Jako dopełnienie sierpniowych wyjazdów wakacyjnych 4 dni w Wielkopolsce z bazą w miasteczku Sieraków nad Wartą. Pojezierze położone jest w zachodniej Wielkopolsce i podzielone Wartą. Na południu jeziora w otoczeniu wzgórz morenowych, na północy rynny jeziorne wśród wydm i lasów Puszczy Noteckiej. Cały teren objęty ochroną w ramach Sierakowskiego Parku Krajobrazowego.
1 dzień Szamotuły, Sieraków, Rezerwat Buki nad Jeziorem Lutomskim
2 dzień Międzychód, szlak niebieski na pojezierzu do Sierakowa przez Chalin
3 dzień Puszcza Notecka, m.in. Marianowo, Góry Francuskie, Jeleniec
4 dzień Lwówek, Pniewy
Nocna podróż pociągiem, ale poza pierwszym dniem przejazdy autobusami. Akurat ta część Wielkopolski pozbawiona jest czynnych tras kolejowych, a niestety sieć linii autobusowych jest w tym regionie słabo rozwinięta. Więcej kursuje ich w trakcie roku szkolnego, natomiast w czasie wakacji funkcjonują w zasadzie tylko połączenia poznańskiego PKS-u. Tabor w miarę nowy. Na początku udało mi się trafić nawet autobus z terminalami do ładowania smartfona lub laptopa - potem już nie było takich "wodotrysków".
Temperatura w odróżnieniu od kierunków południowych znacznie przyjemniejsza, rzec można wiosenna. W środę rano nawet padało, ale na szczęście wypogodziło się przed południem. Tak że odpoczynek od upałów.
Miejsca ciekawe przyrodniczo, całkiem ładne krajobrazy, no i trochę atrakcji kulturowych. Podniebny pokoik w stosunkowo wysokiej jak na mały Sieraków kamienicy. Dawno nie miałem tak fajnych widoków z kwatery na podwórka w małym miasteczku.
Nieoczekiwana przygoda w Poznaniu, gdzie trafiłem akurat na ewakuację dworcowej galerii Avenida z powodu alarmu bombowego. Chyba był to fałszywy alarm, ale czekać trzeba było na odjazd autobusu do Sierakowa przed budynkiem. Nie wiem jak wyglądały w tym czasie kursy pociągów. Domyślam się, że chyba musiały poczekać na pasażerów, którzy ze względu na tą sytuację nie mogli dojść na perony.
Dworzec w Poznaniu jest generalnie kiepski pod względem komunikacyjnym. Żeby dostać się do pociągu trzeba najpierw wejść piętro wyżej przez galerię. Co ciekawe schody ruchome dość osobliwie działają w dół, a nie działają w górę. No i liczba tych peronów znajdujących się często w dziwnych miejscach też nie ułatwia orientacji.
Program wycieczki: Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od ponad 14 lat!
Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Szamotuły
Szamotuły leżą na wschód od Pojezierza Sierakowsko-Międzychodzkiego i mogłyby stanowić do niego dogodną bramę, aczkolwiek komunikacja autobusowa prawie zupełnie tego nie uwzględnia. W zamyśle miałem stąd pojechać busem do Pniew, aczkolwiek musiałbym na niego czekać jeszcze 2 godziny. Prościej było wrócić do Poznania i przesiąść się na autobus bezpośredni do Sierakowa a Pniewy zostawiłem sobie na dzień ostatni. Szamotuły zwiedzałem dość wczesną porą. Pociąg Przemyślanin i tak spóźnił się z jakieś pół godziny. Były tam jakieś przygody z policją jeszcze w Krakowie, gdzie stał wyjątkowo długo. Potem trochę nadrobił, ale w zasadzie to spóźnienie to akurat było mi na rękę. Ze stacji kolejowej na starówkę Szamotuł nie jest zbyt daleko - jakieś 20 minut piechotą. Po drodze mija się najpierw urząd powiatowy a potem barokowy kościół klasztorny dawnych reformatów. Obok niego na skwerze jest obelisk poświęcony najsławniejszemu mieszkańcowi Szamotuł, niejakiemu Wacławowi, który był jednym z najsławniejszych kompozytorów polskich z czasów przed Szopenem. Tworzył głównie pieśni i psalmy, niektóre ze słowami Mikołaja Reja. Idąc dalej mijam skwer Maksymilian Ciężkiego. To jeden z kryptologów pracujących nad złamaniem szyfru niemieckiej Enigmy. Skwer to w zasadzie niewielka łączka nad tutejszą rzeczką Samą. Poustawiane są na nim drewniane figurki różnych bajkowych bohaterów. Tego typu figury to wyróżnik Szamotuł. Znaleźć je można także w kilku innych parkach i na skwerach. W pobliżu skweru jest też staroświeckie kino Halszka z muralem na fasadzie domu. Rynek miasta charakteryzuje się wewnętrznym kwartałem zabudowy. W poszczególnych jego narożnikach znajdują się ciekawe obiekty: zegar miejski, figura św. Jana Nepomucena oraz krzyż pokutny. No i są też zabytkowe kamienice. Gotycka kolegiata znajduje się ulicę w bok od rynku. To jeden z najcenniejszych kościołów Wielkopolski fundowany w latach 1423-1431. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Zdjęcie z Krzyża wg włoskiego malarza Luki Giordana. Zastąpił on dawny tryptyk skradziony przez hitlerowców w czasie wojny. Odnalazł się on niedawno w dalekim Aszchabadzie, pytanie czy tak łatwo będzie go odzyskać. W kościele znajduje się też ikona Matki Boskiej Kazańskiej zwana Panią Szamotuł. Zwraca też uwagę renesansowy nagrobek podskarbiego koronnego Jakuba Rokossowskiego dzieło włoskiego rzeźbiarza Hieronima Canavesiego. Szczęściem szamotulska kolegiata akurat była otwarta aczkolwiek ze względu na wczesną porę dość słabo doświetlona. W każdym razie warto odwiedzić zabytkowe wnętrze. Najbardziej rozpoznawalną atrakcją Szamotuł jest zamek Górków z ceglaną basztą mieszkalną nazywaną basztą Halszki. Wiąże się z nią opowieść o więzionej tu księżniczce ostrogskiej Elżbiecie zwanej Halszką. Jej bogactwo i uroda stały się poniekąd przekleństwem. W wyniku królewskiej woli została wydana za mąż za wojewodę poznańskiego Łukasza Górkę, ale z inicjatywy swojej matki Beaty uciekła z wesela do Lwowa do klasztoru dominikanów, gdzie wydana została potajemnie za kniazia Symeona Słuckiego. Nie na wiele się to jednak zdało. Król unieważnił małżeństwo a Górka zdobył klasztor, porwał dziewczynę i uwięził ją w szamotulskiej baszcie, zakuwając ją dodatkowo w czarną maskę. Podobno baszta miała połączenie podziemne z kolegiatą, gdzie Halszka mogła się codziennie modlić. Przeżyła tu 14 lat aż do śmierci swojego męża a potem jako wdowa wróciła do Ostroga. Jako czarna dama do dziś straszy na zamku szamotulskim. Spory kompleks znajduje się w parku na północ od starówki. Muzeum o tak wczesnej porze niestety jeszcze zamknięte. Zwiedzać można m.in. główny budynek, spichlerz oraz wspomnianą basztę. Przy wejściu znajduje się niewielka miejska biblioteka.
