Beskid Sądecki: Łabowiec-Schronisko PTTK na Hali Łabowskiej (28.04.2019)
: 28 kwie 2019, o 20:00
Otworzyliśmy dzisiaj nowy sezon turystyczny. Na Hali Łabowskiej spotkali się przedstawiciele kilku PTTK-ów (m.in.Tarnów, Kraków, Nowy Sącz, Wieliczka, Gorlice). Gościnnie zawitali też przedstawiciele podobnej organizacji z Bardejova (SK). Deszczowa pogoda przez cały dzień spowodowała, że z naszego oddziału pojechało zaledwie 13 osób. Dla porównania Gorlice w liczbie 90 głów. Tym to pogoda raczej nie przeszkadza.
Trasa wspólnej wycieczki monotonna, nieciekawa. Bus podjechał pod sam szlaban w Łabowcu. Z tego miejsca (niebieski szlak) było jakieś 2h marszu pod górę w fatalnych warunkach atmosferycznych. Początek trasy pieszej asfaltem, jakieś 2 km przed schroniskiem zaczął się teren typowo górski (kamienie, połamane drzewa, gałęzie, korzenie, błoto). Mnie to nawet ucieszyło, bo mogłem przetestować nowe buty w warunkach dość ekstremalnych. Ale o tym w innym wątku.
W schronisku początkowo pusto, potem prawdziwe tłumy. Nie można było przejść bez zahaczenia kogoś plecakiem czy kijkami. Przemoczoną pelerynę, kurtkę trzeba było rozwiesić, gdzie tylko zwolniło się jakieś miejsce. W programie imprezy była msza św. we wiacie przy żółtym szlaku. Niestety pod nią zabrakło już miejsca i musiałem w deszczu, przy silnym, zimnym wietrze stać ok. 30-40 min.
Po mszy wszyscy ruszyli do schroniska i wtedy było jeszcze gorzej.
Zdjęć nie mam zbyt wiele, bo ciągłe wyciąganie smartfona i przecieranie go z wilgoci nie do końca mi spasowało.
Trasa wspólnej wycieczki monotonna, nieciekawa. Bus podjechał pod sam szlaban w Łabowcu. Z tego miejsca (niebieski szlak) było jakieś 2h marszu pod górę w fatalnych warunkach atmosferycznych. Początek trasy pieszej asfaltem, jakieś 2 km przed schroniskiem zaczął się teren typowo górski (kamienie, połamane drzewa, gałęzie, korzenie, błoto). Mnie to nawet ucieszyło, bo mogłem przetestować nowe buty w warunkach dość ekstremalnych. Ale o tym w innym wątku.
W schronisku początkowo pusto, potem prawdziwe tłumy. Nie można było przejść bez zahaczenia kogoś plecakiem czy kijkami. Przemoczoną pelerynę, kurtkę trzeba było rozwiesić, gdzie tylko zwolniło się jakieś miejsce. W programie imprezy była msza św. we wiacie przy żółtym szlaku. Niestety pod nią zabrakło już miejsca i musiałem w deszczu, przy silnym, zimnym wietrze stać ok. 30-40 min.
Po mszy wszyscy ruszyli do schroniska i wtedy było jeszcze gorzej.

Zdjęć nie mam zbyt wiele, bo ciągłe wyciąganie smartfona i przecieranie go z wilgoci nie do końca mi spasowało.
