Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od ponad 14 lat!
Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Pasmo górskie: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Beskid Niski: Nieznajowa (15.07.2020)
Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
To wypad wcześniej planowany - na połowę kwietnia. Nie wyszło w tamtym terminie. Kilka dni później w Beskidach sypnęło śniegiem. Na bieżąco śledziłem prognozy pogody oraz dzięki zainstalowanym kamerom ilość śniegu m.in. na Miziowej, Rysiance, Szyndzielni. Decyzja o terminie wyjazdu podjęta została dwa dni przed wyjazdem. Mój wieloletni towarzysz górskich wędrówek, kolega Marek, nie mógł z przyczyn zdrowotnych wyjechać, więc jadę sam. Samotne wędrówki mają swoje plusy i minusy. Pisane było o tym na forum. Chodzę jednak dużo samotnie po górach od ponad pięćdziesięciu lat i z tego się już nie wyleczę.
26 IV pociągami ze Słupska do Węgierskiej Górki z przesiadkami we Wrocławiu i Katowicach. Ponad 12 godzin w podróży.
Na kwaterze w Węgierskiej Górce jestem ok. godz. 18.15.
To Pokoje Gościnne Wanda Barczyńska os. Osiedle Leśniczówka 14. Pokój jednoosobowy z własną łazienką, 70 zł. doba. Na parterze bogato wyposażone i obszerne kuchnia z salonem. Pani gospodyni bardzo sympatyczna, kontaktowa, znająca Beskidy, chodząca z mężem po górach. Kwatera ok. nawet dla roszczeniowców. Ktoś bardzo upierdliwy mógłby się do czegoś doczepić, np. małej umywalki.
27 IV. Ok. 12 minut na stację, ok. g. 6.30 pociąg od Wilkowic. Ruszam niebieskim szlakiem na Klimczok. Nie szedłem nim dotychczas jeszcze. Po drodze dalekie widoki.
Na Klimczoku resztki śniegu, turystów koło schroniska nie wielu, w tym grupa Słowaków.
Na szczycie więcej ludzi (to sobota) i trochę więcej śniegu.
W drodze na Szyndzielnię śnieg rozjechany i wydeptany.
Szyndzielnia. Miałem w planie tu być ze względu na stojącą od 9 lat wieżę, na której nie byłem. To był pierwszy dzień po dwutygodniowym przestoju kolejki i zamkniętej przez ten czas wieży. Ludzi sporo, więcej wylegujących się i biesiadujących niż wędrowców. Wejście na wieżę płatne, 8 zł.
Po popasie na wieży schodzę skrótem na wschód do żółtego szlaku, nim na przełęcz Kołowrót. Jest tu miejscami dość stromy i w wejściu może dać w kość. Dalej w dół szlakiem zielonym w kierunku Bystrej. Szlak strasznie błotnisty, to po niedawnych śniegach. Niektóre miejsca trzeba obchodzić szerokim łukiem. Jeszcze w lesie przed Bystrą robię popas na pieńku, po czym ruszam w dół zostawiając przeciwsłoneczne okulary. Po kilkunastu minutach spostrzegłem się. W sumie przez to wydłużyłam zejście o ok. pół godziny.
W parku w Bystrej drewniane rzeźby nawiązujące do twórczości Juliana Fałata.
Przed budynkiem Gminnego Ośrodka Kultury „Promyk” ławeczka, a na niej siedzi Julian Fałat.
Przez wyżej opisane gapiostwo miałem już czas do pociągu na styk, mocno wydłużyłem krok i zdjęć przy ławeczce nie robiłem. Zdjęcie ławeczki oraz dużo ciekawych informacji znaleźć można na lokalnej stronce.
https://gokpromyk.pl/kultura-i-sztuka-wokol-nas/
W Wilkowicach wpadam na peron pięć minut przed pociągiem. Nim do Węgierskiej Górki na bazę.
cdn.
26 IV pociągami ze Słupska do Węgierskiej Górki z przesiadkami we Wrocławiu i Katowicach. Ponad 12 godzin w podróży.
Na kwaterze w Węgierskiej Górce jestem ok. godz. 18.15.
