Lublin i okolice
-
- User
- Posty: 1868
- Rejestracja: 21 wrz 2010, o 22:16
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Lublin i okolice
Po ostatniej wizycie w Lublinie postanowiłam przeczytać "Sklep cynamonowy" Bruno Schulza :-)
-
- User
- Posty: 147
- Rejestracja: 31 maja 2012, o 21:46
- Lokalizacja: Puławy
Re: Lublin i okolice
Jeśli chodzi o Puławy, bo jeszcze nikt nic nie napisał, do ciekawych miejsc wartych odwiedzenia na pewno można zaliczyć:yoda pisze:Ale co jest ciekawego w Lublinie, Puławach i Nałęczowie? Że warto jest się tam wybrać?
- Pałac Czartoryskich,
- Świątynia Sybilli,
- Dom Gotycki,
- Domek Chiński,
- Domek Żółty zwany Aleksandryjskim,
- Pałac Marynki,
- Kościół pw. Wniebowzięcia NMP,
- Grota Puławska,
- Park przypałacowy,
- (jedyne w europie i drugie na świecie) Muzeum Pomocy Drogowej, Holowania i Ratownictwa Drogowego,
- (w pobliskim Gołębiu) Muzeum Pijaństwa i Nietypowych Rowerów,
- rozciągająca się w okolicach Puław, Kazimierza Dolnego "Kraina Lessowych Wąwozów".
Jeśli chodzi o wąwozy, które są naprawdę przepiękne, poniżej prezentuje relacje z ubiegłorocznego dwudniowego rajdu KTP "Niezależni" po Krainie Lessowych Wąwozów, na który miałem przyjemność wytyczyć trasę. :mrgreen:
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=m5WyJ6tEl1o[/youtube]
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Atrakcji z Lublina trochę było, to ja się nad nimi popastwię, a trochę dołożę.
Zamek lubelski nie jest zamkiem. To dziewiętnastowieczne rosyjskie więzienie. Z zamku została jedynie wieża, kaplica i mały fragmencik muru.
Teatr NN w tym roku trochę pofolgował i przypomniał sobie, że Lublin nie leży w Izraelu. Dotąd wszystko, czym się zajmował, to Żydzi, a zwłaszcza ich własność. Dorobił się w Lublinie przydomka Holocaust sp. z o.o. I wcale nie było w tym przesady. Za to w tym roku w końcu pokazał Lublin nie żydowski. Owszem, nie polski i nie ruski także, lecz neutralny. Czyli – makiety dawnego miasta w dawnych czasach począwszy od X wieku.
Skansen lubelski chwalicie z powodu jednego tylko człowieka, dr Mieczysława Kseniaka. To niesamowity gość. Z niczego stworzył fundację ochrony środowiska i ostro działał, potem został prezesem funduszu ochrony środowiska. Plotkowaliśmy na jego temat z profesorami, doktorami i tym podobnymi, że on się nie nadaje; on ze swoją fantazją doprowadzi fundusz do bankructwa a sam pójdzie siedzieć. Myliliśmy się, poradził sobie. Aż przyszedł wojewoda z AWS i go ordynarnie wyrzucił. O miejsce wsadził byłego prezydenta Lublina, który o środowisko wiedział tylko tyle, że istnieje. Zaraz wojewoda musiał zgrzytać zębami, bo Kseniak został dyrektorem skansenu. Konkurs organizował minister, więc wojewoda, który notabene chyba poszedł siedzieć, był tu za cienki by cokolwiek zrobić. I wtedy skansen ożył. Kseniak, znawca architektury krajobrazu, znał jak własna kieszeń region, i dobrze wiedział, co skąd można ściągnąć. Naściągał ciekawych budynków, przeszkolił personel, by potrafił bić olej, wypalać dziegieć, prząść itp. Ściągnął z całego miasta najlepszych przewodników. Odtąd wycieczka do skansenu przestała być nudą. Bo można było osobiście wykuć podkowę albo mieć powód do śmiechu przez parę tygodni, bo jak przewodniczka Marta Denys coś powiedziała niesfornemu wycieczkowiczowi, to wycieczka leżała i tarzała się ze śmiechu, a ów niesforny zmieniał się w baranka. Raz w miesiącu skansen zapraszał na imprezy. Były więc sianokosy, żniwa, tłoczenie oleju, wesele itp. Kseniak poszedł na emeryturę, ale to, co stworzył, pozostało.
Ja atmosfery cofnięcia się w czasie na starówce nie czuję. Ale czułem, gdy przyjechałem do lublina na studia pod koniec lat osiemdziesiątych. Wiedziałem, że można tam zarobić kosę, ale coś ciągnęło w te zrujnowane zaułki. Odkąd większość kamienic została odrestaurowana i w każdej ulokowały się przynajmniej dwie knajpy, starówka straciła swoją atmosferę.
Za to atmosfery nie tracą Lubartowska, 1 Maja, Kunickiego i okolice dworca kolejowego. Tam wciąż można zarobić kosę. To samo jest na Bronowicach, gdzie można spotkać typy jak z najczarniejszych kryminałów. W latach osiemdziesiątym najpewniejszym sposobem popełnienia samobójstwa było pójście nocą na Tatary i wrzaśniecie „Motor psy”! Teraz można krzyczeć do woli... Ale na Tatarach wciąż można oglądać (jeśli się wie gdzie są i lokatorzy wpuszczą do piwnic) schrony przeciwatomowe budowane w blokach.
