W poniedziałek dzień po przyjeździe rozpadał się deszcz w efekcie wybraliśmy jedyny planowany kierunek, który umożliwiał zwiedzanie raczej "z auta" i nie żal było (aż tak) widoków. Z Jeleniej Góry najpierw dotarliśmy do Lubomierza. Niewielkie miasteczko, które zrobiło filmową karierę o czym przekonać się można w tzw. zaułku filmowym, gdzie prezentowane są fotosy nie tylko z trylogii o Samych Swoich, ale też z mniej znanych produkcji takich jak Krzyż Walecznych Kazimierza Kutza czy Maratończyk Marka Ciecierskiego.Ostatnio kręcono tam jakieś sceny do Twierdzy Szyfrów wg Bogusława Wołoszańskiego.
Z Lwówka jedziemy dalej w kierunku zamku Grodziec. Wzgórze zamkowe widoczne jest już z daleka. To jeden z wygasłych wulkanów na Pogórzu Kaczawskim. Zamek zbudowany z ciemnego wulkanicznego kamienia ma wszystko co spodziewalibyśmy się zobaczyć w klasycznym średniowiecznym zamku.
Stare komnaty z atrybutami rycerskimi.
Korytarze i tajemne przejścia na wielu poziomach.
Wieże z rozległym widokiem na okolicę.
Dawne warsztaty, kuźnie. Loch głodowy.
Dawne latryny z otworami otwierającymi się na przedmurze. Jak były w użyciu to okolica zamku musiała dość cuchnąć.
Na tarasie przysiadł wyjątkowo mężny gołąb - może jakiś zaklęty rycerz. Można do niego podejść, nawet dotknąć - nic sobie z tego nie robi, tylko swoimi gołębimi oczami wypatruje czegoś w koronach drzew. Pozuje do zdjęć
Na przedzamczu stare magazyny z dachem pokrytym darnią.
Chyba dobrze się nawet stało, że dzień był dość dżdżysty i pochmurny bo miejsce zyskało dodatkową tajemniczą oprawę.
Wracamy w kierunku Jeleniej Góry przejeżdżając koło Ostrzycy najwyższego wulkanu w Krainie Wygasłych Wulkanów na Pogórzu Kaczawskim. Przez Wleń docieramy nad Jezioro Pilchowickie. Krótka przechadzka po koronie zapory.
Południowe skłony Gór Kaczawskich w okolicach Jeleniej Góry to kraina owiec. Stąd pod Karkonoszami sprzedawane są oscypki. Już o zmroku docieramy do Jeleniej Góry.
Oczywiście zaraz przy zaułku stoi Muzeum Kargula i Pawlaka, w którym zgromadzono trochę pamiątek, trochę rekwizytów filmowych i trochę staroświeckich już sprzętów i maszyn rolniczych.
Mimo tego że deszcz i prowincjonalna mieścina w środku było całkiem sporo zwiedzających.
Powyżej ładnego, niedawno odnowionego rynku lubomierskiego wstąpiliśmy do miejscowego kościoła.
Bardzo ciekawa świątynia z pięknie zdobioną,amboną,ołtarzem i boczną kaplicą i relikwiarzem zawierającym szczątki kostne jakiegoś świętego.
W podcieniach na rynku prowincjonalne sklepiki. W jednym z nich do kupienia dość oryginalny biały miód.
Z Lubomierza jedziemy do Pławnej Dolnej. Wioskę wziął we władanie artysta rzeźbiarz Dariusz Miliński i powstało tu kilka magicznych atrakcji. Jedna z nich przy której parkujemy samochód jest jeszcze w trakcie budowy. To warowny gród uosabiający homerycką Troję.
Po drugiej stronie ulicy mamy natomiast baśniowy zamek.
Wewnątrz oglądać można inscenizację kilkunastu legend śląskich. Coś w rodzaju teatru marionetek tylko mniej wygodnie bo na stojąco. Mnie ten spektakl troszeczkę znużył, ale dla dzieci to zapewne większa atrakcja.
Wokół zamku jest też "podgrodzie" z magicznymi mieszkańcami oraz warsztatami rzemieślniczymi: kuźnią, drukarnią i pracownią garncarską.
Kolejna atrakcja Pławnej to położona u podnóża kościoła św. Tekli Arka. Rekonstrukcja statku jaki zbudował biblijny Noe i pomieścił tam wszystkie gatunki zwierząt.
Wewnątrz wystawa rozmaitych dewocjonaliów.
Miejsce robi wrażenie swoją oryginalnością, dla mnie na pewno ciekawsze niż pałac poniżej.
Obiad jemy w Lwówku Śląskim w małym barku Krokus naprzeciwko Bramy Bolesławieckiej.
Jedzenie proste, ale całkiem do rzeczy i zdecydowanie taniej niż w obu rynkowych restauracjach. Rynek Lwówka jest dość dziwaczny. Zabytkowy ratusz w otoczeniu bloków.
Kilka ładnych kamieniczek w kwartale zabudowy na środku placu.
Jako całość nie jest to raczej zbyt piękne miejsce. Idziemy jeszcze pod czarną wieżę. Kiedyś punkt widokowy na miasto, dzisiaj zamknięta. Na górze charakterystyczne drzewko. Przechodząca pani mówi że potrzebują kogoś, kto usunie tą dziką samosiewkę. Ale przecież na świecie są wieże miejskie rozpoznawalne właśnie ze względu na rosnące na wysokości drzewa. Dwa lata temu byłem np. na Torre Guinigi w Lukce.
Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
Moderator: Comen
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
-
- Jr. Admin
- Posty: 8209
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- Administrator
- Posty: 12625
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
To gołąb pocztowy (żółty kolor obrączki obowiązywał w 2019r.). Szkoda, że nie sprawdziłeś kodu, z którego jest kraju i miasta.

-
- Jr. Admin
- Posty: 8209
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Re: Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
Pocztowy to znaczy przyniósł pocztę? W sensie przyleciał z jakiegoś innego kraju/miasta?
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- Ekspert
- Posty: 7467
- Rejestracja: 5 sty 2014, o 23:45
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
Arka Noego wygląda frapująco.
-
- Administrator
- Posty: 12625
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Dolnośląskie: Na północ od Jeleniej Góry, sierpień 2020
-> https://pl.wikipedia.org/wiki/Go%C5%82%C4%85b_pocztowy
Nie wiadomo, czy z kraju, czy z zagranicy. Wszystkie informacje znajdują się na obrączce.