Teraz wiem, że wtedy niewiele straciłam, bo z Lubomira widoków nie ma żadnych, a moje wyobrażenie o obserwatorium było błędne...
Kiedy kolega kilka dni wcześniej zadzwonił z pomysłem tego wyjazdu, powiedziałam, że wolałabym iść na inny szczyt, ale skusił mnie informacją o seansie w obserwatorium. Wyobraziłam sobie, że usiądziemy wygodnie w fotelach, nad nami rozsunie się sufit i przez jakiś wielki obiektyw (czy jak to się tam nazywa) będziemy obserwować ufoludki i inne gwiazdy. Chyba za dużo amerykańskich filmów oglądałam...
![:] :]](./images/smilies/kwadr.gif)
Na Przełęczy Jaworzyce byliśmy po godz. 9, na szczycie o 10.15. Przyszliśmy za szybko, bo pierwszy seans miał być za 45 minut.
Punktualnie o godz.11 Pan Astronom otworzył bramkę i wpuścił nas do środka. Po skasowaniu pięciu złotych od głowy zaprowadził nas na taras, na którym stał mały teleskop. Można powiedzieć, że mały wzrostem, ale wielki duchem, tzn. że duże powiększenie miał.
Oprócz nas uzbierało się parę osób, może 12.
Pan najpierw wyjaśnił nam, jak mamy patrzeć w okular i co w nim zobaczymy. I tak na przykład na godzinie dwunastej miała być jakaś ciemna plamka, między godziną piętnastą, a szesnastą niewielka wypustka i ogólnie powierzchnia słońca miała być chropowata, jak żwirek.
Hurrra

Jedno, co wszyscy widzieliśmy, to kolor słońca – czerwony.
Próbowałam zrobić zdjęcie przez okular, ale z marnym efektem.
A w ogóle to podobno mieliśmy strasznego pecha, bo od 8 lat słońce nie było tak spokojne, jak w niedzielę, bo normalnie stale są na nim jakieś wybuchy.
W obserwatorium spędziliśmy ok. 50 minut, po czym poszliśmy czerwonym szlakiem do schroniska na Kudłaczach. Podczas mojego pierwszego pobytu w tej okolicy odbiłam się od klamki. W niedzielę było otwarte i pełne, ale obsługa radziła sobie super, więc na zamówione dania nie trzeba było długo czekać. Zamówiłam gorącą czekoladę i racuchy z jabłkami, wszystko było bardzo dobre.
Ze schroniska do auta wróciliśmy przechodząc ponownie przez Lubomir. Całość zajęła nam 6 godzin.
Chociaż nastawiłam się na jakieś cuda, które nie miały miejsca i mimo tego, co napisałam na początku - wyjazd podobał mi się, bo jednak czasem odsłaniały się nam jakieś widoczki i dla nich warto było przyjechać.
https://photos.app.goo.gl/BrgQRJ7cbHDTa3tn1