Szamotuły leżą na wschód od Pojezierza Sierakowsko-Międzychodzkiego i mogłyby stanowić do niego dogodną bramę, aczkolwiek komunikacja autobusowa prawie zupełnie tego nie uwzględnia. W zamyśle miałem stąd pojechać busem do Pniew, aczkolwiek musiałbym na niego czekać jeszcze 2 godziny. Prościej było wrócić do Poznania i przesiąść się na autobus bezpośredni do Sierakowa a Pniewy zostawiłem sobie na dzień ostatni. Szamotuły zwiedzałem dość wczesną porą. Pociąg Przemyślanin i tak spóźnił się z jakieś pół godziny. Były tam jakieś przygody z policją jeszcze w Krakowie, gdzie stał wyjątkowo długo. Potem trochę nadrobił, ale w zasadzie to spóźnienie to akurat było mi na rękę. Ze stacji kolejowej na starówkę Szamotuł nie jest zbyt daleko - jakieś 20 minut piechotą. Po drodze mija się najpierw urząd powiatowy a potem barokowy kościół klasztorny dawnych reformatów. Obok niego na skwerze jest obelisk poświęcony najsławniejszemu mieszkańcowi Szamotuł, niejakiemu Wacławowi, który był jednym z najsławniejszych kompozytorów polskich z czasów przed Szopenem. Tworzył głównie pieśni i psalmy, niektóre ze słowami Mikołaja Reja. Idąc dalej mijam skwer Maksymilian Ciężkiego. To jeden z kryptologów pracujących nad złamaniem szyfru niemieckiej Enigmy. Skwer to w zasadzie niewielka łączka nad tutejszą rzeczką Samą. Poustawiane są na nim drewniane figurki różnych bajkowych bohaterów. Tego typu figury to wyróżnik Szamotuł. Znaleźć je można także w kilku innych parkach i na skwerach. W pobliżu skweru jest też staroświeckie kino Halszka z muralem na fasadzie domu. Rynek miasta charakteryzuje się wewnętrznym kwartałem zabudowy. W poszczególnych jego narożnikach znajdują się ciekawe obiekty: zegar miejski, figura św. Jana Nepomucena oraz krzyż pokutny. No i są też zabytkowe kamienice. Gotycka kolegiata znajduje się ulicę w bok od rynku. To jeden z najcenniejszych kościołów Wielkopolski fundowany w latach 1423-1431. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Zdjęcie z Krzyża wg włoskiego malarza Luki Giordana. Zastąpił on dawny tryptyk skradziony przez hitlerowców w czasie wojny. Odnalazł się on niedawno w dalekim Aszchabadzie, pytanie czy tak łatwo będzie go odzyskać. W kościele znajduje się też ikona Matki Boskiej Kazańskiej zwana Panią Szamotuł. Zwraca też uwagę renesansowy nagrobek podskarbiego koronnego Jakuba Rokossowskiego dzieło włoskiego rzeźbiarza Hieronima Canavesiego. Szczęściem szamotulska kolegiata akurat była otwarta aczkolwiek ze względu na wczesną porę dość słabo doświetlona. W każdym razie warto odwiedzić zabytkowe wnętrze. Najbardziej rozpoznawalną atrakcją Szamotuł jest zamek Górków z ceglaną basztą mieszkalną nazywaną basztą Halszki. Wiąże się z nią opowieść o więzionej tu księżniczce ostrogskiej Elżbiecie zwanej Halszką. Jej bogactwo i uroda stały się poniekąd przekleństwem. W wyniku królewskiej woli została wydana za mąż za wojewodę poznańskiego Łukasza Górkę, ale z inicjatywy swojej matki Beaty uciekła z wesela do Lwowa do klasztoru dominikanów, gdzie wydana została potajemnie za kniazia Symeona Słuckiego. Nie na wiele się to jednak zdało. Król unieważnił małżeństwo a Górka zdobył klasztor, porwał dziewczynę i uwięził ją w szamotulskiej baszcie, zakuwając ją dodatkowo w czarną maskę. Podobno baszta miała połączenie podziemne z kolegiatą, gdzie Halszka mogła się codziennie modlić. Przeżyła tu 14 lat aż do śmierci swojego męża a potem jako wdowa wróciła do Ostroga. Jako czarna dama do dziś straszy na zamku szamotulskim. Spory kompleks znajduje się w parku na północ od starówki. Muzeum o tak wczesnej porze niestety jeszcze zamknięte. Zwiedzać można m.in. główny budynek, spichlerz oraz wspomnianą basztę. Przy wejściu znajduje się niewielka miejska biblioteka.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Sieraków
Najlepszy widok na Sieraków rozciąga się z przeciwległego brzegu Warty z obecnego mostu albo z łąk przy przystani. W sylwetce miasteczka rysują się dwie wysokie wieże kościelne oraz częściowo odbudowany zamek Opalińskich. Na bliskim planie widać też kraciasty dawny kościół ewangelicki. Za Wartą jest jeszcze strzelnica "sokola" zlokalizowana w niewielkim zaniedbanym parku. Ku północy droga biegnie po starym betonowym moście obecnie prowadzącym nad łąkami, ale pewnie kiedyś biegło tędy drugie koryto Warty. Centrum miasta znajduje się jednak na południowym brzegu rzeki. Z rynku kroki kieruję w kierunku położonego w zakolu Warty dawnego zamku Opalińskich. Jeden z budynków został zrekonstruowany, z drugiego skrzydła zachowały się tylko przyziemia przy których stoją ozdobne armaty. We wnętrzu niewielkie acz ciekawe muzeum lokalne. Jego największą atrakcją są umieszczone w salce na parterze sarkofagi rodziny Opalińskich. Odkryto je stosunkowo niedawno w krypcie pod kościołem parafialnym. Stały jednak w wodzie i wiele czasu zajęła ich renowacja. Obecnie prezentują się dość efektownie wraz z portretami trumiennymi, aczkolwiek obejrzeć je można z pewnej odległości zza kraty. Także w sali rycerskiej znajdują się portrety kolejnych właścicieli zamku