To Pokoje Gościnne Wanda Barczyńska os. Osiedle Leśniczówka 14. Pokój jednoosobowy z własną łazienką, 70 zł. doba. Na parterze bogato wyposażone i obszerne kuchnia z salonem. Pani gospodyni bardzo sympatyczna, kontaktowa, znająca Beskidy, chodząca z mężem po górach. Kwatera ok. nawet dla roszczeniowców. Ktoś bardzo upierdliwy mógłby się do czegoś doczepić, np. małej umywalki.
27 IV. Ok. 12 minut na stację, ok. g. 6.30 pociąg od Wilkowic. Ruszam niebieskim szlakiem na Klimczok. Nie szedłem nim dotychczas jeszcze. Po drodze dalekie widoki.
Na Klimczoku resztki śniegu, turystów koło schroniska nie wielu, w tym grupa Słowaków.
Na szczycie więcej ludzi (to sobota) i trochę więcej śniegu.
W drodze na Szyndzielnię śnieg rozjechany i wydeptany.
Szyndzielnia. Miałem w planie tu być ze względu na stojącą od 9 lat wieżę, na której nie byłem. To był pierwszy dzień po dwutygodniowym przestoju kolejki i zamkniętej przez ten czas wieży. Ludzi sporo, więcej wylegujących się i biesiadujących niż wędrowców. Wejście na wieżę płatne, 8 zł.
Po popasie na wieży schodzę skrótem na wschód do żółtego szlaku, nim na przełęcz Kołowrót. Jest tu miejscami dość stromy i w wejściu może dać w kość. Dalej w dół szlakiem zielonym w kierunku Bystrej. Szlak strasznie błotnisty, to po niedawnych śniegach. Niektóre miejsca trzeba obchodzić szerokim łukiem. Jeszcze w lesie przed Bystrą robię popas na pieńku, po czym ruszam w dół zostawiając przeciwsłoneczne okulary. Po kilkunastu minutach spostrzegłem się. W sumie przez to wydłużyłam zejście o ok. pół godziny.
W parku w Bystrej drewniane rzeźby nawiązujące do twórczości Juliana Fałata.
Przed budynkiem Gminnego Ośrodka Kultury „Promyk” ławeczka, a na niej siedzi Julian Fałat.
Przez wyżej opisane gapiostwo miałem już czas do pociągu na styk, mocno wydłużyłem krok i zdjęć przy ławeczce nie robiłem. Zdjęcie ławeczki oraz dużo ciekawych informacji znaleźć można na lokalnej stronce.
https://gokpromyk.pl/kultura-i-sztuka-wokol-nas/
W Wilkowicach wpadam na peron pięć minut przed pociągiem. Nim do Węgierskiej Górki na bazę.
cdn.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Pod Klimczokiem jest zdaje się taka kolekcja kamieni z różnych gór świata. Ciekawe czy trafiłeś na to miejsce. Ostatnio kiedy tam byliśmy trochę szukałem tej atrakcji, ale nie znalazłem. Okazało się, że jest na podejściu na szczyt bezpośrednio od schroniska, a my akurat poszliśmy innym szlakiem w stronę jaskini.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Podobnie jak gar jestem zdania, że widoki z wieży są porównywalne z tymi obok górnej stacji kolejki. Schronisko, co zauważyliśmy ostatnio, jest miejscem docelowym wycieczek tysiąca rodzin z dziećmi (adidasy, wyjazd gondolą+obiad/ciasto w schronisku, powrót). Niewielu tam wędrowców z plecakami, którzy są "na trasie".tadeks pisze: ↑23 maja 2024, o 11:31Szyndzielnia. Miałem w planie tu być ze względu na stojącą od 9 lat wieżę, na której nie byłem. To był pierwszy dzień po dwutygodniowym przestoju kolejki i zamkniętej przez ten czas wieży. Ludzi sporo, więcej wylegujących się i biesiadujących niż wędrowców. Wejście na wieżę płatne, 8 zł.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Nie wiedziałem o tej kolekcji, a przechodziłem od schroniska na szczyt.
Dzień kolejny, 28 IV. Pętla na nogach z i do Węgierskiej Górki. Cel główny - Barania Góra.
