Puszcza Kampinoska to moje małe marzenie z dzieciństwa od kiedy przeczytałem taki stary przewodnik Lechosława Herza. Przynajmniej mnie czytało się to prawie jak wciągający dreszczowiec albo Harrego Pottera. W każdym razie wielokrotnie już wirtualnie przemierzałem sobie te leśne szlaki a nigdy do tej pory nie było okazji aby je odwiedzić w "realu". Bo wiadomo jak się jedzie do Warszawy to zawsze znajdzie się sporo innych atrakcji i na taki wypad nigdy nie było czasu. Tym razem więc Warszawa tylko w pierwszym dniu po przyjeździe a potem już lasy, łąki i bagna.
Zaskoczył mnie prawie zupełny brak turystów. Wprawdzie w sobotę to raczej zrozumiałe bo pogoda była dość okrutna, ale i w piątek po drodze minąłem może z 10 osób, głównie jednak rowerzystów a nie piechurów. Czyli mimo że jest to jeden z dwóch w Europie parków narodowych graniczących ze stolicą kraju (drugi to pewnie Góra Witosza pod Sofią) to nie oznacza to bynajmniej jakiejś masowej rekreacji. Poza deszczochronami i tablicami edukacyjnymi nie ma tu jakiejś rozbudowanej infrastruktury typu restauracje, "grillownie", lodziarnie, stragany, hotele, parkingi, plaże i co tam jeszcze Polacy lubią. I to chyba dobrze. Jest za to cisza, spokój, śpiew ptaków i urokliwa przyroda. Mimo wszystko trochę mnie to jednak zdziwiło, w końcu Warszawa to olbrzymie miasto a teren wprost zaprasza na weekendowe wycieczki.
Dzień 1: Truskaw - Karczmisko - Palmiry Cmentarz - Mogilny Mostek - Młynisko - Szczukówek - Na Miny - Łuża - Góra Ojca - Opaleń - Wólka Węglowa (około 24 km)
Do Truskawia dojazd autobusem miejskim 708 ze stacji metra Młociny. Na trasie kilka ścieżek edukacyjnych: Do Karczmiska, Wokół Palmir, Do Starego Dębu. Wokół Opalenia. Najciekawsze miejsca po drodze to wg mnie Paśniki, Długie Bagno, ścieżynka na Młynisku i Góra Ojca. Szlakiem czarnym przez zarastające łąki Paśniki (mostki w miejscach podmokłych, jałowce) a potem wzdłuż zbocza wydmy do skrzyżowania szlaków w Karczmisku.
Do Palmir za znakami czerwonymi przez wydmy, trochę w górę, trochę w dół, doskonała trasa na jogging. W Palmirach olbrzymi cmentarz ofiar wojny. Krzyże i macewy. Hitlerowcy wywozili tutaj ludzi z warszawskich wiezień i dokonywali egzekucji, miejsce maskowano.
Przy cmentarzu nowe muzeum multimedialne dokumentujące zbrodnię. Autentyczne relacje świadków, dokumenty, filmy.
W oczekiwaniu na otwarcie przeszedłem się ścieżką edukacyjną wokół Palmir - przy niej nasyp dawnej kolei do magazynów amunicyjnych wojska polskiego oraz kamień Orlika - miejsce gdzie polska tankietka pokonała w walce 3 czołgi niemieckie.
Z Palmir dalej czerwonym szlakiem wzdłuż Długiego Bagna, które wygląda jak cmentarzysko brzóz. Kwitnące turzyce i kaczki, znacznie dziksze niż te które znamy z parków miejskich.
Potem miejsce trochę jak z Narnii. Dwa betonowe słupy w środku lasu. Pozostałość dawnych magazynów wojskowych dziś już pod wszechogarniającym władaniem przyrody.
Dalej lasami aż do miejsca zwanego Mogilnym Mostkiem wg legendy popełniono tu morderstwo a zabójca przykrył ofiarę chrustem, od tego czasu każdy przechodzący miał położyć przy drodze gałązkę za spokój duszy zabitego.