sierakowskiego. Najbardziej znanym przedstawicielem rodu był Krzysztof Opaliński, wojewoda poznański, poseł do Paryża, gdzie zaślubiał "per procura" w imieniu Władysława IV królową Ludwikę Marię Gonzagę. Niestety najbardziej znany jest ze zdrady w czasie Potopu, kiedy to pod Ujściem poddał pospolite ruszenie szwedzkiemu królowi Karolowi Gustawowi. Na pierwszym piętrze znajdują się różne eksponaty związane z historią miasteczka a na najwyższej kondygnacji czasowa wystawa obrazów wprowadzająca w klimat Puszczy Noteckiej. Droga przy zamku prowadzi dalej do stadniny koni. To jedna ze starszych hodowli w Wielkopolsce. Na dziedzińcu stadniny rosną stare dęby. Stajnie natomiast są niedostępne dla zwiedzających, chociaż na teren stadniny wejść można. Jest tam ponoć wystawa starych powozów, ale akurat coś tam remontowali i była zamknięta. Perłą Sierakowa jest kościół pobernardyński znajdujący się na południe od rynku. W jego otoczeniu znajduje się panteon ludzi związanych z Sierakowem. Głównie są to powstańcy wielkopolscy i partyzanci z czasów II wojny światowej. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Artusa Wolfforta Zdjęcie z krzyża, kiedyś łączony z pracownią samego Rubensa. Cenne są też stare intarsjowane stalle przy ołtarzu. Niestety nie trafiłem ani razu na porę kiedy cały kościół był otwarty, zapewne tak działo się tylko przed nabożeństwami. Przy kościele jest park miejski z pomnikiem Jana Pawła II. Jest tam też kilka innych drewnianych rzeźb. Krótka nadwarciańska promenada po stronie miasta prowadzi do dawnego kościoła ewangelickiego. Odrestaurowany mieści obecnie bibliotekę miejską a w jego otoczeniu obejrzeć można wystawę dotyczącą rybactwa ze starymi łodziami, sieciami i modelami ryb. W pobliskiej uliczce minąć też można starą synagogę. Miejskie kąpielisko znajduje się jakieś 2-3 km od centrum nad jeziorem Jaroszewskim. Jest tam kilka ośrodków noclegowych oraz polana edukacyjna. Podążając w tamtym kierunku warto zwrócić uwagę na nowoczesną halę sportowo-widowiskową oraz zburzony wiadukt dawnej kolei prowadzącej z Szamotuł do Międzychodu. Z Sierakowa krótka wycieczka nad Jezioro Lutomskie wzdłuż szlaku czarnego. Prowadzi borami sosnowymi wpierw wzdłuż ogrodzenia huty szkła BA Glass największego zakładu przemysłowego w mieście. Rynnowe jezioro Lutomskie to najdłuższy akwen na pojezierzu. Jego brzegi są dość wysokie i tylko w kilku miejscach zejść można nad samą wodę na drewniane pomosty. Na zachodnim brzegu znajduje się ciekawy rezerwat buków. Duże stare drzewa porastają stromą skarpę nadjeziorną. Wiele z nich przewróciło się na ścieżkę biegnącą wzdłuż brzegu za znakami czerwonymi. Wielkie wykroty i stare spróchniałe pnie. Szlak opada i wznosi się przechodząc mostkami nad niewielkimi potoczkami i źródliskami.
Najlepszy widok na Sieraków rozciąga się z przeciwległego brzegu Warty z obecnego mostu albo z łąk przy przystani. W sylwetce miasteczka rysują się dwie wysokie wieże kościelne oraz częściowo odbudowany zamek Opalińskich. Na bliskim planie widać też kraciasty dawny kościół ewangelicki. Za Wartą jest jeszcze strzelnica "sokola" zlokalizowana w niewielkim zaniedbanym parku. Ku północy droga biegnie po starym betonowym moście obecnie prowadzącym nad łąkami, ale pewnie kiedyś biegło tędy drugie koryto Warty. Centrum miasta znajduje się jednak na południowym brzegu rzeki. Z rynku kroki kieruję w kierunku położonego w zakolu Warty dawnego zamku Opalińskich. Jeden z budynków został zrekonstruowany, z drugiego skrzydła zachowały się tylko przyziemia przy których stoją ozdobne armaty. We wnętrzu niewielkie acz ciekawe muzeum lokalne. Jego największą atrakcją są umieszczone w salce na parterze sarkofagi rodziny Opalińskich. Odkryto je stosunkowo niedawno w krypcie pod kościołem parafialnym. Stały jednak w wodzie i wiele czasu zajęła ich renowacja. Obecnie prezentują się dość efektownie wraz z portretami trumiennymi, aczkolwiek obejrzeć je można z pewnej odległości zza kraty. Także w sali rycerskiej znajdują się portrety kolejnych właścicieli zamku sierakowskiego. Najbardziej znanym przedstawicielem rodu był Krzysztof Opaliński, wojewoda poznański, poseł do Paryża, gdzie zaślubiał "per procura" w imieniu Władysława IV królową Ludwikę Marię Gonzagę. Niestety najbardziej znany jest ze zdrady w czasie Potopu, kiedy to pod Ujściem poddał pospolite ruszenie szwedzkiemu królowi Karolowi Gustawowi. Na pierwszym piętrze znajdują się różne eksponaty związane z historią miasteczka a na najwyższej kondygnacji czasowa wystawa obrazów wprowadzająca w klimat Puszczy Noteckiej. Droga przy zamku prowadzi dalej do stadniny koni. To jedna ze starszych hodowli w Wielkopolsce. Na dziedzińcu stadniny rosną stare dęby. Stajnie natomiast są niedostępne dla zwiedzających, chociaż na teren stadniny wejść można. Jest tam ponoć wystawa starych powozów, ale akurat coś tam remontowali i była zamknięta. Perłą Sierakowa jest kościół pobernardyński znajdujący się na południe od rynku. W jego otoczeniu znajduje się panteon ludzi związanych z Sierakowem. Głównie są to powstańcy wielkopolscy i partyzanci z czasów II wojny światowej. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Artusa Wolfforta Zdjęcie z krzyża, kiedyś łączony z pracownią samego Rubensa. Cenne są też stare intarsjowane stalle przy ołtarzu. Niestety nie trafiłem ani razu na porę kiedy cały kościół był otwarty, zapewne tak działo się tylko przed nabożeństwami. Przy kościele jest park miejski z pomnikiem Jana Pawła II. Jest tam też kilka innych drewnianych rzeźb. Krótka nadwarciańska promenada po stronie miasta prowadzi do dawnego kościoła ewangelickiego. Odrestaurowany mieści obecnie bibliotekę miejską a w jego otoczeniu obejrzeć można wystawę dotyczącą rybactwa ze starymi łodziami, sieciami i modelami ryb. W pobliskiej uliczce minąć też można starą synagogę. Miejskie kąpielisko znajduje się jakieś 2-3 km od centrum nad jeziorem Jaroszewskim. Jest tam kilka ośrodków noclegowych oraz polana edukacyjna. Podążając w tamtym kierunku warto zwrócić uwagę na nowoczesną halę sportowo-widowiskową oraz zburzony wiadukt dawnej kolei prowadzącej z Szamotuł do Międzychodu. Z Sierakowa krótka wycieczka nad Jezioro Lutomskie wzdłuż szlaku czarnego. Prowadzi borami sosnowymi wpierw wzdłuż ogrodzenia huty szkła BA Glass największego zakładu przemysłowego w mieście. Rynnowe jezioro Lutomskie to najdłuższy akwen na pojezierzu. Jego brzegi są dość wysokie i tylko w kilku miejscach zejść można nad samą wodę na drewniane pomosty. Na zachodnim brzegu znajduje się ciekawy rezerwat buków. Duże stare drzewa porastają stromą skarpę nadjeziorną. Wiele z nich przewróciło się na ścieżkę biegnącą wzdłuż brzegu za znakami czerwonymi. Wielkie wykroty i stare spróchniałe pnie. Szlak opada i wznosi się przechodząc mostkami nad niewielkimi potoczkami i źródliskami.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Międzychód
Miasto położone jest dość osobliwie na wąskim przesmyku pomiędzy Wartą a jeziorem Miejskim. Przysiągłbym, że tafla jeziora jest położona niżej jak koryto Warty, chociaż to zapewne złudzenie. Z rynku Międzychodu w kierunku jeziora prowadzą w dół krótkie, wąskie uliczki zwane tu gaskami. Nazwa pochodzi od niemieckiego "gasse", co oznacza właśnie wąską uliczkę, zaułek. Autobus kursowy kończy jazdę na Placu Kościuszki, który kiedyś był rynkiem Nowego Miasta. Na jego środku rósł piękny stary dąb. Wspomina o nim każdy przewodnik po Międzychodzie oraz miejskie strony internetowe. Niestety śpieszmy się oglądać drzewa, bo tak szybko odchodzą... Inną osobliwością Międzychodu jest tzw. laufpompa stojąca przy głównej ulicy 17 Stycznia w centrum. To stara studnia artezyjska z lejącą się cały czas wodą mineralną o zapachu przypominającym nieco krynickiego Zubra czy zdroje buskie. W latach międzywojennych przygraniczny Międzychód był popularną miejscowością letniskową z zadatkami na uzdrowisko. Badania prowadził tu balneolog znany dobrze z Zakopanego, współpracownik Tytusa Chałubińskiego - Andrzej Chramiec. Znamy do dziś ulicę Chramcówki biegnącą od dworca kolejowego w kierunku ronda przy ulicy Kasprowicza. W Międzychodzie też ma swoje zasługi i swoją ulicę. Tworzył tu pierwsze zakłady sanatoryjne, niestety zlikwidowane po 1939 roku. Nieopodal pompy znajduje się miejscowy kościół parafialny św. Jana Chrzciciela. W ciągu swojej historii zaliczył tyle przebudów i renowacji, że trudno jednoznacznie określić jego styl. Ciekawa jest natomiast malutka twarz diabełka, którą dostrzec można na murze wieży od strony północnej. W tamtą stronę znajduje się międzychodzki port nad Wartą. Przed wojną mieściło się tu znane w całej Polsce towarzystwo kajakarskie, niestety nie reaktywowane po 1945 roku. Na rynku Międzychodu zobaczyć warto fontannę z rybakiem, a w rogu pomnik osiołka ciągnącego wózek upamiętniający dawny zakład mleczarski. Malownicze są domy szczytowe stojące szeregiem przy uliczce Rynkowej, natomiast zamykający pierzeję zachodnią dawny hotel Pod Białym Orłem jest niestety w kiepskim stanie. Trzecia dzielnica Międzychodu Lipowiec leży wzdłuż Plant przy ulicy Piłsudskiego po zachodniej stronie jeziora Miejskiego. Można tam dotrzeć wzdłuż parku położonego na brzegu jeziora i nazwanego imieniem Oskara Tietza. To urodzony w Międzychodzie żydowski biznesmen, właściciel sieci domów towarowych w Berlinie i Monachium. Rodzinnemu miastu ufundował ciekawy stadion sportowy oraz ten właśnie nadjeziorny park. Przy wejściu jest jego kamień pamiątkowy. Z parku rozciągają się widoki na miasto oraz jeziorną fontannę. Przy Plantach znajduje się współczesny miejski ratusz, a także dawny kościół ewangelicki funkcjonujący obecnie jako katolicki. Wokół niego znajduje się zabytkowa nekropolia ewangelicka. W środku charakterystyczne empory i wielkie organy. W dzielnicy Lipowiec powstała też nowoczesna hala sportowa, a przy niej na placu stoi ładny pomnik Powstańców Wielkopolskich. Jeszcze jedną osobliwością Międzychodu jest jedyne w Polsce przedszkole ze sztucznym torem saneczkowym znajdujące się na osiedlu we wschodniej części miasta. Międzychód opuszczam na piechotę szlakiem niebieskim zmierzającym przez Pojezierze w kierunku Sierakowa.
