Jak się później okazało komunikacja lokalna na trasie Kozłówka-Lubartów funkcjonuje całkiem sprawnie, tylko że nie ma śladu na ten temat w Internecie. Dlatego wycieczka, którą sobie wyznaczyłem miała charakter okrężny - jedną trasą do celu a inną z powrotem. Rano autobusem miejskim nr 44 z Lublina do ostatniego przystanku Kawka Las. Można było wysiąść przystanek wcześniej, bo z pętli musiałem się kawałek cofnąć do rozstaju dróg. Sporo ludzi przyjechało na ostatni przystanek. Oprócz miejscowych grzybiarze, którzy znikli w gąszczu leśnym. Ja grzybów nie szukałem. Przy drodze była ich cała chmara, ale raczej to te jadalne tylko raz w życiu, więc poprzestałem jedynie na zdjęciu do relacji.
Przed samym pałacem w Kozłówce dawny ceglany gościniec. Obecnie zamknięty.
Na bramie pałacu w Kozłówce rodowa sentencja Zamojskich "To mniey boli".
Według legendy słowa protoplasty rodu, który ranny na polu bitwy pod Płowcami tak powiedział do króla Władysława Łokietka. Rany w walce mniej go bolały niż potyczki z wrednym sąsiadem. Nim zwiedzę pałac wizyta w dwóch oficynach. Po prawej skromna powozownia z dużą kolekcją latarni przyczepianych do pańskich bryczek. Po lewej kolekcja sztuki socrealizmu. W sieni plakaty propagandowe, dalej we wnętrzu rzeźby i obrazy o specyficznej tematyce, np. kobieta karmiąca świnie w państwowym PGR-ze.
Liczne portrety genseków. W małym ogrodzie na tyłach oficyny kolekcja pomników, które kiedyś "zdobiły" polskie miasta. Największy Bierut stał ponoć w Lublinie.
W sumie tyle tego mieliśmy, a bardzo mało zostało. Zamek w Kozłówce to jeden z ciekawszych obiektów pałacowych w Polsce.
Przez długie lata była tutaj centralna składnica muzealna, w każdym razie wnętrza pysznie urządzone, swoim bogactwem przypominają wyposażenie zamków u naszych południowych czy zachodnich sąsiadów.
Zwiedzanie w dobie koronawirusa jakby z przewodnikiem, tylko zamiast opowieści odsłuchujemy komentarz nagrany na cyfrowym nośniku. Prowadząca co najwyżej pokazuje niektóre eksponaty o których mowa w opisie. Jest tego sporo. Nie tylko eleganckie salony, buduary, sypialnie, biblioteka ale i tzw. kredens. Zamojscy najpewniej korzystali ze starodawnego "cateringu", tzn. potrawy przybywały do pałacu upichcone gdzieś w okolicy, a w samym kredensie układano je na półmiski, podgrzewano, ozdabiano.
Z przodu i z tyłu pałacu mamy piękne klomby.
Na zapleczu złota fontanna i pomnik poległych żołnierzy napoleońskich.
W nieco dalszej części parku mała bażantarnia. Warto też wejść do pałacowej kaplicy. Znajduje się w nim replika nagrobka Zofii Zamojskiej z Czartoryskich.
To replika, bo hrabina została pochowana we florenckim kościele Santa Croce. Pewnie gdzieś go tam przeoczyłem - zdjęcia nie znalazłem a szkoda. W tym włoskim panteonie jest tego strasznie dużo, przynajmniej kilkadziesiąt nagrobków i epitafiów w tym poświęcone Galileuszowi, Machiavellemu czy Dantemu. Przy kaplicy pałacowej skromny pokoik, który w czasach wojny służył za mieszkanie Stefanowi Wyszyńskiemu późniejszemu prymasowi.
Na koniec Lubartów. Miasteczko wita równie okazałym pałacem, najpierw siedzibą Lubomirskich, potem Sanguszków.
Wnętrza raczej są słabo dostępne, bo to siedziba starostwa powiatowego. Niestety niedostępny był także park z tyłu posiadłości. Akurat trwa jego rewitalizacja. Lubartów chlubi się kościołem farnym pod wezwaniem św. Anny. To najwspanialsze dzieło Pawła Fontany na Lubelszczyźnie.
Za dwuwieżową fasadą kryje się piękne bogate wnętrze z licznymi odwołaniami do właścicieli pałacu.
