Miasteczko Skała położone na bezleśnej wierzchowinie zazwyczaj jest punktem wypadowym do Ojcowskiego Parku Narodowego.
"Pora była wczesna, przedświtowa, ziemię obtulały jeszcze grube kożuchy mroków, jeno na niebie poczynało się już nieco przecierać i wskroś chmur rozsypanych szarawymi stadami, leciał ku zachodowi blady, jakby przetrwożony księżyc. Dzień był już niedaleki, zwiastowały go bowiem piania kogutów i pierwsze przebłyski zórz. Niekiedy zawiewał zimny, przenikający wiatr. Brał też cale grzeczny przymrozek, jaki nawiedza pola o wczesnej wiośnie, że ścięta na grudę ziemia łamała się z chrzęstem pod nogami wolontariuszów Ślaskiego, stojących głębokimi szeregami przed rzeplińskim dworem. Prawie dwa tysiące zbrojnego chłopstwa pokryło wielki majdan jakoby śniegiem, przyprószonym sadzami nocy. Mrowili się gąszczem nieprzejrzanych cieniów. Las pik i kos, osadzonych na sztorc, polśniewał w mrokach lodowymi soplami. Stali rozwiniętym frontem, ramię przy ramieniu i w przepisanym ordynku, z oficjerami na swoich miejscach".
W centrum wsi stoi ładnie odrestaurowany dwór opisywany w tym fragmencie. Również jest to własność prywatna, dlatego oglądnąć go można jedynie zza bramy posiadłości.
W okolicach przystanku autobusowego powstał zespół obiektów sportowo-rekreacyjnych tzw. Street Workout z boiskami o sztucznej nawierzchni i siłownią na wolnym powietrzu. Miejsce firmuje także oryginalny drogowskaz z odległościami do rozmaitych miejsc na świecie.
W Rzeplinie znajduje się też kilka cmentarzy z I wojny światowej.
To chyba jedne z najbardziej na zachód wysuniętych galicyjskich cmentarzy z tego okresu w naszym kraju. Walki toczyły się tutaj w listopadzie 1914 roku na ówczesnym pograniczu austriacko-rosyjskim. Szacuje się, że w potyczkach w tej okolicy zginęło ponad 500 żołnierzy. Wzdłuż lokalnych dróg dochodzę jeszcze do Cianowic skąd łapię autobus w stronę Krakowa.
Tym razem postanowiłem jednak udać się stąd w kierunku przeciwnym, czyli na wschód. Z pewnością teren w tym kierunku jest mniej atrakcyjny niż Dolina Prądnika, brak tu jest praktycznie znakowanych szlaków, mimo wszystko znaleźć można kilka osobliwości, a spacerek w ładnych okolicznościach lutowej przyrody daje satysfakcję.
Wędruję najpierw wzdłuż drogi nr 773 łączącej Olkusz ze Słomnikami. Po minięciu zabudowań Nowej Wsi odbijam w lewo do Minogi. Boczna droga wysadzana jest szpalerem drzew. Zabytkowa aleja nosi nazwę Jesionki i prowadziła do dworu w Minodze.
Wcześniej nad wsią wznosi się całkiem spory zabytkowy barokowy kościół. Charakterystyczne są jego dwie wieże nakryte spłaszczonymi hełmami. Kompleks otoczony jest murem z przyporami, co przydaje miejscu nieco archaicznego klimatu.
Ciekawe, że od frontu teren kościelny był zamknięty pomimo niedzieli. Obchodzę obiekt i okazuje się, że można jednak wejść do ogródka furtą w tylnym murze. Wnętrze kościoła niestety zamknięte. Budynek trochę zaniedbany, widać np. spore pęknięcie w murze na fasadzie wejściowej. Przy wejściu stoją współczesne figury świętych i wystawa patriotyczna.
Jest też murowana wolno stojąca dzwonnica. Zwróciły moją uwagę blaszane aniołki we wnękach muru.
Co ciekawe przy kościele znajduje się nawet toaleta publiczna. Takie rzeczy są czasem przydatne w trakcie wycieczki, ta niestety jest mocno zapuszczona i korzystania z niej raczej nie polecam. Podobnie nieco zaniedbany jest park dworski położony poniżej. Wstęp do niego jest zagrodzony, gdyż dwór jest obiektem prywatnym należącym do miejscowej winnicy.