Miasto położone jest dość osobliwie na wąskim przesmyku pomiędzy Wartą a jeziorem Miejskim. Przysiągłbym, że tafla jeziora jest położona niżej jak koryto Warty, chociaż to zapewne złudzenie. Z rynku Międzychodu w kierunku jeziora prowadzą w dół krótkie, wąskie uliczki zwane tu gaskami. Nazwa pochodzi od niemieckiego "gasse", co oznacza właśnie wąską uliczkę, zaułek. Autobus kursowy kończy jazdę na Placu Kościuszki, który kiedyś był rynkiem Nowego Miasta. Na jego środku rósł piękny stary dąb. Wspomina o nim każdy przewodnik po Międzychodzie oraz miejskie strony internetowe. Niestety śpieszmy się oglądać drzewa, bo tak szybko odchodzą... Inną osobliwością Międzychodu jest tzw. laufpompa stojąca przy głównej ulicy 17 Stycznia w centrum. To stara studnia artezyjska z lejącą się cały czas wodą mineralną o zapachu przypominającym nieco krynickiego Zubra czy zdroje buskie. W latach międzywojennych przygraniczny Międzychód był popularną miejscowością letniskową z zadatkami na uzdrowisko. Badania prowadził tu balneolog znany dobrze z Zakopanego, współpracownik Tytusa Chałubińskiego - Andrzej Chramiec. Znamy do dziś ulicę Chramcówki biegnącą od dworca kolejowego w kierunku ronda przy ulicy Kasprowicza. W Międzychodzie też ma swoje zasługi i swoją ulicę. Tworzył tu pierwsze zakłady sanatoryjne, niestety zlikwidowane po 1939 roku. Nieopodal pompy znajduje się miejscowy kościół parafialny św. Jana Chrzciciela. W ciągu swojej historii zaliczył tyle przebudów i renowacji, że trudno jednoznacznie określić jego styl. Ciekawa jest natomiast malutka twarz diabełka, którą dostrzec można na murze wieży od strony północnej. W tamtą stronę znajduje się międzychodzki port nad Wartą. Przed wojną mieściło się tu znane w całej Polsce towarzystwo kajakarskie, niestety nie reaktywowane po 1945 roku. Na rynku Międzychodu zobaczyć warto fontannę z rybakiem, a w rogu pomnik osiołka ciągnącego wózek upamiętniający dawny zakład mleczarski. Malownicze są domy szczytowe stojące szeregiem przy uliczce Rynkowej, natomiast zamykający pierzeję zachodnią dawny hotel Pod Białym Orłem jest niestety w kiepskim stanie. Trzecia dzielnica Międzychodu Lipowiec leży wzdłuż Plant przy ulicy Piłsudskiego po zachodniej stronie jeziora Miejskiego. Można tam dotrzeć wzdłuż parku położonego na brzegu jeziora i nazwanego imieniem Oskara Tietza. To urodzony w Międzychodzie żydowski biznesmen, właściciel sieci domów towarowych w Berlinie i Monachium. Rodzinnemu miastu ufundował ciekawy stadion sportowy oraz ten właśnie nadjeziorny park. Przy wejściu jest jego kamień pamiątkowy. Z parku rozciągają się widoki na miasto oraz jeziorną fontannę. Przy Plantach znajduje się współczesny miejski ratusz, a także dawny kościół ewangelicki funkcjonujący obecnie jako katolicki. Wokół niego znajduje się zabytkowa nekropolia ewangelicka. W środku charakterystyczne empory i wielkie organy. W dzielnicy Lipowiec powstała też nowoczesna hala sportowa, a przy niej na placu stoi ładny pomnik Powstańców Wielkopolskich. Jeszcze jedną osobliwością Międzychodu jest jedyne w Polsce przedszkole ze sztucznym torem saneczkowym znajdujące się na osiedlu we wschodniej części miasta. Międzychód opuszczam na piechotę szlakiem niebieskim zmierzającym przez Pojezierze w kierunku Sierakowa.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Sieraków, porównywany swego czasu z Antalyą, nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Przyjemna mieścina, ale takich jest sporo.
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Zależy czego się szuka. Mnie się podobał. Cisza, spokój. Jak na takie małe miasto sporo atrakcji krajoznawczych i przede wszystkim piękne okolice.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Międzychód dzieli od Sierakowa jakieś 15 km spaceru wzdłuż szlaku niebieskiego. W sam raz na 4-5 godzinny spacer w zróżnicowanej scenerii. Po drodze krótki wariant boczny do dworu w Chalinie. Najpierw lasem wzdłuż brzegów dwóch jezior Bielskiego i Koleńskiego. To pierwsze szlak mija w pewnym oddaleniu, natomiast droga biegnie już wokół brzegów drugiego akwenu.
Zazwyczaj jest zarośnięte trzciną. Nad taflę prowadzą znane z innych terenów pojeziernych prywatne pomosty, aczkolwiek wiele z nich jest raczej w marnym stanie, więc szkoda ryzykować nieoczekiwanej kąpieli.
Zakosem wychodzimy na fragment trasy wzdłuż asfaltowej drogi do wsi Kolno.
Potem szutrówką i w dół w kierunku starego młyna.
Zbiornik wodny po drugiej stronie drogi to raczej sztuczny staw - spiętrzenie przepływającego tu potoku, ale pływa po nim pełno kaczek.
Trasa prowadzi przez wydmy, a potem starą aleją dębową wśród pól.
Ponieważ tego dnia wieje całkiem spory choć przyjemny wiaterek, co rusz drogę bombardują spadające żołędzie.
Poniżej alei otwiera się piękny leśny akwen zwany jeziorem Janukowo. To tzw. głęboczek, czyli zbiornik powstały po wytopieniu się dużej bryły martwego lodu. I rzeczywiście to jedno z głębszych na tym obszarze jezior z dnem położonym maksymalnie 21,2 m poniżej.
W okolicach Chalina nie dochodzę niestety nad jezioro Śremskie, które ma rekordową głębokość 45 m i jest jedyną w Wielkopolsce kryptodepresją, bo dno tego zbiornika leży 6 m poniżej poziomu morza. Na dalszym odcinku szlak jest trochę mylny. Mijam ekologiczne osiedle i dochodzę do rozstaju z ładną figurą św. Antoniego.
Powinienem skręcić w lewo nieco wcześniej, a tak schodzę w dół nad jezioro Ławickie nadkładając może 500 m. Trafiam jednak na szlak tuż przy śródleśnej wiacie. Trasa wiedzie przez wieś Ławica, a następnie wysokim północnym brzegiem jeziora Ławickiego. Niestety z tej strony jest ono w zasadzie niewidoczne. Tereny te zostały wykupione przez prywatnych właścicieli. W samej wsi nad jeziorem jest piękny pałac otoczony parkiem, niestety niedostępny. Własność prywatna.
Zaskakujące natomiast, że polną drogą szutrową na tym odcinku jeżdżą ciężarówki. Odbijam w bok do Chalina.
Do dworu prowadzi aleja obsadzona starymi gatunkami jabłoni. Jabłek na drzewach i na ziemi jest pełno i są bardzo smaczne.
W ośrodku edukacyjnym zwiedzam wystawę przyrodniczą znajdującą się w oficynie.