Lubartów zwany w przeszłości Lewartowem był bowiem miastem prywatnym. Tutaj za Wisłą zaczynał się dziwny kraj rozmaitych latyfundiów i ordynacji stanowiących de facto małe państwa w państwie dawnej Rzeczpospolitej. W budynku obok kościoła znajduje się panorama lubartowska. Znane postacie pojawiają się na tle miejscowego pejzażu z pałacem i parkiem Sanguszków. Drugi znacznie skromniejszy kościół klasztorny znajduje się po przeciwległej stronie miasta.
Dzisiejszy rynek Lubartowa podzielony jest na dwie części przez rząd zabudowy w której wyróżnia się wolno stojąca XVIII-wieczna karczma.
Dominantą placu jest nowoczesny budynek urzędu miejskiego.
W Lubartowie zachowało się jeszcze wiele starych parterowych domków charakterystycznych dla żydowskich sztetli. To taka wycieczka w przeszłość. Na starych zdjęciach podobne chaty widać na krakowskim Kazimierzu, choć dawno już ich tam nie ma. Te również znikają a na ich tle pojawiają się wyższe budynki.
Kilka z uliczek lubartowskich zachowało jednak taką autentyczną zabudowę i warto by ją było chyba utrzymać jako zabytek przeszłości.
Lasy Kozłowieckie to spory jak na tę część Lubelszczyzny kompleks leśny mający status parku krajobrazowego. Po przejściu fragmentem bocznej drogi i minięciu płatu lasu docieram do malowniczego stawu Stróżek na rzeczce Minina.
Potem osiągam szeroką leśną spychaczówkę na której trwają prace przy nawierzchni. Hałas towarzyszy mi niestety aż do Dąbrówki. Wieś śródleśna. Przy drodze Park Dźwięków. Rodzaj małego skansenu z bogatym programem edukacyjnym.
Dostępny, ale frajda jest na pewno wtedy, gdy odbywają się tu jakieś zajęcia na temat lasu, jego odgłosów i różnych innych, które wyzwolić można za pomocą rozmaitych przyrządów zgromadzonych przy drewnianej szopie.
Są tu też jakieś zwierzęta a kawałek dalej tory łucznicze.
Krótki odpoczynek przy kapliczce w centrum wsi i mapie parku krajobrazowego. Rzeźba Chrystusa niosącego trochę sfatygowany krzyż.
Teraz maszeruję już drogą asfaltową, dość ruchliwą jak na takie odludzie. Nieopodal mijam jakieś niechlubne miejsce "antymocy". Na przestrzeni kilkudziesięciu metrów padły 2 gołebie i 1 wiewiórka. Muszą się tu ścigać przy wyjściu z wirażu.
Droga biegnie najpierw lasem a potem rolniczym krajobrazem Wyżyny Lubelskiej.
Forum "Turystycznie" - najciekawsze forum turystyczne w sieci! Już od prawie 14 lat!
Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Regulamin forum
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Prosimy o zachowanie następującego schematu w tytule relacji:
Województwo: dokładny cel wycieczki (data wycieczki)
Przykład:
Małopolskie: Czchów (08.07.2020)
Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
- petruss1990
- User
- Posty: 1025
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 16:58
- Lokalizacja: Hrubieszów/Lublin
Re: Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Lasy Kozłowieckie... To byłeś blisko najbliższych gór nieopodal Lublina!
Nie można kochać ojczyzny, nie kochając miejsca, w którym się człowiek urodził...
Re: Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Jest tam faktycznie taki rezerwat Kozie Góry - bardziej na wschodzie, więc niestety nie po drodze. Z drugiej strony to tylko kilka utrwalonych wydm.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
- petruss1990
- User
- Posty: 1025
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 16:58
- Lokalizacja: Hrubieszów/Lublin
Re: Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Teraz to raczej małe wzgórza w centrum płaskiego lasu. Zwierzyny coraz więcej i w tamtych okolicach łatwo zobaczyć (a raczej można było, bo prace leśne trwają nieopodal). Jest jeszcze cmentarz powstańczy, ale to już z mapą trzeba pochodzić, albo rowerem.
Nie można kochać ojczyzny, nie kochając miejsca, w którym się człowiek urodził...
Re: Lubelskie: Przez Lasy Kozłowieckie do Kozłówki i Lubartowa 9 września 2020
Zwierzynę pomijając bażanty w Kozłówce niestety widziałem tylko martwą.
Nie byłem wszędzie, ale mam to na uwadze
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/
A może coś o Szwecji? http://swevirtual.blogspot.com/