Chcecie wiedzieć, dlaczego studenci KUL są specyficzni? To koniecznie przespacerujcie się korytarzami starego budynku uczelni, a przestaniecie się dziwić. Za moich studenckich czasów krążyła plotka, ze najbardziej szalone imprezy robią studentki teologii. Raz byłem na takowej. To nie była plotka...
LSM to niby jedna z typowych miejskich sypialni, ale ma swoją cechę. Bardzo trudno tam znaleźć ścieżkę wydeptana po trawniku. Bo pierwszy prezes LSM po wybudowaniu bloków i ulic nie zbudował chodników. Dopiero po kilku miesiącach, gdy ludzie wydeptali ścieżki, kazał je wyłożyć płytami. To ostatnie chwile, by zobaczyć najstarszy LSM (osiedla Mickiewicza i Słowackiego) jako dom starców. Swoich dni dożywają tam najstarsi pierwsi lokatorzy, więc autentycznie osiedla te wyglądają tak. Ale już coraz więcej jest dziecięcych wózków – wchodzi drugie pokolenie i niebawem ono opanuje osiedle.
Warto też wybrać się nad zalew Zemborzycki. Polecam szczególnie Poznaniakom, którzy mają Maltę i pozostałym, którzy nie mają nic. Wpadniecie w zachwyt, jak można, mieć taką wodę w mieście, nie zrobić tam nic. Bo to co jest, to jest nic.
Warto jeszcze wspomnieć o renesansie lubelskim, charakterystycznym dla Lublina i okolic. Nioby rene3sans, czyli znane z książek poziome linie, ale jakiś pnący się do gry, jak niemodny już gotyk. Wiele to mówi o mieszkańcach Lublina; owszem, chcieliby być na topie, ale zaraz siadają i sobie uświadamiają, że w gruncie rzeczy są cieniasami i zostaną wyśmiani albo ostrzej sprowadzeni na ziemię przez władzę, tu - Kraków. No to siadają cicho. I tym sposobem powstał niby nowoczesny renesans, ale taki zachowawczy, gotycki. Najbardziej modelowy przykład to kościół św. Józefa przy ul. Świętoduskiej, który wszakże najlepiej podziwiać z Lubartowskiej.
Ta obawa przed majestatem władzy została Lublinowi do dziś. Od ponad dwudziestu lat różni wielcy trąbią, że ma to miasto największy potencjał rozwoju, bo leży przy granicy cywilizowanego świata, a wiadomo, że najlepsze interesy robi sie z dzikimi. Lublin w to niby uwierzył, ale nie zrobił nic, by ten potencjał wykorzystać w obawie przed Warszawą, która wszak leży niewiele dalej od wschodniej granicy. Tych obiekcji nie miały Białystok i Rzeszów i się rozwinęły w czasie, gdy Lublin stawiał nowe pomniki i debatował, co zrobić z poligonem niemal w środku miasta. To też ewenement; prawdziwy step otoczony osiedlami. Jeszcze niedawno były tam wraki czołgów, ale złomiarze już je sprzedali.
Chcecie zobaczyć most, którym nigdy nie przejechał żaden samochód – tylko w Lublinie (okolice pomiędzy politechniką a cukrownią). Chcecie zobaczyć ulicę, która ma początek i miejsce na koniec, a nie ma środka – tylko w Lublinie (ul. Sowińskiego). Chcecie zobaczyć znak zakazu ruchu pieszych na... chodniku – tylko w Lublinie (niestety, stał zaledwie kilka tygodni, a byłby sporą atrakcja turystyczną).
Ale panoramę lubelska starówka ma niesamowitą. Najlepiej ją oglądać zza Bystrzycy, z tatarskich (od dzielnicy Tatary) błoni i biegnącej wzdłuż Bystrzycy ścieżki rowerowej (najlepiej podczas zachodu słońca). Nad wspomniany zalew można dojechać tąże ścieżką, w sezonie zatłoczoną znacznie bardziej niż Marszałkowska – to też wygląda oryginalnie).
Zamek lubelski nie jest zamkiem. To dziewiętnastowieczne rosyjskie więzienie. Z zamku została jedynie wieża, kaplica i mały fragmencik muru.
Teatr NN w tym roku trochę pofolgował i przypomniał sobie, że Lublin nie leży w Izraelu. Dotąd wszystko, czym się zajmował, to Żydzi, a zwłaszcza ich własność. Dorobił się w Lublinie przydomka Holocaust sp. z o.o. I wcale nie było w tym przesady. Za to w tym roku w końcu pokazał Lublin nie żydowski. Owszem, nie polski i nie ruski także, lecz neutralny. Czyli – makiety dawnego miasta w dawnych czasach począwszy od X wieku.
