Poruszając się wzdłuż zachodniego wybrzeża w kierunku południowym docieramy do najpiękniejszych na wyspie klifów i skał Jons Kapel, gdzie wg egendy pielgrzym Jon nawracał miejscowych na chrześcijaństwo (żeby się do nich dostać trzeba pokonać około 200 (choć moja żona twierdzi że było ich 20.000) drewnianych schodków w dół a potem - niestety - w górę. Zapewniam, ze warto...
Klif18.JPG
JonskapelSchody19.JPG
Dalej na południe droga rowerowa prowadzi nad samym brzegiem morza - przy wietrze od zachodu możecie być skutecznie "chłodzeni" wodą morską. Docieracie do Hasle (jedne z najsmaczniej przygotowywanych ryb na wyspie w miejscowych wędzarniach) i dalej do Ronne - obecnej stolicy Bornholmu. W Ronne trzeba zajrzeć na rynek, na którym kiedyś odbywały się parady i ćwiczenia wojskowe, warto też zobaczyć fontannę z 1908 roku oraz ratusz miejski wybudowany w 1834 roku, koniecznie zobaczyć słynny najwęższy dom na wyspie z charakterystycznymi niebieskimi drzwiami do których prowadzą małe, drewniane schodki...
Po zwiedzeniu stolicy (w której jest jeszcze całe multum innych ciekawostek) drogą prowadzącą koło pola gofowego wróciliśmy do naszych "posiadłości" w Dueodde. W poblizu jest jeszcze spora gratka dla miłośników budowli o charakterze militarnym i pasjonatów historii II wojny światowej - wojska niemieckie stacjonowały na wyspie, a Bornholm miał stać się punktem strategicznym dla niemieckich działań wojennych. Do dzisiaj, w lasach przy plaży, znajdują się niedokończone stanowiska bojowe, które budowane były pod potężne działa przeciwokrętowe (kaliber 380 mm).
Długo można by jeszcze wymieniać atrakcje, które czekają Was na Bornholmie. Oczywiście wszystko zależy od tego czego się oczekuje. Pamiętam, że kiedy planowaliśmy dopiero wyjazd na wyspę spotykałem się z opiniami, że Bornholm jest tak mały ze wystarczą w zupełności 2-3 dni żeby zaliczyć go w całości. "Zaliczyć" tak, ale nie poznać. Tak samo "zaliczyć" można np. Paryż w jeden dzień wjeżdżając na wieżę Eifla i podziwiając z daleka Łuk Triumfalny, bo przecież właściwie nic więcej ciekawego tam nie ma, prawda ? Dla nas nawet te dwa tygodnie na Bornholmie były niewystarczające i na pewno jeszcze tam wrócimy żeby "dozwiedzać" resztę.
Wiem, że nie wspomniałem o jeszcze wielu atrakcjach - jak choćby kamieniołomy (nie wszędzie spotyka się takie o głębokości ponad 120 metrów), lasach Almindingen, skale porzuconej przez Czarta pośrodku lasu czy "Dolinie Echa" albo wszechobecnych prywatnych hutach i galeriach szkła.
Chcieliśmy tylko zaciekawić Bornholmem wszystkich którzy planują już przyszłoroczne wakacje i być może myślą też o wyprawie w jego kierunku.
Naprawdę warto

!
Nie można też nie powiedzieć ani słowa na temat bezpieczeństwa pobytu i poruszania się po wyspie. Nie miejcie żadnych obaw zabierając małe dzieci z własnymi rowerami. Na Bornholmie piesi i rowerzyści mają zawsze bezwzględne pierwszeństwo I nie jest to przepis istniejący tylko na papierze. Jest bezwzględnie i bez wyjątku respektowany przez kierowców. Początkowo czuliśmy się prawie głupio sprawiając duńskim kierowcom "tyle kłopotu..." Przykład: kiedy jechaliśmy rowerami nie drogą rowerową tylko zwykłą szosą zauważyliśmy że kierowcy nadjeżdżający z przeciwka na kilkadziesiąt metrów przed nami nagle zwalniali i zatrzymywali się na poboczu. Dlaczego ? Ponieważ razem z nami jechał na swoim własnym rowerku 6-letni syn naszych przyjaciół

! Myślicie, że konieczność zatrzymania się wyzwalała u nich jakieś negatywne emocje ? Nie !
Otwierali okna i z szerokim uśmiechem pozdrawiali całą grupę wyraźnie akcentując to gestami akceptacji - kciuk uniesiony w górę w kierunku dziecka na rowerze miał tylko jedno znaczenie - akceptacji

! Ech, żeby tak i u nas kiedyś... My też się wtedy rozmarzyliśmy, ale w Polsce szybko sprowadzono nas na ziemię - przez parę dni po powrocie musieliśmy bardzo uważać by nie stracić życia zbytnio ufając naszym "pogromcom szos"...
Aha, i jeszcze jedna atrakcja o której muszę napisać. Jeśli lubicie tzw. lody włoskie (takie kręcone w wafelku) to koniecznie zafundujcie sobie takie kiedy będziecie na Bornholmie. Uprzedzamy, że są drogie ale nie żałujcie pieniędzy i spróbujcie ! Jesteśmy pewni, że wydatki na te lody (koniecznie z tzw. posypką kakao + cukier) pochłoną od tego dnia większość Waszego budżetu wakacyjnego

! A w Polsce już nawet nie spojrzycie w kierunku budki z lodami - po co psuć sobie wspomnienie smaku tych bornholmskich
Pycha20.JPG
No dobra, kończę bo już wytarła mi się klawiatura, a to przecież dopiero I rozdział opowieści... Żartowałem oczywiście z tym I odcinkiem, chyba że ktoś byłby zainteresowany szczegółami to służę pomocą i praktycznymi radami, na Forum lub PW.