Stamtąd skrajem bagien do gajówki Młynisko. Szlak po swojemu ekstremalny a o "niebezpieczeństwie" informują tablice.
Za Młyniskiem najładniejszy odcinek trasy, wąska trytewką czyli groblą wśród bagien umocnioną po bokach szpalerami olszyn.
Potem już zwykłym lasem i skrajem pól uprawnych. W uroczysku Szczukówek pamiątkowy kamień prof. Zboińskiego. Jeden z kilku na kolejnych skrzyżowaniach. Wchodzimy szlakiem zielonym w głąb rezerwatu Sieraków, największego w puszczy na bagnie Cichowąż. Mroczny bagienny las, ale w sumie zrobił na mnie mniejsze wrażenie niż kilka poprzednich tego typu miejsc. Tylko tam trafiły się też komary.
Z uroczyska Na Miny (kamień Plapisa) wchodzimy znów do krainy wydm zmieniając kolor szlaku na żółty. Na kolejnym skrzyżowaniu kamień Ułanów Jazłowieckich którzy zabójczą szarżą utorowali sobie drogę do stolicy w 1939 roku. Stąd poszła legenda o walce z szablami przeciw czołgom, tutaj konieczność zmusiła kawalerzystów do takiego manewru i o dziwo desperacka akcja się udała.
Na wydmach Łuży podziwiam ciekawe poskręcane sosny. To jakiś niesamowity eksperyment natury. Pnie jak korkociągi, liany, zawinięte wokół siebie, splecione w ekstazie.
Formalnie drzewa takie powstały przez zrośnięcie kilku pni albo nowe odrosty na starym pniu. Coś jak drzewni bracia syjamscy. Abderyta pewnie by się zastanawiał czy można takie drzewo nazwać jedną istotą, bo przecież każdy pień konkuruje z drugim o światło. Chwyci i zadusi.
Z Łuży już w lekkim deszczu szlakiem niebieskim idę w kierunku Góry Ojca. Na wydmie jest prawie pustynia piaszczysta. Na jej środku ktoś powołał do życia miniaturową osadę warowną. Jakiś taki dziecięcy "Biskupinek".
Jest tu również wysoka wieża przeciwpożarowa, niestety niedostępna dla turystów a szkoda bo widok byłby doskonały, oczywiście przy lepszej pogodzie.
A sama nazwa od "ojca" czyli ks. W. Korniłowicza założyciela zakładu dla ociemniałych w Laskach. Dalsza droga szlakiem czerwonym wzdłuż muru tej placówki a potem lasami klucząc aż nad śródleśne jeziorko Opaleń z niewielką wysepką.
Potem już blisko do drogi jezdnej. Po lewej turystyczna polana, nie zaglądałem... ale pogoda była już deszczowa, więc i turystów z pewnością brakowało. Wólka Węglowa - dzielnica Warszawy. Powrót autobusem 110 do stacji Metra Marymont
Dzień 2: Kampinos - Granica - Rzepowa Góra - Posada Demboskie - Posada Cisowe - Górki - Zamczysko - Karpaty - Posada Łubiec - Grabina - Julinek - Leszno (około 29 km)
Dojazd autobusem linii 719 do Leszna z osiedla Górczewska, do Kampinosu lokalnym busem za 3 zł. W Kampinosie ładny drewniany kościół.
Wycieczka w tym dniu (sobota) dość ekstremalna ze względu na warunki pogodowe - ciągły opad. No cóż ale pogody się nie wybiera. Malowniczą drogą asfaltową z Kampinosu do Granicy przez łąki Olszowieckiego Błota z rozległymi widokami, nawet w czasie deszczu.
W Granicy skansen, muzeum przyrodnicze (niestety jeszcze zamknięte i nie czekałem wobec deszczu) oraz aleja Trzeciego Tysiąclecia z młodymi dębami sadzonymi przez państwowych dygnitarzy, biskupów, harcerzy, itp.
Potem ścieżką przyrodniczą wzdłuż rezerwatu Granica. Wysokie sosny a także cisy (tak anonsowały tablice, ale drzewa chyba się gdzieś pochowały <lol> ).
