Relacja: Jordanów - Polana Gronie - Skomielna Czarna 16 sierpnia 2015
: 16 sie 2015, o 21:52
Południowy fragment Beskidu Średniego. Trasa piesza (szlaki niebieskie i zielone) a potem ok. trzy godziny w Tokarni, głównie dla Kalwarii Tokarskiej - bardzo ciekawego i wartego szerszego rozpropagowania miejsca, które opiszę w związku z tym w osobnym temacie.
Z Jordanowa miasteczka na górce z wielkim rynkiem, ceglanym ratuszem, kościołem i budynkiem poczty wzniesionymi mniej więcej w tych samych latach przed I wojną światową ruszam szlakiem niebieskim. To jeden z najdłuższych szlaków w polskich Karpatach, zaczyna się w Kacwinie - biegnie przez Spisz, Gorce, Beskid Średni a kończy się na progu Pogórza w Brzeźnicy.
Pierwsza ciekawostka jeszcze w Jordanowie. Stara willa o nazwie Dar Boży (podobne są w Krynicy), jeszcze przedwojenna, świadectwo próby utworzenia tu letniska co jednak po dziś dzień nie do końca się udało. Bo to takie miasto w górach, ale dość daleko od gór, niezbyt duże i niezbyt ważne. Willa jest w rejestrze zabytków, jednak jak widać niszczeje. Z pól podziwiać można panoramę miasta na tle niskiej zalesionej Góry Ludwiki. Jakiś czas idziemy przez płaski teren polno-leśny.
Niebawem kolejne miejsce do zastanowienia się - samotny grób w polach. Nowy, bo z 2012 roku. Na nim napis "Miejsce zakończenia ziemskiego pielgrzymowania w mroźną zimową noc". Znalazłem tylko skromną notatkę na ten temat w "Gazecie Wyborczej":
"Także w niedzielę w powiecie suskim zamarzł 57-letni mieszkaniec Jordanowa. Jego ciało odnalazł na polu, poza zabudowaniami, mieszkaniec tej miejscowości spacerujący z psem. - Mężczyzna miał ściągniętą kurtkę, na której leżał skulony. Mieszkał samotnie w domu niedaleko miejsca, gdzie został znaleziony - dodaje policjantka".
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425, ... z3j0RGVw7G
Trudno rozstrzygnąć co robił ten człowiek w tym miejscu akurat 29 stycznia 2012 roku. Czy zabłądził? Przy słońcu i pogodzie teren wydaje się prosty orientacyjnie w innych warunkach tak wcale nie musi być. Jeśli dodamy do tego kopny śnieg, jakieś normalne z racji wieku schorzenia to zaczyna się rysować obraz tragedii. Nie wiem czy domostwo tego człowieka stało jakieś pół kilometra dalej w lesie. Są tam ruiny parterowego domku, ale być może, że to dawna służbówka przy ujęciu wody.
Zaczynam podchodzić w górę. Na przemian łagodnie i stromo na polanę na stoku góry Przykrzec z widokami na Beskid Wyspowy i Gorce. Widoczność nie była najlepsza, inaczej kto wie może z tego miejsca dostrzec można i Tatry. Szlak przewija się na północną stronę Przykrzca i prowadzi rozległymi polami. Teraz już obejrzeć można dobrze moją dalszą marszrutę. Zalesiony wał zwany Stołowa Górą z węzłem szlaków na Polanie Gronie. Poniżej płytką przełęcz z osiedlami Na Granicy i U Grzybka należącymi odpowiednio do Łętowni i Osielca. Na zachodzie dość oryginalnie widać pasmo Polic niejako od "dzioba", stąd każda kolejna góra wyrasta na tle poprzedniej i każda jest trochę wyższa. Z tamtej strony idą chmury. Przekraczam przełęcz i wspinam się na widokowy szczycik Grzybkówka. Popatrzmy stąd na Luboń i Szczebel. Może się niebawem wybierzemy na te dwie góry? Widać rozdzielającą je przełęcz Glisne i kolejne etapy zejścia i podejścia. Na Grzybkówce wysyp ostrężyn (nazwa regionalna, ale chodzi o takie czarne jak dojrzeją). Przerwa na owocowe śniadanko. Potem trochę w dół i stromo w górę już raczej lasem bez panoram. Polana Gronie kiedyś doskonałe miejsce widokowe - drugie po Koskowej Górze w tej części Beskidu praktycznie zarośnięta. Skręcam na szlak zielony. Na osiedlu Groń postawiono kapliczkę poświęconą czynom żołnierskim - partyzantom AK z grupy "Harnaś". Z osiedla fragmentaryczne widoki na północ na Koskową Górę i Parszywkę. Potem wzdłuż leśnego grzbietu Stołowej Góry prawie równo, ale bez szerszej perspektywy i jakichś szczególnych atrakcji nie licząc pięknej flory, np. szafirowych goryczek. Zaczyna się dość mozolne zejście do Skomielnej Czarnej. Z pól nad wsią doskonały widok na osadę w widłach dolin. Dostrzec można dwa kościoły - nowy murowany i starszy drewniany. Niestety na niebie pojawiło się coś jeszcze - kształtne kowadełko. Tym razem niebiosa były miłościwe. Akurat zdążyłem zejść do wsi, gdy zaczęło lać. Schroniłem się na przystanku, za moment przyjechał bus do Tokarni. Kościołów już niestety nie oglądnąłem z bliska. Cóż kiedyś może będzie ku temu nowa okazja...