Skansen lubelski chwalicie z powodu jednego tylko człowieka, dr Mieczysława Kseniaka. To niesamowity gość. Z niczego stworzył fundację ochrony środowiska i ostro działał, potem został prezesem funduszu ochrony środowiska. Plotkowaliśmy na jego temat z profesorami, doktorami i tym podobnymi, że on się nie nadaje; on ze swoją fantazją doprowadzi fundusz do bankructwa a sam pójdzie siedzieć. Myliliśmy się, poradził sobie. Aż przyszedł wojewoda z AWS i go ordynarnie wyrzucił. O miejsce wsadził byłego prezydenta Lublina, który o środowisko wiedział tylko tyle, że istnieje. Zaraz wojewoda musiał zgrzytać zębami, bo Kseniak został dyrektorem skansenu. Konkurs organizował minister, więc wojewoda, który notabene chyba poszedł siedzieć, był tu za cienki by cokolwiek zrobić. I wtedy skansen ożył. Kseniak, znawca architektury krajobrazu, znał jak własna kieszeń region, i dobrze wiedział, co skąd można ściągnąć. Naściągał ciekawych budynków, przeszkolił personel, by potrafił bić olej, wypalać dziegieć, prząść itp. Ściągnął z całego miasta najlepszych przewodników. Odtąd wycieczka do skansenu przestała być nudą. Bo można było osobiście wykuć podkowę albo mieć powód do śmiechu przez parę tygodni, bo jak przewodniczka Marta Denys coś powiedziała niesfornemu wycieczkowiczowi, to wycieczka leżała i tarzała się ze śmiechu, a ów niesforny zmieniał się w baranka. Raz w miesiącu skansen zapraszał na imprezy. Były więc sianokosy, żniwa, tłoczenie oleju, wesele itp. Kseniak poszedł na emeryturę, ale to, co stworzył, pozostało.
Ja atmosfery cofnięcia się w czasie na starówce nie czuję. Ale czułem, gdy przyjechałem do lublina na studia pod koniec lat osiemdziesiątych. Wiedziałem, że można tam zarobić kosę, ale coś ciągnęło w te zrujnowane zaułki. Odkąd większość kamienic została odrestaurowana i w każdej ulokowały się przynajmniej dwie knajpy, starówka straciła swoją atmosferę.
Za to atmosfery nie tracą Lubartowska, 1 Maja, Kunickiego i okolice dworca kolejowego. Tam wciąż można zarobić kosę. To samo jest na Bronowicach, gdzie można spotkać typy jak z najczarniejszych kryminałów. W latach osiemdziesiątym najpewniejszym sposobem popełnienia samobójstwa było pójście nocą na Tatary i wrzaśniecie „Motor psy”! Teraz można krzyczeć do woli... Ale na Tatarach wciąż można oglądać (jeśli się wie gdzie są i lokatorzy wpuszczą do piwnic) schrony przeciwatomowe budowane w blokach.
Chcecie wiedzieć, dlaczego studenci KUL są specyficzni? To koniecznie przespacerujcie się korytarzami starego budynku uczelni, a przestaniecie się dziwić. Za moich studenckich czasów krążyła plotka, ze najbardziej szalone imprezy robią studentki teologii. Raz byłem na takowej. To nie była plotka...
LSM to niby jedna z typowych miejskich sypialni, ale ma swoją cechę. Bardzo trudno tam znaleźć ścieżkę wydeptana po trawniku. Bo pierwszy prezes LSM po wybudowaniu bloków i ulic nie zbudował chodników. Dopiero po kilku miesiącach, gdy ludzie wydeptali ścieżki, kazał je wyłożyć płytami. To ostatnie chwile, by zobaczyć najstarszy LSM (osiedla Mickiewicza i Słowackiego) jako dom starców. Swoich dni dożywają tam najstarsi pierwsi lokatorzy, więc autentycznie osiedla te wyglądają tak. Ale już coraz więcej jest dziecięcych wózków – wchodzi drugie pokolenie i niebawem ono opanuje osiedle.
Warto też wybrać się nad zalew Zemborzycki. Polecam szczególnie Poznaniakom, którzy mają Maltę i pozostałym, którzy nie mają nic. Wpadniecie w zachwyt, jak można, mieć taką wodę w mieście, nie zrobić tam nic. Bo to co jest, to jest nic.
Warto jeszcze wspomnieć o renesansie lubelskim, charakterystycznym dla Lublina i okolic. Nioby rene3sans, czyli znane z książek poziome linie, ale jakiś pnący się do gry, jak niemodny już gotyk. Wiele to mówi o mieszkańcach Lublina; owszem, chcieliby być na topie, ale zaraz siadają i sobie uświadamiają, że w gruncie rzeczy są cieniasami i zostaną wyśmiani albo ostrzej sprowadzeni na ziemię przez władzę, tu - Kraków. No to siadają cicho. I tym sposobem powstał niby nowoczesny renesans, ale taki zachowawczy, gotycki. Najbardziej modelowy przykład to kościół św. Józefa przy ul. Świętoduskiej, który wszakże najlepiej podziwiać z Lubartowskiej.
Ta obawa przed majestatem władzy została Lublinowi do dziś. Od ponad dwudziestu lat różni wielcy trąbią, że ma to miasto największy potencjał rozwoju, bo leży przy granicy cywilizowanego świata, a wiadomo, że najlepsze interesy robi sie z dzikimi. Lublin w to niby uwierzył, ale nie zrobił nic, by ten potencjał wykorzystać w obawie przed Warszawą, która wszak leży niewiele dalej od wschodniej granicy. Tych obiekcji nie miały Białystok i Rzeszów i się rozwinęły w czasie, gdy Lublin stawiał nowe pomniki i debatował, co zrobić z poligonem niemal w środku miasta. To też ewenement; prawdziwy step otoczony osiedlami. Jeszcze niedawno były tam wraki czołgów, ale złomiarze już je sprzedali.