Na końcu ścieżki edukacyjnej kolejny cmentarz z grobami żołnierzy Armii Poznań. Rzuciło mi się jedno angielskojęzyczne nazwisko Taylor. Dość ciekawy pomnik.
Od cmentarza tzw. Kacapską Drogą najpierw przez teren wydmowy a potem przez las bagienny.
Co raz więcej kałuż, ale na szczęście droga jeszcze do przejścia. W Puszczy Kampinoskiej naprzemiennie występują pasy wydm i bagien a granice dwóch krajobrazów są bardzo wyraźne: tutaj bór sosnowy (sosna, dąb), tutaj podmokły ols (olszyna, brzoza, leszczyna). No i na przełaj chodzić się nie da ze względu na bagna.
Potem trafiam na bardzo urokliwe miejsce przy kanale Łasica.
Duża rzeczka płynąca w poprzek puszczy. Z powrotem przez las bagienny w rezerwacie Krzywa Góra do dużej polany Posada Demboskie ze słynnym dębem, najgrubszym w puszczy. Niestety za mokro w tych warunkach by podchodzić pod pień bo trzeba by się było przedzierać przez kopną trawę.
Teraz w górę wydm do skrzyżowania szlaków w miejscu zwanym Posada Cisowe. Po polanie śladu już nie ma. W pobliskim deszczochronie spotkałem jedynego w tym dniu turystę na szlaku.
Za szlakiem czerwonym powrót na południe. Schodzę skarpą wydmową ponownie na pas bagienny, nim drogą wozową prowadzącą do wsi Cisowe. Teraz to już tylko kilka domów.
Trasą leśno-łąkową bitym traktem teoretycznie dostępnym dla samochodów, ale nikt tam nie jechał przez cały czas aż do wsi Górki z nowoczesnym kościołem.
Przekraczamy most na Łasicy i omijając kałuże na mocno wątpliwym asfalcie idziemy jeszcze jakiś kilometr do Sosny Powstańców na której carscy siepacze wieszali uczestników powstania styczniowego. Dziś sosny już nie ma, pozostał tylko pochylony pień-konar. Ciekawe jak długo postoi nim go robaczki zjedzą.
Przerwa na posiłek w wiacie. Deszcz jakby trochę popuszczał, ale na kolejnym odcinku niby śród wydm trochę brodzenia w błocie. Cóż kotlinki międzywydmowe też bywają niestety zabagnione. Po pół godzinie sarnich skoków docieram do Zamczyska. Nieco w bok od szlaku jest dawne grodzisko z fosą wypełnioną wodą.
Na drodze tam nastąpiło dziwne spotkanie chyba z psem, ale co by robił samotny pies tak daleko od osad ludzkich. Biały w ciapki. Może jakiś gronostaj albo inny futerkowiec. Zrobił w tył zwrot i tyle go widzieli. A może to duch Puszczy Kampinoskiej? <lol>
Spod Zamczyska w lewo przez wydmy zwane Karpatami. Miejscami faktycznie "grań" wąska jak na połoninach <lol> Stoki też "urwiste". Widoki niestety tylko w prześwitach na łąki Pożary na południowym pasie bagiennym. Brak w Puszczy Kampinoskiej wież widokowych wystających ponad korony drzew. Z pewnością kilka takich obiektów uatrakcyjniło by wędrówki. Za to na Karpatach są też piękne stare dęby wśród sosen, stąd to bardzo urokliwe miejsce.
Wracać do Leszna chciałem szlakiem niebieskim. Niestety "nie puścił". Na bagnie było już tyle wody, że szkoda było taplać i grzęznąć w czarnym błocie. Idę więc dalej czerwonym wzdłuż grzędy wydmowej aż pod wieś Łubiec i tam wchodzę na szlak żółty. Obok miejsca walki ułanów pod Grabiną w 1939 roku dochodzę do drogi zwanej Traktem Napoleońskim zbudowanej za Księstwa Warszawskiego w poprzek puszczy.
