Góry Opawskie: Opolski Olimp sierpień 2020
: 9 paź 2020, o 19:30
Około 6-godzinna trasa w najwyższe rejony województwa opolskiego. Rozpoczynam w Jarnołtówku, niewielkiej osadzie położonej w dolinie Złotego Potoku.
W góry prowadzi stąd kilka szlaków turystycznych - ja wybieram podchodzenie ścieżką w kolorze żółtym. W dolnych partiach wznosi się ona gęstym lasem mijając dwie niewielkie kulminacje na których pojawiają się skałki.
Zwłaszcza drugie miejsce jest ciekawe. Głęboką rozpadlinę czy kamieniołom okoliczni nazywają Piekiełkiem. Ściany skalne porośnięte mchem i porostami dają tu dużo cienia. Kiedyś wierzono, że w tej okolicy są miejscowe wrota do piekieł.
Szlak osiąga przełęcz i jakąś chwilę prowadzi po równym trawersując zbocze doliny Bystrego Potoku.
Wspinamy się potem stromo do wyraźnej drogi jezdnej. Ten odcinek był przyznam dla mnie dość męczący. Dzień gorący a nawet upalny a podejście południowym stokiem - nawet las nie łagodzi żaru. Na drodze mijam dwóch turystów z Kędzierzyna. Wypiliśmy potem piwo w schronisku i szczerze się dziwili, że dotarłem tam z pół godziny przed nimi, a wyglądałem na takiego który wysiądzie po paru minutach. Góra górze nierówna. Kilka tygodni wcześniej na trasie na znacznie wyższy Turbacz nie miałem żadnej zadyszki. Pogoda to jedna sprawa, druga mimo wszystko strome podejście. Najwyższa na Opolszczyźnie Biskupia Kopa wyrasta od polskiej strony śmiało nad równiną Niziny Sląskiej. Z pewnych ujęć wygląda niemal jak samotny stożek wulkaniczny nad jakąś wyspą. Kontrast widokowy jest spory jeśli porównamy otoczenie szczytu od strony Czech, gdzie towarzyszą jej wierzchołki o zbliżonej wysokości a na dalszym planie wznoszą się znacznie wyższe Jesioniki. Myślę że pod górę trzeba zrobić przynajmniej 600 m na stosunkowo niewielkiej odległości. Na mapie wygląda to na krótki spacerek, ale jednak trochę potu trzeba zostawić. Kolejne ostre podejście aż do schroniska zaczyna się przy małej kapliczce nazwanej imieniem Amalii.
Ten odcinek nazywa się ścieżką Langego prawdopodobnie od nazwiska burmistrza pobliskiego Prudnika.
Z tarasu schroniska mamy obecnie doskonały widok na wschodnią część pasma z charakterystyczną prawie całkiem wylesioną Srebrną Kopą.
Wokół sporo ciekawych drewnianych rzeźb, które spotkać można już także niżej na szlaku.
Podobno wewnątrz sali wiszą krawaty, które obcinano tu eleganckim turystom jako że w góry w krawacie iść nie przystoi. Ja zauważyłem tylko "góralski" barometr przy wejściu.
Ze schroniska jest jeszcze dość strome podejście na szczyt. Po drodze miejsce z widokiem na północ. Przecinka prowadzi wzdłuż granicy państwa. Na szczycie 890 m n.p.m. CK wieża widokowa Kaiser Franz Josef Warte o wysokości 18 m, tak więc ostatecznie można tu pokonać granicę 900 m nad poziomem Bałtyku w Kronsztadzie.
Oprócz dookolnej panoramy ze Śnieżnikiem i Pradziadem na szczycie zwróciły moją uwagę pszczoły - najprawdopodobniej afrykańskie o trochę innym kolorze niż te swojskie miodne.
Wstęp płatny - płacić można złotówkami i koronami. Ponieważ z ostatnich wakacji zostało mi ich sporo, więc zapłaciłem po czesku. Przy wieży jest też czeski bufet+sklepik z pamiątkami. Turystów całkiem sporo z obu stron granicy.
Ze szczytu ruszam w dół zrazu szlakiem granicznym do krzyża a potem schodzę dość stromo na Przełęcz Mokrą (wiata).
Bardzo malowniczy szlak prowadzi stąd na Srebrną Kopę. Cały czas towarzyszą górskie widoki. Ta część Gór Opawskich przypomina trochę Bieszczady.
Na szczycie są ruiny jakiegoś niewielkiego schronu. Od biedy można by tam spędzić bezdeszczową noc.
Mijam charakterystyczny szpaler brzóz. To wszystko co zostało po gęstych lasach, które zaatakował kornik drukarz.
Nowe wolno odrastają. Na jednym z suchych drzewek przysiadł władca tych rewirów - potężny czarny kruk.
Po chwili odleciał w doliny z charakterystycznym "kra". Schodzę i ja. Mijając platforemkę widokową na stoku a potem stromo aż do drogi jezdnej w Cichej Dolinie. Szlak czerwony, którym podążam przechodzi następnie przez znacznie niższą, choć trzecią do wysokości w Górach Opawskich Górę Zamkową.
Są tam ślady grodziska w postaci wału ziemnego i kilka skałek.
Po specyficznym "nalocie" można sądzić, że to serpentynity.
Szlak kluczy teraz mijając jeszcze dwa niewybitne wzniesienia. Ostatnie z nich to Szyndzielowa. Potem docieram do ośrodka Łowisko w Pokrzywnej. Znajduje się tu Zagubione Miasto Rosenau - skrzyżowanie parku tematycznego z aquaparkiem. Miejsce pewnie i ciekawe, ale drogie. Cena za wstęp do obu części: suchej i mokrej to 90 zł (ulgowy 70 zł). Natomiast sąsiednie Łowisko dysponuje przyjemną restauracją z lodami i daniami z ryb.
Do przystanku busa jeszcze kawałek - szlak dociera tam pokonując jeszcze niewielką grzędę skalną.