Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!

Ślady z kosmosu

Ogólne dyskusje o turystyce.
Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8840
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Ślady z kosmosu

Post autor: Comen » 23 lis 2013, o 01:05

Kiedy popatrzymy na Księżyc nawet nie używając lunety to z pewnością zwrócimy uwagę, że głównym elementem rzeźby naszego satelity są kratery meteorytowe. Ziemia to jednak nie Księżyc i w morfologii naszej planety ślady przybyszów z kosmosu znajduje się znacznie trudniej nie tylko ze względu na gęstą atmosferę, która chroni nas przed częstymi uderzeniami ciał niebieskich, ale głównie z uwagi na dynamiczne procesy przekształcające powierzchnię planety, np. ruchy górotwórcze, denudację czy erozję. Takie poważne wypadki w przeszłości geologicznej zdarzały się jednak przynajmniej co kilkadziesiąt milionów lat i odpowiedzialne są za okresy nagłych wymierań, które zapisały się wielokrotnie w historii naturalnej Ziemi. Największa katastrofa permska w czasie której wymarło około 95% gatunków (blisko było do całkowitego wyjałowienia globu) powstała po uderzeniu meteorytu, którego ślad ukryty jest obecnie głęboko pod lodami Antarktydy. Pozostałością po zniknięciu dinozaurów na przełomie kredy i trzeciorzędu jest natomiast krater Chicxulub znajdujący się pod warstwą późniejszych osadów na półwyspie Jukatan a częściowo też pokryty wodami Zatoki Meksykańskiej. Obie te wielkie blizny są dziś postrzegalne jedynie dla geologów i raczej trudno mówić o ich jakimkolwiek turystycznym znaczeniu. Ale sporo mniejszych, choć niemałych kraterów można sobie po prostu zwiedzić i co ważne odróżnić od otoczenia. Przykładem najlepszym jest stosunkowo niewielka forma pouderzeniowa znajdująca się na pustyni w Arizonie i znana jako krater Barringera od nazwiska właściciela tego terenu. Dziura w ziemi ma średnicę ponad 1 km i dość strome stoki rozczłonkowane tylko w niewielki sposób erozją epizodycznych strumieni. Amerykańscy kosmonauci traktowali to miejsce jako pole ćwiczebne przed księżycowymi przechadzkami. Jednak aby zobaczyć kratery impaktowe niekoniecznie trzeba opuszczać Europę. Bardzo wiele takich kosmicznych śladów zachowało się w północnej części naszego kontynentu, co może sugerować że są to miejsca szczególnie narażone na takie wielkie bum. Abstrahując od tego czy trajektorie kolizyjne są w jakiś sposób przywiązane do odpowiednich szerokości geograficznych to zachowanie się tam wielu kraterów wynika raczej ze stabilnej struktury geologicznej tego obszaru – są to tarcze krystaliczne zbudowane z odpornych skał i praktycznie od prekambru czy kambru stanowiące nieprzekształcone jądra dzisiejszych kontynentów. W środkowej Szwecji taki krater wypełnia obecnie w sporej części jezioro Siljan a w znajdującym się w pobliżu centrum przyrodniczym Naturum Dalarna w Siljannas dowiedzieć się można nieco o tym pozaziemskim przybyszu. Kratery wypełnione misami jezior znajdują się też w sąsiedniej Finlandii. Zachodnia Ostrobotnia to region trochę nietypowy dla Finlandii, bo jezior tam stosunkowo mało a większą część obszaru zajmuje bagniste dawne, ale obecnie wynurzone dno Bałtyku. Pomimo tego jedno z największych jezior na tym obszarze o nazwie Lappajarvi to właśnie dawny krater meteorytowy. W Finlandii zwanej przecież krajem tysiąca jezior takie akweny to jednak normalka, więc Lappajarvi