Wzdłuż tego traktu, boczną ścieżynką biegnie trasa do Leszna lasami puszczy już na tarasie wysokim Równiny Łowicko-Błońskiej. Po drodze mija się "od tyłu" teren dawnej bazy cyrkowej w Julinku. Ogrodzony ale chyba opuszczony.
W lesie prócz sosen kępa modrzewi.
Wreszcie docieram do Leszna. Zakupy w miejscowych sklepach i powrót do Warszawy na "suszenie".
Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 15 lat!
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Bardzo ciekawa relacja <okok> - dla mnie tym bardziej, że to ciągle jeszcze "biała plama" w naszych wyjazdach a "korci" mnie od dawna.
Tereny (sądząc po zdjęciach i Twoim opisie) wyglądają na dziewicze i gdyby nie te szlakowskazy można by sądzić, że zupełnie zapomniane i bezludne. Ale to pewnie spowodowała pora roku a raczej mało sprzyjająca takim "majówkom" pogoda... Myślę jednak, że jeśli będziemy wybierać się w "tamte strony" to jakąś bardziej suchą porą roku. bagna pozostaną bagnami a jednak brodzenie po błotach nie jest naszą ulubioną formą spędzania wolnego czasu. Z drugiej strony te właśnie bagienka i podmokłe tereny stanowią o ich uroku... <mysli>
Zaciekawił mnie cmentarz Palmiry i ten drugi w rezerwacie Granica...
Jestem prawie pewien, że chodziło o ppor. Stanisława Taylora..., żołnierza Armii Poznań z 1939 roku...
Żeby jednak tkwić w trochę tajemniczym klimacie Twojej wędrówki po tych miejscach pozostałbym przy wersji ducha Puszczy Kampinoskiej...![:] :]](./images/smilies/kwadr.gif)
Tereny (sądząc po zdjęciach i Twoim opisie) wyglądają na dziewicze i gdyby nie te szlakowskazy można by sądzić, że zupełnie zapomniane i bezludne. Ale to pewnie spowodowała pora roku a raczej mało sprzyjająca takim "majówkom" pogoda... Myślę jednak, że jeśli będziemy wybierać się w "tamte strony" to jakąś bardziej suchą porą roku. bagna pozostaną bagnami a jednak brodzenie po błotach nie jest naszą ulubioną formą spędzania wolnego czasu. Z drugiej strony te właśnie bagienka i podmokłe tereny stanowią o ich uroku... <mysli>
Zaciekawił mnie cmentarz Palmiry i ten drugi w rezerwacie Granica...
Comen pisze:Na końcu ścieżki edukacyjnej kolejny cmentarz z grobami żołnierzy Armii Poznań. Rzuciło mi się jedno angielskojęzyczne nazwisko Taylor.
Jestem prawie pewien, że chodziło o ppor. Stanisława Taylora..., żołnierza Armii Poznań z 1939 roku...
Szkoda by było... To nie tylko historia i pomnik... :|Comen pisze:...idziemy jeszcze jakiś kilometr do Sosny Powstańców na której carscy siepacze wieszali uczestników powstania styczniowego. Dziś sosny już nie ma, pozostał tylko pochylony pień-konar. Ciekawe jak długo postoi nim go robaczki zjedzą.
Gdyby nie wielkość (podejrzewasz psa...) i kolor (biały w ciapki...) stawiałbym na piżmaka... Chyba, że to wyrośnięty piżmak albinos... <lol>Comen pisze:Na drodze tam nastąpiło dziwne spotkanie chyba z psem, ale co by robił samotny pies tak daleko od osad ludzkich. Biały w ciapki. Może jakiś gronostaj albo inny futerkowiec. Zrobił w tył zwrot i tyle go widzieli. A może to duch Puszczy Kampinoskiej? <lol>
Żeby jednak tkwić w trochę tajemniczym klimacie Twojej wędrówki po tych miejscach pozostałbym przy wersji ducha Puszczy Kampinoskiej...
