Przyszła kolej i na mnie. "Słitfocie" musiały być.

Tegoroczny wyjazd spontaniczny, w większej grupie.
Bez kijków i bez aparatu.
Zostają nogi i smartfon.
Pieniny są ciekawe, ja jednak mimo wszystko wolę Beskid Wyspowy, Beskid Niski i Bieszczady. <skromny>
Dzień 1
Szczawnica-Palenica-Wysoki Wierch-Durbaszka-Jaworki-Homole
Na niebieskim szlaku towarzyszy nam przez większą część duży owczarek podhalański, jakby nasz przewodnik - bez wymogów dotyczących systemu.

Załatwił nam nawet bezkolizyjne przejście obok kilku pilnujących stada owiec kolegów.

Pogoda w kratkę, szlak w błocie. Ładne widoki.
Nocleg w Jaworkach.
Dzień 2
Krościenko-Trzy Korony (Okrąglica)-Góra Zamkowa-Sokola Perć-Sokolica-Szczawnica
Tego dnia masa dzieciaków i młodzieży na szlaku. Prawdziwe tłumy.
Z Krościenka ostro w górę, potem monotonnie i stopniowo coraz wyżej.
Tym razem napiłem się kompotu od starszej pani (Bańków Gronik).
Ta pani jest tam już od kilku/kilkunastu lat

Kompot dobry, bo z garnuszka - zimny i kwaskowy. <mniam>
Nie komentuję wejścia na platformę widokową (Okrąglica), bo nie będę się denerwować.
Panoramy - przyznam - ciekawe.
Najciekawsza wg. mnie jest jednak Sokola Perć i odcinek "z ekspozycją terenu" w stronę Sokolicy.

Trzy Korony kontra Sokolica? - zdecydowanie na korzyść Sokolicy (krajobrazowo i ekspozycyjnie).
Pogoda lepsza, miejscami śliskie skały i kamienie. Bez kijków ciężko, ale kolana dają radę.
W Szczawnicy grupy emerytów z Niemiec. Dużo ich.
Kebab na parkingu dla autokarów pod mostem - niedobry. <nie>