mimo że jego geneza jest trochę inna niż polodowcowych olbrzymów takich jak Saimaa czy Paijanne w zasadzie nie zwróci jakiejś szczególnej uwagi. Dlatego chyba jednak bardziej spektakularny jest inny fiński krater uderzeniowy położony w tym samym regionie w pobliżu miasta Vaasa. Nazywa się Soderfjarden i stanowi płaską prawie okrągłą bezleśną kotlinę zajętą przez szachownicę pól uprawnych. Gleba jest tam żyźniejsza niż dookoła, ponieważ depresja stanowiła naturalne miejsce gromadzenia się osadów. A w jej środku stoi stara drewniana szopa dziś przekształcona w centrum muzealne Meteoria, gdzie można obejrzeć filmy popularnonaukowe i dowiedzieć się o katastrofie sprzed milionów lat. Estonia to podobno kraj o największej liczbie kraterów meteorytowych. Te najbardziej znane są stosunkowo małe i znajdują się na wyspie Saremaa zwanej dawniej Ozylią. Tworzą tam niewielkie skupisko okrągłych jeziorek stanowiące kiedyś miejsce pogańskiego kultu słońca. Podobnej wielkości są też polskie kratery meteorytowe w podpoznańskim Morasku. Nie ma natomiast krateru na Wyżynie Krakowskiej, chociaż jest opis niezwykłego zjawiska z 1993 roku w Jerzmanowicach na tzw. Babiej Skale. Bez wątpienia coś w to miejsce uderzyło, odłupało kawałek wapiennego ostańca i spowodowało grad odłamków w okolicy. Uczeni do dziś spierają się czy był to upadek meteorytu czy rzadkie zjawisko atmosferyczne w postaci pioruna kulistego. W środkowej Europie mamy natomiast całkiem duży ślad powstały najprawdopodobniej po kosmicznej katastrofie. Jest to krater Ries w południowych Niemczech w Jurze Szwabskiej, który ma prawie 24 km średnicy i tworzy wyraźnie wyodrębniający się region fizycznogeograficzny. W centrum depresji leży miasto Nordlingen a tutejszy materiał skalny zawierający stopioną krzemionkę (tzw. kwarc szokowy) zużyto podobno do budowy miejscowego kościoła. Podobno, gdyż tak twierdzili badający tą strukturę amerykańscy naukowcy Shoemaker i Chao. Badania te prowadzono jednak na fali rozwoju amerykańskiego programu kosmicznego i potwierdzenie pewnej tezy było niejako na rękę samym badaczom. Wcześniej uznawano tą strukturę raczej za pozostałość po wielkim stratowulkanie powstałym na przedpolu tworzących się Alp. Najpewniej śladami uderzenia meteorytu z Ries są także olbrzymie pola osobliwych minerałów zwanych mołdawitami czy wełtawitami znajdowane w środkowych Czechach, np. w pobliżu miasteczka Tyn nad Wełtawą. Takie zielone szkliwo o znacznie lepszych parametrach niż produkowane dziś w zaawansowanych technologiach pancerne szkło odkryto ostatnio także w warstwach piasków mioceńskich na Dolnym Śląsku. Świadczy to o zasięgu takiej katastrofy bowiem te wykorzystywane dzisiaj w jubilerstwie kamienie stanowią odłamki stopionych skał wyrzuconych na dużą odległość pod wpływem siły uderzenia. Oczywiście istnienie tego typu form na Ziemi jest zawsze powodem do mniej lub bardziej burzliwych dyskusji, chodzi bowiem o to czy grozi nam realne zagrożenie z kosmosu, czy i jak można temu zapobiec, a wiadomo że ewentualna kolizja spowoduje też katastrofy wtórne, np. w przypadku zniszczenia pobliskich reaktorów jądrowych. Bez wątpienia Ziemia była w przeszłości nawiedzana przez mniej lub bardziej spektakularne meteoryty z kosmosu a do znalezienia śladów tych dawnych uderzeń nie potrzeba niekiedy nawet specjalnie wprawnego oka.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