Z kwatery w 20 minut do Fortu Waligóra.
Dalej szlakiem czerwonym. To dość długi szlak, są krótsze dojścia na Baranią Górę. Mniej tam wędrowców w porównaniu z dojściem na Baranią G. od Skrzycznego, czy z Malinki, lub Kubalonki. Czuję jednak duży sentyment do tego szlaku z takimi punktami widokowymi jak Glinne, Hala Radziechowska. Chyba 3 razy wcześniej nim szedłem i z przyjemnością tam idę po raz kolejny.
Po drodze efekt pracy dzięcioła. Jakiś leniuch, tak nisko, z ziemi pracował. A może to miejsce było bardziej obfite w korniki?
I ponad las na widokowy szlak.
Barania Góra. Ludzi sporo, wielu z dziećmi, wielu z psami.
Wieża zamknięta.
Po dłuższym popasie zejście czarnym szlakiem w kierunku Fajkówki. Na tym osiedlu przegapiam początek zielonego szlaku. Muszę parę minut wrócić i teraz spostrzegam, że słupek ze szlakowskazami leży kilka metrów od drogi. Dalej zielonym, urozmaiconym szlakiem, czasami mylnym (miejscami kluczyłem poza szlakiem) do przysiółka Kamesznicy nazwanego Bziniok.
Tam widzę tablicę z informacją, że szlak do Węgierskiej Górki jest zamknięty z powodu robót prze trasie S1. Idę jednak nim, w razie problemów odbiję do szlaku czerwonego. Ostatnie, solidne podejście (ok. 250 m. różnicy) na Czerwieńską Grapę. Widać, że szlak jest rzadko chodzony ze sporą ilość błota. Od Fajkówki do Kubiesówki nie spotkałem ani jednego turysty, mimo, że to była niedziela.
Dochodzę szlakiem do osiedla Kubiesówka i dalej jezdną, wyznaczoną dla mieszkańców tego osiedla drogą bez problemów przez plac budowy do Węgierskiej Górki. Spacer po parkach i na kwaterę.
To podczas tego pobytu w Beskidach była moja najsolidniejsza dniówka : ok. 28 km, 10 godz. (od g. 7 do 17).
cdn.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Solidna dawka górska i sporo przewyższeń, czyli jesteś w formie !
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Dzień trzeci, 29. IV.
Na ten dzień omówiłem się z Kolegą Krzysiem z Katowic na spacer po Beskidzie Małym.
Dojeżdżamy pociągami, ja Węgierskiej Górki, Krzyś z Katowic do Bielska Białej. Autobusem jedziemy do Żarnówki Dużej. Końcowe kilometry tej trasy, to gruntowny remont drogi. Mamy kilka wahadeł, stoimy po kilka minut, jest wąsko, nierówna nawierzchnia, bałagan.
Idziemy trochę na zachód wzdłuż Żarnówki do miejsca, z którym Krzyś związany jest sentymentalnie. Po krótkim popasie skręcamy bezszlakowiem na północ i dochodzimy do żółtego szlaku w okolicach kapliczki widocznej na poniższym zdjęciu.
Szlakiem żółtym od schroniska zwanego Domem Turysty, o którym nie tak dawno na forum pisano. Przed schroniskiem krzątają się gospodarze, może obsługa. Do środka nie zachodzimy. Focimy tylko info umieszczone przed wejściem.
I ruszamy na Hrobaczą Łąkę. Przy pięknej pogodzie popas.
I w drogę w kierunku Magurki przez przełęcz "U Panienki", źródło Maryjne, Gaiki...
Dłuższy popas w schronisku przy piwach Raciborskich (po 18 zł.),
gdzie Krzyś przekazuje mi interesującą sentencję:
Dniówkę kończymy na stacji w Wilkowicach rozjeżdżając się, Krzyś do Katowic, ja do Węgierskiej Górki.
Dzień kolejny, 30 IV.
Główny i najwyższy punkt tego wyjazdu - Pilsko. Odczekałem/przechodziłem trzy pierwsze dni w Beskidach mając pewność, że przy wysokich temperaturach znacznie ubędzie śniegu w masywie Pilska. I tak się stało. A z domu zabrałem profilaktycznie raczki, które stały się zbyteczne.
