Góry Świętokrzyskie; Radostowa i Klonówka czyli z wizytą u Żeromskiego. 21 października 2022
: 22 paź 2022, o 16:47
Fragment czerwonego Głównego Szlaku Gór Świętokrzyskich połączyłem z krótkim wariantem bocznym (szlak niebieski plus bez znaków) aby odwiedzić wieś Ciekoty znaną z dziecinnych lat Stefana Żeromskiego. Miejsca te opisał w swoich utworach, najdokładniej zdaje się w ostatnim, czyli Puszczy Jodłowej. Stąd cały region nazywany jest Żeromszczyzną.
Poza tymi literackimi nawiązaniami szlak prezentuje wszystko co najciekawsze w Górach Świętokrzyskich, zwłaszcza w pięknej scenerii złotej jesieni.
Bo ta pora roku osiągnęła w piątek chyba swoje apogeum.
Feeria kolorów.
Po szlaku tym widać, że Góry Świętokrzyskie to jednak obszar górski.
I nie tylko Łysica.
Jej widok towarzyszy zresztą w czasie wędrówki z różnych punktów na grzbiecie Radostowej, z samych Ciekot znad stawu, a potem jeszcze z polany pod szczytem Dąbrówki.
Ścieżka na łąkach pod Radostową mocno zerodowana. Biegnie stokami pokrytymi lessem a woda wymywa w drodze głębokie rowy. Na grzbiecie Klonówki bardziej uciążliwe były z kolei niewielkie kamienie wystające ze ścieżki, niewidoczne bo przykryte dywanem liści. Z Krajna gdzie docierają autobusy drogą przez wieś tzw. Krajno Pierwsze. Widoki na Pasmo Klonowskie oraz na południe na Pasmo Cisowskie i Orłowińskie
Wysoko grzbietem gdzie wiatr hula.
Przy drodze jest tablica pamiątkowa poświęcona księdzu Ściegiennemu który organizował chłopskie powstanie w czasach pańszczyzny. Tak mi się skojarzyła ta postać z pieśni Pietrzaka "Żeby Polska była polską...", ale sądziłem, że brał udział w Powstaniu Styczniowym. Okazuje się, że nie, bo wtedy był już na zesłaniu.
Na górę Radostową jest strome podejście a równolegle do niego biegnie golgota.
Znaki oznajmiają, że to golgota wolności.
No i na samym szczycie słup triangulacyjny (podobny spotkam też później na Klonówce).
Na szlaku goni mnie dwójka turystów, których gubię jednak potem skręcając do Krajna. To jedyni ludzie na czerwonym szlaku których tego dnia spotkałem. W Krajnie w amfiteatrze jakaś impreza konferencyjna. Ludowy zespół gra lokalne pieśni. Jakiś poczęstunek.
Nad stawem jest ładny park z placem zabaw, "kącikiem" i ławeczką literacką.
Można też podejść na molo z widokiem na Łysicę oraz Radostową zwaną przez Żeromskiego Górą Domową.
W parku stoi zrekonstruowany dwór Żeromskich a ośrodkiem turystycznym gdzie odbywa się wspomniana konferencja jest sąsiedni tzw. Szklany Dom.
Jego kształt nawiązuje do idei Żeromskiego z Przedwiośnia. Jest tu duża sala plenarna i informacja turystyczna z pamiątkami.
Idę ruchliwą drogą w kierunku przełomu Lubrzanki. Rozdziela on Radostową od Klonówki, która należy już do Pasma Masłowskiego.
Jeszcze ze studiów pamiętam, że to bardzo skomplikowana geologicznie struktura. Do dziś trwają spory jak przełom ten powstał. Zapewne "maczał w tym palce" lodowiec tamując odpływ ku północy z Doliny Wilkowskiej, ale jest to też granica pasm, czyli istniał tu jakiś uskok czy inna granica strukturalna. Przy wyjściu z przełomu szlak czerwony zmienił przebieg. Sprawa jest na tyle świeża, że w mapy.cz widnieje jeszcze stary wariant. Takie odejście sugerują też niektóre drogowskazy. W każdym razie podejście lasem bukowym warte było przełomu.
Przypominają się nachylenia na niektórych szlakach słowackich przy dnie doliny, np. do Jaskini Harmanieckiej. Idę na azymut trochę bez drogi. Od czasu do czasu plamy na drzewach pokazują że były tu zamalowane teraz znaki. Jeden ostał się nawet całkiem nienaruszony. Wyżej na wierzchowinie dołączają już znaki czerwone. Pod szczytem Dąbrówki jest prywatna polana na sprzedaż. Miejsce z najładniejszym chyba tego dnia widokiem na północ i wschód.
Póki co wejść można bo płot ograniczający działkę leży zawalony. Na samym szczycie Dąbrówki plątanina dróg - to dość rozległy płaskowyż.
Na skraju tego grzbietu jest miejsce katastrofy niewielkiego sportowego samolotu w 1957 roku. Zginęło dwóch pilotów w tym dyrektor aeroklubu z Masłowa.
Na miejsce prowadzi wyznakowany na czarno krótki szlak tematyczny. Jeszcze 15 minut do Diabelskiego Kamienia.
Według podania diabeł niósł ten głaz aby "zbombardować" Św. Krzyż, ale nie doniósł bo kur zapiał. Masyw skalny całkiem spory, sądząc po klamerce do linki ktoś tu się nawet wspinał, chociaż wejść na samą górę od biedy dałoby radę i bez ubezpieczenia.
Na grzbiecie Klonówki tworzy się niewielka grań skalna, ale droga prowadzi obok od północy.
Mijam kilka polan nim docieram na Klonówkę. Na grzbiecie stoi platforemka widokowa. Taka w wersji mini.
Podrosły już niewielkie brzózki i przysłaniają widoki wzdłuż przecinki biegnącej aż do podnóży góry.
Sam szczyt jest kawałek dalej (przy czym przysiągłbym, że to wcale nie najwyższe miejsce). Szlak czerwony omija zresztą Klonówkę i już wcześniej schodzi w dół w kierunku Masłowa.
Stąd do Kielc aż do dworca jadą autobusy miejskie linii nr 12.