Chcecie zobaczyć most, którym nigdy nie przejechał żaden samochód – tylko w Lublinie (okolice pomiędzy politechniką a cukrownią). Chcecie zobaczyć ulicę, która ma początek i miejsce na koniec, a nie ma środka – tylko w Lublinie (ul. Sowińskiego). Chcecie zobaczyć znak zakazu ruchu pieszych na... chodniku – tylko w Lublinie (niestety, stał zaledwie kilka tygodni, a byłby sporą atrakcja turystyczną).
Ale panoramę lubelska starówka ma niesamowitą. Najlepiej ją oglądać zza Bystrzycy, z tatarskich (od dzielnicy Tatary) błoni i biegnącej wzdłuż Bystrzycy ścieżki rowerowej (najlepiej podczas zachodu słońca). Nad wspomniany zalew można dojechać tąże ścieżką, w sezonie zatłoczoną znacznie bardziej niż Marszałkowska – to też wygląda oryginalnie).
-
- User
- Posty: 851
- Rejestracja: 10 paź 2010, o 16:51
- Lokalizacja: GieKSogród/Jaskółcze Gniazdo
Re: Lublin i okolice
Pełna zgoda. Pisząc "można odnieść wrażenie, że spacerując lubelską starówką, podróżuje się w czasie, a nie w przestrzeni. Gorąco polecam wszystkim miłośnikom Wiedźmina i innych, podobnych średniowiecznych klimatów. Poczuć się jak w XVI w. - bezcenne (przynajmniej dla mnie)" w sposób oczywisty miałem na myśli lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku, w których rozgrywa się akcja wiadomej sagi.Gollum pisze: Ja atmosfery cofnięcia się w czasie na starówce nie czuję. Ale czułem, gdy przyjechałem do lublina na studia pod koniec lat osiemdziesiątych. Wiedziałem, że można tam zarobić kosę, ale coś ciągnęło w te zrujnowane zaułki. Odkąd większość kamienic została odrestaurowana i w każdej ulokowały się przynajmniej dwie knajpy, starówka straciła swoją atmosferę. Za to atmosfery nie tracą Lubartowska, 1 Maja, Kunickiego i okolice dworca kolejowego. Tam wciąż można zarobić kosę. To samo jest na Bronowicach, gdzie można spotkać typy jak z najczarniejszych kryminałów
A poważnie, być może wynika to z faktu "opatrzenia" się starówką podczas studiów. Dla osoby przyjezdnej wszystko wydaje się bardziej atrakcyjne niż dla kogoś, kto spędził gdzieś co najmniej kilka lat. Spytajmy Paryżan, czy to wielkie żelastwo, będące symbolem ich miasta, wzbudza w nich zachwyt czy obojętność.
"Oryginalność jest jedyną rzeczą, której użyteczności nie mogą pojąć nieoryginalne umysły” <John Stuart Mill, "O wolności">
-
- Jr. Admin
- Posty: 8413
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Re: Lublin i okolice
Szkoda można było zrobić ciekawe muzeum minionej epoki w połączeniu z historią wojskowości.Gollum pisze: ...co zrobić z poligonem niemal w środku miasta. To też ewenement; prawdziwy step otoczony osiedlami. Jeszcze niedawno były tam wraki czołgów, ale złomiarze już je sprzedali.
No nie tylko w Lublinie. Miałem przyjemność mieszkać w Krakowie na ul. Pachońskiego. Ulica miała swój początek i teoretycznie koniec (teoretycznie, bo droga która była kontynuacją i tak była oddalona od bloku w którym mieszkałem). Środka ulicy w ogóle zabrakło (trzeba by było zbudować most na rzece), do dzisiaj brakuje i tak już raczej zostanie, bo tam gdzie miałaby być ulica zbudowano inne domy. Także często zdarzało się, że taksówki wiozły ludzi zupełnie na inne osiedle, aby trafić na miejsce trzeba było oprócz nazwy ulicy powiedzieć, że to koło basenu.Gollum pisze:Chcecie zobaczyć ulicę, która ma początek i miejsce na koniec, a nie ma środka – tylko w Lublinie (ul. Sowińskiego).
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
Re: Lublin i okolice
Jest wiele prawdy w tym, co opublikowałeś, ale mnie się zdaje, że o tym wschodnim potencjale mamy po prostu odmienne poglądy. Nie robimy interesów, ale współpracujemy w projektach kulturalnych (Festiwale, jak Sąsiedzi, Konfrontacje Teatralne, Jarmark Jagielloński, akcje artystyczne Lublin- Lwów). Że nie przybywa od tego pieniędzy? A to już taka nasza lubelska specyfika, "Wschodnia rozpierducha", jak pisał Stasiuk. I to też ma swoją wartość, bo niewiele już zostało miejsc, w których w spojrzeniu przechodnia dostrzeżesz kredyt życzliwości, a nie chęć zrobienia na Tobie interesu. Taki jest ten mój Lublin :)Gollum pisze: Od ponad dwudziestu lat różni wielcy trąbią, że ma to miasto największy potencjał rozwoju, bo leży przy granicy cywilizowanego świata, a wiadomo, że najlepsze interesy robi sie z dzikimi. Lublin w to niby uwierzył, ale nie zrobił nic, by ten potencjał wykorzystać w obawie przed Warszawą, która wszak leży niewiele dalej od wschodniej granicy.