A więc kolejny raz jadę pociągiem K.Ś. , tym razem do Żywca. Oczekując na autobus do Korbielowa widzę na przystanku oczekujący autobus do Charkowa ! W środku kilku mężczyzn.
Mój autobus wcześniej podjeżdża i jest okazja przed odjazdem porozmawiać z sympatycznym, miejscowym kierowcom na tematy m.in. turystyczne, komunikacyjne. Wysiadam w K. Kamiennej i zaczynam podejście zielonym szlakiem na Miziową. Pogoda wymarzona, na końcowym podejściu trochę błota i resztki śniegu.
Podchodzę na szczyt. Po drodze niewielkie płaty śniegu, a na szczycie sucho i pięknie. Plażuje tylko kilka osób.
Schodząc, ostatnie spojrzenie z góry na Miziową. Czy tu jeszcze kiedyś zawitam?
Idę szlakiem, głównie grzbietem kierunku Trzech Kopców i trafiam w zacienionych miejscach ostatnie płaty śniegu. Są przedeptane w poprzednie dni.
Na szlaku sporo piechurów. W okolicach Trzech Kopców spotykam licznych rowerzystów, idę przy wciąż pięknej pogodzie na Rysiankę.
Przejście z Pilska na Rysiankę zajęło mi więcej czasu niż planowałem. Dłużej też zasiedziałem się na Pilsku i na Rysiance. Nie żałuję tego i bez żalu odrzucam cicho planowany długi wariant do Żabnicy przez Redykalną i Boraczą. Decyduję się schodzić przez Pawlusią. Jakoś na zejściu poniżej Pawlusiej zniosło mnie ze szlaku biegnącego dużym zakosem. A może szlak "wyprostowano" ? Ciesząc się chwilą szedłem jakoś nieuważnie i nie zakodowałem tego. Skróciłem przez to drogę i dużo przed spisanymi autobusami jestem blisko Żabnicy. Nie dochodzę do Skałki, a wcześniej łapię okazję do Węgierskiej Górki.
To wtorek przed długim, majowym weekendem. Mam więc sporo czasu na zakupy i spacer po Węgierskiej Górce.
cdn.
Na ten dzień omówiłem się z Kolegą Krzysiem z Katowic na spacer po Beskidzie Małym.
Dojeżdżamy pociągami, ja Węgierskiej Górki, Krzyś z Katowic do Bielska Białej. Autobusem jedziemy do Żarnówki Dużej. Końcowe kilometry tej trasy, to gruntowny remont drogi. Mamy kilka wahadeł, stoimy po kilka minut, jest wąsko, nierówna nawierzchnia, bałagan.
Idziemy trochę na zachód wzdłuż Żarnówki do miejsca, z którym Krzyś związany jest sentymentalnie. Po krótkim popasie skręcamy bezszlakowiem na północ i dochodzimy do żółtego szlaku w okolicach kapliczki widocznej na poniższym zdjęciu.
Szlakiem żółtym od schroniska zwanego Domem Turysty, o którym nie tak dawno na forum pisano. Przed schroniskiem krzątają się gospodarze, może obsługa. Do środka nie zachodzimy. Focimy tylko info umieszczone przed wejściem.
I ruszamy na Hrobaczą Łąkę. Przy pięknej pogodzie popas.
I w drogę w kierunku Magurki przez przełęcz "U Panienki", źródło Maryjne, Gaiki...
Dłuższy popas w schronisku przy piwach Raciborskich (po 18 zł.),
gdzie Krzyś przekazuje mi interesującą sentencję:
Dniówkę kończymy na stacji w Wilkowicach rozjeżdżając się, Krzyś do Katowic, ja do Węgierskiej Górki.
Dzień kolejny, 30 IV.
Główny i najwyższy punkt tego wyjazdu - Pilsko. Odczekałem/przechodziłem trzy pierwsze dni w Beskidach mając pewność, że przy wysokich temperaturach znacznie ubędzie śniegu w masywie Pilska. I tak się stało. A z domu zabrałem profilaktycznie raczki, które stały się zbyteczne.