Z Jordanowa miasteczka na górce z wielkim rynkiem, ceglanym ratuszem, kościołem i budynkiem poczty wzniesionymi mniej więcej w tych samych latach przed I wojną światową ruszam szlakiem niebieskim. To jeden z najdłuższych szlaków w polskich Karpatach, zaczyna się w Kacwinie - biegnie przez Spisz, Gorce, Beskid Średni a kończy się na progu Pogórza w Brzeźnicy.
Pierwsza ciekawostka jeszcze w Jordanowie. Stara willa o nazwie Dar Boży (podobne są w Krynicy), jeszcze przedwojenna, świadectwo próby utworzenia tu letniska co jednak po dziś dzień nie do końca się udało. Bo to takie miasto w górach, ale dość daleko od gór, niezbyt duże i niezbyt ważne. Willa jest w rejestrze zabytków, jednak jak widać niszczeje. Z pól podziwiać można panoramę miasta na tle niskiej zalesionej Góry Ludwiki. Jakiś czas idziemy przez płaski teren polno-leśny.
Niebawem kolejne miejsce do zastanowienia się - samotny grób w polach. Nowy, bo z 2012 roku. Na nim napis "Miejsce zakończenia ziemskiego pielgrzymowania w mroźną zimową noc". Znalazłem tylko skromną notatkę na ten temat w "Gazecie Wyborczej":
"Także w niedzielę w powiecie suskim zamarzł 57-letni mieszkaniec Jordanowa. Jego ciało odnalazł na polu, poza zabudowaniami, mieszkaniec tej miejscowości spacerujący z psem. - Mężczyzna miał ściągniętą kurtkę, na której leżał skulony. Mieszkał samotnie w domu niedaleko miejsca, gdzie został znaleziony - dodaje policjantka".
Cały tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425, ... z3j0RGVw7G
Trudno rozstrzygnąć co robił ten człowiek w tym miejscu akurat 29 stycznia 2012 roku. Czy zabłądził? Przy słońcu i pogodzie teren wydaje się prosty orientacyjnie w innych warunkach tak wcale nie musi być. Jeśli dodamy do tego kopny śnieg, jakieś normalne z racji wieku schorzenia to zaczyna się rysować obraz tragedii. Nie wiem czy domostwo tego człowieka stało jakieś pół kilometra dalej w lesie. Są tam ruiny parterowego domku, ale być może, że to dawna służbówka przy ujęciu wody.
Zaczynam podchodzić w górę. Na przemian łagodnie i stromo na polanę na stoku góry Przykrzec z widokami na Beskid Wyspowy i Gorce. Widoczność nie była najlepsza, inaczej kto wie może z tego miejsca dostrzec można i Tatry. Szlak przewija się na północną stronę Przykrzca i prowadzi rozległymi polami. Teraz już obejrzeć można dobrze moją dalszą marszrutę. Zalesiony wał zwany Stołowa Górą z węzłem szlaków na Polanie Gronie. Poniżej płytką przełęcz z osiedlami Na Granicy i U Grzybka należącymi odpowiednio do Łętowni i Osielca. Na zachodzie dość oryginalnie widać pasmo Polic niejako od "dzioba", stąd każda kolejna góra wyrasta na tle poprzedniej i każda jest trochę wyższa. Z tamtej strony idą chmury. Przekraczam przełęcz i wspinam się na widokowy szczycik Grzybkówka. Popatrzmy stąd na Luboń i Szczebel. Może się niebawem wybierzemy na te dwie góry? Widać rozdzielającą je przełęcz Glisne i kolejne etapy zejścia i podejścia. Na Grzybkówce wysyp ostrężyn (nazwa regionalna, ale chodzi o takie czarne jak dojrzeją). Przerwa na owocowe śniadanko. Potem trochę w dół i stromo w górę już raczej lasem bez panoram. Polana Gronie kiedyś doskonałe miejsce widokowe - drugie po Koskowej Górze w tej części Beskidu praktycznie zarośnięta. Skręcam na szlak zielony. Na osiedlu Groń postawiono kapliczkę poświęconą czynom żołnierskim - partyzantom AK z grupy "Harnaś". Z osiedla fragmentaryczne widoki na północ na Koskową Górę i Parszywkę. Potem wzdłuż leśnego grzbietu Stołowej Góry prawie równo, ale bez szerszej perspektywy i jakichś szczególnych atrakcji nie licząc pięknej flory, np. szafirowych goryczek. Zaczyna się dość mozolne zejście do Skomielnej Czarnej. Z pól nad wsią doskonały widok na osadę w widłach dolin. Dostrzec można dwa kościoły - nowy murowany i starszy drewniany. Niestety na niebie pojawiło się coś jeszcze - kształtne kowadełko. Tym razem niebiosa były miłościwe. Akurat zdążyłem zejść do wsi, gdy zaczęło lać. Schroniłem się na przystanku, za moment przyjechał bus do Tokarni. Kościołów już niestety nie oglądnąłem z bliska. Cóż kiedyś może będzie ku temu nowa okazja...