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Życzliwoscią, która jest, była i (mam nadzieję) będzie, rodziny nie wyżywisz. Festiwalami także, zważywszy że zdecydowana większość ich gości stanowią mieszkańcy Lublina. Dlatego mieszkańcy wieją stąd jak najdalej. Lotnisko juz pokazało, jak jest potrzebne; w ciągu dwóch miesięcy wyleciało stąd i nie wróciło pół tysiąca ludzi. Jesli tendencja się utrzyma, a utrzyma, to niebawem w Lublinie nie3 będzie nispełna 350, ale niespełna 300 tysięcy mieszkańców. I to pomimo masowej migracji do miasta mieszkańców wsi i małych miasteczek. Tam też wiedzą, że nie ma sensu wyjeżdżać do Lublina, lecz do Dublina.
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
Cóż;powiem Ci że wolałbym żeby w moim mieście było mniej tej "ułańskiej fantazji" a więcej zimnego;solidnego "niemieckiego ordnungu". Zauważ;że sam piszesz: "nie robimy interesów"--i to jest prawda; w tym 400-tysięcznym mieście masz 2-słownie DWÓCH pracodawców z których możemy być dumni.To jak na takie "światowe miasto" to chyba za mało.Sztupyzga pisze:Jest wiele prawdy w tym, co opublikowałeś, ale mnie się zdaje, że o tym wschodnim potencjale mamy po prostu odmienne poglądy. Nie robimy interesów, ale współpracujemy w projektach kulturalnych (Festiwale, jak Sąsiedzi, Konfrontacje Teatralne, Jarmark Jagielloński, akcje artystyczne Lublin- Lwów). Że nie przybywa od tego pieniędzy? A to już taka nasza lubelska specyfika, "Wschodnia rozpierducha", jak pisał Stasiuk. I to też ma swoją wartość, bo niewiele już zostało miejsc, w których w spojrzeniu przechodnia dostrzeżesz kredyt życzliwości, a nie chęć zrobienia na Tobie interesu. Taki jest ten mój Lublin :)Gollum pisze: Od ponad dwudziestu lat różni wielcy trąbią, że ma to miasto największy potencjał rozwoju, bo leży przy granicy cywilizowanego świata, a wiadomo, że najlepsze interesy robi sie z dzikimi. Lublin w to niby uwierzył, ale nie zrobił nic, by ten potencjał wykorzystać w obawie przed Warszawą, która wszak leży niewiele dalej od wschodniej granicy.
Z tym "kredytem życzliwości" w spojrzeniu przechodnia....kurcze nie wiem gdzie mieszkasz;w której dzielnicy ale chyba nie chodziłeś wieczorami po pewnych dzielnicach gdzie dużo nie trzeba żeby w ramach "życzliwości" mieć mocno przerąbane....
Podsumowując: Lublin dla młodych ludzi jest w miarę atrakcyjny tylko dzięki znośnym kosztom utrzymania;jest to miasto co prawda z dużą ilością uczelni ale nie zapominajmy-to są "kuźnie bezrobotnych"; to jest miasto gdzie znalezienie sensownej pracy jest cudem-zresztą...gdzie ci ludzie mają pracować jak tu właściwie nie ma zakładów pracy??? W marketach których faktycznie dużo tu mamy??; faktycznie Starówka i zabytki są świetne-ale dzieci tym nie wykarmisz.
A podsumowując w stylu czasów Unii Lubelskiej-współczesny "ślachcic lubelski" będzie jeździł na nędznej szkapie-bo nie mamy żadnej fabryki---Sorry Grand Tigera składamy; z pordzewiałą szabelką-bo nie ma tu prawie rzemieślników; nędznie odzianego-bo zakłady krawieckie są w upadłości a Zamojska;niegdyś ulica sklepów z tkaninami-powoli wymiera;opchany produktami z marketów-a tych akurat mamy w bród...
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Dlatego ja każdemu mówię: spieprzajcie stąd, tu nie ma żadnej przyszłości; córce sugeruję studia wszędzie, tylko nie w Lublinie, a jesli się nie dostanie, wyjazd za granicę. Syna gnębię, by w przyszłym roku wygrał olimpiadę kuratoryjną i dostał się do dobrego liceum, za parę kolejnych lat znów bedzie gnębiony by wygrał kolejną i dostał się na dobre studia, bynajmniej nie humanistyczne i wyjechał daleko stąd. Gdyby nie bariera językowa (jakoś tak się złozyło, że ja znam tylko rosyjski a żona żadnego), to już dawno spieprzylibyśmy i my.
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
:-( widzę Gollum;że też mieszkasz w tym grajdole...Masz rację-studia humanistyczne to porażka;ja już bym radził farmację-ta w Lublinie jest dobra i po niej z łatwością znajdą pracę. Ze spieprzaniem masz gorzką rację-znam ludzi już pod 30-stke którzy temu grajdołowi mówią "nie" i dają stąd nogę. Ja niestety z pewnych względów nie mogę stąd spadać;ale z lublinem kompletnie się nie identyfikuję. Owszem;niegdyś byłem dumny z "Żuczków"; z rks motor-to są dwa przykłady rzeczy z których niegdyś byliśmy dumni. A teraz? Kolega Sztupzyga najwidoczniej nie ma takich problemów jak 99% młodych ludzi w tym mieście...
ps.Sssskarbie czytałeś mmmożże "Dzielnicę Cudów" Henryka Mularskiego? ;-).
ps.Sssskarbie czytałeś mmmożże "Dzielnicę Cudów" Henryka Mularskiego? ;-).
