Comen pisze: ↑5 kwie 2018, o 13:17
Od jakiej mniej więcej wysokości warunki zmieniły się na zimowe? Nagle czy była jakaś strefa przejściowa?
Od ok. 750m n.p.m. (sprawdzałem na zegarku).
gar pisze: ↑5 kwie 2018, o 19:55
Śnieg na trasie mokry czy jeszcze zmrożony ?
Raczej mokry.
Często czyściłem w płatach śniegu buty. Błoting na maksa.
Schodzimy ścieżką spacerową koloru zielonego przez Przełęcz Hyrcza do Łopienki. W lesie ślisko, kije wybawieniem. Stuptuty też dają radę, bo błoto na odcinkach leśnych niemiłosierne. Na przełęczy niedaleko drewnianej wiaty ciekawa kapliczka, a obok niej piękny widok na Korbanię. Muszę tam kiedyś powrócić w wariancie jesiennym. Z Tyskowej. Już nawet mam pomysł, kiedy to będzie.
"Łopienka to nazwa nieistniejącej dziś wioski. Dzięki obecności w tamtejszej cerkwi od połowy XVIII w. cudownego obrazu Matki Boskiej, to także ośrodek kultu maryjnego. Na odbywające się kilka razy w roku odpusty ściągały kiedyś do łopieńskiej cerkwi rzesze wiernych z bliższej i dalszej okolicy. Po drugiej wojnie światowej Łopienka podzieliła losy innych bieszczadzkich wiosek. W 1946 r. mieszkańcy zostali wysiedleni do ZSRR, a rok później, tych, którym udało się pozostać w ramach tzw. „Akcji Wisła” przesiedlono na Zimie Odzyskane. Los nieubłagany dla ludzi podobnie obszedł się z opuszczoną wioską. Z kompletnie wyposażonej cerkwi zaczęły powoli ginąć sprzęty. Część wywiozło stacjonujące w Cisnej wojsko, reszta pada łupem szabrowników."
(karpaccy.pl)
W Łopience wiosna. Drzwi frontowe do cerkwi zamknięte, ale ponoć od drugiej strony można było wejść do środka. Przed obiektem kolorowe tablice informacyjne, a wzdłuż drogi bardzo dużo samochodów, jakby odbywały się w okolicy uroczystości wielkopiątkowe. Udało mi się uchwycić pierwsze w tym roku krokusy. Tym razem byłem pierwszy i zdążyłem przed tegoroczną, tatrzańską "rebelią".
Na długości ok. 2,5km do parkingu przy Małej Pętli Bieszczadzkiej widziałem dwa stanowiska wygaszonych retortów (po 4 sztuki), ale niestety bez gospodarzy. Z tego samego parkingu można pociągnąć dalej, w stronę Sinych Wirów. Rzeszowiakom jednak spieszyło się, to ruszyliśmy w drogę powrotną.
Trasa lajtowa, nieznana, mniej uczęszczana przez turystów. Takie lubię. Polecam.
Dziękuję za uwagę.
IMG_0500.JPG
IMG_0501.JPG
IMG_0504.JPG
IMG_0506.JPG
IMG_0509.JPG
IMG_0510.JPG
IMG_0514.JPG
IMG_0519.JPG
IMG_0520.JPG
IMG_0521.JPG
IMG_0523.JPG
IMG_0529.JPG
IMG_0533.JPG
IMG_0540.JPG
IMG_0542.JPG