W tę niedzielę mocno się wycwaniłam, bo niejako przymusiłam mojego męża, żeby mnie zawiózł na ten nieszczęsny Biały Krzyż. Tym razem byłam uważna, żadnego skrętu nie przegapiłam. Częściowo wjechałam, częściowo weszłam prowadząc rower na Gawlas (1073 m npm), potem zielonym szlakiem przez Magurkę Wiślańską (1140 m npm) metodą hybrydową (czyli jadąc lub idąc) dowlokłam się na Baranią Górę (1220 m npm). Opłacało się, bo widoki były piękne.
Początkowo miałam zamiar wracać tą samą drogą, ale ktoś mi poradził, żebym zjechała sobie do schroniska na Przysłopie. Ta osoba naprawdę miała duże szczęście, że nie spotkałam jej potem po drodze ...
![:] :]](./images/smilies/kwadr.gif)
Jakoś zjechałam na Przysłop, potem krótko asfaltem do rozwidlenia i dalej czerwonym szlakiem na Stecówkę. Tu jechało się super. Następnie zjechałam nad Jezioro Czerniańskie, a stamtąd w kierunku centrum Wisły. W Wiśle i Ustroniu jest super ścieżka rowerowa wzdłuż rzeki Wisły i tą właśnie ścieżką dojechałam do łowiska Mokate, gdzie czekał na mnie mąż. Nie wiem, ile przejechałam kilometrów, bo zgubiłam licznik, ale mimo wielu trudności po drodze wycieczkę uważam za bardzo udaną.
https://photos.app.goo.gl/n7T7zkkHBUieF6nF7