Kolorowe diaporamy, eksponaty w gablotach, trochę informacji o historii dworu.
Największe wrażenie sprawia portret "czarnej wdówki", niejakiej Barbary Brezianki, która miała pięciu mężów a jednego samego zastrzeliła z dubeltówki.
W otoczeniu dworu jest też edukacyjny park, a w nim małe arboretum.
Rośnie tu też stary platan oraz dęby wyrosłe z siewek z drzewa Robin Hooda z lasu Sherwood. Niestety te dwa drzewka nie są za dobrze podpisane, więc można się tylko domyślać, że to te właśnie.
Na łące jest też małe obserwatorium astronomiczne. Miejsce to uznawane jest za ostoję ciemnego nieba.
Powracam do szlaku niebieskiego, który schodzi kamienistym wąwozem do bagiennego lasu.
W drodze do Sierakowa mijam jeszcze jeden piękny śródleśny akwen nazwany adekwatnie Głęboczek. Pomost na jego brzegu przypomina mi trochę odludny zakątek nad jeziorem Lubniewsko pod Lubniewicami.
Kończy się niestety doładowanie w komórce. Ostatnie zdjęcie robię na tzw. Jaskółczej Skarpie pod Sierakowem. To wyraźna grzęda wydmowa pomiędzy jeziorem Śremskim a jeziorem Jaroszewskim.
Docieram nad jezioro Jaroszewskie na przeciwległym brzegu od kąpieliska. Jeszcze fragment lasem do miasteczka.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Puszcza Notecka
Puszcza Notecka zajmuje podłużny obszar pomiędzy Wartą a Notecią płynącymi na tym odcinku niemal równolegle do siebie. Wnętrze tego swoistego "półwyspu" zajmują wysokie wydmy i bory sosnowe. Jest to teren pozbawiony większych miejscowości i prawie w całości zalesiony. Z Sierakowa wgłąb puszczy prowadzi kilka szlaków. Zaczynam od szlaku żółtego. Po przekroczeniu mostu na Warcie wiedzie on blisko jej brzegów aż do wsi Marianowo. Tu obejrzeć można najstarsze i najgrubsze drzewo puszczy - dąb o imieniu Józef. Obok drewniany spichlerz. Moja trasa biegnie wzdłuż drogi asfaltowej o numerze 198 do wsi Kobylarnia. Po prawej mijam jezioro Borowy Młyn. To jeden z wielu zbiorników rynnowych wcinających się w lasy puszczy od południa. W okolicach Marianowa szlaki zmieniły nieco przebieg. Zlikwidowano m.in. szlak czarny prowadzący przez rezerwaty Mszar i Cegliniec ze starodrzewem rosnącym na brzegu jeziora Mniszego. Szkoda bo miałem w planach przejście właśnie tamtą drogą. Wspomniane jezioro oglądam z drugiego brzegu z wysokich zalesionych wydm. Jego południowa część jest bardzo płytka i pełna małych wysepek. Dochodzę do szerokiej poprzecznej drogi leśnej prowadzącej do osiedla Borowy Młyn. To gajówka i dosłownie kilka domów. Pozostałością młyna jest podłużny staw na leśnym potoku. Wkraczam teraz w krainę wydm. Porastają je młode bory sosnowe. W runie pojawiają się zaczynające już kwitnąć wrzosy. Szlak doprowadza do podnóża głównego grzbietu wydm. To tzw. Francuskie Góry. Nazwa pochodzi od faktu że przeprawiała się tędy armia napoleońska w czasie jednej ze swoich kampanii a okoliczna ludność musiała przeciągać po piaszczystych drogach wielkie armaty. Na szczycie wydmy Zdroje stoi wysoka wieża przeciwpożarowa. Jeśli na miejscu odbywa się dyżur pracownika to można wejść na taras widokowy. Liczyłem na to po cichu bo to był okres po wielkich upałach. Ale niestety wieża okazała się pusta. Widok z poziomu ziemi raczej ograniczony, aczkolwiek dostrzec można kolejne masywy wydmowe o całkiem sporej wysokości względnej. Można powiedzieć że fragment podejścia na wydmę to jedyna "premia górska" na tym obszarze. Puszcza mimo że prawie bezludna poprzecinana jest siecią dróg leśnych oraz szlaków pieszych, konnych i rowerowych. Na zmianę wędruję teraz szlakiem rowerowym w stronę osady Jeleniec położonej nad rynnowym jeziorem Kubek. Tutaj znajduje się obozowisko hufca ZHP z Szamotuł. Trochę obóz harcerski, trochę pole namiotowe. Wracam w stronę Sierakowa szlakiem nad jeziorem Lichwińskim. Mijam kolejne wydmy z suchymi borami sosnowymi. Piękne leśne zakątki. Dochodzę do miejsca gdzie w czasie II wojny światowej założony był obóz pracy. Miejsce upamiętnia krzyż. Bliżej Warty znajdują się stawy hodowlane. Na jednym z nich ptasia wyspa. Mojemu spacerowi towarzyszyły powtarzające się co jakiś czas dźwięki jakby wystrzałów. Z początku myślałem że to myśliwi, ale odgłosy powtarzały się mniej więcej regularnie przez 5-6 godzin. Nie dotarłem do miejsca skąd się rozchodziły, sądzę jednak że był to rodzaj stracha na ptaki przy jakimś większym polu uprawnym.