A więc kolejny raz jadę pociągiem K.Ś. , tym razem do Żywca. Oczekując na autobus do Korbielowa widzę na przystanku oczekujący autobus do Charkowa ! W środku kilku mężczyzn.
Mój autobus wcześniej podjeżdża i jest okazja przed odjazdem porozmawiać z sympatycznym, miejscowym kierowcom na tematy m.in. turystyczne, komunikacyjne. Wysiadam w K. Kamiennej i zaczynam podejście zielonym szlakiem na Miziową. Pogoda wymarzona, na końcowym podejściu trochę błota i resztki śniegu.
Podchodzę na szczyt. Po drodze niewielkie płaty śniegu, a na szczycie sucho i pięknie. Plażuje tylko kilka osób.
Schodząc, ostatnie spojrzenie z góry na Miziową. Czy tu jeszcze kiedyś zawitam?
Idę szlakiem, głównie grzbietem kierunku Trzech Kopców i trafiam w zacienionych miejscach ostatnie płaty śniegu. Są przedeptane w poprzednie dni.
Na szlaku sporo piechurów. W okolicach Trzech Kopców spotykam licznych rowerzystów, idę przy wciąż pięknej pogodzie na Rysiankę.
Przejście z Pilska na Rysiankę zajęło mi więcej czasu niż planowałem. Dłużej też zasiedziałem się na Pilsku i na Rysiance. Nie żałuję tego i bez żalu odrzucam cicho planowany długi wariant do Żabnicy przez Redykalną i Boraczą. Decyduję się schodzić przez Pawlusią. Jakoś na zejściu poniżej Pawlusiej zniosło mnie ze szlaku biegnącego dużym zakosem. A może szlak "wyprostowano" ? Ciesząc się chwilą szedłem jakoś nieuważnie i nie zakodowałem tego. Skróciłem przez to drogę i dużo przed spisanymi autobusami jestem blisko Żabnicy. Nie dochodzę do Skałki, a wcześniej łapię okazję do Węgierskiej Górki.
To wtorek przed długim, majowym weekendem. Mam więc sporo czasu na zakupy i spacer po Węgierskiej Górce.
cdn.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Dzień piąty - 1 V.
"Byłaś na Zabawie ?" - takie pytanie zadał mi jeden znajomy, któremu ujawniłem dwa dni wcześniej, gdzie się poruszam.
Nie byłem, przeanalizowałem i bez żalu zmieniam planowane Praszywkę i Będoszkę na Zabawę (824 m. n.p.m.). To niżej i krócej niż miałem wstępnie zaplanowane.
Na ten dzień zgadałem się z czwórką znajomych z Katowic. Przyjechali po mnie autem do Węgierskiej Górki prawie pod moją kwaterę i pojechaliśmy do Rajczy. Auto zostało pod stacją PKP.
Zabawę kojarzyłem jako grupę górską bezszlakową. Obecnie prowadzi tam znakowana na zielono Zbójnicka Ścieżka Trzech Harnasi. Zaczyna się ona w Jaworzynce na „Trójstyku”, a kończy w centrum Rajczy.
W wielu miejscach jest to widokowy szlak. Są po drodze tablice informacyjne i zadaszone miejsca na popasy.
Szlak jest łagodny i bez większego wysiłku dochodzimy do głównego celu naszej dniówki.
Wędrujemy dalej szlakiem, przeważnie w kierunku pd.zach. Na kolejnym popasie zmieniamy trasę: rezygnujemy ze szlaku prowadzącego na zachód do Kiczory i kierujemy się bez szlaku na pd. do Soli.
Zejście bardzo widokowe. W Soli spacer przez wioskę koło zabytkowej dzwonnicy
i dochodzimy do mocno słonego źródła
Niedaleko stąd do tężni. Zagospodarowany i zamykany to obiekt. I bardzo drogi. Nie wchodziłem za bramkę.
Powrót w stronę torów, po drodze popas nad potokiem. Obok dworca PKP znajduje się ośrodek wczasowy Jodła w którym 25 lat temu miałem z rodziną dwutygodniową bazę. Pospacerowałem wówczas dużo po dalszych i bliższych okolicach. Teraz jakoś tam nie było widać ruchu, obejrzałem tylko z zewnątrz. Zamknięty jeszcze przed sezonem, czy już do likwidacji? Nie wnikałem.
