu nie ma już dzisiaj żadnego śladu). Ale Kopernia powinna być także dobrze znana każdemu przewodnikowi z Krakowa. To tutaj bowiem 5 czerwca 1257 roku książę Bolesław Wstydliwy wraz ze swoją matką Grzymisławą i żoną Kingą nadał miastu przywilej lokacyjny. Przy sklepie spożywczym jest niewielki głaz ustawiony w 2007 roku na pamiątkę tego wydarzenia. Dzisiaj panuje tu sielski spokój. Pieją koguty, psy szczekają, pomarańczowy gimbus rozwozi dzieci do domu. Schodzę na łąki w dolinie Nidy. Rzeka rozdziela się przynajmniej na dwa ramiona. Droga biegnie brzegiem jednego z nich. Silny wiatr faluje wodę i zgina trzciny. Z mostku widok na Garb Pińczowski, którym szedłem jakieś dwie godziny wcześniej.
Docieram do zalewu i ośrodka sportu i rekreacji w Pińczowie. To duży kompleks z piaszczystą plażą, osiedlem domków kempingowych, amfiteatrem, stadionem piłkarskim i nowoczesną halą sportową. Na rogatkach Pińczowa jeszcze jedna atrakcja czynna wszakże tylko w sezonie letnim. Ciuchcia Express Ponidzie, której tory przekraczałem już raz w Koperni. Tutaj końcowa stacja. W lecie pociąg kursuje raz dziennie do Jędrzejowa (bilet powrotny 30 zł, ale bilet rodzinny 2+2 tylko 50 zł), oprócz tego na krótszej trasie połączonej z grillowaniem kiełbasek do Umianowic.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Kolejką miałem okazję kilka razy jechać - bardzo przyjemna i widokowa sprawa.
Co do nagrobka w kościele - nadzwyczaj ciekawy - warto go zobaczyć i ... przeczytać.
Co do nagrobka w kościele - nadzwyczaj ciekawy - warto go zobaczyć i ... przeczytać.
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Podczas mojego ubiegłorocznego pobytu w świętokrzyskim nie było czasu, żeby skręcić w tamtą okolicę. Trzeba to nadrobić, zwłaszcza, że zalew w Pińczowie to chyba dobre miejsce na spędzenie tam kilku wakacyjnych dni.
"...wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność..."
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Szkoda tylko, że ciemno. Zdjęcie wyszło rozmyte a napis to rodzaj starodawnej "krzyżówki".
Organizowane są też spływy kajakowe Nidą do Wiślicy i Nowego Korczyna. A okolica warta nawet kilkudniowego pobytu. Oprócz wspomnianej ciuchci odwiedzić można uzdrowisko w Busku, rezerwaty gipsowe w Skorocicach czy Chotelku Czerwonym, kolegiatę w Wiślicy, wielkie grodzisko w Stradowie, kościół w Młodzawach i prywatny "Ogród na Rozstajach", pałac w Chrobrzu oraz synagogę w Chmielniku ze szklaną bimą i wystawą poświęconą dawnym świętokrzyskim sztetlom.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Pisz, pisz dalej...Comen pisze: ↑27 lut 2017, o 09:50Organizowane są też spływy kajakowe Nidą do Wiślicy i Nowego Korczyna. A okolica warta nawet kilkudniowego pobytu. Oprócz wspomnianej ciuchci odwiedzić można uzdrowisko w Busku, rezerwaty gipsowe w Skorocicach czy Chotelku Czerwonym, kolegiatę w Wiślicy, wielkie grodzisko w Stradowie, kościół w Młodzawach i prywatny "Ogród na Rozstajach", pałac w Chrobrzu oraz synagogę w Chmielniku ze szklaną bimą i wystawą poświęconą dawnym świętokrzyskim sztetlom.

Przynajmniej przed wyjazdem nie będę musiała grzebać w necie w poszukiwaniu atrakcji w okolicy

"...wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność..."
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Jeśli chodzi o neta to można sobie wykorzystać przewodnik Michała Jureckiego. Póki co jest cała wersja elektroniczna:
http://polskaturystyczna.pl/ebooki/prze ... _ebook.pdf
Wersję drukowaną może da się jeszcze dostać w jakiejś księgarni internetowej.
http://polskaturystyczna.pl/ebooki/prze ... _ebook.pdf
Wersję drukowaną może da się jeszcze dostać w jakiejś księgarni internetowej.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Ale fajny przewodnik, dziękuję
Str.26 Wojtek Belon "Nuta z Ponidzia"
https://www.youtube.com/watch?v=5eL2TeDPOeA

Str.26 Wojtek Belon "Nuta z Ponidzia"

https://www.youtube.com/watch?v=5eL2TeDPOeA
"...wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność..."
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Też korzystam z tego przewodnika. Mam jeszcze drugi (z innego wydawnictwa), ale ten jest bezapelacyjnie lepszy.
Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Kolejna wizyta w Pińczowie za mną. Klimat wciąż ten sam - czas przecieka przez palce. Na kolejce wąskotorowej podobnie, a delta środkowej Nidy oglądana z trasy pociągu piękna. A wagon barowy w wąskotorówce to jest to. Co ciekawe leją prawie
lokalne piwo - Rybnickie.

Re: Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
We Wiślicy znajduje się jeszcze misa chrzcielna datowana na 880 rok (czyli przed chrztem Polski), a także Dom Długosza.evil pisze: ↑27 lut 2017, o 11:11Pisz, pisz dalej...Comen pisze: ↑27 lut 2017, o 09:50Organizowane są też spływy kajakowe Nidą do Wiślicy i Nowego Korczyna. A okolica warta nawet kilkudniowego pobytu. Oprócz wspomnianej ciuchci odwiedzić można uzdrowisko w Busku, rezerwaty gipsowe w Skorocicach czy Chotelku Czerwonym, kolegiatę w Wiślicy, wielkie grodzisko w Stradowie, kościół w Młodzawach i prywatny "Ogród na Rozstajach", pałac w Chrobrzu oraz synagogę w Chmielniku ze szklaną bimą i wystawą poświęconą dawnym świętokrzyskim sztetlom.![]()
Przynajmniej przed wyjazdem nie będę musiała grzebać w necie w poszukiwaniu atrakcji w okolicy![]()
Re: Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Wiślica też stosunkowo od niedawna jest już miastem. Widziana z daleka z wysoką wieżą kościelną wygląda całkiem miejsko, choć mieszka tam tylko pół tysiąca ludzi.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Relacja: Pińczów. Rzut oka na Ponidzie
Wiślicki kościół dwunawowy jest pewnym ewenementem architektonicznym, Madonna Łokietkowa znajdująca się we wnętrzu świątyni ma swoje lata, a najciekawszym dla mnie zabytkiem miasteczka jest płyta orantów.