Do wodospadu w Sopotni Wielkiej
Krótka dwugodzinna trasa z Korbielowa przez przełęcz Przysłopek (szlaki niebieski i żółty). W sąsiedztwie szlaku na przełęczy widokowa hala z panoramą na Babią Górę oraz fragment Pilska w którego ramieniu znajduje się przełęcz. Z perspektywy hali Łobysówka na zachodnim stoku widok z kolei na Romankę, którą trawersowaliśmy dzień później. Sporo tu szałasów pasterskich. Generalnie w dobrym stanie, niektóre przerobione na domki letniskowe. W Sopotni Wielkiej ponoć największy wodospad w Beskidach. Widok trochę przysłonięty przez zarośla. Nie ma platformy widokowej a zejście nad samą wodę niebezpieczne. Teren strasznie zaśmiecony.
Na Grojec
Niewielkie wzniesienie panujące nad Żywcem. Szlak żółty kładką przekracza rzekę Koszarawę. Psująca się pogoda pozwoliła mi wejść tylko na Średni Grojec. Zawróciłem od krzyża. Widoki na miasto oraz okoliczne góry. Pilsko z zawieszoną chmurą wyglądało trochę jak wulkan w czasie erupcji. Poniżej Grojca znajduje się żywiecki amfiteatr a na estradzie czas spędza młodzież. Nad Koszarawą jest też plaża i całkiem niezły grill w którym zjadłem obiad.
Miasto Żywiec
Miasto ładnych domów, ceglanych kominów fabrycznych, a i jest tu nawet drewniana karczma jakby (żywcem

Rysianka, Boracza et consortes
Ruszamy z parkingu w górnej części Żabnicy. Adler zostawił samochód przy pensjonacie Alaska. Po minięciu bocznej asfaltowej drogi zagłębiamy się w las zrazu łagodnie boczną dolinką a potem stromiej stokiem do stacji turystycznej Słowianka. To dość ładny drewniany dom. Jest tam bufet czy sklepik ale nie dane nam było tam zrobić zakupów. Po krótkiej przerwie ruszamy już wzdłuż czerwonego GSB. Niebawem na trasie pierwsza hala zwana Kupczykową. Przy szlaku dość charakterystyczny drewniany domek, niestety opuszczony i zruderowany. Na schronisko byłby pewnie w sam raz. Z przodu doskonale widać Romankę, która wznosi się około 500 m ponad poziom szlaku. Na jej szczyt prowadzi szlak niebieski, my jednak pozostajemy przy czerwonym który tylko trawersuje jej północne stoki. Mimo że to najwyższy szczyt w okolicy to jednak jego wierzchołek jest zalesiony i nie ma z niego widoków. Jest to natomiast rezerwat ścisły. Idąc szlakiem GSB docieramy do wielkiego leja osuwiskowego na północnych stokach góry. Ścieżka prowadzi jego krawędziami dając widoki na północ w kierunku Beskidu Śląskiego. Staramy się też dojrzeć nasz ostateczny cel tego dnia, czyli schronisko na Hali Boraczej. I chyba widać było stamtąd ten charakterystyczny domek - blokhauz. W pewnym momencie szlak przekracza niewielką skałkę. Przejście półeczką ubezpieczone jest łańcuchem. Nowym albo nierdzewiejącym. Jakoś specjalnie konieczny to on tam chyba nie jest, ale dla bezpieczeństwa na głównym szlaku beskidzkim pewnie został zamontowany. Dalej po okrążeniu leja dochodzimy do hali Wieprzskiej z widokami na północ i północny zachód. Jest tutaj znak z niebieską kropką. Jeśli to szlak konny to tam się chyba kończy, bo nie wyobrażam sobie przebijania się koniem po tym wąskim skalnym zachodzie poniżej. Jeszcze trochę podejścia z pięknym leśnym "oknem" i docieramy do grzbietu na hali Pawlusiej. Stąd trzeba jeszcze podejść jakieś 200 metrów