Awatar użytkownika
Gollum
User
Posty: 1081
Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
Lokalizacja: Lublin

Re: Ślady z kosmosu

Post autor: Gollum » 23 lis 2013, o 10:46

No to parę słów o estońskim Kaali
To niemal idealnie okrągłe jezioro to jedna z największych atrakcji Estonii. Powstało, gdy w VII wieku przed naszą erą z siłą bomby jądrowej uderzył w ziemię meteoryt.
Meteoryt o masie 400-10 000 ton wszedł w ziemską atmosferę z północnego wschodu z prędkością 15-45 km na sekundę. W zderzeniu z atmosferą rozpalił się i rozpadł na kawałki na wysokości 5-10 km. Największy, o masie 20-80 ton z prędkością 10-20 kilometry na sekundę uderzył z ogromną siłą w dolomitowe skały. Siła wybuchu wynosiła ok. 80 TJ (teradżuli), czyli 20 kiloton trotylu. Taką moc miała bomba jądrowa zrzucona na Hiroszimę. W promieniu sześciu kilometrów las został spopielony. Pożary ogarnęły całą wyspę Saaremę.
Meteoryt wybił w ziemi krater o średnicy 110 metrów i głęboki na 22 m. Te 110 m to wartość średnia. Krater nie jest wszak idealnie okrągły i średnica waha się od 105 do 120 m. Osiem mniejszych odłamków uczyniło w promieniu kilkuset metrów kratery o średnicy 12-40 metrów i głębokości 1-4 m. Jeden z kraterów składa się z dwóch połączonych i ma długość 53 m. Eksplozja wyrzuciła dolomit, który utworzył wokół największego krateru wał wysokości 16 metrów.
Reszta potężnego meteorytu spłonęła w atmosferze. Ale jego ślady są w okolicy. Niedawno osady w Kaali przebadał Grzegorz Uścinowicz, geolog z Poznania. Wyróżnił cztery rodzaje materii pochodzenia kosmicznego: kulki z tlenków żelaza z domieszką niklu, kulki węglowe, kulki krzemianowe oraz płytki z tlenków żelaza, ale bez domieszki niklu. To drobinki 50-200 mikrometrów (0,05-0,2 mm). Na podstawie znalezisk (największy kawałek meteorytu ma 38,4 g) znawcy określili, że było oktaedryt gruboziarnisty (rodzaj meteorytu żelaznego).
Kiedy meteoryt upadł? Nie ma co do tego zgody. Zależnie od przyjętego kryterium wychodzi co innego. Archeologowie są zdania, że nie wcześniej niż w 600 r. p. n. e. Według analizy pyłków 1,5-1,8 tys. lat p. n. e. Według analizy radiowęglowej zwęglonego drewna 660, plus-minus 85 lat p. n. e. Sumując kryteria przyjmuje się, że meteoryt spadł ok. 800 r. p. n. e., plus-minus 200 lat.
Z czasem największy krater wypełnił się woda i powstało jezioro. Poziom wody mocno się waha. W gorące lata może zmniejszyć się do średnicy 30 metrów i głębokości metra. Wtedy widać skały na dnie. Ale po deszczach wypełnia niemal cały krater. Zwykle jezioro ma ok. 60 metrów średnicy.
Ludzie widzieli eksplozję. Do dziś na wyspie jezioro nazywa się Jeziorem Poświęconym. Archeologowie znaleźli nad jeziorem miejsca składania ofiar. Już we wczesnej epoce żelaza (na terenie Estonii ok. 500 lat p. n. e.) krater został otoczony kamiennym murem dwumetrowej wysokości, 2,5-metrowej grubości i długości 470 metrów.
Informacje o meteorycie są także w fińskim eposie narodowym „Kalevala”. Jej bohaterowie widza ognistą kulę, która spadła gdzieś za Newą. Idą tam i znajdują spalony las. Jest też miejscowa legenda, według której stał tu kościół, w którym wzięli ślub brat i siostra. Na rozkaz rozwścieczonego Boga ziemia pochłonęła świątynię. Według innej wersji, był tu dwór bardzo rozpustnego rycerza. Efekt ten sam.
Jeszcze w latach trzydziestych sądzono, iż jezioro Kaali jest wulkaniczną kalderą. Dopiero dowody zebrane w 1937 roku przez Iwana Reinwalda przekonały do meteorytowego pochodzenia jeziora. Znalazł on spalone szczątki drzew i odłamki meteorytu zawierające 8,3 procenta niklu. Potem badacze odkryli także duże jak na warunki ziemskie ilości irydu, co jest niemalże stuprocentowym dowodem, iż spadł tu meteoryt. Tego metalu w skorupie ziemskiej jest bowiem bardzo mało, natomiast obiekty kosmiczne zawierają go sporo.
Były prezydent Estonii Lennart Meri, pisarz z zawodu, w swojej książce „Hõbevalgem: reisikiri suurest paugust, tuulest ja muinasluulest” wysnuł tezę, że Saaremaa to legendarne Thule, wspomniane przez starożytnego greckiego geografa Pyteasza. Po fińsku i estońsku ogień to „tuli” Mógł słyszeć, że właśnie tu słońce (ognisty meteoryt) zapadło się pod ziemię. Jest to całkiem realne, gdyż według interpretacji Pliniusza Starszego, Pyteasz był na Bałtyku.
Kaali leży koło wsi o tej samej nazwie, w gminie Pihtla, 18 km na północny wschód od Kuressaare (w czasach radzieckich miasto nosiło nazwę Kingsepp, od założyciela Komunistycznej Partii Estonii, który się tu urodził).
W Estonii jest jeszcze jeden, znacznie większy krater. Czterokilometrowej średnicy, koło miasta Kärdla na północy wyspy Hiiumaa. Ale o jego istnieniu wiedzą tylko geologowie; powstał ok. 455 milionów lat temu w ordowiku. I od tego czasu jest tylko niewidocznym niemal zagłębieniem.
Estonia, co wspomniał Comen, jest zdaniem znawców meteorytów miejscem, gdzie w przeliczeniu na jednostkę powierzchni jest najwięcej kraterów meteorytowych na świecie. Czy kosmiczne bomby szczególnie upodobały sobie ten mały kraj? Niekoniecznie. Ważna tu jest bardzo wysoka świadomość Estończyków. I to od zawsze. Kiedyś tę świadomość kształtował uniwersytet w Tartu oraz duża grupa Niemców, z których większość była przyrodnikami-amatorami. Z nielicznej grupy rosyjskich odkrywców estońskimi Niemcami byli m. in. Otto von Kotzebue, Fabian von Bellinghausen i Adam Johann von Krusenstern. W czasach radzieckich z kolei było to przekonanie o intelektualnej wyższości nad Rosjanami. Stąd gdy w innym miejscu dół w ziemi jest po prostu dołem w ziemi, to w Estonii już się wszyscy zastanawiają, skąd się to wzięło.