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Nie czytałem. Mam w domu biblioteczkę ponad tysiąc sztuk, ale tzw. literatury pieknej jest mniej niż sto i część nie przeczytana. Jakoś po lekturze „Władcy pierścieni” ponad ćwierć wieku temu i nieudanej próbie przebrnięcia przez „Dzwon Islandii” Laxnessa taka literatura mi nie podchodzi i czytuję wyłącznie literaturę fachową, popularnonaukową i w zasadzie tyle.
Farmacja owszem, jest dobra, ale z pracą różnie. Moja znajoma ukończyła coś farmaceutycznego i musi zaliczyć jakiś staż, pół roku czy dwa lata – nie pamiętam. Właścicielka apteki chętnie ją przyjmie, ale wyłącznie za darmo i jeszcze niedwuznacznie sugeruje, że robi jej tym łaskę, bo mogłaby zażądać pieniędzy.
Zresztą co się dziwić, skoro w Lublinie i okolicach pracę się ma wyłącznie dzięki znajomościom. W Rykach ponoć nawet stanowiska sprzątaczek obsadza miejscowy poseł. Gdy lubelski ARiMR robił nabór, połowę ludzi przysyłał mu nie żyjący już szef PSL. Nie wiem, czy za obecnego szefa (marszałka) ta procedura obowiązuje, ale prawdopodobnie tak. Startowałem w konkursie do urzędu tegoż marszałka, przychodzę na rozmowę i już mi mówią, że nie mam się co łudzić, bo już wiadomo, kto będzie przyjęty; stażystka. Gdy przychodzi dziewczyna, a urzędniczki mówią jej cześć, już wiem, że to ona. Nie myliłem się. Inni wiedzieli o tym wcześniej, bo się w ogóle na przesłuchaniach nie pojawili.
Farmacja owszem, jest dobra, ale z pracą różnie. Moja znajoma ukończyła coś farmaceutycznego i musi zaliczyć jakiś staż, pół roku czy dwa lata – nie pamiętam. Właścicielka apteki chętnie ją przyjmie, ale wyłącznie za darmo i jeszcze niedwuznacznie sugeruje, że robi jej tym łaskę, bo mogłaby zażądać pieniędzy.
Zresztą co się dziwić, skoro w Lublinie i okolicach pracę się ma wyłącznie dzięki znajomościom. W Rykach ponoć nawet stanowiska sprzątaczek obsadza miejscowy poseł. Gdy lubelski ARiMR robił nabór, połowę ludzi przysyłał mu nie żyjący już szef PSL. Nie wiem, czy za obecnego szefa (marszałka) ta procedura obowiązuje, ale prawdopodobnie tak. Startowałem w konkursie do urzędu tegoż marszałka, przychodzę na rozmowę i już mi mówią, że nie mam się co łudzić, bo już wiadomo, kto będzie przyjęty; stażystka. Gdy przychodzi dziewczyna, a urzędniczki mówią jej cześć, już wiem, że to ona. Nie myliłem się. Inni wiedzieli o tym wcześniej, bo się w ogóle na przesłuchaniach nie pojawili.
-
- Administrator
- Posty: 12930
- Rejestracja: 19 wrz 2010, o 23:06
- Lokalizacja: Galicja
Re: Lublin i okolice
A ja Wam (mimo wszystko) powiem, że to miasto mnie się podoba i mówię/piszę to z perspektywy przeciętnego turysty, który miał niedawno okazję "pochodzić" trochę po Waszym mieście. 

-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Urodziłem się, wychowałem i żyję w TYM mieście...jak czytam te posty (zapewne słuszne) to czuje sie jak Stanisław Grzesiuk, gdy jadąc tramwajem po pięciu latach kacetu, usłyszał od młodej fali warszawskiej(z lat 50-tych)..."tu nie ma życia"
Pozdrawiam
Pozdrawiam
-
- User
- Posty: 951
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 16:58
- Lokalizacja: Hrubieszów/Lublin
Re: Lublin i okolice
Ja jestem obecnie studentem, za rok kończącym i powiem szczerze, że jakby była praca to bym w Lublinie został, dobrze się tu poczułem, kosztu utrzymania zawrotne nie są.... Tylko właśnie ten rynek pracy...
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
Gollumie "Dzielnicę cudów" polecam bo to jest o lublinie lat 70-tych;z pewnością rozpoznasz nasze dzielnice; notabene Henryk Mularski mieszkał opodal obecnego Gimnazjum nr 1...
Petruss--teraz szukam roboty i pomijając magazyny-a zaliczyłem już zasuwanie jako magazynier i markety to...nic nie ma.
Sven-inaczej przyjechać tu turystycznie; inaczej-niestety-żyć;
Creamcheese-fajny lublin skończył się jakieś 20 lat temu;powiedz mi; co tu kurcze jest? Bo wśród pokolenia 40< panuje przekonanie-jak sobie w lublinie stanowiska pracy nie stworzysz to nic nie będziesz miał...
Petruss--teraz szukam roboty i pomijając magazyny-a zaliczyłem już zasuwanie jako magazynier i markety to...nic nie ma.
