Zielony Staw Kieżmarski i jego otoczenie to jedno z najpiękniejszych miejsc w całych Tatrach, byłam tam wiele razy i chętnie wracam.
Zdobyłam niemal wszystkie szczyty w okolicy, a na Jagnięcy szłam po raz czwarty.
Po sobotnim Wielkim Choczu miałam obawy, czy starczy mi sił, ale okazało się, że dałam radę.
Trasa do Zielonego Stawu jest lajtowa, przysłowiowe schody zaczynają się nad schroniskiem, trzeba bowiem pokonać ponad dwustumetrowy próg do Doliny Jagnięcej (po słowacku Červená dolina). Nie ma tam żadnych trudności technicznych, ale podejście jest bardzo mozolne, zwłaszcza w upale, wręcz duchocie, jaka była w niedzielę. Potem trzeba przejść całą dolinę, łagodnie nabierając wysokości. W paru miejscach przechodziło się przez płaty śniegu.
Aż dochodzi się pod grań Jagnięcego i tu już jest niemal pionowa ścianka, częściowo ubezpieczona łańcuchami.
Potem wychodzi się na Kołowy Przechód i stamtąd idzie się w prawo ścieżką na przemian wznoszącą się i opadającą, wśród rynien i turniczek.
Widok z Jagnięcego Szczytu – piękny

Powrót tą samą trasą.
W sumie przeszliśmy ok. 20 km, przewyższenie 1320 m.
profil trasy (nie szliśmy tak długo, jak to pokazało na mapa-turystyczna)
Wszystkie zdjęcia w mojej galerii:
https://photos.app.goo.gl/HAeyPGr17T4RNy9g7