Możliwe, że na jego teren da się wejść przy okazji jakichś degustacji, czy innych akcji promocyjnych, ale w lutym jest tutaj pusto i obiekt można obejrzeć sobie jedynie zza płotu.
Minoga leży w dolinie potoku o wdzięcznej nazwie Smródka. Jeśli jednak chodzi o czystość wody nie jest z nim chyba tak najgorzej.
Wzdłuż doliny rzeczonej Smródki idę boczną drogą w kierunku osady Zamłynie, a potem wracam na wierzchowinę w kierunku drogi 773. Kolejna wieś leży już na południe od tej drogi. To Przybysławice. Tuż na jej początku mijam skałę wapienną zwaną Sołtysową.
To jedno z nielicznych odsłonięć skalnych na tym terenie przypominające że nadal jesteśmy w terenie wapiennej jury. Większość rzeźby jest jednak zamaskowana pokrywami lessowymi. U podnóża skały za zabudowaniami znajduje się spore źródło z rozlewiskiem nazwane na cześć geografów. W sumie w czasie kiedy studiowałem nasi hydrolodzy robili badania źródeł w tym regionie i to miejsce było jednym z punktów badawczych. Nad źródłem znajduje się stosowna tablica, natomiast dojście tam jest utrudnione, bo od strony drogi teren jest zagrodzony. Trzeba trochę "chaszczować", choć akurat w lutym to nie problem.
Idę dalej w górę wsi mijając po drodze stary kamieniołom wapienia po lewej. Stąd wędrować można dalej wzdłuż szlaku spacerowego oznaczonego kolorem czerwonym. Trzy takie lokalne szlaki to jedna z inicjatyw stowarzyszenia miłośników pobliskiego Rzeplina.
Trasa prowadzi tutaj urozmaiconym terenem przez tzw. Las Rzepliński.
Schodzę lessowym wąwozem do dolinki niewielkiego potoku. Na przeciwległej górze słychać warkot motorów. Myślałem, że to drwale pracują (chociaż czemu niby w niedzielę), ale okazuje się, że to "trenują" motocykliści, amatorzy crossroadu. W każdym razie współczuję zwierzętom. Sześć spłoszonych sarenek przebiega stok w poprzek uciekając przed hałasem. Miną mnie jeszcze potem raz w polach pod Rzeplinem.
Z grzbietu ponad Przybysławicami rozciągają się ładne widoki w kierunku północnym.
Do ryku motorów dołącza się także helikopter, który kursuje z Krakowa gdzieś na północ. Idę w stronę wsi Sułkowice. To już wieś poza gminą Skała w sąsiedniej gminie Iwanowice. Po drodze mijam kilka ciekawych starych drewnianych domów. Część z nich jest już niestety opuszczona i zrujnowana.
W centrum wsi stoi ładna kaplica.
Największą osobliwością Sułkowic jest jednak kolejne źródło ze sporym stawkiem. W odróżnieniu od tego w Przybysławicach jest to miejsce zagospodarowane. Urządzono tu coś w rodzaju małego parku wiejskiego z ławeczkami i oświetleniem.
Nad stawem na drewnianym mostku znajduje się rzeźba przedstawiająca księżną Kingę patronkę źródła. Możliwe, że to rodzaj fontanny biorąc pod uwagę, że poniżej postaci jest coś w rodzaju umywalki (tylko brak kurków, aby odkręcać bieżącą wodę).
Wracam w kierunku Rzeplina. Wieś znana jest z opisów Władysława Reymonta w powieści z powstania kościuszkowskiego Rok 1794: Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
Małopolskie: Wschodni skraj "jury" 23 luty 2025
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Małopolskie: Wschodni skraj "jury" 23 luty 2025
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Małopolskie: Wschodni skraj "jury" 23 luty 2025
Przyjemna wycieczka przy ładnej pogodzie. Okoliczności pogody nie wskazują na to, że wycieczka odbyła się w lutym.
Re: Małopolskie: Wschodni skraj "jury" 23 luty 2025
Do pełnego szczęścia brakuje liści na drzewach.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/