Sven-inaczej przyjechać tu turystycznie; inaczej-niestety-żyć;
Creamcheese-fajny lublin skończył się jakieś 20 lat temu;powiedz mi; co tu kurcze jest? Bo wśród pokolenia 40< panuje przekonanie-jak sobie w lublinie stanowiska pracy nie stworzysz to nic nie będziesz miał...
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
a co student kończący kończy?
pozdrawiam
pozdrawiam
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
mariusz!! 20 lat temu...albo i ciut więcej to skończyło sie wszystko co "fajne"...teraz przyszło to co przyszło, i nie tylko w Lublinie. Wszyscy wyjedziecie do stolycy??mariusz77 pisze: Creamcheese-fajny lublin skończył się jakieś 20 lat temu;powiedz mi; co tu kurcze jest? Bo wśród pokolenia 40< panuje przekonanie-jak sobie w lublinie stanowiska pracy nie stworzysz to nic nie będziesz miał...
A co mają powiedzieć ci z Zamościa, Krasnegostawu, ...a nawet Słupska?
Nie mówię że jest cud, ale życ mozna wszędzie

A ja urodziłem się i wychowałem na ulicy...Nowy Rynek...pewnie wiesz gdzie to jest


-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
Zacznę od "tyłu" Nowym Rynkiem to przechodziłem ostatnio 2 dni temu; poza tym w tej dzielnicy mieszkam od urodzenia..
Słupsk-akurat kurcze byłem tam w ubiegłym roku-uczciwie mówiąc "urzekło" mnie jedno-wydawało mi się;że w Łodzi jeździ się na "wariackich" papierach...no;ale Słupsk też "niezły jest " pod tym względem..
Ponadto--nie lubię równać w dół bo to osłabia motywację-poszukuję dostawczaka; nie myślę o Nysce a raczej o Reńce bo nie ma sensu ambicjonalnie i porównywalnie "myśleć w dół".
A co do stolycy.....jakbym miał tam pracę dla siebie i Żony to #%%$%$%tole ten grajdołek i buuuuta stąd; niestety; będę musiał kombinować w tym pipidóFku dolnym i "coś" tu stworzyć; bo na kochanych urzędników; zresztą...na nikogo tu nie można liczyć.
Swoją droga-nasz matecznik jest fenomenem--znasz Kielce? Kilka lat temu-no dobra-z 8-10; to była zapadła dziura z denną infrastrukturą drogową;po porostu.... XXXXXXX (autocenzura);a teraz? Popatrz sobie na miasto;popatrz sobie na inwestycje drogowe i siadaj i ucz się ;-); jak się mądrze rozwija miasto.....
Co do pierwszego zdania-nie miałem na myśli;że "za komuny" było lepiej;chociaż ze względu na ukończone studia mógłbym coś niecoś o tym pogadać;chodzi mi o to;że to "miasto" ma fenomenalny talent do p$#$#rzenia swoich szans--FSC-szlag trafił; cukrownia-podobnie;kilku solidnych inwestorów poszło w cztery wiatry stąd. Aż chce się dać dla młodych radę-"jesteś młody;zdolny wykształcony z ambicjami? to zabieraj żonę/narzeczoną/dziewczynę i zjeeeeżdżaj stąd;bo w tym mieście nic dobrego Cię nie czeka"
Słupsk-akurat kurcze byłem tam w ubiegłym roku-uczciwie mówiąc "urzekło" mnie jedno-wydawało mi się;że w Łodzi jeździ się na "wariackich" papierach...no;ale Słupsk też "niezły jest " pod tym względem..
Ponadto--nie lubię równać w dół bo to osłabia motywację-poszukuję dostawczaka; nie myślę o Nysce a raczej o Reńce bo nie ma sensu ambicjonalnie i porównywalnie "myśleć w dół".
A co do stolycy.....jakbym miał tam pracę dla siebie i Żony to #%%$%$%tole ten grajdołek i buuuuta stąd; niestety; będę musiał kombinować w tym pipidóFku dolnym i "coś" tu stworzyć; bo na kochanych urzędników; zresztą...na nikogo tu nie można liczyć.
Swoją droga-nasz matecznik jest fenomenem--znasz Kielce? Kilka lat temu-no dobra-z 8-10; to była zapadła dziura z denną infrastrukturą drogową;po porostu.... XXXXXXX (autocenzura);a teraz? Popatrz sobie na miasto;popatrz sobie na inwestycje drogowe i siadaj i ucz się ;-); jak się mądrze rozwija miasto.....
