Relacja: Krosno i okolice. W krainie nafty i szkła. 10-12 listopada 2017
: 19 lis 2017, o 11:40
Z Krosna w kierunku zamku Kamieniec prowadzi szlak zielony. Przejście trwa około półtorej godziny. Trasa przekracza most na Wisłoku, mija dzielnicę Zawodzie i wspina się na wysoki garb terenowy zwany wzgórzem Korona.
Sama forteca podzielona jest murem granicznym na zamek średni i zamek wysoki. Teoretycznie biegnie tędy granica dwóch gmin. Kiedyś rodziny Firlejów i Korczyńskich toczyły spór o posiadłość czego śladem w polskiej literaturze jest sztuka Fredry "Zemsta". Wysoki zamek jest aktualnie remontowany i tam wejść nie można. Zwiedzić można kaplicę, małą wystawę na dwóch piętrach średniego zamku i taras widokowy poniżej pomnika Kościuszki. Z Kamieńca schodzę szlakiem czarnym do doliny potoku Marcinek a następnie wspinam się w kierunku Prządek przez grzbiet Sokolec na którym odkryto prehistoryczne kurhany. Jest tu też niewielka skałka - przedsmak tego co znajduje się dalej na szczycie wzgórza. Skały Prządki to rezerwat przyrodniczy cieszący się dość dużą popularnością wśród turystów, którzy zostawiają auta na niewielkim parkingu poniżej. Jest tu kilka piaskowcowych grup skalnych o dziwacznych kształtach i nazwach. Podobnie jak w Skamieniałym Mieście są tutaj rozmaite skalne zachody, labirynty a powierzchnia pokryta jest ciekawymi żłobkami wietrzeniowymi przypominającymi trochę ospę krasową. Legenda mówi o pannach które podjęły rywalizację w dziedzinie posługiwania się kołowrotkiem i tak się do tego zapaliły, że zapomniały o mszy świętej a gdy dzwon kościelny wybił południe skamieniały. A może "prządki" to jednak jakaś złodziejska profesja w grypserze. Bo na czele pochodu kroczy Zbój Madej i Herszt. Może mówi się tak gdzieś: "Dzisiaj oprządłem pięciu delikwentów". Szlak dochodzi do kościoła w Czarnorzekach. Stamtąd wracam asfaltem do głównej drogi. Z przystanku wracam MarcelBusem do Krosna.
Następnie obniża się w szeroką błotnistą dolinę. Droga polna prowadząca jej dnem była niestety kompletnie rozjechana przez ciężki sprzęt typu kombajny i traktory co nie ułatwiało przebrnięcia przez grząski grunt. Na polach pełno porzuconych kolb kukurydzy.
Drugi odcinek praktycznie bez ścieżki prowadził polami za wsią Sporne do drogi wspinającej się na stromy garb terenowy: wyraźnie zaznaczoną południową krawędź Pogórza Dynowskiego.
Na grzbiecie tradycyjna chata a potem droga asfaltowa wzdłuż której ustawiono kamienne stacje golgoty.
Zaskakujące, że przez całą drogę mimo dalekich widoków nie dostrzegłem celu podróży, czyli zamku w Odrzykoniu. Wyłonił się dopiero zza zakrętu drogi za krzyżem golgoty, gdy do celu było jakieś 200 m.
Kasa przy wejściu oferuje dwa "pakiety": standardowy i full wypas. Ten drugi obejmuje za dodatkowe 3 zł zwiedzanie tzw. izby tortur. To w zasadzie niewielkie podwóreczko na którym ustawiono kilka osobliwych przyrządów z których najciekawszy jest fotelik nabijany gęsto grubymi ćwiekami i raczej nie zachęcający do siadania.
Obok jest też mebelek przypominający konfesjonał w którym człowiek mieścił się raczej z trudem i tortura polegać miała na braku możliwości ruchu. Sama forteca podzielona jest murem granicznym na zamek średni i zamek wysoki. Teoretycznie biegnie tędy granica dwóch gmin. Kiedyś rodziny Firlejów i Korczyńskich toczyły spór o posiadłość czego śladem w polskiej literaturze jest sztuka Fredry "Zemsta". Wysoki zamek jest aktualnie remontowany i tam wejść nie można. Zwiedzić można kaplicę, małą wystawę na dwóch piętrach średniego zamku i taras widokowy poniżej pomnika Kościuszki. Z Kamieńca schodzę szlakiem czarnym do doliny potoku Marcinek a następnie wspinam się w kierunku Prządek przez grzbiet Sokolec na którym odkryto prehistoryczne kurhany. Jest tu też niewielka skałka - przedsmak tego co znajduje się dalej na szczycie wzgórza. Skały Prządki to rezerwat przyrodniczy cieszący się dość dużą popularnością wśród turystów, którzy zostawiają auta na niewielkim parkingu poniżej. Jest tu kilka piaskowcowych grup skalnych o dziwacznych kształtach i nazwach. Podobnie jak w Skamieniałym Mieście są tutaj rozmaite skalne zachody, labirynty a powierzchnia pokryta jest ciekawymi żłobkami wietrzeniowymi przypominającymi trochę ospę krasową. Legenda mówi o pannach które podjęły rywalizację w dziedzinie posługiwania się kołowrotkiem i tak się do tego zapaliły, że zapomniały o mszy świętej a gdy dzwon kościelny wybił południe skamieniały. A może "prządki" to jednak jakaś złodziejska profesja w grypserze. Bo na czele pochodu kroczy Zbój Madej i Herszt. Może mówi się tak gdzieś: "Dzisiaj oprządłem pięciu delikwentów". Szlak dochodzi do kościoła w Czarnorzekach. Stamtąd wracam asfaltem do głównej drogi. Z przystanku wracam MarcelBusem do Krosna.