pod schronisko na Rysiance. Otwierają się widoki na południe na bliskie Pilsko i nieco dalszą Babią Górę. Natomiast z samej Rysianki widać także fragment Tatr, Niżnych Tatr, Wielki Chocz i Małą Fatrę. Obiad jemy w schronisku, choć ceny tu są dość wysokie i generalnie ciasno ze względu na frekwencję. Zamówienia realizowane są taśmowo. Mnie pani nie zdążyła jeszcze nalać piwa, gdy już pojawiła się zupa. Nie ma numerków więc wszystko to trochę zgadywanka czy moje czy innej osoby zamówienie. Ale zdarzają się i tak niecierpliwi, bo np. naleśniki smażą się chyba trochę dłużej. Od schroniska ruszamy szlakiem żółtym. Lipowska jest rzut beretem, ale pogoda się szybko załamuje. Zrobiło się bardzo zimno i zaczęło prószyć śniegiem. Wstępujemy więc do drugiego schroniska, które w tych warunkach też nieźle załadowane przypomina poczekalnię dworcową w czasach gdy spóźnienia na PKP były stała normą. Ceny również z kosmosu. Po przeczekaniu największego deszczu ruszamy dalej widokową promenadą przez kolejne hale: Bieguńską, Gawłowską, Bacmańską i Redykalną. Kto by je tam zresztą zliczył. Kolejnych polanek jest chyba więcej niż 4. Widoki głównie na południe. Pogoda w kratkę. Deszcz, trochę śniegu, za moment słoneczko. Widoki się różnicują. Fatra raz widoczna doskonale, raz znika prawie za chmurami. Ostatnia Hala Redykalna już w słońcu. Opuszczamy ją górną krawędzią łącznikowym szlakiem czarnym który schodzi w dół do szlaku zielonego na Boraczą. Widoki tym razem raczej na północ, zachód oraz na wysokie wierchy z których właśnie schodzimy. Na hali Cukiernica uroczy szałas. Docieramy do schroniska. Budynek jak budynek. Z zewnątrz wygląda solidnie, ale w środku zdarzają się niedoróbki. Zaplecze trochę zaniedbane. Pokój mamy z wejściem wprost do jadalni. Bez wątpienia jest tu taniej niż na górze a jedzenie całkiem smaczne. Bufet teoretycznie do 18, chociaż jeszcze później byli tacy co jeszcze zamawiali.
Gdzieś po 20 do schroniska dotarła para z pytaniem o nocleg, ale o tej porze nie było już nikogo z obsługi. Nie wiem jak się to skończyło, ale chyba zeszli na dół do Żabnicy. W schronisku mógł być nawet komplet. Zwłaszcza jeden pokój cieszył się popularnością wśród gości. Wchodziło tam chyba z kilkanaście osób. Schronisko ma swoja historię. W czasie okupacji rezydował tu jeden zwyrodnialec. Kilku ludzi wykończył, sam też skończył źle. Historię o nim można przeczytać przy wejściu do schroniska. Jest też drewniana rzeźba Matki Boskiej Górskiej patronki turystów. Rano po śniadaniu (bufet czynny od 8.30) schodzimy w dół do Żabnicy mijając tabuny wędrowców spieszących w górę. Na dole oglądamy jeszcze niewielką drewnianą kaplicę. Matyska
Wracając wstępujemy na wzgórze, gdzie znajduje się krzyż milenijny oraz golgota beskidzka. Rzeźby przy kolejnych stacjach dość ciekawe i sugestywne, np. śmierć wbijająca gwoździe z nazwami grzechów. Matyska okazała się też wspaniałym punktem widokowym na podsumowanie wycieczki. Widać świetnie prawie całą naszą wczorajszą trasę, do tego Pilsko, Beskid Mały i cała Kotlinę Żywiecką z jeziorem zaporowym. Po drugiej stronie grzbiety Beskidu Śląskiego ze Skrzycznem łatwo rozpoznawalnym przez maszt przekaźnikowy na szczycie.