Awatar użytkownika
yaretzky
User
Posty: 1470
Rejestracja: 16 wrz 2013, o 08:39
Lokalizacja: Dolnośląskie

Re: Ślady z kosmosu

Post autor: yaretzky » 23 lis 2013, o 12:23

Gollum pisze:Stąd gdy w innym miejscu dół w ziemi jest po prostu dołem w ziemi
Wstyd się przyznać, ale do tej pory w zasadzie najczęściej też tak właśnie myślałem... <stres>
A czy znacie jeszcze jakieś miejsca w Polsce (w Europie) , poza wspomnianym przez Comena podpoznańskim Morasku, gdzie takich "dołów" po meteorytach mozna poszukać ??
"Nie pytaj, jak to daleko? Zapytaj, co ciekawego możesz zobaczyć po drodze..."
https://picasaweb.google.com/grazynajarek" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Comen
Jr. Admin
Posty: 8840
Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
Lokalizacja: Kraków

Re: Ślady z kosmosu

Post autor: Comen » 29 lis 2013, o 12:36

W Polsce oprócz Moraska jest kilka miejsc które podejrzewa się o pochodzenie meteorytowe, tylko że zazwyczaj struktur takich nie widać z ziemi, lepiej ogląda się je na zdjęciach satelitarnych albo na mapach geologicznych odkrytych (czyli bez najnowszych osadów). Poza tym zawsze może powstać coś podobnego bez ingerencji z kosmosu. Takie jezioro Pietronajć w Wigierskim Parku Narodowym jest bardzo regularnym kółeczkiem, więc podejrzewano że stanowi krater meteorytowy, ale dziś udowodniono że forma ta powstała po wytopieniu martwej bryły lodu znajdującej się w istniejącym tu w epoce lodowcowej pagórku zmarzlinowym, tzw. pingu. W okolicach Kościerzyny na Pomorzu jest całkiem spora struktura prawdopodobnie powstała po upadku meteorytu (obejmuje m.in. część jeziora Wdzydze). I nawet dokopano się tam do kamienia z kosmosu. Ale dziury w ziemi nie widać bo po wędrówkach lodowca pozostało tyle morenowych osadów, że prawie całkiem zamazała się dawna rzeźba. Jest też na Roztoczu kolista struktura zwana Kotliną Podlesia, spora bo mieszczą się na jej dnie z 2 wsie, ale też nie ma pewności czy w jej powstaniu nie brały udział jakieś inne procesy tektoniczne. Na Roztoczu jest też miejsce zwane Karczmisko. Z tym zagłębieniem wiąże się legenda o karczmie w którą trafił grom z jasnego nieba. Tyle tylko że szczegółowe badania geologiczne udowodniły, że jest to raczej napewno kotlinka źródliskowa nawiązująca do styku dwóch warstw skalnych. Ale legendy lekceważyć nie należy, w końcu spaść tam też coś mogło. Słyszałem że próbowano też doszukiwać się kraterów meteorytowych w Sudetach i na Przedgórzu, np. w Kotlinie Jeleniogórskiej czy w okolicach Jawora, tyle tylko że tam wszystkie koliste struktury będą najprawdopodobniej związane z dawną działalnością wulkaniczną.
W Europie mamy 2 kratery niemieckie: wspomniany Ries i położony nieco dalej mniejszy Steinheim, powstały w tym samym czasie. Do dziś są kontrowersje czy to blizny po meteorytach czy wulkaniczne kaldery. We Francji w regionie Limousin jest krater meteorytowy Rochechouart, dobrze opisany i stanowiący lokalną atrakcję turystyczną, aczkolwiek tak na oko to trudno tą formę jakoś wyróżnić od otoczenia bo teren jest generalnie pagórkowaty. W Hiszpanii są dwa sąsiadujące ze sobą kratery o nazwie Azuara i Rubielos de Cerida. Ten drugi jest o tyle ciekawy, że tworzy wydłużoną nieckę o długości prawie 100 km powstałą po równoczesnym upadku kilku meteorytowych odłamków. Podobne formy sfotografowano na Marsie więc katastrofy takie mogą się zdarzać i na naszej planecie. Oba te kratery leżą w Aragonii na południe od Saragossy.
Większość kraterów europejskich leży natomiast w Skandynawii i we wschodniej części kontynentu bo tam z racji podłoża geologicznego (tarcza krystaliczna) najlepiej zachowała się stara rzeźba.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/

ODPOWIEDZ