Co do pierwszego zdania-nie miałem na myśli;że "za komuny" było lepiej;chociaż ze względu na ukończone studia mógłbym coś niecoś o tym pogadać;chodzi mi o to;że to "miasto" ma fenomenalny talent do p$#$#rzenia swoich szans--FSC-szlag trafił; cukrownia-podobnie;kilku solidnych inwestorów poszło w cztery wiatry stąd. Aż chce się dać dla młodych radę-"jesteś młody;zdolny wykształcony z ambicjami? to zabieraj żonę/narzeczoną/dziewczynę i zjeeeeżdżaj stąd;bo w tym mieście nic dobrego Cię nie czeka"
-
- Jr. Admin
- Posty: 8413
- Rejestracja: 30 maja 2011, o 00:37
- Lokalizacja: Kraków
Re: Lublin i okolice
A jak uważacie gdzie tkwią przyczyny takiego stanu rzeczy. Gdzie są bariery powodujące, że Lublin się nie może rozwijać. Bo to jest przecież duży ośrodek miejski, także akademicki, relatywnie blisko stolicy państwa, o tradycjach kulturalnych i przemysłowych, może być również interesującym centrum konferencyjnym. Wydaje mi się że np. Rzeszów w położeniu znacznie bardziej peryferyjnym i przy mniejszym potencjale radzi sobie lepiej. Owszem tam nie jest bogato, ale widać, że miasto się rozwija. Znam np. kilka osób które tam pojechały pracować, chociaż znam też po prawdzie inne, które stamtąd wyjechały. No, ale tak generalnie w podsumowaniach miast najbardziej przyjaznych dla mieszkańców to Rzeszów wypada od kilku lat bardzo dobrze.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
Comen-krótko-fatalna polityka włodarzy tego miasta od nastu lat i nieudolnie sprzedane najważniejsze zakłady pracy w mieście.Miałeś tu Lubelską Fabrykę Wag; FSC; drożdżownię; Protectora i jeszcze kilka niezłych firm. Obecnie tego już nie ma. Lubella i Zakłady Tytoniowe ledwo cipią. W tym kochanym mieście tworzysz armię absolwentów/ale nie tworzysz dla nich pracy-tu masz podstawowy ból. To "kochane" miasto o region postawiło na masowy rozwój hipermarketów; przy drobnej okazji "zarzynając" handel detaliczy; Comen to jest dla mnie fenomen-tak rozp..indolić duże miasto.
Chociaż po prawdzie mamy jedną rzecz "jak na Zachodzie-i to bogatym"; a mianowicie..drogi.
Dziurawe jak ser szwajcarski :-)))))).
Chociaż po prawdzie mamy jedną rzecz "jak na Zachodzie-i to bogatym"; a mianowicie..drogi.
Dziurawe jak ser szwajcarski :-)))))).
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
wcięło mi posta...
zacznę jeszcze raz...
wątek ten był załozony prawdopodobnie po to by zachęcać do przyjazdu do Lublina a nie zniechęcać...wychodzi z tego kicha
Kielce faktycznie duży rozmach w drogach...ale rozmawiam z ludźmi z mojej branży i okazuje sie ze jest kaszana jak i u nas
A może problem tkwi w tym, ze dobrze tam gdzie nas nie ma?
Córa znajomych doktoryzowała sie na PANie...podobno tragedia...mówiła...skończyc i spieprzać. Skończyła, zaproponowali jej pozostanie na PANie, została i teraz chwali
...komu i kiedy wierzyć
Pozdrawiam
a mojej chatki, róg Nowego Rynku i Pieknej nie ma juz kilkanaście lat

zacznę jeszcze raz...
wątek ten był załozony prawdopodobnie po to by zachęcać do przyjazdu do Lublina a nie zniechęcać...wychodzi z tego kicha
Kielce faktycznie duży rozmach w drogach...ale rozmawiam z ludźmi z mojej branży i okazuje sie ze jest kaszana jak i u nas
A może problem tkwi w tym, ze dobrze tam gdzie nas nie ma?
Córa znajomych doktoryzowała sie na PANie...podobno tragedia...mówiła...skończyc i spieprzać. Skończyła, zaproponowali jej pozostanie na PANie, została i teraz chwali
...komu i kiedy wierzyć

Pozdrawiam
a mojej chatki, róg Nowego Rynku i Pieknej nie ma juz kilkanaście lat
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
A teraz trochę optymizmumariusz77 pisze: Chociaż po prawdzie mamy jedną rzecz "jak na Zachodzie-i to bogatym"; a mianowicie..drogi.
Dziurawe jak ser szwajcarski :-)))))).

Przyjechał do Lublina, pierwszy raz w życiu, Pietro - przyjaciel, Włoch...popatrzyła na to wszystko i powiedział:
- Wy to macie fajnie!!....macie jeszcze tyle do zrobienia!!
Wystarczy tylko popatrzec z innej strony

Pozdrawiam
-
- User
- Posty: 248
- Rejestracja: 10 lut 2013, o 15:05
Re: Lublin i okolice
Taaa....to może takie hasło:
"Drodzy Turyści na Lubelszczyznę przyjeżdżajcie;zabytki zwiedzajcie i podziwiajcie ale potem stąd sp..przajcie i na stały pobyt tu się nie nastawiajcie i za cho,rę się tu nie przeprowadzajcie".
"Drodzy Turyści na Lubelszczyznę przyjeżdżajcie;zabytki zwiedzajcie i podziwiajcie ale potem stąd sp..przajcie i na stały pobyt tu się nie nastawiajcie i za cho,rę się tu nie przeprowadzajcie".
-
- User
- Posty: 1081
- Rejestracja: 28 lip 2012, o 09:23
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Właśnie!
A jak uważacie, że jest inaczej, to zostańcie tu na parę miesięcy, a przyznacie nam rację
A jak uważacie, że jest inaczej, to zostańcie tu na parę miesięcy, a przyznacie nam rację
-
- User
- Posty: 1404
- Rejestracja: 17 lut 2013, o 09:54
- Lokalizacja: Lublin
Re: Lublin i okolice
Ja tu jestem ponad pół wieku...i uważam inaczej
Pozdrawiam
Pozdrawiam