

Dojazd na miejsce z pewnymi perturbacjami. Są jakieś przeróbki na trasie kolejowej z Krakowa do Kielc tak pomiędzy Kozłowem a Sędziszowem. Ranny pociąg osobowy spóźnił się tak około godziny. Gdzieś po drodze ścigał się z towarowym, który jechał po równoległym torze. Raz my byliśmy w przodzie, raz tamten nas przeganiał. Do Kielc dojechał w sam raz, aby zdążyć na kolejnego busa z Kielc do Łagowa. Mało brakło a ten bus startujący ze starego dworca busów przy Żelaznej kompletnie "olałby" pasażerów czekających na stanowisku. Kierowca tłumaczył się, że rzadko ktoś tam wsiada. Dziwne podejście. Pociąg powrotny tym razem IC Żeromski już w Kielcach był spóźniony 20 minut a potem systematycznie "poprawiał" osiągi tak że w Krakowie był już tak godzinę po czasie.
Ale pomiędzy całkiem ciekawa wycieczka w przyjemnej choć zmiennej aurze. Trochę słońca, trochę chmur. Nie za gorąco, ale raczej bez deszczu nie licząc paru kropel.

Na rynku w Łagowie jest ładna fontanna składająca się z kilku nałożonych na siebie dzbanów oraz oryginalny bufet-autobus.


Nieco powyżej stoi gotycki kościół, w którym zajrzeć można jedynie do przedsionka.

Najciekawsze są chyba malowane stacje drogi krzyżowej we wnękach w murze.

W samym mieście ciekawy jest też niedawno urządzony park czy skwer georóżnorodności. Nawieziono tu mnóstwo świętokrzyskich skał.

Do tego tablice edukacyjne, po prawdzie jednak trochę "przegadane".

Miejsce dość ukryte w pobliżu wielkiej szkoły "trzydziestolatki". Na przedmieściach Łagowa odwiedzam krasowy wąwóz Dule. Duża jego część jest zabudowana, na samym końcu teren otwarty ze skałką ponad dnem kryjącą otwór jaskini Zbójeckiej.

Wiązana jest z osobą zbója Madeja grasującego w okolicy. Ponoć miał się zreflektować, gdy zesłany anioł pokazał mu jaki wymyślny przyrząd jest już dla niego przygotowywany w piekle. Nawrócił się i został pustelnikiem.

Jaskinia jest otwarta i można do niej wejść z latarką. Środek niestety jest dość zaśmiecony a na ścianach pojawiają się napisy typu graffiti.

Boczna odnoga prowadząca do sali naciekowej i korytarzy na kilku poziomach jest niestety trudna do znalezienia w półmroku. Zapewne jest to bardzo niski i ciasny ciąg.

Ze szczytu wzgórza ponad jaskinią widoki sięgają Świętego Krzyża na północy.

W tamtą stronę wędruje wzdłuż szlaku zielonego. Na polach wsi Płucki szlak trochę się gubi. Są tam stare kładki przez rzeczkę a potem trasa zarastającym wąwozem.

Miejscowość o dość psychodelicznej nazwie słynie podobno z odkrycia szczątków ryb pancernych, ale nie mam pojęcia gdzie mieści się to stanowisko paleontologiczne.

Za wsią już w lesie stoi duża kapliczka wystawiona na pamiątkę wizyty Jana Pawła II w 1991 roku.

Szeroka droga leśna przecina niewysoki Wał Małacentowski, jedno z pomniejszych pasm Gór Świętokrzyskich. Porastają go piękne lasy szpilkowe z jodłami i świerkami.

Szlak zielony odbija potem w boczną drogę prowadzącą na szczyt Kobylej Góry. Teren ten jest podmokły a ścieżka kluczy omijając drobne młaczki. W tym miejscu byłem już rok temu przechodząc ze Szczytniaka do Nowej Słupi. Tym razem skręcam na szlak czerwony schodzący w kierunku głównej szosy nr 753. Po drodze kamień pamiątkowy poświęcony cywilnym ofiarom II wojny światowej.

Mostek i stok z malinowym chruśniakiem.

Maliny całkiem dobre, natomiast inaczej jak rok temu o podobnej porze nie ma tu ani jednego grzyba. Podejście na Łysiec niejako z boku szlakiem obok tzw. mamucich jodeł. Niestety największa z nich powalona przez siły natury jakieś 10 lat temu. Został tylko wykrot i próchniejący pień.

Mam wrażenie, że większość starych drzew opisywanych w przewodnikach zniknęło w ostatnich latach. Sosna Powstańców w Kampinoskim Parku Narodowym, wielka topola w Lesznie, dąb w Międzychodzie, Gruba Jodła pod Babią Górą, itp, itd. Klasztor na św Krzyżu prezentuje się okazale.

Jest trochę turystów, głównie większe wycieczki. Najwięcej ludzi podziwia klasyczny widok na wschód.

Na wieżę widokową nie wchodzę (cena 10 zł), muzeum przyrodnicze ŚPN wygląda na zamknięte.

Wewnątrz obejrzeć można kościół, kaplicę i zakrystię oraz niewielką wystawę klasztorną z eksponatami misyjnymi.


Do Nowej Słupi schodzę mniej uczęszczaną ścieżką edukacyjną znaczoną na czerwono. Na początku mija się ciekawy obiekt zwany kopcem Adama Czartoryskiego. Powstał na pamiątkę księcia który po powstaniu listopadowym zmuszony był do opuszczenia kraju. Miejsce niedawno zostało zrekonstruowane.

Przy ścieżce już w pobliżu polany w Nowej Słupi mija się cmentarzyk nad skałą z pochówkami ofiar egzekucji z czasów II wojny światowej oraz niewielkie skałki Massalskiego.


Na Centrum Kulturowo-Archeologiczne i Park Legend nie ma już niestety czasu.