Puszcza Notecka zajmuje podłużny obszar pomiędzy Wartą a Notecią płynącymi na tym odcinku niemal równolegle do siebie. Wnętrze tego swoistego "półwyspu" zajmują wysokie wydmy i bory sosnowe. Jest to teren pozbawiony większych miejscowości i prawie w całości zalesiony. Z Sierakowa wgłąb puszczy prowadzi kilka szlaków. Zaczynam od szlaku żółtego. Po przekroczeniu mostu na Warcie wiedzie on blisko jej brzegów aż do wsi Marianowo. Tu obejrzeć można najstarsze i najgrubsze drzewo puszczy - dąb o imieniu Józef. Obok drewniany spichlerz. Moja trasa biegnie wzdłuż drogi asfaltowej o numerze 198 do wsi Kobylarnia. Po prawej mijam jezioro Borowy Młyn. To jeden z wielu zbiorników rynnowych wcinających się w lasy puszczy od południa. W okolicach Marianowa szlaki zmieniły nieco przebieg. Zlikwidowano m.in. szlak czarny prowadzący przez rezerwaty Mszar i Cegliniec ze starodrzewem rosnącym na brzegu jeziora Mniszego. Szkoda bo miałem w planach przejście właśnie tamtą drogą. Wspomniane jezioro oglądam z drugiego brzegu z wysokich zalesionych wydm. Jego południowa część jest bardzo płytka i pełna małych wysepek. Dochodzę do szerokiej poprzecznej drogi leśnej prowadzącej do osiedla Borowy Młyn. To gajówka i dosłownie kilka domów. Pozostałością młyna jest podłużny staw na leśnym potoku. Wkraczam teraz w krainę wydm. Porastają je młode bory sosnowe. W runie pojawiają się zaczynające już kwitnąć wrzosy. Szlak doprowadza do podnóża głównego grzbietu wydm. To tzw. Francuskie Góry. Nazwa pochodzi od faktu że przeprawiała się tędy armia napoleońska w czasie jednej ze swoich kampanii a okoliczna ludność musiała przeciągać po piaszczystych drogach wielkie armaty. Na szczycie wydmy Zdroje stoi wysoka wieża przeciwpożarowa. Jeśli na miejscu odbywa się dyżur pracownika to można wejść na taras widokowy. Liczyłem na to po cichu bo to był okres po wielkich upałach. Ale niestety wieża okazała się pusta. Widok z poziomu ziemi raczej ograniczony, aczkolwiek dostrzec można kolejne masywy wydmowe o całkiem sporej wysokości względnej. Można powiedzieć że fragment podejścia na wydmę to jedyna "premia górska" na tym obszarze. Puszcza mimo że prawie bezludna poprzecinana jest siecią dróg leśnych oraz szlaków pieszych, konnych i rowerowych. Na zmianę wędruję teraz szlakiem rowerowym w stronę osady Jeleniec położonej nad rynnowym jeziorem Kubek. Tutaj znajduje się obozowisko hufca ZHP z Szamotuł. Trochę obóz harcerski, trochę pole namiotowe. Wracam w stronę Sierakowa szlakiem nad jeziorem Lichwińskim. Mijam kolejne wydmy z suchymi borami sosnowymi. Piękne leśne zakątki. Dochodzę do miejsca gdzie w czasie II wojny światowej założony był obóz pracy. Miejsce upamiętnia krzyż. Bliżej Warty znajdują się stawy hodowlane. Na jednym z nich ptasia wyspa. Mojemu spacerowi towarzyszyły powtarzające się co jakiś czas dźwięki jakby wystrzałów. Z początku myślałem że to myśliwi, ale odgłosy powtarzały się mniej więcej regularnie przez 5-6 godzin. Nie dotarłem do miejsca skąd się rozchodziły, sądzę jednak że był to rodzaj stracha na ptaki przy jakimś większym polu uprawnym.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Wielkopolskie: Pojezierze Sierakowsko-Międzychodzkie i Puszcza Notecka 20-23 sierpnia 2024
Z Sierakowa wyjeżdżam skoro świt. Po drodze do Poznania jeszcze dwa miasta. Udaje mi się zdążyć w Pniewach na autobus w kierunku Nowego Tomyśla, choć teoretycznie odjeżdżał 5 minut przed przyjazdem mojego. Trasa zatem w kierunku odwrotnym. Najpierw do Lwówka.
Lwówek
Małe miasteczko wielkopolskie. Nie mylić z Lwówkiem Śląskim. W promieniach wschodzącego słońca okazale prezentuje się duży prostokątny rynek z kolorowymi kamieniczkami oraz ciekawym zegarem zdobiącym środek płyty. Rynek jest bardzo fotogeniczny, ale po prawdzie przy większych upałach w godzinach południowych jest to jednak pustynia kamienna. Nawet jak płyty brukowe sprowadzano podobno z Rawenny. Dwie uliczki dalej od rynku znajduje się pałac Pawłowskich. W formie klasycystyczny choć przebudowany z budowli barokowej. Dziś mieści się tutaj ośrodek zdrowia i osobliwie prywatne mieszkania. Natomiast park przypałacowy jest niedostępny. Okrążając Lwówek trafiam też na dom w którym urodził się Jan Kaczmarek znany, nie żyjący już aktor kabaretowy. Głównym zabytkiem Lwówka jest kościół Wniebowzięcia NMP czyli główna katolicka świątynia miasteczka. W oryginale gotycka ma jednak ciekawą boczną kruchtę z portalem przypominającym bramę triumfalną. Z tyłu kościoła jest też ciekawa osobna kaplica nagrobna przypominająca miniaturkę bazyliki wczesnochrześcijańskiej. Przy ulicy Długiej mijam stary ceglany dwupiętrowy spichlerz. Warto jeszcze wspomnieć o parku miejskim oraz stojącej na jego skraju opuszczonej świątyni ewangelickiej. Lwówek opuszczam ulicą Posadowską przechodzącą w piękną kasztanową aleję. Aleja ta ma z 3 km i prowadzi aż do wsi Posadowo. Po drodze widok z dali na pałac w Posadowie. Podobno budowla efektowna, niestety z bliska ciężko się o tym przekonać bo jest to własność prywatna i zamknięta dla zwiedzających. Szkoda. Co raz częściej obserwuję taki trend wykupywania sobie zabytków przez jakichś nowobogackich. Z jednej strony dzięki temu pałac ma szansę wyjść ze stanu ruiny, z drugiej strony dla przeciętnego turysty i tak nie ma to znaczenia, bo zobaczyć go trudno. A gminy mają z głowy pozycję w budżecie. Z Posadowa boczną drogą idę do wsi Zgierzynka. Nieopodal miejscowości powstała wieża widokowa z możliwością obserwacji ptaków gniazdujących na gruntach dawnego jeziora. Dziś są to raczej dość rozległe bagna. Na wieży informacje o ornitologu i żołnierzu AK Bolesławie Papim, który jest patronem tego miejsca. Ciekawe czy miał coś wspólnego z Jadwigą Papi pisarką dla dzieci. Nazwisko nietypowe, włoskie. Przy wieży turystyczna wiata i wszystko byłoby miło gdyby nie zaśmiecenie terenu. Wiatr tu hula, kosz na śmieci przepełniony - chyba zapomniano go opróżniać. Jeżdżąca akurat po wsi śmieciarka ominęła to miejsce. A spotkałem ją dwa razy. Najpierw wchodząc a potem opuszczając Zgierzynkę drogą w stronę Pniew. Prowadzi ona przez duży jak na tą część Wielkopolski kompleks leśny na którego skraju znajduje się ośrodek edukacyjny, małe arboretum i generalnie centrum rozmaitych sadzonek leśnych.