Pociągiem powrót do Rajczy, autem do Węgierskiej Górki, pożegnanie...
I to koniec.
Następnego dnia rano Kolejami Śląskimi do Bielska Białej, a następnie IC bezpośrednio do Słupska.
"Byłaś na Zabawie ?" - takie pytanie zadał mi jeden znajomy, któremu ujawniłem dwa dni wcześniej, gdzie się poruszam.
Nie byłem, przeanalizowałem i bez żalu zmieniam planowane Praszywkę i Będoszkę na Zabawę (824 m. n.p.m.). To niżej i krócej niż miałem wstępnie zaplanowane.
Na ten dzień zgadałem się z czwórką znajomych z Katowic. Przyjechali po mnie autem do Węgierskiej Górki prawie pod moją kwaterę i pojechaliśmy do Rajczy. Auto zostało pod stacją PKP.
Zabawę kojarzyłem jako grupę górską bezszlakową. Obecnie prowadzi tam znakowana na zielono Zbójnicka Ścieżka Trzech Harnasi. Zaczyna się ona w Jaworzynce na „Trójstyku”, a kończy w centrum Rajczy.
W wielu miejscach jest to widokowy szlak. Są po drodze tablice informacyjne i zadaszone miejsca na popasy.
Szlak jest łagodny i bez większego wysiłku dochodzimy do głównego celu naszej dniówki.
Wędrujemy dalej szlakiem, przeważnie w kierunku pd.zach. Na kolejnym popasie zmieniamy trasę: rezygnujemy ze szlaku prowadzącego na zachód do Kiczory i kierujemy się bez szlaku na pd. do Soli.
Zejście bardzo widokowe. W Soli spacer przez wioskę koło zabytkowej dzwonnicy
i dochodzimy do mocno słonego źródła
Niedaleko stąd do tężni. Zagospodarowany i zamykany to obiekt. I bardzo drogi. Nie wchodziłem za bramkę.
Powrót w stronę torów, po drodze popas nad potokiem. Obok dworca PKP znajduje się ośrodek wczasowy Jodła w którym 25 lat temu miałem z rodziną dwutygodniową bazę. Pospacerowałem wówczas dużo po dalszych i bliższych okolicach. Teraz jakoś tam nie było widać ruchu, obejrzałem tylko z zewnątrz. Zamknięty jeszcze przed sezonem, czy już do likwidacji? Nie wnikałem.
Pociągiem powrót do Rajczy, autem do Węgierskiej Górki, pożegnanie...
I to koniec.
Następnego dnia rano Kolejami Śląskimi do Bielska Białej, a następnie IC bezpośrednio do Słupska.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Tężnia droższa niż w Ciechocinku.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Niektórym naprawdę bije na dekiel. 25 zł za wejście na teren tężni ! Byłem tam kilka lat temu - też nie wszedłem, bo cena była nieadekwatna do atrakcji, ale teraz to już pójście po bandzie. Mam nadzieję, że taka polityka finansowa zakończy się klęską.
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Jest tam coś szczególnego, dodatkowego poza zwykłą tężnią? Dziwne, że robią na tym biznes...
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
W Ciechocinku to chociaż jest duża zabytkowa tężnia, chociaż też nie widać aby wiele ludzi korzystało z tego chodnika spacerowego obok, bo przecież zdjęcie można zrobić od frontu albo od tyłu a odcinek przejść parkiem 50 m dalej. Ewentualnie zapłaciłbym tam za wejście na koronę tężni ze względu na widok. A pomysł na Zabawę całkiem ciekawy. Punkt wyjściowy i zejściowy skomunikowany pociągiem. W moim przypadku dałoby się zrobić ten szlak w wersji jednodniowej z dojazdem i powrotem do Krakowa, jak podejrzewam.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Beskidy Śląski, Mały i Żywiecki. (26 IV -2 V 2024r.)
Ostatnie płaty śniegu na trawersie Munczolika Najtrudniejszy fragment dla narciarzy biegowych pomiędzy Miziową a Rysianką