![:] :]](./images/smilies/kwadr.gif)
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Tak jest Stanisław Taylor. Dowód na zdjęciu poniżej
Drzewa są niestety nietrwałe. W muzeum w Palmirach jest też fragment konaru z dębu Powstańców 1863, który stoi (chyba jeszcze stoi?) na polanie Wystawa na zachód od Granicy.
Choroba wie może i piżmak bo mniej więcej wielkością odpowiadał małemu psu. Tylko że mordkę miał trochę taką mopsowatą, no i biały w czarne łaty. Pierwsze skojarzenie pies. Myślę sobie może ktoś przyszedł z nim i zwiedza Zamczysko. Ale w okolicy głucha cisza, żadnego człowieka a pies podejrzanie płochliwy, więc chyba to jednak było dzikie zwierzę... albo spiritus loci <szok> W każdym razie niegroźny.
Cmentarzy i mogił w puszczy sporo. Na Łuży w pobliżu mojego szlaku kolejne miejsce straceń, jest też cmentarz partyzancki w Wierszach.Drzewa są niestety nietrwałe. W muzeum w Palmirach jest też fragment konaru z dębu Powstańców 1863, który stoi (chyba jeszcze stoi?) na polanie Wystawa na zachód od Granicy.
Choroba wie może i piżmak bo mniej więcej wielkością odpowiadał małemu psu. Tylko że mordkę miał trochę taką mopsowatą, no i biały w czarne łaty. Pierwsze skojarzenie pies. Myślę sobie może ktoś przyszedł z nim i zwiedza Zamczysko. Ale w okolicy głucha cisza, żadnego człowieka a pies podejrzanie płochliwy, więc chyba to jednak było dzikie zwierzę... albo spiritus loci <szok> W każdym razie niegroźny.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Jedna z najciekawszych relacji w tym roku. <okok>
Także nie miałem przyjemności być w tamtych stronach. <skromny>
Jak się uda, to może w przyszłym roku.
Także nie miałem przyjemności być w tamtych stronach. <skromny>
Jak się uda, to może w przyszłym roku.
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Kontynuując wątek dębów papieskich viewtopic.php?f=71&t=2497
to na końcu Alei Trzeciego Tysiąclecia w Granicy zasadzono jeden z takich dębów właśnie z sadzonki dolnośląskiego Chrobrego. Dąb jest poświęcony naszemu papieżowi natomiast zasadził go biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski. Przy okazji Dąb Chrobry nie jest najstarszy w Polsce. Pierwszeństwo należy się Dębowi Bolesław znajdującemu się w lesie pod Kołobrzegiem, który ma ponad 800 lat i w czasie kiedy Chrobry kiełkował był już dziarskim 60-latkiem.
to na końcu Alei Trzeciego Tysiąclecia w Granicy zasadzono jeden z takich dębów właśnie z sadzonki dolnośląskiego Chrobrego. Dąb jest poświęcony naszemu papieżowi natomiast zasadził go biskup polowy Wojska Polskiego Tadeusz Płoski. Przy okazji Dąb Chrobry nie jest najstarszy w Polsce. Pierwszeństwo należy się Dębowi Bolesław znajdującemu się w lesie pod Kołobrzegiem, który ma ponad 800 lat i w czasie kiedy Chrobry kiełkował był już dziarskim 60-latkiem.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Nie jestem biologiem, "dębologiem" (czy innym "specjalistą od dębów"Comen pisze:Przy okazji Dąb Chrobry nie jest najstarszy w Polsce. Pierwszeństwo należy się Dębowi Bolesław znajdującemu się w lesie pod Kołobrzegiem, który ma ponad 800 lat i w czasie kiedy Chrobry kiełkował był już dziarskim 60-latkiem.

"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;
Relacja: Dwa dni w Puszczy Kampinoskiej z noclegiem w Warszawie
Ten kołobrzeski też jest szypułkowy. Tylko do niedawna rósł na poligonie wojskowym, więc nie wolno było wchodzić i nikt nie miał wiadomości, że taki okaz się tam zachował. Natomiast jak się doczytałem bezszypułkowe żyją krócej. Najstarszy w Polsce rośnie w Turawie na Opolszczyźnie i ma jakieś 370 lat
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/