Pniewy
Miasteczko najbardziej chyba znane ze względu na Urszulę Ledóchowską, która prowadziła tutaj zgromadzenie zakonne. Klasztor sióstr urszulanek z jej celą leży jednak dość daleko od centrum. Jak na niewielkie miasteczko jest tu jednak sporo kościołów. Pierwszy to dawna świątynia ewangelicka przypominająca trochę sylwetką zbór z Ustronia. Przy rynku stoi przebudowany gotycki kościół parafialny. O dziwo otwarty w środku, więc można sobie pooglądać nową polichromię i barokowe ołtarze. Otwarta też była niewielka kaplica św Ducha należąca do zakonu klarysek. Stoi w pobliżu pałacu Szołdrskich, ładnej żółtej budowli otoczonej parkiem. Obecnie mieści się tutaj liceum ogólnokształcące im. Emilii Szczanieckiej. Pomnik patronki stoi przy wejściu. W rynku Pniew odbywał się lokalny targ: warzywka, odpustowa tandeta i co ciekawe także mięso i wędliny w całkiem schludnych i przywiezionych tu w tym celu budkach. Idę jeszcze nad brzeg jeziora Pniewskiego z parkiem i plażą. Powyżej znajdował się cmentarz ewangelicki. Teren uporządkowany stanowi dzisiaj rodzaj parku i tylko tablica informacyjna przypomina o dawnej funkcji tego miejsca. Przy dworcu autobusowym w Pniewach znajduje się stary budynek dawnej poczty konnej. Dziś raczej w kiepskim stanie a kiedyś przed wojną mieścił się tu lokal znany z pysznej kawy. Dziś co najwyżej w Żabce.
Lwówek
Małe miasteczko wielkopolskie. Nie mylić z Lwówkiem Śląskim. W promieniach wschodzącego słońca okazale prezentuje się duży prostokątny rynek z kolorowymi kamieniczkami oraz ciekawym zegarem zdobiącym środek płyty. Rynek jest bardzo fotogeniczny, ale po prawdzie przy większych upałach w godzinach południowych jest to jednak pustynia kamienna. Nawet jak płyty brukowe sprowadzano podobno z Rawenny. Dwie uliczki dalej od rynku znajduje się pałac Pawłowskich. W formie klasycystyczny choć przebudowany z budowli barokowej. Dziś mieści się tutaj ośrodek zdrowia i osobliwie prywatne mieszkania. Natomiast park przypałacowy jest niedostępny. Okrążając Lwówek trafiam też na dom w którym urodził się Jan Kaczmarek znany, nie żyjący już aktor kabaretowy. Głównym zabytkiem Lwówka jest kościół Wniebowzięcia NMP czyli główna katolicka świątynia miasteczka. W oryginale gotycka ma jednak ciekawą boczną kruchtę z portalem przypominającym bramę triumfalną. Z tyłu kościoła jest też ciekawa osobna kaplica nagrobna przypominająca miniaturkę bazyliki wczesnochrześcijańskiej. Przy ulicy Długiej mijam stary ceglany dwupiętrowy spichlerz. Warto jeszcze wspomnieć o parku miejskim oraz stojącej na jego skraju opuszczonej świątyni ewangelickiej. Lwówek opuszczam ulicą Posadowską przechodzącą w piękną kasztanową aleję. Aleja ta ma z 3 km i prowadzi aż do wsi Posadowo. Po drodze widok z dali na pałac w Posadowie. Podobno budowla efektowna, niestety z bliska ciężko się o tym przekonać bo jest to własność prywatna i zamknięta dla zwiedzających. Szkoda. Co raz częściej obserwuję taki trend wykupywania sobie zabytków przez jakichś nowobogackich. Z jednej strony dzięki temu pałac ma szansę wyjść ze stanu ruiny, z drugiej strony dla przeciętnego turysty i tak nie ma to znaczenia, bo zobaczyć go trudno. A gminy mają z głowy pozycję w budżecie. Z Posadowa boczną drogą idę do wsi Zgierzynka. Nieopodal miejscowości powstała wieża widokowa z możliwością obserwacji ptaków gniazdujących na gruntach dawnego jeziora. Dziś są to raczej dość rozległe bagna. Na wieży informacje o ornitologu i żołnierzu AK Bolesławie Papim, który jest patronem tego miejsca. Ciekawe czy miał coś wspólnego z Jadwigą Papi pisarką dla dzieci. Nazwisko nietypowe, włoskie. Przy wieży turystyczna wiata i wszystko byłoby miło gdyby nie zaśmiecenie terenu. Wiatr tu hula, kosz na śmieci przepełniony - chyba zapomniano go opróżniać. Jeżdżąca akurat po wsi śmieciarka ominęła to miejsce. A spotkałem ją dwa razy. Najpierw wchodząc a potem opuszczając Zgierzynkę drogą w stronę Pniew. Prowadzi ona przez duży jak na tą część Wielkopolski kompleks leśny na którego skraju znajduje się ośrodek edukacyjny, małe arboretum i generalnie centrum rozmaitych sadzonek leśnych.
Pniewy
Miasteczko najbardziej chyba znane ze względu na Urszulę Ledóchowską, która prowadziła tutaj zgromadzenie zakonne. Klasztor sióstr urszulanek z jej celą leży jednak dość daleko od centrum. Jak na niewielkie miasteczko jest tu jednak sporo kościołów. Pierwszy to dawna świątynia ewangelicka przypominająca trochę sylwetką zbór z Ustronia. Przy rynku stoi przebudowany gotycki kościół parafialny. O dziwo otwarty w środku, więc można sobie pooglądać nową polichromię i barokowe ołtarze. Otwarta też była niewielka kaplica św Ducha należąca do zakonu klarysek. Stoi w pobliżu pałacu Szołdrskich, ładnej żółtej budowli otoczonej parkiem. Obecnie mieści się tutaj liceum ogólnokształcące im. Emilii Szczanieckiej. Pomnik patronki stoi przy wejściu. W rynku Pniew odbywał się lokalny targ: warzywka, odpustowa tandeta i co ciekawe także mięso i wędliny w całkiem schludnych i przywiezionych tu w tym celu budkach. Idę jeszcze nad brzeg jeziora Pniewskiego z parkiem i plażą. Powyżej znajdował się cmentarz ewangelicki. Teren uporządkowany stanowi dzisiaj rodzaj parku i tylko tablica informacyjna przypomina o dawnej funkcji tego miejsca. Przy dworcu autobusowym w Pniewach znajduje się stary budynek dawnej poczty konnej. Dziś raczej w kiepskim stanie a kiedyś przed wojną mieścił się tu lokal znany z pysznej kawy. Dziś co najwyżej w Żabce.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/