Jesteśmy na parkingu na Przeł. Krowiarki koło 7.30 i zaraz po wejściu do Parku zaczynamy wędrówkę. Oczywiście wymyślam, żeby nie iść, jak wszyscy, od budki czerwonym szlakiem. Proponuję spokojną wędrówkę szlakiem niebieskim do skrzyżowania ze szlakiem zielonym. I w sumie chyba dobrze, bo nie spotykamy nikogo na szlaku. :>
Kiedy dochodzimy do szlaku zielonego, zwanego także Percią Przyrodników, robimy krótki postój na posilenie się. Jeszcze wtedy nie było wiadomo, że przed takim wysiłkiem <lol> <lol>
Jakieś złośliwe komentarze puszczam mimo uszu i powoli wspinamy się do góry Percią. Jak dla mnie to szlak w miarę ok. Dużo kamieni, dużo powalonych drzew i ZERO ludzi. Można spokojnie zrobić zdjęcia, pomyśleć łapiąc kolejny oddech pod górę.
Pierwszych turystów spotykamy już kilka metrów przed szlakiem czerwonym, którym ciągną tłumy <uoee>
Aż musiałam stanąć przed wejściem na szlak, przepuszczając jakąś rodzinkę.
No nie ma innego wyjścia trzeba dołączyć się do pochodu na najwyższy szczyt tej części Beskidu. W końcu to 1 maj <lol> <lol>
Ktoś mija nas, kogoś mijamy my. I tak sobie idziemy przez kosodrzewinę. Po jakimś czasie dochodzimy do szczytu Gówniaka. Ktoś schodzi ze skałek, więc zaraz zajmujemy sobie miejsce na kamieniach. Wyjmujemy herbatkę i czekoladę i podziwiamy widoki naszych południowych sąsiadów.
Ech, chwilo trwaj. Niestety nie można czasu zatrzymać i idziemy na szczyt Babiej Góry. A tam....
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to namiot rozbity po stronie "murku". No i oczywiście tłumy turystów.
Schodzimy kawałek w stronę granicy, znajdując jakieś kamienie, by spokojnie zasiąść

Wyciągamy kanapki, herbatkę i robimy krótki odpoczynek.
Aaaaaa..... no byłabym zapomniała.... No przecież kubeczek wyciągam i robię foto

Schodzimy do Przeł. Brona i dalej do Schroniska na Markowych Szczawinach. Ja pamiętam stare schronisko i starą GOPRówkę. A dziś cycus- glancuś i tłumy w środku i przed schroniskiem. Wpadam szybko tylko po pieczątkę i idziemy płajem w stronę parkingu (szlak niebieski).
Przy okazji i chwili wolnej schodzimy nad Mokry Stawek. Chwila zadumy i wracamy do domu.
Kilka fotek poniżej: